Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


- Jadłaś coś? - skinęłam głową. W poprzedniej szkole te same pytania, były zadawane za każdym razem kiedy tylko mdlałam. To nie moja wina, tylko tej idiotki, która siedzi w mojej głowie.

Tylko nie idiotki, nie ładnie obrażać samą siebie.

- Hm, jesteś zdrowa jak ryba. Może z przemęczenia?

- Zapewne - wymamrotałam.

- No nic, wracaj do klasy.

Wstałam z krzesła pielęgniarki i bez słowa wyszłam z gabinetu. Skierowałam się do szatni. I tak nie widziałam sensu w tym, żeby iść na następne lekcje.

Schowałam rzeczy do torby i wyszłam ze szkoły.

Kiedy szłam w kierunku swojego domu, w którym na 99,9%  nie ma ojca, zrezygnowałam z tego pomysłu i zawróciłam w kierunku opuszczonych torów kolejowych.

Kiedyś, jak jeszcze "nie znałam" Kiry, miałam najlepszego przyjaciela. Percy'ego. Często przychodziliśmy w tamto miejsce. Było naszym azylem. Później Percy wyprowadził się wraz z rodzicami do innego kraju. Nie widziałam go kilka lat, prawie 4.

Usiadłam pod starą, uschniętą lipą i oparłam się o jej konar. Zamknęłam oczy i odpoczywałam w jej cieniu. W tym miejscu Kira albo daje mi chwilowy spokój, albo jeszcze bardziej mnie męczy. Teraz chyba sobie odpuściła, ale jak tak jest, to nigdy nie zwiastuje nic dobrego. Można powiedzieć, że zawsze kiedy ona się wyłącza to ta chwila, jest ciszą przed burzą. Bardzo rzadko jest to po prostu chwila spokoju.

Do dzisiaj pamiętam nasze pożegnanie. Kiedy on wyjeżdżał, już miesiąc wstecz Kira zaczęła się pojawiać.

Pamiętałam, że obiecał wrócić po trzech latach...

Widzisz?, moje rozmyślenia przerwała Kira,Cztery lata minęły, a jego nadal nie ma. Nie mówiłam ci, że to nie prawda?

Poczułam w oczach łzy, które zaraz zaczęły spływać po moich policzkach. Moim ciałem wstrząsnął bolesny szloch. Owinęłam ramionami swoje nogi i oparłam czoło na kolanach. Zaczęłam płakać, pozwalając, żeby smutek mnie pochłonął. Potrzebowałam bólu, nie ważne czy fizycznego czy psychicznego. Teraz był on psychiczny.

- Rachel? - Podniosłam wzrok i zamarłam.

Connor.













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro