To ty?!
Za pomoc w tym rozdziale chciałam z całego serduszka podziękować oneofthedamned ❤❤
Znudzona leżałam na łóżku w swoim pokoju. Już od dłuższego czasu nie mieliśmy żadnej sprawy. Winchesterowie pojechali do sklepu, a ja postanowiłam pooglądać telewizję. Szukałam po kanałach ciekawego filmu, jednak na próżno. Zatrzymałam się dopiero, kiedy na jednym z kanałów pilot przestał działać. Co gorsza, na ekranie pojawiły dwie skąpo ubrane kobiety, leżące na łóżku. Już po chwili do pokoju wszedł mężczyzna; ubrany był jak kelner, miał ciemne włosy i czarne, zapewne doklejone, wąsy.
-Co do...?- zszokowana wstałam z łóżka i szybkim krokiem podeszłam do telewizora. Facet w nim usiadł na łóżku przodem do kamery, a obie kobiety zaczęły się do niego przytulać. –Ty sukin... Gabriel?!
-Nadia, wiem, że to oglądasz, cukiereczku.- uśmiechnął się, a ja zamarłam, gdy wypowiedział moje imię. -Zapewne jesteś teraz w lekkim szoku ale... zaraz sprawię, że będziesz piszczeć z zachwytu.- poruszał brwiami znacząco. Odsunęłam się trochę od telewizora. "O co tu chodzi, do cholery?!" - zdążyłam pomyśleć zanim telewizor wyłączył się, a po chwili, za swoimi plecami usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Gabriel we własnej osobie, stojący naprzeciw mnie z tym swoim uśmieszkiem.
-Gabriel? – zapytałam, nadal zszokowana. Archanioł pokiwał głową.
-A któż by inny, cukiereczku?- Złotooki rozłożył ręce, a ja wpadłam w jego ramiona. Za chwilę jednak się odsunęłam.
-Jak to możliwe? Widziałam... widziałam jak leżysz martwy na podłodze. Jak Lucyfer...
-Mój brat jest czasem zbyt pewny siebie.- przerwał mi. -Zapomniał, że nie da się oszukać Trickstera.
-W takim razie gdzie ty, do cholery, byłeś tyle czasu?- zapytałam, zakładając ręce na piersi.
-Uhm, cóż.- zaśmiał się nerwowo. -Powiedzmy, że znalazłem sobie ciepłą posadkę w Niebie.- Uniosłam brew do góry. -Nie mogłem się ujawnić, szczególnie wtedy, gdy Lucyfer myślał, że nie żyję.
-Ale Apokalipsa skończyła się już dawno temu!
-Miałem robotę tam na górze. Nie mogę ci powiedzieć, o co dokładnie chodziło. Ale najważniejsze jest to, że już jestem tutaj, prawda?
-To nie zmienia faktu, że powinieneś dać jakiś znak!– złość na niego, zmieniła się w żal. –Cokolwiek! Wiesz co przeżywałam przez ostanie lata?! Nie było nocy, aby nie śnił mi się koszmar! To ja cię tam znalazłam, Gabrielu! A teraz mówisz mi, że żyłeś przez ten cały czas i byłeś zajęty jakąś niebiańską robotą?! Jak możesz?!
Po tych słowach rzuciłam się na archanioła z pięściami. Czułam jak po moich policzkach spływają gorące łzy. Nie mogłam mu tego darować. Byłam wściekła i jednocześnie szczęśliwa, że znów tu jest. Gabriel złapał mnie za nadgarstki, przyciągając do siebie.
-Skarbie, spójrz na mnie.– poprosił, a ja podniosłam wzrok ku jego złotym oczom. Oczom za którymi tak tęskniłam. –Wiem, że jesteś zła, ale obiecuję, że już cię nie zostawię, rozumiesz?
Zaśmiałam się sucho.
-Tylko tak mówisz.– powiedziałam, wyrywając się z jego objęć i siadając na łóżku. –W końcu i tak ci się znudzę. Jestem człowiekiem Gabrielu. Takich jak ja, możesz mieć dziesiątki.
Archanioł usiadł tuż obok mnie.
-Ale ja chcę ciebie.– odparł, kładąc dłoń na moim policzku. –Kocham cię, Nadia i to się nie zmieni.
Delikatnie przysunęłam się do mężczyzny.
-A ja ciebie, Gabe.– powiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Był taki jak pamiętałam. Przepełniony miłością i pożądaniem. Dopiero po chwili odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam w jego złote oczy, w których dało zauważyć się iskierki szczęścia. Nic nie mówiąc po prostu wtuliłam się w jego tors, wdychając jego znajomy zapach. Archanioł objął mnie ramionami.
-Jestem tu.– powiedział, całując mnie w czubek głowy. –I nigdzie się nie wybieram.
-Chodźmy na gorącą czekoladę.- rzekł po chwilii ciszy, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
****
Jeszcze raz chciałam podziękować tej cudownej osóbce ♥
Wpadłam na pomysł, że jeśli chcecie możecie "składać zamówienia" na wybrane tematy do rozdziałów.
------->
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro