Dzień 14 - Szpieg
Przed snem postanowiłem się jeszcze wykąpać. Gdy wychodziłem spod prysznica usłyszałem głośne pukanie. Powoli podszedłem i otworzyłem ciężkie drzwi. Stał za nimi mężczyzna w mundurze i hełmie.
- Witam doktorze Verse. Mam dla Pana przesyłkę od doktora Bright'a. A i od doktora Andersa, złapał mnie po drodze.
Podał mi trzy koperty i niewielką paczkę.
- Dziękuję. Czy coś się stało?
- Z tego co wiem doktor Bright został właśnie wysłany na misję. Jeżeli to wszystko, wybaczy Pan.
- Tak oczywiście, do widzenia.
Mężczyzna odszedł, a ja zamknąłem za nim swoją przechowalnie. Na pudełku była krótka notka.
≈Vic, Wybacz że w ten sposób, ale mam ważną misję. Podłącz ten czytnik do komputera. Da ci to dostęp do bazy audio-akt. Jest to efekt ciężkiej pracy doktora Ozyra i doktora Piofliego. Możesz tam znaleźć część obiektów. Sporą część. To może ci pomóc w zaznajamianiu się z nimi. Dołączam też akta twoje, oraz Varony.≈
Trzecia koperta była podpisana "Do Victora Verse'a". Postanowiłem zacząć od tego właśnie listu. Rozsiadłem się wygodnie przed biurkiem i otworzyłem kopertę.
≈Witam doktorze Verse. Chciałbym się z panem spotkać jutro w okolicy godz.16.00. Mam do Pana sprawę nie cierpiącą zwłoki.≈
"Z tym człowiekiem naprawdę jest chyba coś nie tak."
"No nie mów!... Będziesz mnie jeszcze dzisiaj potrzebował?"
"Chyba nie. A co nudzisz się?"
"Mam coś do załatwienia. Do zobaczenia jutro."
"Na razie"
Moje ostatnie słowa słyszałem tylko ja sam. Sięgnąłem po drugą kopertę.
≈Akta SCP-3106
[ZAKTUALIZOWANE]
Identyfikator podmiotu: SCP-3106
Klasa podmiotu: KETER
Specjalne czynności przechowawcze:
Z powodu wysoce rozwinięte zdolności, dalece przewyższające możliwości SCP-106. Zastosowanie ołowianej osłony oraz innych skutecznych w jego przypadku czynności zabezpieczających okazało się nieefektywne. SCP-3106 jest przechowywana w ośrodku nr 9 w stanie śpiączki farmakologicznej.
[ZMIENIONO]
Po incydencie CI-78/SCP9* SCP-3106 ponownie pochwycono. Aktualnie przebywa w ośrodku nr 1 pod obserwacją dr. Verse'a. Z nieznanych powodów okazuje ona silne przywiązanie do opiekuna. Przechowalnia obiektu to sala 7x7 m. Wyposażenie stanowią łóżko, krzesło obrotowe oraz biurko. Całe wyposażenie jest na stałe przytwierdzone do ścian i podłogi. Tyczy się to także sprzętów w przylegającej do przechowalni toalety. Światło zapewniają trzy lampy (świetlówki). Dostępu do przechowalni bronią drzwi z blokadą poziomu 4.
Opis:
SCP-3106 to młoda, mierząca 1,62m wzrostu kobieta. Jej wygląd wskazuje na około 17/18 lat. Jej rzeczywisty wiek wynosi 31 lat. Prawdopodobnie zatrzymanie się procesu starzenia spowodowane jest wrodzonymi zdolnościami memetycznymi. Obiekt posiada zdolność przemieszczania się na znaczne odległości, oraz przenikania przez ciała stałe. W sprawie eksperymentów należy uzyskać zgodę:
•Dr. Victora Verse'a
•Obecnego dyrektora placówki
•SCP-3106 [W celu uniknięcia zniszczenia placówki z powodu niezadowolenia podmiotu[Patrz szczegóły incydentu CI78/SCP9]]≈
W porównaniu z innymi czytanymi przezemnie raportami ten wydawał się niekompletny. Ale w końcu ostatnie 10 lat spędziła w śpiączce, więc to oczywiste, że nie mają dokładnych informacji. Niechętnie zajrżałem do mojego raportu. Jedyną zmianę stanowiła lista eksperymentów. Jack nieźle się rozpisałem przy tym z 963. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie sprawdzić tych audio-akt, ale po zerknięciu na zegarek postanowiłem położyć się spać.
Z początku nic nie widziałem, ani nie słyszałem. Rzadko śnie. Jednak po kilku minutach usłyszałem w głowie ponurą melodie. Zacząłem sobie przypominać najstraszniejsze chwilę mojego życia. Ten raz kiedy załamał się podemną lód, Atak wściekłego psa gdy miałem 7 lat, Kiedy szkolne łobuzy pobiły mnie i nazwały świrem. Powoli otworzyłem oczy, a to co ujrzałem sprawiło, że mocno przywarłem plecami do ściany. Nade mną, w ciemności lśniło dwoje oczu. Dopiero po chwili poczułem smród zgnilizny.
- Łazarz?
"Wreszcie się obudziłeś Victor."
"Dzierżawca? O co tu chodzi?"
Wzrok szybko przyzwyczaił mi się do ciemności. Obok mojego łóżka stał uciekający cuchnącym szlamem 106. Wyraźnie wystawiał rękę w moją stronę. Niewiele myśląc uspokoiłem umysł i pozwoliłem by mnie przeniósł. Upadłem ciężko na podłogę "studni".
"To nie było konieczne Staruszku."
- Uch. Zawsze na twarz.
Ignorujac ból po upadku wstałem, a obok zauważyłem Nightmare'a i Ghosta. Ten drugi trzymał w dłoni zabrudzony kawałek pomarańczowego plastiku. Nie od razu rozpoznałem, że to moja karta.
- Witaj.
- Nightmare? Ghost? Co tu robicie?
- Chyba to co ty.
- Spójrz, co znalazłem.
Ghost pokazał mi kartę.
- Skąd to masz?
- Znalazłem.
- Co to jest?
- Karta dostępu. Otwiera większość drzwi w fundacji.
- Czyli mocna rzecz. Ghost schowaj ją do kieszeni.
- Się robi.
"Nie zgłosisz tego?"
"Nie ma potrzeby. Ufam im, a poza tym większość jej funkcji jest już pewnie zablokowana."
"Jak chcesz"
- To co teraz robimy?
- Czekamy na Łazarza. Tylko on zna wyjście.
- A tak w ogóle, to jak tam życie SCP?
- Nawet znośnie. Chociaż reszta personelu nie traktuje mnie już tak przychylnie.
- To trochę słabo.
Nagle pojawił się Łazarz.
- O co tu chodzi? Po co nas tu sprowadził?
- Po pierwsze, chcemy wam coś powiedzieć. Po drugie tylko tu mogłem z wami normalnie porozmawiać.
Nie ma słów mogących opisać minę jaką zrobiłem słysząc jego głos. Był szorski, jakby u starego człowieka, zimny i lekko zniekształcony, ale w pełni ludzki.
"Żałuję, że nie mogę zobaczyć twojej miny. Hahaha!"
- To ty mówisz?
- Tak.
- Ale dlaczego nas tu sprowadziłeś?
- Chce wam powiedzieć kto was zdradził.
- Że co?
- Moment, jaki zdrajca?
- Pamiętasz atak CI?
- Pewnie że pamiętam.
- Ktoś zdradził im informację.
- Ale kto?
- Powiedz!
- Adams.
- Ten od Dzierżawcy?
"Wyjaśnisz mi co się tutaj dzieje?"
"W czasie twojej nieobecności zauważyłem, że ma w umyśle pełno białych plam. Zaciekawiło mnie to, rozpocząłem śledztwo. Niestety chyba się zorientował. Dlatego poprosił o przeniesienie."
- Tak. Dzierżawca zbierał o nim informacje.
- Jak on wygląda?
- Siwe włosy, broda, okulary.
- Chyba go widzieliśmy. W dniu ataku CI.
- Czyli to dlatego Dzierżawca tak go męczył?
- Tak.
- Powinniśmy już iść.
- Którędy do wyjścia Staruszku?
Łazarz dziwnie się uśmiechnął i wskazał tunel za mną.
- Dzięki.
- Verse, czekaj. Czy wiesz Kim jest 3106?
- Tak, zajmuje się nią.
- Śledziła nas podczas ataku.
- Naprawdę? Muszę się jej o to zapytać. A tak w ogóle nazywa się Varona.
- Ładne imię. Pozdrów ją od nas.
- Na pewno.
Robiąc krok poczułem, że ziemia usuwa mi się spod stóp. Kątem oka zauważyłem że reszta wylądowała bezpiecznie na kładce. Zasłoniłem twarz rękami i kontynuowałem upadek. Zderzenie metalem nie było aż tak źle jak za pierwszym razem, ale i tak bolało. Zemnąłem w zębach przekleństwo.
- Znowu to samo.
Ghost i Nightmare pomogli mi wstać.
- Narazie.
- Narazie.
W korytarzu oparłem się o ścianę i wyjąłem krótkofalówkę.
- Jack. Mam ważną sprawę.
- Vic? Cholera, ty to masz wyczucie czasu. Chciałem się zdrzemnąć, póki tankują helikopter...
- Wiem kto szpieguje dla Rebelii.
- Co kurwa! Kto? Jak?
- Doktor Adams. Dowiedziałem się dzięki Dzierżawcy. Właśnie idę do ochrony, powiadomić ich.
- Czekaj! Ten stary trep ma wielu zwolenników wśród ochrony. Może ktoś być szpiegiem tak jak on.
- To co mam zrobić?
- Wiem kto ci pomoże. Trafisz do zbrojowni? To niedaleko 860.
- Dam radę.
- Świetnie. Mój przyjaciel będzie tam czekać z małym prezentem. Biegnij tam. Ja go powiadomie.
Czym prędzej ruszyłem do przejścia. Zostawiłem za sobą zdziwionych strażników i jakiegoś naukowca z 3 poziomem. Od miejsca spotkania dzieliło mnie tylko kilka par drzwi. Otworzyłem kolejne, a przed moją twarzą znikąd pojawiła się lufa czarnego pistoletu.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
*78 atak Rebelii Chaosu/ośrodek nr 9
Na wstępie przepraszam że tak długo nie było rozdziałów. Mam nadzieję że zrozumiecie, ale w szkole mam sporo nauki i egzamin za... 12 dni!
Do końca roku szkolnego może być z tym cienko, ale postaram się znaleźć dla was czas.
Dr. Verse kończy raport
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro