Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 14 - Szpieg


Przed snem postanowiłem się jeszcze wykąpać. Gdy wychodziłem spod prysznica usłyszałem głośne pukanie. Powoli podszedłem i otworzyłem ciężkie drzwi. Stał za nimi mężczyzna w mundurze i hełmie.

- Witam doktorze Verse. Mam dla Pana przesyłkę od doktora Bright'a. A i od doktora Andersa, złapał mnie po drodze.

Podał mi trzy koperty i niewielką paczkę.

- Dziękuję. Czy coś się stało?

- Z tego co wiem doktor Bright został właśnie wysłany na misję. Jeżeli to wszystko, wybaczy Pan.

- Tak oczywiście, do widzenia.

Mężczyzna odszedł, a ja zamknąłem za nim swoją przechowalnie. Na pudełku była krótka notka.

≈Vic, Wybacz że w ten sposób, ale mam ważną misję. Podłącz ten czytnik do komputera. Da ci to dostęp do bazy audio-akt. Jest to efekt ciężkiej pracy doktora Ozyra i doktora Piofliego. Możesz tam znaleźć część obiektów. Sporą część. To może ci pomóc w zaznajamianiu się z nimi. Dołączam też akta twoje, oraz Varony.≈

Trzecia koperta była podpisana "Do Victora Verse'a". Postanowiłem zacząć od tego właśnie listu. Rozsiadłem się wygodnie przed biurkiem i otworzyłem kopertę.

≈Witam doktorze Verse. Chciałbym się z panem spotkać jutro w okolicy godz.16.00. Mam do Pana sprawę nie cierpiącą zwłoki.≈

"Z tym człowiekiem naprawdę jest chyba coś nie tak."

"No nie mów!... Będziesz mnie jeszcze dzisiaj potrzebował?"

"Chyba nie. A co nudzisz się?"

"Mam coś do załatwienia. Do zobaczenia jutro."

"Na razie"

Moje ostatnie słowa słyszałem tylko ja sam. Sięgnąłem po drugą kopertę.

≈Akta SCP-3106

[ZAKTUALIZOWANE]

Identyfikator podmiotu: SCP-3106

Klasa podmiotu: KETER

Specjalne czynności przechowawcze:
Z powodu wysoce rozwinięte zdolności, dalece przewyższające możliwości SCP-106. Zastosowanie ołowianej osłony oraz innych skutecznych w jego przypadku czynności zabezpieczających okazało się nieefektywne. SCP-3106 jest przechowywana w ośrodku nr 9 w stanie śpiączki farmakologicznej.

[ZMIENIONO]

Po incydencie CI-78/SCP9* SCP-3106 ponownie pochwycono. Aktualnie przebywa w ośrodku nr 1 pod obserwacją dr. Verse'a. Z nieznanych powodów okazuje ona silne przywiązanie do opiekuna. Przechowalnia obiektu to sala 7x7 m. Wyposażenie stanowią łóżko, krzesło obrotowe oraz biurko. Całe wyposażenie jest na stałe przytwierdzone do ścian i podłogi. Tyczy się to także sprzętów w przylegającej do przechowalni toalety. Światło zapewniają trzy lampy (świetlówki). Dostępu do przechowalni bronią drzwi z blokadą poziomu 4.

Opis:

SCP-3106 to młoda, mierząca 1,62m wzrostu kobieta. Jej wygląd wskazuje na około 17/18 lat. Jej rzeczywisty wiek wynosi 31 lat. Prawdopodobnie zatrzymanie się procesu starzenia spowodowane jest wrodzonymi zdolnościami memetycznymi. Obiekt posiada zdolność przemieszczania się na znaczne odległości, oraz przenikania przez ciała stałe. W sprawie eksperymentów należy uzyskać zgodę:

•Dr. Victora Verse'a

•Obecnego dyrektora placówki

•SCP-3106 [W celu uniknięcia zniszczenia placówki z powodu niezadowolenia podmiotu[Patrz szczegóły incydentu CI78/SCP9]]≈

W porównaniu z innymi czytanymi przezemnie raportami ten wydawał się niekompletny. Ale w końcu ostatnie 10 lat spędziła w śpiączce, więc to oczywiste, że nie mają dokładnych informacji. Niechętnie zajrżałem do mojego raportu. Jedyną zmianę stanowiła lista eksperymentów. Jack nieźle się rozpisałem przy tym z 963. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie sprawdzić tych audio-akt, ale po zerknięciu na zegarek postanowiłem położyć się spać.

Z początku nic nie widziałem, ani nie słyszałem. Rzadko śnie. Jednak po kilku minutach usłyszałem w głowie ponurą melodie. Zacząłem sobie przypominać najstraszniejsze chwilę mojego życia. Ten raz kiedy załamał się podemną lód, Atak wściekłego psa gdy miałem 7 lat, Kiedy szkolne łobuzy pobiły mnie i nazwały świrem. Powoli otworzyłem oczy, a to co ujrzałem sprawiło, że mocno przywarłem plecami do ściany. Nade mną, w ciemności lśniło dwoje oczu. Dopiero po chwili poczułem smród zgnilizny.

- Łazarz?

"Wreszcie się obudziłeś Victor."

"Dzierżawca? O co tu chodzi?"

Wzrok szybko przyzwyczaił mi się do ciemności. Obok mojego łóżka stał uciekający cuchnącym szlamem 106. Wyraźnie wystawiał rękę w moją stronę. Niewiele myśląc uspokoiłem umysł i pozwoliłem by mnie przeniósł. Upadłem ciężko na podłogę "studni".

"To nie było konieczne Staruszku."

- Uch. Zawsze na twarz.

Ignorujac ból po upadku wstałem, a obok zauważyłem Nightmare'a i Ghosta. Ten drugi trzymał w dłoni zabrudzony kawałek pomarańczowego plastiku. Nie od razu rozpoznałem, że to moja karta.

- Witaj.

- Nightmare? Ghost? Co tu robicie?

- Chyba to co ty.

- Spójrz, co znalazłem.

Ghost pokazał mi kartę.

- Skąd to masz?

- Znalazłem.

- Co to jest?

- Karta dostępu. Otwiera większość drzwi w fundacji.

- Czyli mocna rzecz. Ghost schowaj ją do kieszeni.

- Się robi.

"Nie zgłosisz tego?"

"Nie ma potrzeby. Ufam im, a poza tym większość jej funkcji jest już pewnie zablokowana."

"Jak chcesz"

- To co teraz robimy?

- Czekamy na Łazarza. Tylko on zna wyjście.

- A tak w ogóle, to jak tam życie SCP?

- Nawet znośnie. Chociaż reszta personelu nie traktuje mnie już tak przychylnie.

- To trochę słabo.

Nagle pojawił się Łazarz.

- O co tu chodzi? Po co nas tu sprowadził?

- Po pierwsze, chcemy wam coś powiedzieć. Po drugie tylko tu mogłem z wami normalnie porozmawiać.

Nie ma słów mogących opisać minę jaką zrobiłem słysząc jego głos. Był szorski, jakby u starego człowieka, zimny i lekko zniekształcony, ale w pełni ludzki.

"Żałuję, że nie mogę zobaczyć twojej miny. Hahaha!"

- To ty mówisz?

- Tak.

- Ale dlaczego nas tu sprowadziłeś?

- Chce wam powiedzieć kto was zdradził.

- Że co?

- Moment, jaki zdrajca?

- Pamiętasz atak CI?

- Pewnie że pamiętam.

- Ktoś zdradził im informację.

- Ale kto?

- Powiedz!

- Adams.

- Ten od Dzierżawcy?

"Wyjaśnisz mi co się tutaj dzieje?"

"W czasie twojej nieobecności zauważyłem, że ma w umyśle pełno białych plam. Zaciekawiło mnie to, rozpocząłem śledztwo. Niestety chyba się zorientował. Dlatego poprosił o przeniesienie."

- Tak. Dzierżawca zbierał o nim informacje.

- Jak on wygląda?

- Siwe włosy, broda, okulary.

- Chyba go widzieliśmy. W dniu ataku CI.

- Czyli to dlatego Dzierżawca tak go męczył?

- Tak.

- Powinniśmy już iść.

- Którędy do wyjścia Staruszku?

Łazarz dziwnie się uśmiechnął i wskazał tunel za mną.

- Dzięki.

- Verse, czekaj. Czy wiesz Kim jest 3106?

- Tak, zajmuje się nią.

- Śledziła nas podczas ataku.

- Naprawdę? Muszę się jej o to zapytać. A tak w ogóle nazywa się Varona.

- Ładne imię. Pozdrów ją od nas.

- Na pewno.

Robiąc krok poczułem, że ziemia usuwa mi się spod stóp. Kątem oka zauważyłem że reszta wylądowała bezpiecznie na kładce. Zasłoniłem twarz rękami i kontynuowałem upadek. Zderzenie metalem nie było aż tak źle jak za pierwszym razem, ale i tak bolało. Zemnąłem w zębach przekleństwo.

- Znowu to samo.

Ghost i Nightmare pomogli mi wstać.

- Narazie.

- Narazie.

W korytarzu oparłem się o ścianę i wyjąłem krótkofalówkę.

- Jack. Mam ważną sprawę.

- Vic? Cholera, ty to masz wyczucie czasu. Chciałem się zdrzemnąć, póki tankują helikopter...

- Wiem kto szpieguje dla Rebelii.

- Co kurwa! Kto? Jak?

- Doktor Adams. Dowiedziałem się dzięki Dzierżawcy. Właśnie idę do ochrony, powiadomić ich.

- Czekaj! Ten stary trep ma wielu zwolenników wśród ochrony. Może ktoś być szpiegiem tak jak on.

- To co mam zrobić?

- Wiem kto ci pomoże. Trafisz do zbrojowni? To niedaleko 860.

- Dam radę.

- Świetnie. Mój przyjaciel będzie tam czekać z małym prezentem. Biegnij tam. Ja go powiadomie.

Czym prędzej ruszyłem do przejścia. Zostawiłem za sobą zdziwionych strażników i jakiegoś naukowca z 3 poziomem. Od miejsca spotkania dzieliło mnie tylko kilka par drzwi. Otworzyłem kolejne, a przed moją twarzą znikąd pojawiła się lufa czarnego pistoletu.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

*78 atak Rebelii Chaosu/ośrodek nr 9

Na wstępie przepraszam że tak długo nie było rozdziałów. Mam nadzieję że zrozumiecie, ale w szkole mam sporo nauki i egzamin za... 12 dni!

Do końca roku szkolnego może być z tym cienko, ale postaram się znaleźć dla was czas.

Dr. Verse kończy raport

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro