Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Kilka minut przed 15 siedziałam w parku i czekałam na Percy'ego. Oparłam czoło na dłoniach, a łokci na kolanach i zamknęłam oczy. Po jakimś czasie usłyszałam chrząknięcie, więc wyprostowałam się.

- Cześć - powiedziałam niepewnie.

- Hej, o co chodzi? - zapytał chłodno, a ja aż się wzdrygnęłam.

- Mówiłam, że chcę pogadać.

- Chyba nie mamy o czym. Prawdopodobnie nasza przyjaźń była błędem - powiedział tym samym tonem, chociaż w oczach widziałam smutek i złość.

-  Możemy porozmawiać na spokojnie? - westchnął, po czym usiadł na ławce - Mogę ci wszystko wytłumaczyć, pod warunkiem, że nie będziesz mi przerywał.

- Słucham - wypuściłam głośno powietrze, zbierając myśli.

- Więc tak. Może zacznę od tego, kiedy spotkaliśmy się na dachu - zauważyłam, że się spiął - To co ja wtedy powiedziałam, to... Miałeś rację - powiedziałam w końcu - Ja wcale tak nie myślałam. To znaczy... Uważałam tak, ale nie powiedziałabym tego. To Kira to powiedziała - zmarszczył brwi - To znaczy... Nie do końca. Ona usunęła blokadę, przez którą nie mogłam - zawahałam się i ściągnęłam brwi - A właściwie nie chciałam tego powiedzieć. Pewnie to dziwne, ale po prostu tak było. Kiedy to powiedziałam, a ty poszedłeś, wiedziałam, że straciłam jedyną osobę, której ufałam. Nieodwracalnie - westchnęłam, a mój oddech stał się drżący - Później płakałam jak dziecko i kiedy wracałam do domu, ja miałam... wypadek?

- Co się stało?! - zareagował tak gwałtownie, że aż podskoczyłam.

- Nie rozejrzałam się i wpadłam pod samochód - przyznałam cicho, a on przeczesał palcami włosy.

- Co się później wydarzyło?

- Ogólnie, czy po wypadku?

- Ogólnie.

- Po kilku dniach wróciłam do domu, a na studiach poznałam Rose, z którą się zaprzyjaźniłam - uśmiechnęłam się delikatnie - Jest drugą osobą, przed którą pokazałam prawdziwą siebie. Kiedy była zima, spotkałam mojego ojca - zacisnęłam palce w pięści, a w środku zaczęła buzować złość - Oczywiście chciał pieniędzy, bo nie miał już czego przechlać. Trochę go zdenerwowałam - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i poczułam jak brunet łapie mnie za rękę.

- Zrobił ci coś? - zapytał niepewnie, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Tylko mnie spoliczkował, ale odwzajemniłam się tym samym.

- Coś jeszcze się działo w Polsce? - zaprzeczyłam. Nie chciałam mówić o próbie samobójczej. Nie widziałam w tym sensu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że fioletowe oczy uważnie mi się przypatrują - Wiesz? Jakoś ci nie wierzę - poczułam gulę w gardle i spuściłam wzrok. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy - Rachel, znowu to samo? - znowu to samo? Dokładnie ja mogę się o to zapytać. Gdzie jest ta El? - Powiesz, czy będziesz milczeć? - wypuściłam drżące powietrze i spojrzałam w jego oczy.

- Okej. Powiem ci - na chwilę przerwałam zbierając myśli - Rose, moja przyjaciółka, dała mi porządnego kopa w dupę i przemówiła do rozsądku. Za jej sprawą poszłam na terapię.

- I jak? - już chciałam odpowiedzieć, kiedy usłyszałam brzęczenie mojej komórki w torebce. Sięgnęłam do niej i zamarłam.


Jesteście niesamowici! Schizofrenik ma... 124 gwiazdki! Dziękuję wam! <3



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro