Rozdział 5
- No to kup mi tego rottweiler'a!!!
- Powiedziałem nie! To jest pies niebezpieczny którego trzeba tępić!
Teraz się kłócimy z Bradem o to którego psa ma mi kupić. W końcu się zgodził po moich wielokrotnych próbach błagania.
A mianowicie: błagałam na kolanach, udawałam grzeczną dziewczynkę, mówiłam, że będę się na bieżąco uczyć co w ogóle było mega żartem. Po kilkunastej próbie Bradowi najwidoczniej " zmiękło serce " bo krzyknął przesadnie dramatycznym tonem, że mi go kupi.
- Tępić?! Ty byś niewinnego psa zabił?! Nie masz serca!!!
- Dobrze!!! Tylko mi później nie przychodź z płaczem jeśli to bydle odgryzie ci połowę głowy. Jedziemy po psa.
No nareszcie!!! Ile czasu trzeba było czekać!!!
--------------------------------------------------------
- Jak go nazwiesz? - Zapytał nieco podekscytowany Fred wpatrując się w sporego podpalanego psa liżącego moją rękę.
- Zastanawiałam się... Ale to chyba...
- Wyduś to z siebie!!! Nie po to jechałem z pięć kilometrów, żebyś nie wiedziała jak tego bydlaka nazwać!!!
Tym razem to on naprawdę przesadził!
- Bydlaka?! Popatrz lepiej na siebie!!!
A nazwę go Ricky! Z czego się głupkowato śmiejesz?!
- Przepraszam. Ale Ricky brzmi dla mnie idiotycznie.
- Przyzwyczaj się. Chodź Ricky idziemy na spacer.
-----------------------------------------------------------
- Hej! Fajny pies!
- Dzięki. Wreszcie ktoś go docenił.
Spotkałam się na spacerze z Velmą. Ją to zawsze lubiłam. Nie wydawała się tak głupia jak inni członkowie tej " brygady głupców ".
- Jak ma na imię?
- Ricky. - Odpowiedziałam.
Nagle Velma odskoczyła i zrobiła taką jakby dziwną minę.
- Fajne imię... - Powiedziała niepewnie.
" Mnie nie oszukasz ". Pomyślałam ale postanowiłam się nie wtrącać.
- Słuchaj a jak u was się sprawy mają? Bo Fred oczywiście nie chciał mi nic powiedzieć.
- Eee... Wiesz bo ja mam w domu nie wyłączone żelazko i muszę natychmiast lecieć, żeby się nic nie przypaliło.
Co?! Ty też?!
- No dobra. Cześć. - Odwróciłam się by odejść.
- Nie gniewaj się!!!
--------------------------------------------------------
Podczas tego spaceru spotkałam się z naprawdę różnorodnymi opiniami na temat mojego psa. Jedni się go bali, inni podziwiali, a jeszcze inni od razu jak go zobaczyli uciekali. O co im do cholery chodzi?! Dopiero pod koniec spaceru przypomniałam sobie, że przecież o jedenastej miałam się spotkać z panem E.
-----------------------------------------------------------
" Wpis autorki: "
Polecam posłuchać piosenki w mediach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro