Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fourty one

Dzisiaj z Jiminem urządzaliśmy Yoorze niespodziankę z okazji urodzin. Zwolniłem młodszego wcześniej ze zmiany, aby mógł pojechać po wszystkie potrzebne nam rzeczy na przyjęcie urodzinowe, a ja na spokojnie skończyłem podpisywanie ostatnich dokumentów, po czym zebrałem swoje rzeczy i wybiegłem z biura, by jak najszybciej dostać się do samochodu. Co roku, w urodziny mojej córki starałem się odbierać ją jak najszybciej, żeby spędzić z nią jak najwięcej czasu jeszcze tego samego dnia.

Wyjeżdżając z parkingu podziemnego, zadzwoniłem do Jimina, który dość długo nie odbierał, więc zaczynałem się powoli martwić, że albo coś poszło nie tak, albo coś się złego stało. Po śmierci żony, kiedy ktoś ode mnie nie odbierał, czułem nieprzyjemny chłód oblewający całe moje ciało i dziwne zmartwienie, które w ogóle mi nie pomagało z wyrzuceniem czarnych scenariuszy z głowy.

- Minnie, dlaczego nie odbierasz? – zapytałem, gdy chłopak w końcu odebrał połączenie.

- Przepraszam, hyung, wyjmowałem kaczkę z piekarnika. – Jimin zaśmiał się do telefonu. – Już jedziesz po małą?

- Tak, właśnie wyjechałem z firmy, powinniśmy być za góra pół godziny.

- Dobrze. Jedź spokojnie, wiem, że się zestresowałeś moim nieodebranym telefonem, jeszcze raz przepraszam.

- W porządni, skarbie, rozumiem. – mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.

- Kocham cię!

- Ja ciebie też, Jiminie. Rozłączam się, niedługo przyjadę.

- W porządku, czekam na was!

Przerwałem połączenie i skręciłem w odpowiednią ulicę, po chwili podjeżdżając pod przedszkole córki. Wyszedłem z samochodu i podszedłem do domofonu, wybierając numerek grupy Yoory. Z uśmiechem pomachałem do kamerki, wiedząc, że mała mnie widzi, a następnie odsunąłem się trochę od drzwi. Po chwili przez drzwi wybiegła szczęśliwa Yoora i od razu przytuliła się do moich nóg.

- Cześć, tatku! – uśmiechnęła się do mnie szeroko i rozejrzała się. – Gdzie tatuś Jiminie?

- Czeka na nas w domu, zrobił obiad. – powiedziałem spokojnie.

- Panie Min! – zza drzwi dobiegło nas wołanie, więc spojrzałem na kobietę w podobnym wieku do mojego. – Udało mi się Pana złapać. – wyszła do nas do przedsionka.

- O co chodzi? Coś się stało?

- Nie, spokojnie. – pokręciła od razu głową. – Ostatnio Yoora bardzo często mówi o pewnym mężczyźnie, określając go mianem „tatusia", ale to nie o Panu. Chciałam się dowiedzieć o co chodzi, bo też dostałam informację, że często odbiera go młody chłopak.

- Ah... – podrapałem się po karku. – To mój partner. Yoora bardzo go lubi i przywiązała się do niego przez ostatnie miesiące. Jeszcze nie wprowadziłem zmian w dokumentach, ale zaraz Yoora przechodzi do szkoły, więc myślę, że już odpuścimy.

- W porządku, rozumiem. W takim razie nie trzymam was dłużej. – kobieta uśmiechnęła się delikatnie. – Wszystkiego najlepszego, Yoora.

- Dziękuję, pani Lim! – ukłoniła się dyrektorce. – Do widzenia!

- Do widzenia. – kobieta, pomachała dziewczynce i weszła do środka, a ja i Yoora poszliśmy do auta.

Dziewczynka początkowo upierała się, żeby zadzwonić do Jimina, bo koniecznie musiała go poinformować o przebiegu swojego dnia zanim jeszcze pojawimy się w domu. Ostatecznie jednak udało mi się ją przekonać, że będzie lepiej jak opowie mu o wszystkim w domu przy obiedzie, na co przyznała mi rację. Ale bez jej ulubionej płyty już się obejść nie dało, więc wracaliśmy w rytmie piosenki o pomidorze.

Na szczęście nie było korków, więc dość szybko dojechaliśmy do naszego apartamentowca. Zaparkowałem szybko na swoim stałym miejscu, po czym wysiedliśmy z samochodu. Yoora oczywiście jako pierwsza stanęła przed metalowymi drzwiami dźwigu osobowego i nacisnęła kilka razy przycisk, jakby myślała, że to sprawi, że winda szybciej do niej przyjedzie. Kiedy już była na dole, wsiedliśmy do środka, a Yoora podskoczyła, żeby wcisnąć odpowiednie piętro.

- Tatusiu, a dlaczego mieszkamy tak wysoko? – zapytała, a ja uśmiechnąłem się mimowolnie.

- Twoja mama chciała kiedyś widzieć Seul z wysoka, właśnie dlatego. – wytłumaczyłem spokojnie.

- Rozumiem. – pokiwała głową. – A tatku, czemu pani Lim pytała się o tatusia?

- Pewnie się martwiła, wiesz?

- Ale dlaczego?

- Bo każdy nauczyciel dba o swoich podopiecznych.

- Ale dlaczego się martwiła, przecież lubię, kiedy tatuś mnie odbiera z przedszkola.

- Wiem skarbie, ale musiała wiedzieć kim jest Jiminie dla nas.

- Okej. – pokiwała głową. – Dalej nie rozumiem, tatku.

Zaśmiałem się cicho i wziąłem ją za rękę, kiedy wychodziliśmy z windy.

- Jak będziesz większa, to będziesz już wiedzieć wszystko. – zapewniłem ją, otwierając drzwi apartamentu.

- Na pewno! Mam w końcu dwóch mądrych tatusiów. – wyszczerzyła się, wchodząc do środka. – Jesteśmy!

Nagle Jimin wyskoczył na przedpokój z czapeczką urodzinową na głowie. Między ustami miał trąbkę, w którą dmuchał, a w wonnej ręce trzymał jeszcze dwie inne czapeczki urodzinowe. Yoora zaśmiała się i podskoczyła w miejscu podekscytowana niespodzianką i od razu pobiegła do Jimina, tuląc się do jego nóg. Młodszy chłopak kucnął przed dziewczynką i przytulił ją do siebie.

- Wszystkiego najlepszego, słońce. – powiedział.

- Dziękuję, tatusiu. – uśmiechnęła się szeroko do niego i ponownie go przytuliła.

Podszedłem do nich spokojnie, a kiedy już byłem obok, Jimin wstał i ucałował mój policzek.

- Hej. Zanim wejdziesz do salonu. – zaczął dość niepewnie. – Zrobiłem coś. Nic złego. W sensie, mam nadzieję, że nie będziesz o to zły, ale kiedyś wspominałeś o tym, ale nie miałeś za dużo czasu, więc wszystko przygotowałem i po prostu zrobiłem to za ciebie.

- Minnie. – przerwałem mu. – Przede wszystkim oddychaj.

- Tak, jasne. Oczywiście, że oddycham. – zapewnił mnie chłopak, śmiejąc się nerwowo.

- Na pewno nie będę na ciebie zły, więc spokojnie. Oddychaj głęboko.

- Wow! – Yoora krzyknęła z salonu.

Przeszliśmy do największego pomieszczenia w naszym mieszkaniu i rozejrzałem się. Pierwsze co mi wpadło w oko to ramki ze zdjęciami na ścianie. Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedłem do, do tej pory, pustej ściany, która teraz była zapełniona pięknymi, estetycznymi obrazkami pasującymi do wystroju oraz naszymi zdjęciami z wyjazdu do Daegu na święta. Zaraz obok naszego wspólnego zdjęcia wisiało też jeszcze jedno zdjęcie. Zdjęcie, którego sam nigdy nie odważyłbym się zawiesić na ścianie – Mira trzymająca jeszcze małą Yoorę na rękach. Uśmiechała się szeroko, czułem to dobrze mi znane ciepło bijące z tego zdjęcia.

- Na początku nie byłem pewny czy powinienem był szukać jej zdjęć. Znalazłem je w twojej szafce nocnej. – wytłumaczył, stojąc obok mnie. – Chciałem, żeby jej zdjęcie też wisiało na ścianie.

Popatrzyłem na niego i zaraz przytuliłem go do siebie mocno. Westchnąłem pod nosem i przymknąłem powieki, starając się nie rozpłakać. Czułem jak moje serce ponownie zalewa przyjemne ciepło i bije co najmniej trzy razy szybciej. Chłopak objął mnie mocno ramionami i gładził delikatnie moje plecy.

- Dziękuję, Jimin. – szepnąłem.

- Nie ma za co, hyung. Podoba ci się?

- Jest pięknie. – zapewniłem go.

W końcu odsunęliśmy się od siebie i stwierdziliśmy, że teraz zjemy obiad. Kiedy tylko Yoora usłyszała, że Jimin zrobił jej ulubione danie, zaczęła skakać po całym salonie i pobiegła do jadalni usiąść na swoim miejscu. Po zjedzeniu pysznego obiadu, Jimin przyniósł tort dla mojej córki, zaśpiewaliśmy „sto lat", a następnie mała zdmuchnęła świeczki.

- Pomyślałaś życzenie? – zapytał Jimin.

- Tak! Chcę, żeby tatuś Jiminie w końcu z nami zamieszkał. – wyszczerzyła się.

Wymieniliśmy się z Jiminem spojrzeniami i zaśmialiśmy się głośno. W domu ponownie panowała dobra energia, było przyjemnie, dom i ja odżywaliśmy. Czułem, że znowu wszystko idzie w dobrą stronę.

Jednak nic co szczęśliwe nie trwa wiecznie...

👀👀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro