fourty five
- Yoongi, ja się boję. – jęknął młodszy.
- Będę zaraz obok ciebie, skarbie. Nic się nie stanie. – zapewniłem go po raz kolejny, niosąc torbę z rzeczami do samochodu.
- A jak pomylę hamulec z gazem? Albo przestawię skrzynię na wsteczny? – zaczął wymieniać różne scenariusze. – Ja naprawdę nie chcę zrobić wam krzywdy.
Zatrzymałem się przy samochodzie, który otworzyłem pilotem i pomogłem wsiąść do środka Yoorze. Zapiąłem ją pasem, pocałowałem w czoło i zamknąłem tylne drzwi, w końcu zawieszając wzrok na Jiminie. Był prawie biały jak ściana i ręce mu się trzęsły, co próbował zatuszować bawieniem się palcami. Westchnąłem cicho i złapałem jego dłonie, mocno je ściskając w swoich.
- Yoongi, ja naprawdę się boję.
- W porządku. – powiedziałem w końcu. – Rozumiem. Może innym razem. Możemy pojechać gdzieś za miasto i tam poćwiczyć najpierw? Co o tym myślisz?
Chłopak widocznie się rozluźnił i przytulił się do mnie, obejmując moją szyję ramionami. Przymknąłem oczy i wtuliłem go w siebie, sunąc nosem po jego gładkiej skórze szyi, co bardzo lubił. Jimin zamruczał i pozostawił buziaka na moim policzku, kiedy się ode mnie odsuwał. Posłał mi delikatny uśmiech, a jego policzki ozdobiły delikatne rumieńce. Bogowie, jak ja go kocham.
- Myślę, że wtedy na pewno chętniej wsiądę do twojego samochodu. Teraz nie czuję się na siłach.
- Wiem, widzę. Przepraszam. – westchnąłem. – Jedźmy już, hm? Mama nie może się doczekać naszego przyjazdu.
- Tak. – zgodził się chłopak. – Obiecałem jej pomóc w paru rzeczach.
- Naprawdę? Kiedy? – zdziwiłem się, chowając do bagażnika nasze rzeczy.
- Rozmawialiśmy parę razy. Twoja mama jest naprawdę kochaną kobietą. – oznajmił pakując się na miejsce pasażera.
- Od kiedy masz numer telefonu do mojej mamy? – zaśmiałem się, wsiadając za kierownicę.
- W święta poprosiła, żebym zostawił swój numer. Zapomniałem o tym do czasu aż do mnie zadzwoniła ze skargą, że nie odbierasz od niej telefonów, a byłeś wtedy na spotkaniu. – uśmiechnął się zapinając pasy.
- A więc to tak. – uruchomiłem silnik. – Dlatego mi wtedy kazałeś dzwonić do mamy.
- Dokładnie tak. – pokiwał głową. – Od tamtego czasu co jakiś czas do mnie dzwoni, sprawdzić czy nie przyszło ci do głowy, żeby ze mną zerwać i pyta co tam u nas. Stwierdziła, że o wiele więcej jej mówię niż ty kiedykolwiek.
- Zazwyczaj opowiadam jej o samych konkretach i o tym co mogłoby ją zainteresować. – usprawiedliwiłem się, wyjeżdżając z parkingu podziemnego na ulicę. – Ale to dobrze, że ze sobą rozmawiacie. Chociaż nie ukrywam, że jestem zaskoczony. Teraz się wyjaśniło dlaczego tak rzadko do mnie dzwoni, skoro ma szpiega.
Zerknąłem na chłopaka, który zaśmiał się głośno i sam się uśmiechnąłem, zmieniając pas ruchu. Nawet Mira nie miała aż tak dobrego kontaktu z moją mamą. Nie rozmawiały ze sobą prawie w ogóle oprócz spotkań rodzinnych, albo wtedy kiedy było trzeba. Nigdy nie robiłem z tych większych problemów, ani nie uważałem tego za złe, ale jednak teraz czułem się o wiele spokojniejszy. Wiedziałem, że moja mama zaakceptowała Jimina, jako mojego partnera, ale może teraz chciała go uczynić kimś więcej.
⊰ ♬ ⊱
- Nareszcie! Ile można na was czekać! – krzyknęła starsza kobieta, czekając na nas na ganku domu.
- Babcia! – pisnęła Yoora i wybiegła z samochodu, żeby przytulić się do kobiety.
Uśmiechnąłem się mimowolnie, obserwując moją córkę i wysiadłem z samochodu, zaraz udając się w stronę bagażnika, aby wyjąć nasze torby. Po kilku sekundach zamknąłem auto i spojrzałem ponownie w stronę ganka. Moja mama przytulała właśnie Jimina, który po odsunięciu się od kobiety, wziął Yoorę za rękę i weszli w trójkę do domu. Uśmiechnięty ruszyłem w stronę drzwi, które zostawili mi otwarte, a po wejściu na przedpokój, zamknąłem wejście nogą.
- Cześć, mamo. – przywitałem się w końcu z kobietą, po zdjęciu butów i odłożeniu toreb pod ścianę.
- Witaj, synku. Jak podróż?
- Bardzo dobrze. Minęła nam przede wszystkim spokojnie.
- To wspaniale! – ucieszyła się kobieta. – Chodźmy do salonu, zaraz przyniosę herbatę i ciasto. Na pewno zgłodnieliście.
- Tak, jestem głodna, babciu! – poskarżyła się dziewczynka, tupiąc nóżką. – Czy mogę ci pomóc przynieść talerzyki?
- Oczywiście! Zawsze przyda się pomoc takiej zdolnej dziewczyny! – powiedziała mama, biorąc Yoorę za rękę. – Wy idźcie sobie usiąść, zaraz wrócimy.
- Dobrze. – pokiwał głową Jimin.
Kiedy tylko mama i Yoora zniknęły za ścianą, Jimin przysunął się i pocałował mnie prosto w usta. Mruknąłem zaskoczony nagłą czułością ze strony młodszego chłopaka, jednak zaraz go objąłem mocno i objąłem ramionami, trzymając go jak najbliżej siebie.
- Zapomniałem ci rano powiedzieć, że wyglądasz dzisiaj bardzo dobrze. – szepnął w moje usta, biorąc po chwili głęboki wdech.
Zaśmiałem się cicho i zacieśniłem mój uścisk wokół jego talii.
- Ty też wyglądasz zniewalająco, ale już się przyzwyczaiłem, że z każdym dniem wyglądasz coraz piękniej. – cmoknąłem jego nos.
- Yoongi. – jęknął, chowając twarz w mojej szyi.
- Sam to zacząłeś, Park Jiminie. – parsknąłem, przeczesując jego blond włosy palcami.
- Wiem, ale musiałem to w końcu powiedzieć. – odsunął się ode mnie i poprawił moje okulary na nosie, które się znowu zsunęły.
- To dlatego byłeś taki cichy w samochodzie, co?
- Tak. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym niż o tobie, chociaż powinienem już przywyknąć, bo mam ten problem już od jakiegoś czasu.
- Uroczy. – mruknąłem i nachyliłem się do następnego pocałunku, jednak przeszkodził nam krzyk dobiegający z salonu.
- Jeśli już skończyliście, zapraszam na herbatkę, bo stygnie! – zawołała moja mama, przez co od razu odskoczyliśmy od siebie z Jiminem.
Naprawdę zastanawiałem się jak to jest, że Jimin potrafił wprowadzić do mojego życia znowu to przyjemne uczucie zakochania i zagubienia we własnych emocjach. Potrafiłem zatonąć w jego oczach na godziny, totalnie zapominając o całym otaczającym nas świecie. Jednocześnie czułem siłę naszego związku, jakbyśmy byli ze sobą od lat, znając się jeszcze dłużej niż w rzeczywistości i tę pewność naszych uczuć wobec siebie nawzajem. Czułem się cudownie.
- Już idziemy! – odkrzyknąłem.
Zostawiłem ostatniego, krótkiego buziaka na miękkich ustach chłopaka, a następnie splotłem nasze palce i pociągnąłem go do salonu, gdzie mama rzuciła nam pełne szczęścia spojrzenie oraz szczery, szeroki uśmiech, który nieświadomie odwzajemniłem. W końcu usiedliśmy z Jiminem na kanapie, a między nas wepchnęła się Yoora, która domagała się naszej uwagi.
- Tatku czy mogę dzisiaj spać z babcią? – zapytała dziewczynka, zajadając się ciastkiem czekoladowym.
- Nie chcesz spać dzisiaj z nami? – zdziwiłem się.
- Z wami śpię bardzo często i chcę dzisiaj spać z babcią! Bardzo za nią tęskniłam. – wytłumaczyła dziewczynka.
- Oczywiście, że możesz, o ile babcia też wyrazi na to zgodę. – powiedziałem, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
- Mnie to nie przeszkadza, a myślę, że jedna noc bez małej wam dobrze zrobi. – uśmiechnęła się jednoznacznie.
Jimin się zaczerwienił dość mocno i od razu zajął się swoją herbatą i kawałkiem ciasta truskawkowego, natomiast ja uśmiechnąłem się lekko i speszony podrapałem się po karku. Zerknąłem na Yoorę, która zajadała się dalej ciastkami i zachowywała się jakby zupełnie nic nie usłyszała i to było dość możliwe, bo od jakiegoś czasu dość często zdarzało jej się znikać w swoim świecie, ale nie uznawaliśmy to za nic złego, ważne żeby rozwijała swoją wyobraźnię też na swój sposób. A dzisiaj pierwszy raz od kilkunastu tygodni zapowiadał się nam samotny wieczór z Jiminem.
😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro