30
Kilka minut przed 15 siedziałam w parku i czekałam na Percy'ego. Oparłam czoło na dłoniach, a łokci na kolanach i zamknęłam oczy. Po jakimś czasie usłyszałam chrząknięcie, więc wyprostowałam się.
- Cześć - powiedziałam niepewnie.
- Hej, o co chodzi? - zapytał chłodno, a ja aż się wzdrygnęłam.
- Mówiłam, że chcę pogadać.
- Chyba nie mamy o czym. Prawdopodobnie nasza przyjaźń była błędem - powiedział tym samym tonem, chociaż w oczach widziałam smutek i złość.
- Możemy porozmawiać na spokojnie? - westchnął, po czym usiadł na ławce - Mogę ci wszystko wytłumaczyć, pod warunkiem, że nie będziesz mi przerywał.
- Słucham - wypuściłam głośno powietrze, zbierając myśli.
- Więc tak. Może zacznę od tego, kiedy spotkaliśmy się na dachu - zauważyłam, że się spiął - To co ja wtedy powiedziałam, to... Miałeś rację - powiedziałam w końcu - Ja wcale tak nie myślałam. To znaczy... Uważałam tak, ale nie powiedziałabym tego. To Kira to powiedziała - zmarszczył brwi - To znaczy... Nie do końca. Ona usunęła blokadę, przez którą nie mogłam - zawahałam się i ściągnęłam brwi - A właściwie nie chciałam tego powiedzieć. Pewnie to dziwne, ale po prostu tak było. Kiedy to powiedziałam, a ty poszedłeś, wiedziałam, że straciłam jedyną osobę, której ufałam. Nieodwracalnie - westchnęłam, a mój oddech stał się drżący - Później płakałam jak dziecko i kiedy wracałam do domu, ja miałam... wypadek?
- Co się stało?! - zareagował tak gwałtownie, że aż podskoczyłam.
- Nie rozejrzałam się i wpadłam pod samochód - przyznałam cicho, a on przeczesał palcami włosy.
- Co się później wydarzyło?
- Ogólnie, czy po wypadku?
- Ogólnie.
- Po kilku dniach wróciłam do domu, a na studiach poznałam Rose, z którą się zaprzyjaźniłam - uśmiechnęłam się delikatnie - Jest drugą osobą, przed którą pokazałam prawdziwą siebie. Kiedy była zima, spotkałam mojego ojca - zacisnęłam palce w pięści, a w środku zaczęła buzować złość - Oczywiście chciał pieniędzy, bo nie miał już czego przechlać. Trochę go zdenerwowałam - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i poczułam jak brunet łapie mnie za rękę.
- Zrobił ci coś? - zapytał niepewnie, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Tylko mnie spoliczkował, ale odwzajemniłam się tym samym.
- Coś jeszcze się działo w Polsce? - zaprzeczyłam. Nie chciałam mówić o próbie samobójczej. Nie widziałam w tym sensu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że fioletowe oczy uważnie mi się przypatrują - Wiesz? Jakoś ci nie wierzę - poczułam gulę w gardle i spuściłam wzrok. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy - Rachel, znowu to samo? - znowu to samo? Dokładnie ja mogę się o to zapytać. Gdzie jest ta El? - Powiesz, czy będziesz milczeć? - wypuściłam drżące powietrze i spojrzałam w jego oczy.
- Okej. Powiem ci - na chwilę przerwałam zbierając myśli - Rose, moja przyjaciółka, dała mi porządnego kopa w dupę i przemówiła do rozsądku. Za jej sprawą poszłam na terapię.
- I jak? - już chciałam odpowiedzieć, kiedy usłyszałam brzęczenie mojej komórki w torebce. Sięgnęłam do niej i zamarłam.
Jesteście niesamowici! Schizofrenik ma... 124 gwiazdki! Dziękuję wam! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro