Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fiveteen

- Tatusiu! – pisnęła Yoora, widząc mnie w drzwiach przedszkola.

- Cześć, skarbie. – uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce.

Dziewczynka przylgnęła do mnie całym swoim małym ciałkiem, wesoło się śmiejąc. Automatycznie mnie też zachciało się śmiać, naprawdę doceniałem, że miałem swoją jedyną córeczkę, o którą mogę dbać i miałem możliwość myślenia o niej w wolnych chwilach. Chociaż ostatnio większą część myśli zajmował Jimin. Co zaczęło się robić dla mnie dość przerażające.
- Tatusiu, pojedziemy do Jimina? – zapytała, kiedy szliśmy do samochodu.

- Do Jimina? Już jest późno, teraz odpoczywa.

- Ahaa, rozumiem. – mruknęła. – Szkoda, stęskniłam się za nim.

- Spokojnie, na pewno niedługo się zobaczycie.

- Naprawdę?

- Pewnie, tatuś coś wymyśli.

- Super! – zaklaskała.

Pomogłem jej wsiąść do samochodu i zapiąłem ją w foteliku. Oczywiście od razu musiałem zmienić repertuar ze zwykłego radia na piosenki dla dzieci, ale słysząc wesoło śpiewającą Yoorę, myślę że mogę to przetrwać po całym dniu pracy i papierkowej roboty. Starałem się jak najszybciej dotrzeć do domu, żeby móc wyszykować małą do spania po kolacji i mieć trochę czasu dla siebie. Myślałem też cały czas o tym jak zaprosiłem Jimina na randkę i cały czas widziałem jego minę przed oczami. To wspomnienie wywoływało u mnie szeroki uśmiech na twarzy i nie mogłem przestać się szczerzyć. Co on ze mną robił?

Po tej stosunkowo krótkiej podróży Yoora była dość zmęczona, więc jak tylko wjechaliśmy na górę, poszła umyć ręce i usiadła do stołu, żeby szybko coś zjeść. Zrobiłem nam naszą ulubioną owsiankę z czekoladą i po jej zjedzeniu, poszliśmy do łazienki. Pomogłem Yoorze wykonać wieczorną toaletę i kiedy już układałem ją do snu, dziewczynka nagle się rozbudziła, kiedy wspomniałem o planach na weekend.

- Naprawdę pojadę na weekend do wujka?! – pisnęła.

- Wujek Seokjin spędzi tylko z tobą sobotę i przyjedzie tu w niedzielę popołudniu.

- Ale pojadę w sobotę do wujka?

- Tak.

- Zobaczę jego pieska! I te jego latające wiewiórki! – kopała nóżkami pod kołdrą.

- To są lotopałanki, nie latające wiewiórki, skarbie. – zaśmiałem się.

- A wiesz jak się nazywają jego zwierzaczki? Pamiętam wszystkie imiona!

- Naprawdę?

- Tak! Jest piesek Jjangu i te lotołapapanki Odeng i Odengi!

- Lotopałanki, słońce. – poprawiłem ją z uśmiechem

- No dobrze, to za trudne słowo, tato!

- Ale przecież jesteś duża, prawda?

- Tak! Jestem taka duża! – pisnęła ze śmiechem, pokazując jak duża jest.

- Oczywiście.

- A co będziesz robił w sobotę? – zapytała zainteresowana.

- Muszę coś pozałatwiać i nie będzie mnie w domu. – powiedziałem.

Mogłem powiedzieć jej prawdę i tak naprawdę źle czułem się z myślą, że ją okłamałem. Jednak jakbym jej powiedział, że widzę się z Jiminem, to pewnie chciałaby iść ze mną, a chcę z nim iść na randkę bez przyzwoitki. Nie jestem w gimnazjum. Chciałbym jej powiedzieć, że polubiłem Jimina, ale myślę, że jest jeszcze za mała, żeby to wszystko zrozumieć. Myślę, że ona sama w końcu zrozumie kiedyś. Chociaż, nie wiem czy będzie kiedykolwiek jakieś „kiedyś", bo jestem okropny i w końcu Jimin może sobie znaleźć kogoś bardziej rozrywkowego, przystojniejszego, z większą ilością czasu zamiast pieniędzy na koncie.

- Odechciało mi się spać. – zachichotała.

- Zawsze tak jest. – uśmiechnąłem się.

- Ty też tak masz, tatusiu? – zapytała, tuląc swojego ulubionego misia.

- Pewnie.

- I co wtedy robisz? Liczysz owce?

- Nie, to nudne. – zaśmiałem się.

- To co robisz

- Zamykam oczy i wtedy wyobrażam sobie miejsce w które chciałbym pojechać.

- Gdzie zawsze chciałeś pojechać? – szepnęła z przymkniętymi oczami.

- Do Nowej Zelandii. Jest tam wiele gór, łąk, dolin. – mówiłem. – Można głaskać w niektórych miejscach owce. Można robić obozy i spać pod gwiazdami.

- Podoba mi się. – ziewnęła. – Pojedziemy tam kiedyś, tatusiu? – spojrzała na mnie sennym spojrzeniem.

- Pewnie.

- A weźmiemy kogoś ze sobą?

- Kogo chciałabyś zabrać na tę wycieczkę?

- Babcię, wujka Seokjina i Jimina oppę. – wyszczerzyła się.

- To urocze, że chciałabyś zabrać tyle osób na wakacje, kochanie.

- Babcia nigdy nie była na wakacjach i mogłaby spędzić je ze mną. Wujek Seokjin potrzebuje odpoczynku tak jak ty, tatusiu. – tłumaczyła.

- A Jimin?

- Lubię go i chciałabym, żeby pojechał z nami.

- I myślisz, że by się zgodził?

- Na pewno. On też mnie lubi i ciebie też, tatusiu. – ziewnęła znowu i mocniej przytuliła misia.

- Jimin mnie lubi?

- Mhm, zawsze się uśmiecha do tatusia. – szepnęła.

Przez chwilę siedziałem obok jej łóżka, myśląc o tym co powiedziała. Wakacje z nią i z Jiminem w Nowej Zelandii brzmi jak marzenie. Wcześniej chciałem na takie wakacje jechać z nią i Mirą. Więc czy zabranie Jimina nie wyszłoby jako branie zastępstwa za moją zmarłą żonę? Tak mogłoby być to odebrane przez społeczność. A za wszelką cenę chciałem tego uniknąć.

Po upewnieniu się, że Yoora zasnęła, poprawiłem jej kołdrę i lepiej ją okryłem, po czym udałem się do siebie. Od razu udałem się do łazienki, żeby się ogarnąć, po czym wróciłem do pokoju i usiadłem na materacu łóżka, patrząc na tykający zegar na ścianie. Muszę go w końcu wywalić, to głośne tykanie doprowadza mnie do szału i niedługo mogę dostać nerwicy przez niego.

Kiedy już się położyłem, sięgnąłem po telefon i zastanawiałem się co miałem napisać. „Cześć"? „Hej"? A może nie powinienem się w ogóle witać? To mogłoby być niemiłe. Jestem dorosłym facetem, pracuję jako dyrektor działu finansowego i marketingowego w jednej z lepszych firm w Korei Południowej, potrafię podjąć wiele decyzji w życiu, ale nie umiem napisać jednej wiadomości do Jimina. Może jednak potrzebuję tej przyzwoitki na randce?

Nagle dostałem wiadomość od Seokjina, w której pisał, żebym w końcu się odezwał do Jimina, bo zaraz się popłacze mu przez wiadomości. Zaśmiałem się mimowolnie i zdecydowałem, że jednak zadzwonię do niego. Odchrząknąłem jeszcze, żeby nie brzmieć jak stary dziadek i czekałem , aż chłopak odbierze ode mnie telefon.

- Halo?

­- Cześć, Jiminie. Nie obudziłem cię, prawda?

- Nie, nie. Oczywiście, że nie.

­- Cieszę się.

- O czymś chciałeś porozmawiać, hyung? Coś się stało?

- Miałem dać znać co do naszej randki, prawda? – uśmiechnąłem się głupkowato sam do siebie.

- Racja. – zaśmiał się cicho.

- Chciałbyś gdzieś iść, Jimin? Szczerze ci się przyznam, że nie umiem planować randek, wyszedłem z wprawy. – powiedziałem.

- Nie musisz się tłumaczyć, hyung. Rozumiem to.

- Czyli rozumiem, że powiesz mi teraz jakąś podpowiedź?

Chłopak zaśmiał się uroczo do słuchawki, a na moich ustach wykwitł delikatny uśmiech.

- Na pewno chcę spędzić czas na zewnątrz. Możemy iść nawet na spacer do centrum i może tam coś znajdziemy na miejscu.

- Możemy tak zrobić, jeśli chcesz.

- A ty chcesz?

- Jiminie, z tego co wiem to na randki chodzi się dla osób, a nie dla miejsc. Chyba, że przez ostatnie lata coś się zmieniło w świecie randkowania i o czymś nie wiem? – zaśmiałem się.

- Nic się nie zmieniło, hyung. – zachichotał.

- Ważne, żebyś miał dobre wspomnienia z tej randki, Jiminie. I żebyś się uśmiechał.

- To kochane, hyung.

- Czy ja wiem. Raczej brzmię jak stary podrywacz. – parsknąłem.

- W takim razie brzmisz jak bardzo przekonujący stary podrywacz, bo mnie tym kupiłeś.

- W takim razie się cieszę.

- A godzina?

- O której jesteś wolny? Przyjadę po ciebie.

- Myślę, że mniej więcej o 16 będę gotowy.

- W takim razie o 16 będę po ciebie. I zabieram cię na randkę.

- W porządku, już nie mogę się doczekać.

Mogłem sobie wyobrazić jego uśmiech.

- Ja też.

- Muszę kończyć, hyung. Taehyung mnie woła.

- Pewnie, nie zajmuję ci już więcej czasu. Zobaczymy się jutro.

- Do jutra, hyung.

- Do jutra, Minnie.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na stolik nocny. Ponieważ ta cała rozmowa mnie trochę rozbudziła, wstałem i zacząłem przestawiać wszystkie rzeczy w pokoju. Postanowiłem, że teraz to odpowiedni moment, by zrobić porządki w rzeczach i w końcu nie katować się na każdym kroku po starcie. Nie chcę i nie mam zamiaru zapominać o matce Yoory, chcę po prostu żyć tak jak przed tą tragedią. Chcę znowu być szczęśliwy. Chcę znowu żyć. 

♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro