2
Dni mijały dość szybko, Kenta nadal obserwował Pete, starał się też jakoś dotrzeć do Charliego głównie od strony Pete tak jak umawiał się z Way, który za wszelką cenę próbował zrobić wszystko by nie spotkać ponownie Charliego i Babe, chociaż na czas, że będzie pewien, że pozbył się uczuć do Alfy w stu procentach.
Dean zaś próbował wydostać Way z kraju, zirytowany spojrzał na Enigmę
- Też ci się zachciało umierać! - warknął patrząc na niego - same z tym problemy, podszedł do niego i spojrzał na jego twarzy, złapał go za twarz jak nigdy nic, mam plan.- olśniło go nagle.
- puścisz moją twarz?- zapytał patrząc na alfę z dołu, Dean puścił jego twarzy, Way wstał i spojrzał na niego - co, żeś wymyślił?
- zobaczysz- zwiał do drugiego pokoju, zaczął szykować wszystkie papiery, wyszedł z pokoju po dwóch godzinach - Way musisz mnie zawieźć w jedno miejsce.
- pamiętasz, że jesteś zawodowym kierowcą?- powiedział spokojnie, Dean zamarszył brwi
- pamiętasz, że możesz mieć kontrolę nad innymi ludźmi? Wiem , chciałeś z tego nie korzystać... Ale raz musimy - widział zmieszanie na twarzy Enigmy, ale uległ. Chciał się wyrwać z Tajlandii i jest w stanie dlatego zrobić wszystko.
Dean zadowolony pojechał z Way pod miejsce jakie znalazł jakiś czas temu, udało mu się kupić podrobione dokumenty, akt urodzenia, Akta medyczne, adresy zamieszkania, uczelnie, szkoły nawet karty wizyt u dentysty, by łatwiej było im uciekać razem... kupił nawet akt ślubu, od dziś Way jest urodzonym w Stanach Zjednoczonych synem emigrantki z Tajlandii i Amerykańskiego lekarza.
Dean zapłacił za wszystkie dokumenty, które wyglądały jak oryginał...
Pojechał do Ambasady Stanów Zjednoczonych w Bangkoku i zaczął szopkę, Way był w szoku jak dobrze szło mu kłamanie, że Way został napadnięty, okradziony i przez to jego dokumenty zaginęły. Szczerze mówiąc nawet nie musiał korzystać przez większość czasu z zdolności, ale i tak niestety musiał ich użyć by dostać dokumenty.
Zadowolony Dean siedział w samochodzie, jego plan się udał, teraz tylko czekać, aż Kenta zdobędzie lek i wyjadą, Way spojrzał na niego
- jestem w szoku, że tak dobrze ci poszło... Ale zdajesz sobie sprawę, że te drugie dokumenty jakie nam wydali są dla ciebie?- Dean zdziwiony Spojrzał na niego - nie patrz tak, dałeś im akt ślubu, teraz nawet według prawa jesteśmy małżeństwem. Zatwierdzili to w naszym kraju - Dean złapał się za głowę
- nie przemyślałem tego... Mama mnie zabiję, najpierw pakuję się do więzienia, teraz magicznie mam męża? Biedna kobieta ma ze mną tyle problemów.- powiedział i Spojrzał na Niego - jedziemy do mojej mamy.
- ty żartujesz sobie teraz?- Way zatrzymał aż samochód, Spojrzał na Niego, Dean Spojrzał na niego, złapał go za nadgarstek, zdjął mu z ręki pierścionek i ubrał go sobie- czyli ty nie żartujesz... Dawaj ten adres- powiedział zmarnowany, ruszył w stronę domu rodzinnego Dean'a.
Zaparkował pod domem, spojrzał na Alfę, który poprawił włosy i jak nigdy nic wyszedł z samochodu, Way wylazł za nim.
Zanim się obejrzał siedział na kanapie w salonie, zaś Dean siedział na podłodze przed jego mamą, którą trzymała w ręku kapcia.
- najpierw pakujesz się w kłopoty i zamykają cię w więzieniu, a teraz zapominasz mi powiedzieć, że wziąłeś ślub?! - chciała go uderzyć, ale Way złapał kapcia
- proszę pani z tym więzieniem to nieporozumienie, został oszukany i wykorzystany przez tamtego mężczyznę, został oczyszczony z zarzutów... - kobieta spojrzała na syna
- naprawdę mamo... już będę grzecznym chłopcem, nie bij- zakrył głowę rękami, kobieta westchnęła i Spojrzała na Way- będzie mnie pilnował, naprawdę.
- dokładnie. - Way zaśmiał się - mój słodki mąż będzie grzeczny, obiecuję zadbam o niego - uśmiechnął się by zyskać przychylność kobiety.
Na szczęście kobieta uspokoiła się trochę, spędzili w jej domu jeszcze kilka godzin i dopiero ruszyli w drogę do domu, Zaczęło się już robić ciemno na dworze, Dean wszedł do domu pierwszy, zauważył, że nie ma ani Kenty, ani jego noży... Spojrzał na Way, który w prost stwierdził, że Kenta zapewne jest u Pete.
Dean usiadł znów na swój ulubiony fotel i spojrzał na Enigmę...na swojego męża.
Oparł się na fotelu zjeżdżając niżej... Ma męża, a jedyne co w życiu zrobił z innym mężczyzną to jego nieszczęsny pocałunek z Winnerem.
Way podszedł do niego stanął między jego nogami, Dean dotknął ręką jego nogi,bez jakiś wyjaśnień, tak po prostu. Enigma wyczuł, że coś się dzieje... Alfa usiadł, był na wysokości paska Way.
Wsunął rękę we włosy chłopaka.
- ... A co jak Kenta wróci?- Dean zapytał patrząc na niego z dołu, Way przyciągnął go do siebie bliżej
- on szybko nie wróci, Zapewne już pieprzy się z Pete- powiedział, kucnął przede kanapą i pociągnął Deana jeszcze niżej- oh i chyba należy nam się noc po ślubna nie sądzisz?- zapytał wsuwając rękę pod bluzkę chłopaka, który odwrócił właśnie wzrok, Way wyczuł pod palcami blizny po operacjach chłopaka...- krępuje cię mój dotyk?- zapytał, a Dean zaprzeczył - czyżby mój mąż był nadal dziewicą?- chłopak na te słowa zalał się cały czerwienią.- słodko - powiedział i rozpiął spodnie chłopaka, zdjął je z niego, zaczął całować jego nogi. Trochę odgryzł też jego uda.
Dean wsunął ręce w włosy Way, przyciągnął go wyżej i pocałował go w usta, zarzucił mu ręce na barki, Way oddał pocałunek i wziął chłopaka na ręce, skierował się z nim do sypialni. Już po chwili młodszy z nich był zupełnie nagi, zakrywał twarz rękami, patrzył na Way między palcami. Starał się być cicho , ale palce Way sprawiały mu naprawdę wiele przyjemności.
Jęki chłopaka roznosiły się po całym domu, uciszył się dopiero kiedy Way wszedł w niego. Uciszył się wbijając zęby w bark Way, Enigma zacisnął ręce na biodrach chłopaka, który wygiął się w łuk kiedy ten trafił w jego prostatę.
Dean nawet przestał liczyć ile razy dochodził tej nocy... nie spodziewał się ile wytrzymać może Enigma...
Leżał zmęczony na łóżku, zakrywał twarz rękami, było mu głupio, miał wrażenie, że Way może go teraz uważać za obrzydliwego...Ale Way nawet przez chwilę tak nie pomyślał, pogłaskał plecy Dean'a, młodszy szybko zasnął.
Zanim się obudził Way dowiedział się już o tym, że Kenta został oznaczony.
Zdążyli się już prawie pozabijać, Kenta opuścił dom. Dopiero po tym Dean obudził się, zdarzył pojechać po Alfę, który jakimś cudem dobył lek dla Way...
Dean stał pod warsztatem wraz z Way, Alan'em i obserwował Kente. Alan już wiedział od Jeff'a, że coś więcej jest między Way a chłopakiem, co trochę krępowało młodego.
Kiedy Pete próbował zatrzymać ich, Dean zaciągnął Way i Kente do samochodu. Nie mogą się teraz wycofać... Mają uciekać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro