fifty one
Po całej sytuacji wylądowaliśmy w domie rodzinnym Parka. Yoora spała na mnie, wyczerpana po zdarzeniach z ostatnich dni, a Jimin siedział spięty obok mnie na kanapie, bawiąc się swoimi palcami. Rodzice Jimina obserwowali mnie uważnie, jakby chcieli wypalić mi dziurę w głowie, a ja starałem się patrzeć wszędzie indziej tylko nie na ich twarze. Salon w domu Parka był urządzony w podobnym stylu co u mojej mamy. Ciepłe kolory ścian, rodzinne zdjęcia, dyplomy, certyfikaty. Jednak co mi się rzuciło w oczy to, że Jimin był tylko na jednym zdjęciu – rodzinnym. Nie było więcej jego zdjęć, czego nie rozumiałem.
Park wspominał, że nigdy nie czuł się członkiem tej rodziny i nie był traktowany poważnie, więc się wyprowadził, żeby znaleźć miejsce dla siebie, ale nie sądziłem, że problem jest taki duży. Mama Jimina wydawała się być dość wyrozumiałą i ciepłą osobą, ale nie miałem pojęcia co tak naprawdę się kryje za maską. Każdy z nas tak naprawdę miał w sobie taką część, którą ukrywa przed wszystkimi, nawet bliskimi. Wydawało się, że matka Jimina również taką miała i nauczyła się ją bardzo dobrze ukrywać przed obcymi, czułem jaki Jimin był spięty.
- A więc, Min Yoongi-ssi. – zaczęła kobieta. – Chciałabym się upewnić czy na pewno wszystko dobrze rozumiemy.
Spojrzałem na kobietę, mimowolnie nawiązałem z nią kontakt wzrokowy i już dobrze wiedziałem po kim Jimin odziedziczył tak piękne, hipnotyzujące oczy.
- Jesteście razem?
- Tak, pani Park. – przytaknąłem.
- I masz córkę?
- Zgadza się. Moja żona, Mira, zmarła jakiś czas temu i zostałem sam z Yoorą.
- Mira zmarła? – zdziwił się ojciec Jimina. To pierwszy raz, kiedy się odezwał, odkąd przekroczyliśmy próg ich domu.
- W wypadku samochodowym. – kiwnąłem głową, po chwili czując wzrok Jimina na sobie. Wiedział, że ciężko mi o tym mówić.
- To straszne. Była tak dobrą dziewczyną. Szkoda, że tak pokrzywdzona przez los. – pokręciła głową starsza kobieta, szybko wykonując znak krzyża. – Miejmy nadzieję, że jest w lepszym miejscu.
W pomieszczeniu ponownie zawisła cisza. Spuściłem wzrok na twarz mojej córki, pogrążonej w głębokim śnie. Tak spokojnie spała, ale czułem jak bardzo jej ciałko jest spięte i miałem ochotę znowu płakać. Moja Yoora nie zasługiwała na tyle cierpienia, ile doświadczyła.
- Jest bardzo podobna do Miry. – wypalił pan Park.
- Słucham? – uniosłem na niego wzrok.
- Yoora. Wydaje się być jej małą wersją.
- To prawda. – zgodziła się mama Jimina. – Zupełnie jakbym znowu widziała biegającą po podwórku małą Mirę.
Zacisnąłem szczękę i znowu spuściłem wzrok, starając się wyłączyć chociaż na chwilę. Nie chciałem więcej słyszeć o Mirze, nie teraz, jeszcze nie byłem gotowy na to, aby rozmawiać o niej tak swobodnie jak robili to rodzice Jimina.
- Myślę, że wystarczy rozmów o Mirze. – wtrącił się w końcu Jimin. – Yoongi miał naprawdę ciężki okres przez ostatnich kilka dni, a wy nie polepszacie sprawy.
Spojrzałem na chłopaka, uśmiechając się słabo do niego. Jimin zaczesał kosmyki włosów za moje ucho, a następnie splótł nasze dłonie. Czując ciepło bijące od jego dłoni, od razu poczułem się lepiej. Wziąłem głęboki oddech i przymknąłem oczy.
- Masz rację, przepraszam, Yoongi-ssi.
- W porządku. – spojrzałem na mamę Jimina, która wydawała się być teraz naprawdę poruszona i skruszona.
- Mieszkacie razem? – zapytał starszy mężczyzna, siedzący na fotelu naprzeciwko mnie.
- Tak. – odpowiedział Jimin. – Od niedawna. Parę dni temu tak naprawdę skończyłem przenosić swoje rzeczy z mieszkania, w którym wynajmowałem pokój.
- Płacisz za siebie chociaż? – pytał dalej mężczyzna. Nie podobał mi się ton jakim zadał to pytanie – był wyniosły i bardzo nieprzyjemny.
- Jimin nie musi płacić rachunków. – tym razem to ja odpowiedziałem, czułem wewnętrzną potrzebę konfrontacji z ojcem Jimina.
- Czyli go utrzymujesz? I córkę?
- Jestem współwłaścicielem dużej firmy marketingowej w Seulu. – wytłumaczyłem. – I uprzedzając pana kolejne pytanie, tak – Jimin pracuje, zarabia na swoje potrzeby i zawsze kupuje coś do domu, albo Yoorze, mimo że mówię mu, że nie musi tego robić. Utrzymuję nasz wspólny dom, niepańskiego syna.
Mierzyłem się z mężczyzną wzrokiem dość długi czas. Najwidoczniej musiałem nadepnąć mu na odcisk, ponieważ patrzył na mnie jakby miał mnie zaraz wyrzucić z domu. Musiałem jednak chronić Jimina, wiedząc już jaki tak naprawdę jest jego ojciec.
- Jimin-ah... - zaczęła kobieta. – Jak ty sobie to wszystko wyobrażasz? Oboje jesteście mężczyznami i razem zajmujecie się dzieckiem? Co, jeśli jak dorośnie będzie również homoseksualna? Powinna mieć dzieci. Poza tym prędzej czy później będzie potrzebowała kobiety w swoim otoczeniu, która pomoże jej się odnaleźć w wielu sprawach, o których mężczyźni nie mają pojęcia.
I znowu to samo...
- Bez urazy, pani Park. – zacząłem spokojnie. – Jeśli chciałbym mieć kolejną żonę to nie umawiałbym się z pani synem. Jimin to naprawdę dobry chłopak i bardzo dobrze się dogaduje z Yoorą. Mała naprawdę się do niego przywiązała i uznaje go za członka rodziny, za swojego drugiego tatę. Będą tematy, które będziemy musieli z nią omówić, ale wszystko przyjdzie z czasem, a my zdążymy się do tego przygotować. Chcemy w trójkę stworzyć nietypową, ale szczęśliwą rodzinę. A ja jedyne czego chcę to dobra dla Yoory.
- I nie ważne kogo Yoora pokocha w przyszłości, my będziemy ją wspierać. Czy pokocha chłopaka, czy dziewczynę, my będziemy ją w tym wspierać. – dodał Jimin z uśmiechem. – Ale na razie najważniejsza jest teraźniejszość. Musimy rozwiązać problemy, które mamy teraz na głowie, a to co będzie później to będzie.
Kobieta patrzyła na nas w ciszy przez dłuższy czas. Jimin ścisnął moją dłoń, czułem jak bardzo się stresuje. W pewnym momencie wstała z fotela i usiadła obok Jimina, obejmując go szczelnie. Chłopak na początku się nie ruszył nawet o milimetr, jednak w końcu puścił moją dłoń i przytulił się do swojej rodzicielki, mocno ją obejmując.
- Bałam się, że nie odnajdziesz się w stolicy. – wyznała kobieta. – Tak nagle podjąłeś decyzję i wyjechałeś z dnia na dzień, a dom stał się zbyt cichy. Ale cieszymy się z tatą, że znalazłeś tam dla siebie miejsce i osoby, które cię kochają i szanują.
- Też się cieszę. Musiałem po prostu coś zmienić i odżyć. – zaśmiał się chłopak.
- Myślę, że zrobiłeś to aż za bardzo. – parsknęła kobieta, odsuwając się od syna. – Kilka miesięcy wyjechałeś sam, a teraz wracasz i masz chłopaka i jego córkę pod opieką.
- To nasza córka, mamo. – powiedział Jimin z nieśmiałym uśmiechem. – Jesteśmy rodziną.
Jimin ponownie złapał moją dłoń i splótł nasze palce ze sobą. Słowa Jimina jak zwykle rozgrzały moje serce i czułem jakbym miał zaraz spłonąć z tego przegrzania. Tak bardzo się cieszyłem, że trafiłem właśnie na niego – na mężczyznę, który jest tak dobry, delikatny, szczery, a jednocześnie silny i odpowiedzialny, poukładany, ale szalony. Był po prostu idealną osobą, z którą tak naprawdę chciałem spędzić resztę życia. Może jeszcze doczekamy czasów, kiedy zalegalizują małżeństwa jednopłciowe, abyśmy mogli się realnie nazywać kiedyś mężem i mężem.
- Yoongi-ssi, zajmuj się dobrze naszym Jiminem. – zwróciła się do mnie pani Park.
- Oczywiście. To jest właśnie mój plan na najbliższe lata. – uśmiechnąłem się delikatnie.
- Robi się późno. – powiedział ojciec Jimina. – Zostańcie na noc, żeby nie wracać tak późno do Seulu.
- Przyszykuję wam pokój gościnny. – mama Jimina wstała i od razu ruszyła w stronę schodów.
Pan Park dalej siedział w fotelu, patrząc na ścianę przed sobą jakby było tam coś ciekawego, jednak ściana była pusta.
- Tato... - zaczął niepewnie Jimin. – Przepraszam, że tak się o wszystkim dowiedzieliście.
- Porozmawiamy o tym jutro, Jimin. Dobranoc.
Mężczyzna wstał z fotela i powolnym krokiem udał się na górę. Jimin westchnął ciężko i spuścił głowę. Objąłem go ramieniem, przysuwając go do siebie bliżej i ucałowałem jego skroń. Chłopak oparł głowę na moim ramieniu i ścisnął ponownie moją dłoń.
- Kocham cię, Minnie. – szepnąłem.
- Ja ciebie też, Yoonie. Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że nie uciekłeś i stanąłeś w mojej obronie.
- Nikomu nie pozwolę cię obrażać, nawet jeśli jest to twoja rodzina. Nie muszą mnie lubić.
Chłopak zaśmiał się cicho i ucałował mój policzek. Uśmiechnąłem się szeroko. Znowu wszystko wracało do normy.
wiecie, że zostały już 4 rozdziały do końca? 😿
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro