14
Wakacje zleciały mi w takim samym rytmie. Całe dnie spędzałam w swoim pokoju czytając książki, które kupowałam za własne pieniądze. W końcu chyba od zawsze miałam stypendia i pracowałam odkąd miałam 15 lat, ale w tym roku kuzynka powiedziała mi, żebym skupiła się na maturze i kazała dać sobie spokój. Czasami wychodziłam gdzieś z Ritą, ale tak to zaszywałam się w pokoju.
Dowiedziałam się również, że mój ojciec, który z nami mieszkał, wyszedł na piwo z kumplami, ale nie wracał już od dawna. Mało mnie obchodziło co się z nim stało. I tak nigdy nie byłam do niego przywiązana. W końcu jak miałam tęsknić za kimś, kto mnie bił? No właśnie.
Zanim się zorientowałam, zaczął się rok szkolny i przyszedł czas na studia.
Rita zdecydowała, że poczekają do końca roku, żebym zaaklimatyzowała się na nowej uczelni (musiałam ją zmienić, ponieważ w tamtej miałam małe "problemy", jeżeli wiecie, o co mi chodzi) i dopiero wtedy przeprowadzę się do akademika.
Podeszłam do szafki i schowałam niepotrzebne rzeczy, po czym ruszyłam na pierwsze zajęcia.
Weszłam do sali, gdzie zajęłam ostatnie miejsce w rzędzie pod ścianą, nie mam zamiaru siadać przy oknie i oglądać wymysłów Kiry, które zapewne bym tam ujrzała. Ostatnio jej wybryki się nasiliły. Nie chciałam zbytnio ryzykować.
Nagle ktoś odsunął krzesło obok mnie i usiadł. Podniosłam wzrok i napotkałam dziewczynę, która wydała się zakręcona. Pozytywnie oczywiście. Będzie ciekawie, pomyślałam.
- Hej, jestem Rosemary, ale zrób wyświadcz mi przysługę i mów mi Rose. - powiedziała z uśmiechem.
A więc Rose to rudowłosa dziewczyna, z długimi włosami, które są mocno kręcone i wyglądają jak sprężynki, oraz stoją na wszystkie strony. O dziwo w przeciwieństwie do innych rudych osób, ona ma gładką cerę, bez piegów. Ma duże kobaltowe oczy i jest mniej więcej mojego wzrostu. Może trochę niższa. Jej ubrania są przeciwieństwem moich. Rosemary ubiera się kolorowo, a ja stawiam na czarne i białe barwy.
- Rachel - odparłam, a ona posłała mi uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro