Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43

Kilka dni później

Właśnie zapinałam ostatnią walizkę, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

- Otworzę! - krzyknęła Rose, a ja próbowałam zapiąć bagaż, który ledwo co domknęłam.

- Pomóc? - usłyszałam i odwróciłam się do osoby stojącej w drzwiach. Uśmiechnęłam się w podzięce.

- Jeśli byś mógł.

Percy bez słowa podszedł do walizki i zapiął ją.

- Dziękuję - odparłam.

- Dlaczego to robisz? - spytał opierając się o biurko.

Westchnęłam i ścisnęłam nasadę nosa kciukiem i palcem wskazującym.

- Mówiłam ci już - spojrzałam na niego - Muszę to zrobić - przez chwilę trwaliśmy w ciszy - Pomożesz mi? Weźmiesz walizkę, a ja torbę, okej? - skinął głową i po chwili wyszedł z moimi rzeczami.

Wiedziałam, że jest zawiedziony moim wyborem, ale to nie moja wina. Muszę się odciąć od dotychczasowego życia.

Chwyciłam torbę i zeszłam na dół, ostatni raz spoglądając na mój (stary) pokój. Z westchnięciem wyszłam z pomieszczenia i wyszłam na dwór.

30 minut później, lotnisko

- Okej, mam jakieś 10 minut - powiedziałam zerkając na zegarek i przeniosłam spojrzenie na przyjaciół.

- Wiesz, może nie przyjaźnimy się zbyt długo - zaczęła Blue i przytuliła mnie - ale i tak będę tęsknić - oddałam uścisk.

- Ja też - przyznałam i byłam całkowicie szczera.

Spojrzałam na Rose, a w jej oczach zobaczyłam łzy. Byłyśmy dla siebie jak siostry. Wiedziałam co czuje.

- Chodź tu - powiedziałam i mocno ją przytuliłam, a ona wypuściła kilka łez, pociągnęła nosem i przytuliła mnie.

- To jest nie fair. Po raz pierwszy znalazłam wspaniałą przyjaciółkę, a ty odstawiasz taki numer.

- Masz jeszcze Blue - powiedziałam odsuwając się od niej.

- My zostawimy was samych - powiedziała wcześniej wspomniana blondynka i pociągnęła rudą za sobą.

Spuściłam głowę.

No to teraz najtrudniejsza część programu, pomyślałam.

Chyba najciekawsza. Wiesz, teraz powinnaś sobie wyobrazić mnie siedzącą w fotelu, jedzącą popcorn i z zaciekawieniem przyglądającą się rozgrywającej scenie.

Daj spokój Kira, ja na poważnie.

Ja też.

- Nawet nie wiem jak się pożegnać, co jest ze mną nie tak? - spytałam podnosząc na niego wzrok.

Percy wyglądał jakby się wahał, a po chwili dotknął mojego policzka.

- Na pewno nie możesz powiedzieć dokąd lecisz? - pokręciłam przecząco głową, cały czas wpatrując się w jego oczy. Byłam jak zahipnotyzowana.

- Jeżeli los zdecyduje się na nasze spotkanie, to ta informacja jest zbędna - posłałam mu nikły uśmiech - Będę tęsknić - powiedziałam mocno go przytulając. Brunet schował twarz w moich włosach i mocniej przyciągnął mnie do siebie.

- To tak cholernie boli, wiesz? - wyszeptał, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że po moich policzkach ciekną łzy. Zacisnęłam oczy i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi.

- Wiem, bo czuję to samo - odpowiedziałam. Jeszcze chwilę trwaliśmy w uścisku, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie.

Fioletowooki dotknął czołem mojego czoła, cały czas patrząc w moje oczy i starł łzę, która spływała po moim policzku.

- Powiedz dokąd lecisz - poprosił, ale ja byłam nieugięta.

- Nie mogę - odparłam, a on zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie, a ja w tym pocałunku pokazałam mu całą głębię uczucia, którą do niego żywiłam, a on nie pozostał mi dłużny.

- Pamiętaj, że cię kocham - powiedział, a ja poczułam jak ściska mi się gardło.

- Ty też pamiętaj, że ciebie kocham - powiedziałam i szybko pocałowałam go w usta, a on nawet nie zdążył zareagować i pobiegłam do samolotu, bo mogłam się spóźnić.

- El, zaczekaj! - krzyknął, a ja nie odwróciłam się, ani nie zatrzymałam. Wiedziałam, że gdybym to zrobiła, to już bym stąd nie wyleciała.

Około 19 dodam ostatni rozdział :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro