Jurko ( Jurand x Zbyszko)
Zbyszko przybywa do Juranda.
Jurand: Po coś przybył na skraj lasu?
Zbyszko: Mam dla Ciebie wieści zacne, Jurandzie. Świnie z KGB na nas żerują uparcie.
J: Co za psiej suki syny, na żerdź z nimi! Tylko łbów urobić.
Z: Ktoś to musi w końcu zrobić. A do nas należy to zadanie. Czy na łgarza baczyłeś?
J: Rzecz to oczywista! Jagienka najzdradliwsza.
Z: Co ty mówisz? Obelżywe twe obelgi ranią mię. Jagienka w zmowie z nimi? Z tymi świniami na krzyż nabitymi? Toż to niemożliwym.
J: Ależ Zbyszku mój kochany, czyś ty w dupę wyruchany?
Z: Nie rozumiem cię...
J: Wyjaśnię ci rzecz, jeśli chcesz...
Z: Nie wiem, Jurandzie, czy chcę. Pomówmy wnet o świniach z KGB. Hę?
J: Nie chcę o nich bez przerwy prawić, to wprawia mnie w paraliż. Pomówmy o czymś innym, bardziej powinnym.
Z: Jurandzie mój drogi, powiedzże w końcu o co tutaj chodzi.
J: Cóżże ty prawisz, Zbyszku? Czemu zwiesz mnie drogim? Porozmawiajmy o tym w twierdzy, tutaj klimat srogi.
Z: Niech i tak będzie. Wpuść mnie w swoje progi.
Jurand otwiera drzwi Zbyszkowi i chwilę jeszcze stoi na zewnątrz.
J: Nie tylko cię wpuszczę w zamku moje progi, mojego serca ostoja do ciebie, Zbyszku, należy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro