Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Anioł i Demon? Megstiel Cz.2

Akcja dzieje się w 8 sezonie. Niektóre wiadomości zostały zmienione. Końcówka to czysta fantazja, trochę niezgodna z "serialową rzeczywistością" 😉

Dean i Castiel przebywali w starym budynku, szukając jednej z tabliczek. Sam razem z Meg czekali na zewnątrz. Gdy już od dłuższego czasu nikt nie przychodził, a usłyszeli jakiś hałas, oboje zdenerwowani i pełni obaw spojrzeli na siebie. Nagle młodszy z braci chciał coś powiedzieć, lecz demonica mu przerwała:
-Sam, idź. Ratuj swojego brata... i mojego jednorożca.- rzekła do Winchestera z uśmiechem. Ten odszedł. Usłyszała stukot butów.
-Meg? To ty? No proszę.- odwróciła się na te słowa. Ujrzała Crowley'a -Dawno cię nie widziałem, mój króliczku doświadczalny.
Demonica uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Ja ciebie też. Tęskniłam.
Crowley prychnął.
-Proszę bez tych czułości. Gdzie są Winchesterzy?- spytał mniej łagodnie.
-Nic ci do tego.- skrzyżowała ręce na piersi.
-Jeśli mają zamiar zamknąć bramy piekieł, to raczej moja sprawa. Twoja zresztą też. Myślisz, że zostaniesz tu na zawsze? Proszę cię- znów prychnął -A nawet jeśli to zabiją cię przy pierwszej lepszej okazji.
-Przestałam cię słuchać, gdy zacząłeś mówić o sobie.- rzekła poirytowana.
-Nie dziwi mnie to.
Nagle z budynku wybiegł Castiel i Winchesterzy. Ledwo co zdążyli wybiec, zaatakowała ich grupka demonów, których wcześniej Meg nie zauważyła. Musieli przyjść z Królem Piekieł i się dobrze ukryć. Crowley zamachnął się i zaczął bić demonicę, aby ta nie pomagała przyjaciołom. Chłopaki szybko dali sobie z potworami radę. W tym czasie Meg udało się zaatakować sztyletem Crowley'a, trafiając niestety w ramię. Ten wydał z siebie przeraźliwy krzyk, lecz zaraz odegrał się, wyjmując broń z ramienia i trafiając demonicę w brzuch. Za chwilę zniknął.

****

-Szybko Cass! Musimy uciekać!- krzyknął Dean. Zaczął ciągnąć anioła za rękaw płaszcza. Castiel tylko patrzył przed siebie otępiały.
-Wracaj razem z Samem. Ja tu muszę zostać- rzekł spokojnie.
-Castiel nie ma czasu! Jak Crowley się zorientuje, że tu jeszcze jesteśmy, to nas pozabija!- starszy Winchester, wyprowadzony z równowagi, pociągnął anioła za rękę i zaczął kierować się w stronę samochodu. Ten jednak się wyrwał z uścisku.
-Nie, Dean. Dołączę do was później.- odwrócił się i szedł przed siebie. Przyjaciel wołał za nim, lecz ten nie słuchał. Rozejrzał się dokładnie. Nigdzie nie było ani Crowley'a, ani demonów. Oprócz jednego. Podbiegł do Meg. Ukląkł przy niej i położył sobie jej głowę na kolanach.
-Meg? Odezwij się.- był zrozpaczony. Anioł nie był pewien czy może jej pomóc.-Proszę...
Demon otworzył oczy.
-Żyję, Clarence. Jeszcze- uśmiechnęła się. Chciała coś dodać, lecz zachłysnęła się krwią.
-Spokojnie, ja...- dotknął dłonią jej brzuch. Próbował ją uleczyć ale jedyne co się stało, to oczyścił ją z krwi. Nie zdołał jej uratować.
-Cass, to nic nie da.- zabrała jego dłoń z ciała i dotknęła nią swojego policzka.
-To... Dlaczego? Ja...- plątał się w swoich słowach. Spojrzał na nią ze łzami w oczach. Ta jedynie się uśmiechnęła. Castiel przychylił się do niej niepewnie i musnął delikatnie ustami jej usta.
-Dostawca pizzy całował mocniej, Clarence.- szepnęła z uśmiechem, błąkającym się na twarzy. Przyciągnęła go do namiętnego pocałunku.
Castiel siedział przy niej chwilę, do czasu, aż wydała ostatnie tchnienie.

****
I koniec Megstiela 😢😢
Ale może się jeszcze pojawi 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro