Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

 - El, co się stało? - dopiero teraz pozwoliłam łzom opuścić moje oczy. To nie były łzy smutku, tylko bezradności. Bezsilności na realistyczne scenki Kiry, w które wierzę, jak i w jej nic nie warte zapewnienia. Odsunęłam się od chłopaka i ukryłam twarz w dłoniach, powoli uspokajając serce.

- Przepraszam - powiedziałam, kiedy już mogłam coś powiedzieć.

- Za co? - mogę się założyć, że ma zmarszczone brwi.

- Za to - wskazałam siebie, a on zaśmiał się bez krzty wesołości.

- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - pokręciłam głową.

- To nic takiego - zapewniłam podnoszą się. Percy zrobił to samo.

- Oczywiście, to nic takiego. Tylko tak sobie, ot tak wystraszyłaś się czegoś, przez co prawie płakałaś  - powiedział mrużąc oczy.

- Ej, nie wiecie może gdzie je... Co się stało?! - podskoczyłam, kiedy puszka trzymana przez Rose upada na kafelki w kuchni. Skrzywiła się zirytowana - Sorry, niezdara ze mnie - powiedziała biorąc puszkę, po czym wskazała palcem Percy'ego - Chyba lepiej już pójdź - prychnął.

- Palcem się nie pokazuje - powiedział, na co prychnęłam, a rudowłosa przewróciła oczami.

- Dobra, ruda ma rację - powiedziałam, a on posłał mi zdziwione spojrzenie - No, wiesz. Jestem zmęczona, chyba powinieneś już iść.

- Okej - powiedział idąc do wyjścia - Ale jutro rano zabieramy was na najlepsze śniadanie, jakie w życiu mogłyście zjeść! - krzyknął wychodząc, a my zaśmiałyśmy się cicho.

Wow! Ludzie! Mamy 599 wyświetleń xD Serio? W każdym razie dziękuję wam za to! Jak i za te gwiazdki, których jest już chyba ok. 170, a myślałam, że nikt nie będzie tego czytał. Na prawdę dzięki! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro