15
Resztę dnia spędziłam z Rose i dowiedziałam się, że chodziła do innego liceum niż ja. W szkole była poniżana, ale ja nie powiedziałam jej, że ja miałam identycznie. Właściwie to ja dowiedziałam się o niej bardzo dużo rzeczy, a ona o mnie... jak mam na imię i mój numer telefonu. To chyba tyle. Aha no i wie gdzie mieszkam, bo uparła się, że mnie odprowadzi.
Kiedy tylko wróciłam do domu, rzuciłam torbę do kąta, zjadłam obiad i sprawdziłam czy Rity nie ma w domu. Zostawiła mi karteczkę, że dzisiaj na noc zostanie u swojego narzeczonego.
Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam swoją gitarę elektryczną i piecyk. Gitara była w kolorach moro, a dostałam ją od Rity na 18 urodziny.
Podłączyłam instrument do wzmacniacza, a go do gniazdka. Wzięłam jeszcze tabulatury oraz piórko i odpowiednio ustawiłam piecyk.
Wypuściłam na głos powietrze i zaczęłam grać.
Percy miał rację. Uwielbiałam grać na gitarze elektrycznej. Wtedy nie było nikogo, ani niczego. Byłam tylko ja i struny.
Rita słyszała tylko raz jak gram i mówiła, że miała ciarki. Miło było m to słyszeć, bo to znaczyło, że nie jestem taka zła.
Kilka razy mnie namawiali do tego, żebym zgłosiła się na jakieś castingi, ale zawsze odmawiałam. Światła reflektorów nie były dla mnie.
Uwielbiałam grać dla siebie, a kiedy dochodziłam do "solówek" to grałam jak opętana. Percy mówił, że moje palce śmigają po gryfie w nienaturalnie szybkim tempie, a dla mnie to i tak było za wolno.
W końcu odłożyłam gitarę, schowałam ją na jej stare miejsce i rzuciłam się na łóżku i zapadłam w drzemkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro