Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fourty two

Zerwałem kartkę z kalendarza przedstawiający luty. 1 marca przyszedł o wiele szybciej niż się tego spodziewałem. Jimin miał rację i bardzo się cieszyłem, że już wszystko związane ze szkołą Yoory było załatwione. Właśnie jechałem z małą do jej nowej szkoły na rozpoczęcie roku. Nie wiem, czy stresowałem się bardziej ja czy moja córka. Obstawiałem jednak, że to ja jestem bardziej napakowany wszystkimi możliwymi zmartwieniami i negatywnymi emocjami.

- Tatku, myślisz, że szybko znajdę przyjaciół? – zapytała mnie, gdy prowadziłem ja za rękę w stronę wejścia do szkoły.

- Na pewno, kotku. – zapewniłem ją z uśmiechem.

- A czemu tatuś nie mógł z nami jechać? Chciałabym, żeby też mnie trzymał za rękę.

- Rozumiem, że Ci z tego powodu smutno, skarbie, ale tatuś musiał iść do pracy.

- Ale ty nie poszedłeś!

- To prawda. – zaśmiałem się. – Ale jak mnie nie ma, to ktoś musi ogarniać papiery za mnie.

- I czemu akurat musi to być tatuś? – oburzyła się.

- Ponieważ tatuś jest moim sekretarzem, wiesz? Mówiłem Ci, pamiętasz?

- No tak, ale skoro jesteś jego szefem to powinieneś mu dać wolne!

Zaśmiałem się pod nosem i ścisnąłem jej dłoń. Dziewczynka odwzajemniła uścisk i weszliśmy do budynku szkoły. Odbyło się uroczyste, krótkie rozpoczęcie, a następnie dzieci poszły do sali zapoznać się z wychowawcą, a ja zostałem trochę dłużej, żeby poznać kilku rodziców i omówić już od początku sprawy organizacyjne. Następnie skontaktowałem się jeszcze z Jiminem, żeby dowiedzieć się jak się mają sprawy w firmie, a w odpowiedzi dostałem tylko odpowiedź, żebym się zajął Yoorą, a nie myślał o pracy.

Zaśmiałem się i schowałem telefon do kieszeni. Jimin naprawdę dbał o wszystko niczym prawdziwy rodzic. I starał się, by Yoora dostała wszystko czego priorytetowo potrzebuje, a czego ja nie mogę jej niestety oferować. Na pewno nie tak szybko jak młodszy. Tak dobrze się dogadywał z małą, a znali się tak krótko. Już na samym początku zauważyłem, że Yoora traktuje Jimina jakby wychowywał ją od małego i potrafiła z nim rozmawiać o wielu rzeczach, o których nie chciała rozmawiać ze mną i szanowałem to. Dopóki niczego w sobie nie dusi, byłem spokojny, że mała wyrośnie na dobrą dziewczynę, która będzie umiała rozmawiać o swoich uczuciach i potrzebach.

Po kilku godzinach wróciłem z Yoorą do domu, która była bardzo zawiedziona informacją, że nie będzie go jeszcze w naszym mieszkaniu. Jednak, kiedy jej obiecałem, że w takim razie pojedziemy go odebrać z pracy, jej humor skoczył do góry i oznajmiła, że idzie pobawić się w pokoju, zostawiając mnie samego z gotowaniem obiadu. W między czasie dostałem wiadomość od Jimina, że Tae podwiezie coś na mieszkanie, ponieważ chce mieć te rzecz u mnie i naprawdę nie podejrzewałem niczego, do czasu aż ktoś zapukał do moich drzwi.

Poszedłem otworzyć drzwi i oprócz niebieskowłosego zobaczyłem też wysokiego, wytatuowanego chłopaka, który powitał mnie serdecznym uśmiechem.

- Hyung, dobrze cię widzieć. – uśmiechnął się Taehyung. – Tego za mną nie trzeba się obawiać, jest łagodniejszy niż się wydaje. – dodał od razu, wskazując na ciemnowłosego chłopaka.

- Jestem Jeon Jeongguk. – przedstawił się i lekko ukłonił.

- Ah, to ty jesteś Jeongguk. – uśmiechnąłem się delikatnie. – Dobrze cię w końcu poznać, jestem Yoongi. – wyciągnąłem dłoń w jego kierunku, którą od razu lekko uścisnął.

Wymienialiśmy się chwilę spojrzeniami, aż w końcu ponownie się odezwałem.

- Okej, to co macie dla mnie? – zapytałem.

- Ah tak.

Taehyung schylił się i podał mi pudełko, które okazało się dość ciężkie. Myślałem, że to będzie jakaś jedna rzecz.

- Po resztę pewnie przyjedziecie w weekend jak Jimin spakuje resztę swoich manatek. – odezwał się znowu Taehyung z uśmiechem.

Po resztę?

- Wejdziecie na jakąś kawę, albo herbatę? – zapytałem.

- W sumie z chęcią bym się napił herbaty. Jeśli oczywiście nie jesteś zbyt zajęty. – odpowiedział spokojnie Tae.

- Nie, wchodźcie.

Zrobiłem miejsce w drzwiach, żeby mogli wejść do środka. Nogą zamknąłem drzwi i razem przeszliśmy do salonu. Taehyung i Gguk usiedli na kanapie, a ja zaniosłem szybko pudełko Jimina do naszej sypialni. Zrobiłem gościom herbatę, a w między czasie do salonu przyplątała się Yoora, która była bardzo zawiedziona, że nie udało jej się narysować ładnie kota.

- Jeśli chcesz, mogę ci pomóc narysować kotka. – zaproponował Jeongguk z delikatnym uśmiechem.

- Naprawdę? – zapytała dziewczynka, otwierając szeroko oczy.

- Pewnie. Przynieś kartkę i ołówek, pokażę ci jak można go łatwo narysować.

Siedmiolatka od razu pomknęła do swojego pokoju po przybory, a mój wzrok spoczął na Taehyungu, który cały czas się przyglądał pomieszczeniu w całkowitej ciszy. Wydawał się bardzo skupiony na swoich myślach i już myślałem, że wpadł w jakiś trans, jednak po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Nie bój się, hyung. – uśmiechnął się młodszy chłopak. – Studiuję energię tego domu.

- Co robisz? – uniosłem brwi.

- Jimin już ci powiedział, że jestem wiedźmą. Jako że jestem bardziej otwarty na bodźce dochodzące do mnie z otoczenia, czuję trochę więcej. – wytłumaczył na szybko. – Czuję energię wypełniające to pomieszczenie i cały dom.

- Ah, rozumiem. – pokiwałem głową. Było to trochę dziwne.

- Wiem, że uznajesz to za dziwne – zaczął chłopak, a ja popatrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami. – Spokojnie, nie czytam w twoich myślach. Widzę twoją aurę i czuję też twoją energię. Jesteś teraz zagubiony i nie do końca wiesz o czym mówię, prawda?

- Pierwszy raz spotykam się z taką osobą jak ty, więc odpowiedź jest raczej prosta.

Niebieskowłosy uśmiechnął się pod nosem i pokiwał głową.

- Widzę, że po to Jimin potrzebował aż tylu ramek. – powiedział nagle chłopak, patrząc na ścianę wypełnioną teraz zdjęciami. – Ładnie to urządził.

- To prawda. – uśmiechnąłem się do siebie i spojrzałem na Yoorę, która powtarzała krok za krokiem poczynania Jeongguka podczas rysowania kotka.

Taehyung również na nią spojrzał i uśmiechnął się szeroko. Wrócił do mnie wzrokiem.

- Jest silna. Miała dobry przykład. – powiedział nagle Kim.

- Co masz na myśli? – zapytałem, marszcząc brwi.

- Yoora obserwując to jak potrafisz być przy niej silny, kopiuje twoje poczynania. Kiedy nie wyszedł jej rysunek, nie rozpłakała się, powiedziała, że jej coś nie wyszło. Rozmawia bardzo dużo. Poza tym czuję od niej pewność siebie, zajdzie naprawdę daleko, jeżeli wykorzysta dobrze swój potencjał.

Obserwowałem przez dłuższą chwilę chłopaka siedzącego przede mną, a następnie spojrzałem na moją córkę, która rysowała teraz królika z pomocą Jeongguka. Uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na swoje dłonie, splatając palce w koszyczek. Wziąłem głębszy oddech i uniosłem wzrok na przyglądającego mi się chłopaka.

- Dalej zmagasz się ze stratą, czuję to. – uśmiechnął się delikatnie. – Ale przezwyciężysz to, po prostu trzymaj się swojego światła.

- Światła?

- Myślę, że sam znajdziesz odpowiedź. – powiedział Kim, wstając z kanapy. – Chodźmy Ggukie. Hyung ma pewnie jeszcze sporo do zrobienia.

- Nie! – zaprotestowała siedmiolatka, łapiąc rękę ciemnowłosego. – Zostań, oppa!

- Myślę, że jeszcze nie raz się spotkamy i wtedy będziemy rysować więcej, dobrze? – powiedział, po ukucnięciu przed dziewczynką. – Przyniosę też fajne akcesoria do rysowania, dobrze?

- No dobrze. – zgodziła się Yoora i puściła chłopaka.

- Czym się zajmujesz, Jeongguk? – zapytałem zaciekawiony.

- Rysuję komiksy. – uśmiechnął się lekko. – Jeśli Yoora będzie potrzebowała pomocy w jakichś pracach plastycznych, to zawsze mogę pomóc.

- Dobrze wiedzieć. – pokiwałem głową.

Po tym Tae i Jeongguk opuścili nasz dom. Ja wróciłem do gotowania, a Yoora pobiegła do pokoju, żeby ćwiczyć rysowanie różnych zwierzątek. Po jakiejś godzinie ubraliśmy się i wyjechaliśmy z parkingu, żeby pojechać po Jimina do pracy. Kiedy dojechaliśmy pod firmę, Jimin już na nas czekał. Wskoczył szybko na przednie siedzenie pasażera i przywitał mnie szybkim buziakiem w policzek, a później przywitał się z Yoorą.

- Pasy, Minnie. – przypomniałem i ruszyłem z miejsca postojowego.

- Już, już. – szybko zapiął pas i poprawił swoje włosy.

- Co to za pudełko przywiózł Taehyung? I o co chodzi z tym weekendem? – zapytałem w końcu.

- Ah... - uśmiechnął się lekko i odwrócił się do mnie przodem.

Zatrzymałem się przed światłami i popatrzyłem na młodszego, który wyglądał na naprawdę szczęśliwego.

- Myślę, że ta informacja spodoba się też Yoorze. – spojrzał też na małą. – Wprowadzam się.

Te dwa słowa sprawiły, że siedmiolatka zaczęła krzyczeć na cały samochód, a ja uśmiechnąłem się do młodszego. Spojrzałem na drogę i ruszyłem do przodu, po czym ułożyłem dłoń na jego udzie. Nasza historia idzie do przodu. Byłem szczęśliwy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro