Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwszy pocałunek || Dean


-Nie, nie i jeszcze raz - nie!- zakrzyknął Dean, po raz piąty tego dnia.
-Bracie, posłuchaj.- zaczął Sam. -Dobrze wiemy, że boisz się latać. Ale nie mamy innego wyjścia.
-Dokładnie. Impala się zepsuła, a nas czas goni.- rzekłam, już trochę zirytowana całą sytuacją.
-Naprawię ją i możemy jechać.- odrzekł starszy Winchester, zakładając ręce na piersi.
-Naprawdę nie mamy czasu. Zanim to zrobisz miną conajmniej dwa dni, a musimy się dostać na drugi koniec Ameryki. Dean, ludzie umierają!- podniosłam trochę ton głosu. -A my musimy temu zapobiec.
-W życiu już nie polecę samolotem! Nienawidzę tego. Nie zmusicie mnie i koniec kropka!- Dean pewny siebie wstał od stołu.
-A jeśli Kate upiecze ci placek?- spytał Sam.
-Co? Ja?
Szatyn odwrócił się w naszym kierunku.
-Dwa placki.- odrzekł.
-Hej, hej, hej! Jestem tutaj wykorzystywana i nie czuję się z tym najlepiej.- powiedziałam oburzona.
-Chcesz aby poleciał?- spytał mnie Sam. -To przestań marudzić.
Dean uśmiechnął się chytrze.
-Nienawidzę cię.- wyszeptałam w kierunku starszego z braci.

W samolocie siedziałam przy oknie obok Deana. Sam spał w siedzeniu za nami. Mi taka przyjemność nie była dana. Dean na początku zgrywał twardziela, lecz potem zaczął się lekko trząść i milczał. Chciało mi się z niego śmiać ale powstrzymywałam się.
-Czy ty nucisz Metallicę?- spytałam szeptem.
-To mnie uspokaja.- Dean siedział w fotelu sztywno.
-Spróbuj się zrelaksować.
-Spróbuj się zamknąć.
Zaśmiałam się.
-Dean, to tylko lot samolotem. Nie martw się, katastrofy lotnicze nie są tak częste jak nasze spotkania z wampirami.
Nie odezwał się. Westchnęłam. "Przynajmniej nie panikuje" - pomyślałam.
-Ale jednak się zdarzają. I jeszcze te turbulecje. Lot samolotem jest zdecydowanie gorszy niż polowanie na... na... na cokolwiek.- Chyba wykrakałam.
-Dean, proszę cię...
-A co jeśli spadniemy? Jeśli to jest ten lot, jeden na sto?- przerwał mi. Przekręciłam oczami.
-Przestań tak mówić. Bądź mężczyzną. Niedługo będziemy na ziemi.
Chyba trafiłam w jego męskie ego. Miałam chwilę ciszy. Wyjrzałam przez okno. Zawsze lubiłam latać samolotami i podziwiać widoki. Świat, szczególnie tutaj - na górze - jest cudowny... Spojrzałam na mojego pasażera. Przyglądał mi się, jak bojący się burzy pies.
-Wszystko w porządku?- spytałam zmartwiona. Pokręcił głową. Parę razy. Zdecydowanie za dużo. Nachyliłam się do niego i delikatnie pocałowałam go w usta. Nie planowałam tego. To po prostu wyszło. Odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. Dean uśmiechnął się, co było dla mnie zaskoczeniem.
-Teraz tak.- odrzekł i się wyprostował. Na moich policzkach zagościł nieproszony rumieniec. Byłam zszokowana swoim zachowaniem. Do końca lotu, ani nie spojrzałam, ani nie odezwałam się do niego.

Stojąc na lotnisku, ja i Dean czekaliśmy na Sama, który poszedł do toalety. Zdenerwowana sytuacją nie potrafiłam się odezwać. Tupałam nogą i przygryzłam lekko wargę. Nagle poczułam wzrok szatyna na sobie. "Dobra. Nie bądź mięczakiem i powiedz coś wreszcie." - pomyślałam w duchu. Westchnęłam i spojrzałam na mojego towarzysza.
Ale naprawdę, nie miałam żadnego wytłumaczenia. Długo marzyłam o pocałunku z Deanem. A jak nadarzyła się okazja, wykorzystałam ją. I co mam powiedzieć? Że przepraszam, to nieporozumienie, jest mi żal? Nie jest.
-Dean, posłuchaj. Ja... to znaczy, to co się wydarzyło w samolocie... cholera...- spuściłam wzrok. Dean zaśmiał się i podszedł do mnie. Znów na niego spojrzałam. -Bo...
Uśmiechnął się szerzej i mnie pocałował. Delikatnie i czule. Zarzuciłam jedną dłoń na jego kark. Wydawało mi się, czy on zamruczał? Po chwili, odsunęliśmy się od siebie.
-Wiesz, że umiliłaś mi lot? Kiedy następny?- spytał zadowolony.
-Kiedy skończymy sprawę.- odrzekłam.
-Cholera, my na serio będziemy jeszcze lecieć.
Zaśmiałam się.
-Cicho bądź, nie psuj tego.- wyszeptałam mu w usta.
Za nami stał Sam, który uśmiechał się szeroko na ten widok.

****
I o to mamy! Chciałam napisać scenę pocałunku na polowaniu ale stwierdziłam, że tak będzie oryginalniej i ciekawiej. ❤

Piszcie mi, czy działają dedykacje😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro