Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Następnego dnia obudziłam się z przeczuciem, że ten dzień będzie do dupy.

Ogarnęłam się i poszłam do kuchni, gdzie zastałam Ritę. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam obok kuzynki. Zaczęłyśmy rozmawiać i chyba znalazłyśmy wspólny język. Rita była  z tego powodu cała w skowronkach. Ja pewnie też bym była, ale nie dzisiaj.

Kiedy wypiłam napój, wyszłam z domu i poszłam się przejść. Kira znowu zaczęła mi dogryzać i mówić, że już czas, co w jej mniemaniu oznaczało, że to najwyższy czas, żeby to zakończyć. To, czyli życie.

- No, córcia, z taaatusiem się nie przywitaasz? - usłyszałam pijanego ojca. Zesztywniałam i odwróciłam się. Moim oczom ukazały się trzy pijane postacie. Westchnęłam.

- Czego chcesz?

- A czy musiałbym czeeegoś chcieeeć? - było słychać, że jest mocno wstawiony.

- Słuchaj, nie mam pieniędzy, a gdybym je miała to i tak byś ich nie dostał - mówiłam zirytowana jego zachowaniem - Jak chcesz, to sam sobie zarób parę groszy i je przechlaj, a nie przypominasz sobie o córce, tylko wtedy, kiedy zabraknie ci kasy na browary.

- Ty - mówił podchodząc do mnie - mała suko! - powiedział i uderzył mnie w twarz. Poczułam, jak z mojego nosa wypływa cienka strużka krwi.

- Zostaw mnie debilu! - krzyknęłam i sama go spoliczkowałam.

Szybko pobiegłam w kierunku parku, ignorując przekleństwa i przezwiska wypływające z jego ust adresowane do mnie.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro