Rozdział 8
Wracałam ze swoimi przyjaciółmi z koncertu zespołu Metallica.
- No, to jakie wrażenia? - Zapytałam bardzo ciekawa odpowiedzi.
- Jedno słowo. Było nieziemsko. - Odpowiedziała moja przyjaciółka Harley.
- Ciągle nie mogę przestać nucić ich piosenek.
- Eee... Tak właściwie to były dwa słowa.
Ja ciągle nie mogę uwierzyć, że mój brat się zgodził, żebym poszła. Za pierwszym razem.
- Jak za pierwszym razem się zgodził to na pewno Judy go przekonała.
W sumie to by wszystko wyjaśniało.
--------------------------------------------------------------
Szliśmy i się śmialiśmy, nagle miałam wrażenie, że zobaczyłam ducha.
- Słuchajcie... Opuszczę was na chwilę.
Muszę coś sprawdzić. - I pobiegłam przez słowa.
- Proszę pana! Panie E! -
Nie odpowiadał więc musiałam interweniować.
- Ricky!!!
Odwrócił się do mnie i uniósł brew.
- Coś mówiłaś
- Pan też po koncercie?
- Metallici? Tak.
Ucieszyłam się na myśl, że są jeszcze jacyś normalni ludzie poza mną i moich przyjaciół którzy słuchają porządnej muzyki. Mój brat słucha klasycznej a Fred elektronicznej i czasami robimy taką jakby wojnę na muzykę.
- Wreszcie się pan ruszył, czyli, że moje życzenie się spełniło.
Nie wiem czy to było to moje przewidzenie czy co, ale Ricky lekko się zaśmiał.
- Nie na długo. Słuchaj, muszę już iść. Do zobaczenia później.
Uśmiechałam się jak jakiś głupek gdy patrzyłam jak odchodził.
- Nie ufaj mu. Tylko udaje takiego.
Podniosłam głowę i zobaczyłam... Ptaka geniusza?! Przynajmniej tyle wywnioskowałam z tego jak on wygląda. Natychmiast skojarzyłam kto to jest.
- Perykles. - Odpowiedziałam zimnym głosem.
- Dokładnie tak. Widzę, że Brad przekazał ci dużą wiedzę.
Zauważyłam, że był ślepy na jedno oko. Tak dokładnie to prawe oko miał pokryte bielą.
- Coś tam mówił.
- Prawdobnie zachwalał Ricky'ego patrząc na wasze zachowanie.
- Śledziłeś nas?!
- I tak i nie. Gdy tylko mogłem byłem w pobliżu gdy wy byliście razem.
- Psychol. - Rzuciłam i jak mogłam najszybciej, oddaliłam się.
--------------------------------------------------------------
- No i gdzieś ty była tak długo?!
- Po prostu miałam coś to załatwienia a wy to uszanujcie. Czekajcie... Wpadłam na świetny pomysł. Pamiętacie co mówiłam wam o tej Brygadzie Detektywów mojego kuzyna?
- Pamiętam a o co chodzi? - Zaciekawił się Shane.
- Pomyślałam, żeby taką założyć. Będziemy rozwiązywać różne zagadki, mogę się założyć, że będą wyścigi z Fredem. To co.. Brygada Detektywów?
Wyciągnęłam dłoń i przybyliśmy piątkę.
- Brygada Detektywów! - Odpowiedzieli wszyscy chórem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro