Dzień 14 - Nowe znajomości
Dotarcie do przechowalni 035 nie zajęło mi długo. Ku mojemu zdziwieniu nie było nikogo w pobliżu. Wszedłem do pokoju kontrolnego.
"Część Dzierżawco"
"Victor! Wypuścili cię wreszcie?"
"Tak, ale mam pytanie. O co chodziło z twoim zachowaniem? Podobno zabiłeś kilka osób."
"Tylko personel klasy D. Naukowców tylko przyprawiłem o ból głowy. Co mi się opłaciło. Poznaj mojego nowego znajomego.
Mężczyzna, brunet siedzący przed oknem spojrzał na mnie lekko zdziwiony.
- Witam.
- Dzień dobry. Co pana tu sprowadza?
- Przyszedłem tylko porozmawiać z Dzierżawcą. Nie ma tu tego starca, który się nim zajmował?
- Od wczoraj to ja się nim zajmuje. Nazywam się Jason Might. A Pan?
- Victor Verse. SCP-3714.
- SCP?
Zdziwienie na jego twarzy było wprost przezabawne. Najwyraźniej jest tu nowy.
- Tak, chętnie bym z panem dłużej porozmawiał, ale muszę odwiedzić jeszcze dwa obiekty. Do widzenia.
- Do widzenia...
Wyszedłem z pomieszczenia.
"Mózg mu się zawiesił. Hahaha."
"Czyli teraz on cię pilnuje?"
"Tak. Ćwiczę na nim blokowanie mojej pasywnej zdolności. To ja wracam."
"Czekaj. Potrzebuje cię, żebyś dogadał się z Łazarzem."
"Zawołaj mnie jak będziesz w pobliżu Staruszka, pomogę ci."
"Okej, dzięki."
Na moje nieszczęście cela Łazarza jest po drogiej stronie strefy. No nic. Powoli ruszyłem korytarzami. Nadal nie było jeszcze późno, ale powinienem się pośpieszyć. W jednym z przejść minąłem strażników prowadzących młodego chłopaka z rękami zakutymi w metalowe rękawice.
"Nowy SCP. Coraz ich więcej."
"Co masz na myśli?"
"Pomijając ciebie ostatnio pojawiają się jeden za drugim."
"Szkoda chłopaka."
Byłem już pod drzwiami przechowalni Łazarza. Otworzyłem je, a moim oczom ukazał sie stalowy most zawieszony pod sufitem. Wszedłem na niego i spojrzałem w dół. Wielki stalowy znajdował się poniżej, około kilka metrów nad ziemią. Ruszyłem mostem, potem po schodach na dół. W sali kontrolnej stało dwóch mężczyzn.
- Witam panowie.
Obaj odwrócili się w moją stronę.
- Proszę się wylegitymować.
- Dr. Victor Verse. SCP-3714. Przyszedłem porozmawiać z Łazarzem. Może przestanie uciekać.
- Chce Pan tam wejść? Zwariował Pan?
Starszy mężczyzna, zapewne naukowiec prowadzący najwyraźniej nie chciał mnie tam wpuścić.
- Proszę Pana...
- Cicho John, próbuje wybić mu ten głupi pomysł z głowy!
- Ale proszę pana...
- Co?!
- 106 właśnie...
Wskazał na okno, za którym ciemną postać szła przez powietrze w kierunku wejścia po drugiej stronie mostu.
- Wiecie co? Już nieważne, sam trafie.
Wybiegłem i ruszyłem w drogę powrotną po schodach. Na ścianie obok drzwi była tłusta, śmierdząca czarna plama. Czym prędzej wybiegłem na korytarz, gdzie tuż przed moją twarzą zagwizdał pocisk. Zatrzymałem się tak gwałtownie, że upadłem. Po prawej odział MTF ostrzeliwywał Łazarza, powoli kroczącego ku wyjściu.
- Wstrzymać ogień!
Nie wiedziałem nawet, czy to był mój krzyk, czy to ktoś z nich. Podniosłem się szybko i Podbiegłem do nadal oddalającego się Staruszka.
- Hej, Pamiętasz mnie?- Łazarz zatrzymał się i spojrzał na mnie ze swoim upiornym uśmiechem.- Chyba tak. Jeżeli czegoś potrzebujesz, mógłbym spróbować ci coś załatwić, ale teraz wróć do siebie.
Nadal stał uśmiechając się szeroko.
"Nudzi mu się. Chcę kogoś podręczyć."
- Personel klasy D wystarczy?
Jeszcze przez chwilę stał w miejscu, po czym ruszył powoli spowrotem do swojej celi.
- Uff...
- Jak Pan to zrobił?
W moją stronę szło kilku mężczyzn, zwykłych ochroniarzy strefowych.
- Rick, to przecież ten doktór-SCP.
No oczywiście...
"Nie łam się Victor, ten młody chyba ma o tobie dobre zdanie."
Faktycznie. Mężczyzna nazwany przez kolegę Rick miał na twarzy szczery uśmiech, z czymś, co można by nazwać...hmmm podziwem?
- Wybaczcie, muszę już iść.
Odwróciłem się i ruszyłem wgłąb strefy.
- Miłego dnia doktorze Verse! Dziękuję za pomoc.
Odwróciłem się i kiwnąłem głową. Mam przed sobą długą drogę.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
Oto koniec kolejnego rozdziału, Przepraszam, że słabo u mnie ostatnio z rozdziałami, ale czasu nie mam.
Chcielibyście może jakieś Q&A co do mnie i książki? Piszę takie, ponieważ właśnie skończyłem ważny etap innej mojej książki. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do zadawania pytań w komentarzach, oraz za kilka dni do czytania moich odpowiedzi. Pojawia się w "Nominację i ogłoszenia parafialne"
Na teraz to już koniec
Dr. Verse kończy raport
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro