Rozdział 3
Po spotkaniu z Rickym ja z Bradem musieliśmy ZNOWU pokonać co najmniej tysiąc kilometrów.
------------------------------------------------------------
- Siedzisz w swoim pokoju i tam zostaniesz do końca życia!!!
- Złość piękności nie szkodzi, Bradusiu. - powiedziałam ironicznym głosem.
Nagle podeszła do nas Judy.
- I znowu się kłócicie? - Zapytała znudzonym głosem.
Postanowiłam, że ku zadowoleniu Brada pójdę do swojego pokoju, jednak zatrzymał mnie Fred.
- Annuś, co się stało?
- Nie mów tak do mnie.- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
------------------------------------------------------------
Z trzaskiem zamknęłam drzwi do mojego pikoju, położyłam się na łóżku i głęboko westchnęłam. Nagle kątem oka zauważyłam coś przez co mi szybciej zabiło serce... Kopertę z wydrukowanym czerwonym symbolem z literą E.
Z lekko drżącymi rękami sięgnęłam po kopertę i powoli otworzyłam, w środku były takie słowa:
" Anno, podziwiam cię już od dłuższego czasu. Przy... Przykro mi, że przy naszym pierwszym spotkaniu zachowałem się jak się zachowałem, zastanawiam się czy nie chciałabyś dla mnie pracować, później zobaczymy, co da się zrobić. "
Przez kilka minut wpatrywałam się w ten list a serce biło mi jak oszalałe.
Słyszałam od Brada, że Ricky czasem miewa swoich pracowników, głównie pracowniczek, ale...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Szybko schowałam list pod poduszkę i w tej chwili wszedł Fred.
- Hej Ann, co tam?- Zapytał nieco przesadnie szczęśliwym tonem.
- A dobrze, a o co chodzi?
Fred spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, ku mojemu przerażeniu spojrzał na kopertę z literą E którą przez chwilę nieuwagi zapomniałam schować.
Patrzył raz na kopertę a raz na mnie, po chwili odezwał się do mnie cichym głosem.
- Nie ufaj mu. Jeśli zaproponował ci pracę dla niego masz natychmiast odmówić.
Tym razem się zirytowałam nie na żarty.
- A to niby dlaczego?!
- Posłuchaj mnie Ann, ten człowiek to stary hipokryta i kłamca który moją brygadę wielokrotnie oszukał. Z tobą zrobi prawdopodobnie to samo. Po za tym Marta która dla niego pracowała, skończyła marnie ponieważ wylądowała w więzieniu, tak samo było z Alice...
- Trudno!!! Jeśli je to spotkało to mnie to kompletnie nie obchodzi, posłuchaj mnie choć raz Fred. Mam wrażenie, że w jego życiu stało się coś złego, nie zauważyłeś tego?
- N... Nie... Ale to nie ma znaczenia!
- Dla mnie ma. I zamierzam dla niego pracować.
Fred westchnął.
- Widzę, że nie dam rady zmienić twojej decyzji, mam tylko nadzieję, że nie będziesz przychodzić z płaczem, po tym jak cię wyleje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro