Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

- Jeśli każdy kawałek ujawnia jakieś miejsce to wszystkie kawałki powinny nam pokazać skarb - Wyjaśniała Velma.

- Mamciu, może to skrzynia diamentów - Podsunęła Daphne.

- Albo bilety na koncert zespołu Black Sabbath - Dodałam zanim Fred zdążył się odezwać na co Briggan zamachał radośnie ogonem.

- Metalowcy myślą tylko o jednym prawda? - Zapytał z westchnieniem Fred.

- Rety, spójrzcie na to! -

- Senor P. Llave - Odczytała Daphne.

- A co to za dziwne nazwisko? I co chodzi z tymi liczbami? - Zapytał zdezorientowany Kudłaty.

Tym razem pierwszy raz żałowałam, że nie jestem w pobliżu Peryklesa. Jak by go Briggan porządnie przycisnął to od razu by o wszystkim wyśpiewał.

- Może te cyfry to jakieś współrzędne. Albo prawdziwe umiejscowienie skarbu -
Fred nie dokończył gdyż ktoś a właściwie szeryf gwałtownie otworzył drzwi.

- Błagam pomóżcie! - Zawołał.

- Pan szeryf ? Co znowu? -

- Jesteśmy w środku galaktycznej wojny a ziemia jest łupem!!! -

No to zapowiada się ciekawie. Nie wspominając o tym, że ja w kosmitów raczej nie wierzę.

-------------------------------------------------------------

- Te wspomnienia znowu do mnie wróciły. Byłem nastolatkiem, sam w domu. Buszowałem po domu jak to nastolatek. Szperałem po szufladach szukając słodyczy i starych pudełek w których mama trzymała moje mleczaki.
Nie mówcie, że tak nie robicie! -

- Raczej nie -

- Nigdy -

- W życiu -

Briggan który śmiał się ukradkiem rzucił na mnie szybkie spojrzenie.

- Ty chyba tak robisz - Powiedział z rozbawieniem.

- Co? Nawet bym zniżyła to takiego żenującego poziomu - Odpowiedziałam z oburzeniem.

- No dobrze. Byłem w domu. Zapadł wieczór a ja szalałem. Bawiłem się w szeryfa i udawałem, że strzelam do strasznych bandytów wtedy usłyszałem dźwięk nie z tego świata z zewnątrz. I wtedy to po mnie przyszło -

- Co po pana przyszło? - Zapytała Daphne.

- PBI - Odpowiedział poważnym tonem szeryf.

- MBI ? - Dopytywał Scooby.

- Nie! PBI ! Pozaziemska biologiczna istota. Kosmiczna istota z poza drogi mlecznej. To szary -

- Eee... To szary co? -

- No szary kosmita! Takie małe ciałko, wielka głową, gładka bezwłosa skóra... Ech... Czy wy mnie w ogóle słuchacie -

Tym razem nie wytrzymałam.

- Jacy kosmici?! Czy wy siebie słyszycie?!
Shane też wierzył w kosmitów, a wiecie jak to się skończyło? Dwuletnim pobytem w szpitalu psychiatrycznym -

- Czyli... Porwał pana kosmita? - Zapytał Kudłaty nie zwracając na mnie uwagi.

- Mógłby pan tak od razu. Byłoby o wiele prościej - Dodał Briggan.

- Och... Co ty nie powiesz sierściuchu - Odpowiedział szeryf i zaczęli na siebie warczeć.

- Dosyć warkotów. Proszę dalej - Poleciła Velma a ja złapałam Briggana za obrożę, żeby się nie wyrwał.

- Jak usiłowałem powiedzieć. Zabrali mnie na swój pojazd włożyli mi do nosa mikroczip i kazali mi robić straszne rzeczy! Straszne!!! - Dokończył dramatycznym tonem.

- No już dobrze! Rozumiemy! Straszne rzeczy! -

- Mówił pan to komuś... - Zaczęła Velma.

- Na przykład bardzo dobremu psychiatrze? - Dokończyłam za nią na co ta spojrzała na mnie z wdzięcznością.

- Och... Wy mi nie wierzcie? Zatem spójrzcie na to!!! - Zawołał i podstawił nam pod nos telefon ze zdjęciem gabinetu dentysty.

- Acha... Czyli mam rozumieć, że porwali pana dentyści wybielający zęby - Powiedziałam z lekkim rozbawieniem.

- Co?! Ta mała szara bestia tam była! Jacy oni cwani, pomóżcie mi!

-------------------------------------------------------------

- Musimy być czujni, oni są bardzo sprytni! - Wyszeptał szeryf gdy podjechaliśmy do dentysty.

- Kosmici naprawdę są wśród nas - Odpowiedział Fred wskazując na rozbite okno przy którym kręcili się policjanci.

- Eee... Szeryfie... Chyba ma pan okazję trochę popracować -

Szeryf chrząknął i do nich podszedł.

- Witam... Nie prawdziwi stróże prawa,
jestem Szeryf Bronson Stone.

- To tylko drobna kradzież... Zaraz sprawdzimy nagrania z kamer jeśli pan chce - Odpowiedział jeden z nich.

-------------------------------------------------------------

- To ten szary! Boję się! - Wykrzyknął szerf gdy sprawdzaliśmy nagrania.

- No co pan, przecież to tylko zwykły dzieciak w bluzie -

- Jest jeszcze jeden - Dodał Scooby.

- Święta bitwo międzygwiezdna! To nordycki obcy!

- Albo... Kobieta trzymająca czasopismo przed oczami -

- No a... Co to...?

- Gadoid!!! Dokonali inwazji ze wszystkich stron!

--------------------------------------------------------------

- Choć niektórzy nazywają kosmitów naszymi braćmi ci mniej ogłupiali z nas, mam na myśli siebie, wiedzą po naprawdę przybyli do nas obcy. Żeby nas pobić i zniewolić.

- O to też chodzi kosmitom jaszczurkom? - Dopytywał się Fred.

- Nie. Gadoidy od dawna są wśród nas. Żyją w środku naszej planety w rezerwacie zwanym ziemska dziura -

- Och na litość - Wyszeptała Velma.

--------------------------------------------------------------

- Gdyby Ricky wiedział co i po co robię to by mnie napewno wyśmiał - Warknęłam gdy  się przez kukurydziane pole.

Briggan gwałtownie się do mnie odwrócił.

- Czekaj... Czyli chcesz powiedzieć, że robimy to bez jego wiedzy? Oszalałaś?!

- Cóż... - Zaczęłam niepewnie ale przerwałam ponieważ wyszliśmy na środek sporego okręgu.

- Patrzcie, ścieżka! -

- Kto wycina ścieżkę na środku pola? -

- Spece od pułapek -

- Bardzo jasne światło, wehikuł tejemnic zgasł, wielki krąg w zbożu, nie chcę tego mówić ale obcy naprawdę są wsród nas -

- Co robimy?

- Najpierw znajdźmy chłopaków, potem pojedziemy do eksperta, chociaż już wiem, że będę tego żałować -

--------------------------------------------------------------

- Inwazja obcych? Och, córciu nawet nie wiesz jak mama się cieszy. Uwierzyłaś!

- Mówiłam, że będę tego żałować - Jęknęła Velma nawet nie próbując się wyrwać z uścisku swojej mamy. A gdyby Ricky mnie tak przytulił?

--------------------------------------------------------------

- Velma od zawsze wyśmiewała moje małe hobby -

- Obsesję -

- Ale wiedziałam, że kiedyś zmądrzeje
a wiedzie nasz rząd ma tajną agencję zwaną wielką dwunastką zajmującą się obcymi. Skupiają się głównie na szarych
I choć ciągle do nich piszę, lekceważącą moje zdanie na temat obcych. Podejrzewam że nasz rząd ma tajny układ z ziemską dziurą -

- To fizycznie niemożliwe, żeby środek ziemi był dziurą, już nie wspomnę o tym, żeby dwunożne gady w niej mieszkały -

- Skoro wykształcenie i wiedza nie dają
odpowiedzi może wreszcie warto rozważyć, że fantastyka ich udzieli -

- A ty wiesz, że osoby które podobno widziały UFO widziały tak naprawdę planetę Wenus? -

- Pani mamo Velmy... - Próbowałam im przerwać.

- Angie, słodko - Odpowiedziała.

- Pani Angie czy potrafi nam pani pomóc?

- Naturalnie. Po przybyciu nordyckich obcych, gadoidy wróciły na ziemię. Podejrzewam, że szarży kradną urządzenia do naprawy statków. Szeryfie, naturalnie jest pan osobą
kluczową. Ten czip w pańskim nosie
steruje panem oraz tłumi pańskie wspomnienia -

- Wiedziałem. Czy to źle?

- Bardzo - Mówiła tak spokojnym głosem jak byśmy rozmawiali o jakimś śniadaniu.

- Ale byłam na szkoleniu u mistrzyni hipnozy, więc panu pomogę. -

Wywróciłam oczami. Nie wierzyłam, że taka "hipnoza" może jakoś nam pomóc.

- Niech pan się nie boi. Nie każę panu kwakać czy machać rękami. Szeryfie niech pan patrzy na zegarek. Niech pan opowie mi o świetle -

- Przybywają do mnie od lat. I wiem, że kilka krotnie mnie badali ale nie pamiętam tego. Którejś nocy... Uwięzili mnie w strasznym kosmicznym świetle, zabrali mnie na statek i wymienili mi czip na coś dużo większego.

- Czy coś powiedzieli? Kosmici często ujawniają swoje nikczemne plany gdy ofiara leży bezradnie na stole -

- Powiedzieli, że... mój mózg będzie sejfem dla planów.

- Dla planów?

- No planów jak dostać się na naszą planetę. Ci obcy wezmą mi mózg. Oni ukradną mi mózg! - Zawołał i zaczął się cały trząść.

- To chyba raczej nie skomplikowane plany? - Zapytała Velma ale przerwała bo rozległ się ogłuszający trzaszk.

--------------------------------------------------------------

- Spójrzcie. Kosmo strój zniknął -

- Nieprawda. On jest tam! - Zawołał Kudłaty i wskazał ręką na kobietę w stroju kosmity. Wyglądała jak by się wybierała na jakiś bal kostiumowy.

- Za nią bo nam jeszcze ucieknie! -

- Obcy jeżdżą kamperami? -

- A nie mówiłam? Są tu już od bardzo dawna -

--------------------------------------------------------------

- Tutaj panu nic nie grozi -

- Niech pan śpi u mnie. Mogę pożyczyć panu moją poduszkę -

- Nie chcę twojej durnej poduszki -

- Wy się teraz chłopcy porządnie wyśpijcie a Anna, Briggan, Kudłaty,  Scooby i ja przeprowadzimy porządne dochodzenie -

- Do czego oni mnie zmuszają - Wyszeptałam, ale mimo to poszłam za nimi do samochodu.

--------------------------------------------------------------

- Gdzie mamy szukać? - Kudłaty powoli zaczął się niecierpliwić.

- Już mamy połowę zagadki a co do tej drugiej... Rety, już wiem! Ludzie, właśnie prawie rozwiązaliśmy zagadkę -

- Poważnie? - Spytałam z niedowierzeniem.

- Poważnie. Muszę tylko zadzwonić po elektrownię i po armię. Chodźmy do Daphne -

--------------------------------------------------------------

- Wskakujcie -

- Trzymajcie się mocno czas na pułapki -

- Nie podchodźcie za blisko. Wciąż mogą mieć jakieś ustrojstwa do kradzieży mózgu -

- Mogli by mieć gdyby byli kosmitami a tak naprawdę to... Travel, Szila i Kor -

- Ja znam wszystkich przestępców w Kryształowym Zdroju ale tych nie znam wcale -

- Ale ma pan ich zdjęcie na tablicy w biurze -

- Proszę... Kto by tam patrzył na zdjęcie? Co to jest? Dziki Zachód?

- Oj chłopie gdy by był to byśmy mogli żyć jak uczciwi ludzie jak byliśmy mali to naszą matkę nie było stać na jedzenie. Wtedy zacząłem kraść. Nasza grupa była znana na całym świecie. Przebieraliśmy się za kosmitów bo kto by uwierzył, że widział jak jakiś kosmita kradnie z jego domu telewizor.

- Ale ja wiem co widziałem. Kosmitów! I kręgi  -

- Właściwie panie Szeryfie Kudłaty i Scooby wyczuli coś w panśkim gabinecie

- Małże - Odpowiedzieli razem.

- Małże spowodowały halucynacje i wszystko wydawało się prawdą -

- A krąg w zbożu? - Spytałam

- Farmer pisał kocham cię dla swojej narzeczonej na rocznice -

- Jednak nadal mamy tajemnicę do rozwiązania. Dysk Planysfery.

- Niedawno wstukałem współrzędne do GPS w Wehikule Tajemnic. Jedziemy do Gatorsburga.

- Do czego? - Dopytywał Briggan ze zdziwieniem.

- Później Ci wyjaśnię -

--------------------------------------------------------------

- To chyba tutaj -

Podeszliśmy do bardzo grobu.

- Senor Primero Jave - Odczytaliśmy razem.

- Primero to hiszpańsku pierwszy. A Jave to klucz - Wyjaśniła nam Velma.

- Bo może klucz jest w trumnie. Chce ci się kopać Briggan? - Odwróciłam się do niego a on skinął głową, wysunął pazury i zaczął kopać.

- Jest pusta -

- Nie całkiem - Stwierdziła Velma i wyciągnęła z grobu storoświecki pistolet.

- Ale co Stara broń ma wspólnego z kluczem?

- Nie wiem. Tutaj tego nie rozgryziemy.
Wracajmy lepiej do naszej pracowni.

------------------------------------------------------------

- A co tu się stało?! - Zapytał z niedowierzeniem Fred gdy zauważył płonącą pracownię.

- Nie wiemy. Dobrze że budynek był pusty bo ludzie mogli by się poparzyć - Odpowiedział poważnym tonem jeden ze strażaków.

Widziałam kątem oka, że Briggan zaczyna węszeć.

- Coś wywęszyłeś?

- Anna... Ja... W sumie zapach już się prawie zmył... Ale jestem prawie pewien, że to Brad i Judy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro