Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mitch 1

- Nie wiem, najlepiej sam się zapytam - usłyszałem jeszcze przez sen. 

Ziewnąłem i przetarłem oczy. Nadal byłem na kanapie, teraz jednak z kocem i poduszkami, za oknami było jasno, a przy stole kuchennym siedział Scott i ten Japończyk, chyba Tamashi i o czymś dyskutowali ,jedząc naleśniki. Zapach jedzenia obudził mnie do końca, więc przeciągnąłem się i usiadłem.

- O, obudziłeś się już - zauważył z uśmiechem Scott - Chodź, jemy śniadanie.

Wstałem i podszedłem do nich. Moje nogi nie bolały już tak bardzo, byłem  w stanie chodzić. Usiadłem na krześle i wziąłem talerz, który właśnie podał mi Tamashi.

- Planowaliśmy właśnie dzisiejszy dzień - zaczął blondyn - Jeśli czujesz się na siłach, moglibyśmy pojechać do miasta.

- Po co? - odparłem z pełnymi ustami, ale te naleśniki były zbyt dobre, żeby szybko je przełknąć.

- Na zakupy - Scott spojrzał na moje włosy - I do fryzjera.

Przejechałem ręką po mojej fryzurze. Faktycznie, włosy były już nieco przydługie, mimo że starałem się je ścinać od czasu do czasu, gdy miałem okazję. Kiwnąłem więc głową w jego stronę.

- Pewnie trzeba będzie was podwieźć? - Tamashi spojrzał na nas pytająco.

- Tak, nie chce mi się użerać z tym cholernym szoferem - odpowiedział.

Skończyłem jeść i wstałem. Nie miałem się w co przebrać, bo jak na razie mam ten jeden komplet rzeczy. Scott był już gotowy, więc założyłem stare, czarne tenisówki i czekałem na nich pod drzwiami wejściowymi. Chłopak narzucił na siebie bluzę i jakieś markowe buty, a potem podszedł do mnie.

- Nie będzie ci zimno? - spytał, patrząc na mój za mały t shirt.

- Nie mam wyboru - odparłem z niewyraźnym uśmiechem. Na zewnątrz było dość chłodno, ale jestem przyzwyczajony.

- Czekaj, zaraz coś znajdę - powiedział Scott i pobiegł do swojego pokoju.

Wrócił kilka minut później ze swoją, zapewne drogą, bluzą i podał mi ją. Po założeniu okazało się oczywiście, że sięga mi prawie do kolan, a rękawy są o wiele za długie.

- Wyglądasz uroczo - stwierdził, a ja poczułem, że się czerwienię. Cholera, tylko nie to. On mi się nie podoba, ja mu też nie, po prostu powiedział mi komplement, to wszystko. 

- Dzięki - wymamrotałem, kierując się do wyjścia.

***

Po dotarciu na miejsce pierwsze co zauważyłem to to, że Scott ma jeszcze więcej kasy niż myślałem. Każdy sklep w zasięgu mojego wzroku był z serii tych, w których ceny za cokolwiek zaczynają się od przynajmniej 100 $. 

- To gdzie chcesz iść najpierw? - zapytał z uśmiechem.

Wzruszyłem ramionami. Nigdy w życiu tutaj nie byłem.

-  No tak, nie orientujesz się tutaj - uświadomił sobie - Chodź, idziemy do ubrań.

Wiedziałem, że nie mam wyboru, więc po prostu chodziłem za nim.

Osiem wielkich toreb i pięć par butów później, Scott stwierdził, że mam już wszystko, pomimo moich zapewnień że nie potrzebuję przynajmniej połowy tych rzeczy. 

- Przez te zakupy chce mi się pić - jęknął - Chodź, idziemy do Starbucksa. Byłeś tam kiedyś?

Pokręciłem głową w odpowiedzi. Szczerze mówiąc, nawet nie mam pojęcia co to.

- To idziemy - powiedział, ciągnąc mnie za rękę - Starbucks to życie.

Weszliśmy, po czym Scott zamówił dla nas po frappuccino karmelowym  i razem z napojami usiedliśmy przy stoliku.

- Mogę się o coś spytać? - powiedziałem, zanim zdążyłem się powstrzymać. Cholera.

- Pewnie, o co chodzi?

- Czy... - teraz już nie mam wyjścia - Czy masz dziewczynę?

Scott spojrzał w stronę przeszklonej ściany kawiarni. Nie wiem do końca, czy się na mnie obraził, czy zamyślił. Jak zwykle musiałeś coś spieprzyć, Mitch. 

- Przepraszam - powiedziałem cicho - Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj. Nie powinienem był pytać, jestem głupi, przepraszam.

- No co ty, nie przepraszaj! To po prostu... Nieco skomplikowane - uśmiechnął się niepewnie - Miałem dziewczynę, która właściwie nie była moją dziewczyną i chciałem z nią zerwać, ale nie zerwałem, przynajmniej nie oficjalnie i teraz nie mam pojęcia czy ona wie czy zerwaliśmy. I dzwoniła do mnie, ale nie odbierałem, ale z drugiej strony mój ojciec nie chce, żebyśmy zerwali i... Rozumiesz coś z tego?

- Szczerze mówiąc, zgubiłem się połowie - odpowiedziałem ze śmiechem - Koniec końców, jesteście razem?

- Mam nadzieję, że nie - odparł - A czemu pytasz?

choleracholeracholeracholeracholeracholeracholeracholeracholeracholeracholeracholera

- Z ciekawości.

Widzisz Mitch? Miał dziewczynę. To znaczy, że nigdy nie zakocha się w tobie. Nie jest na tyle żałosny.

Przecież on mi się nawet nie podoba.

prawda?

- Mitch? Wszystko w porządku? Zrobiłeś się blady - wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.

- Tak, jest okay - wysiliłem się na uśmiech.

- Właśnie, podaj mi swój numer telefonu, zanim zapomnę - powiedział wyciągając urządzenie.

- Wiesz, ja... Tak jakby... - głupio było mi przyznać, że nie mam telefonu.

- A! No tak! - zorientował się - Przepraszam. W takim razie chodź.

Zanim zdążyłem spytać gdzie, już byliśmy w ispocie, a on wybierał dla mnie iphone.

- Scott! Zwariowałeś? Już za dużo kasy na mnie wydałeś - zaprotestowałem.

- Musisz mieć telefon, jak będzie się coś działo będę umierał ze strachu, że nie masz się jak skontaktować. Poza tym będziemy mogli wysyłać do siebie smsy, dzwonić i-

- Wiesz, że mieszkamy w jednym domu? - przerwałem mu, śmiejąc się.

- No tak, sorry - odparł rumieniąc się. Przysięgam, że się zarumienił. Albo to twoja wyobraźnia.

Scott zapłacił, po czym podał mi błyszczący nowością telefon. Wyjąłem go ostrożnie z pudełka i włączyłem. Chłopak natychmiast wyciągnął mi go z rąk i wpisał swój numer w kontaktach, a imię i nazwisko ustawił jako "Scotty 😻" . 

- Teraz nie masz wyboru, będziemy pisać smsy - dodał z uśmiechem.

I mimo, że wcześniej tego nie zauważałem, jego uśmiech jest najpiękniejszym, jaki kiedykolwiek widziałem, a kiedy patrzy w moją stronę, jego jasnoniebieskie oczy błyszczą.

______

DZIĘKUJĘ ZA 5 TYS. WYŚWIETLEŃ!!!!

Z tej okazji nowa okładka! Muszę powiedzieć, że jestem z niej dumna.

A ponieważ obiecałam - podziękowania dla tylera ( SabinaMajewska ) i Weroniki (badhappyllama) za pomoc w jej wybraniu :P 

Dajcie znać co myślicie zarówno o okładce, jak i rozdziale :)

do następnego,

                     ~Y



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro