Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

YANDERE

Rozdział na zamówienie od Melsaa_okrrrrr

Mam nadzieję, że w miarę zrealizowałam tak jak chciałaś. 



Kuroko Tetsuya:

Równo z dźwiękiem dzwonka Kuroko pokierował się w stronę szafek na korytarzu. Mieliście się tam spotkać. Razem ze swoim przyjacielem Kagamim stanął w wyznaczonym przez ciebie miejscu i czekał. Nawiązała się między nimi konwersacja, która dłużyła się w nieskończoność. Może jakiś nauczyciel cię zatrzymał, albo zagadałaś się z koleżanką, takie myśli krążyły mu po głowie. Spoglądając na zegarek zdał sobie sprawę, że zaraz zacznie się następna lekcja. Postanowił, że weźmie książki z twojej szafki i przyniesie ci je. Tak też zrobił. Miał dodatkowy kluczyk do twojej szafki, więc z łatwością ją otworzył. Jak zawsze miałaś ogromny nieład. Kuroko westchnął i zaczął przeszukiwać książki szukając tej odpowiedniej. Przeszukując tak jego uwagę przykuło zdjęcie znajdujące się między kartkami. Ciekawość wzięła nad nim górę i przyjrzał się znalezisku. Mocno zacisnął wargi kiedy uświadomił sobie kto jest na zdjęciu. Byłaś ty razem ze swoim byłym. Jego umysł zaczął być zatruwany przez złe myśli. Zastanawiał się jak twoje życie wyglądało nim zostaliście razem. Jeszcze inne pytanie go naszło. Skąd to zdjęcie wzięło się w twoich rzeczach. Z wściekłością zatrzasnął drzwiczki szafki. Musiał się z tobą skonfrontować. Wasze spotkanie nadeszło szybciej niż myślał. Akurat wychodziłaś zza zakrętu. Widząc wściekłą minę koszykarza głośno przełknęłaś ślinę. 

- Co to ma znaczyć, ( imię)?! 

- Spokojnie Tetsu, daj mi wytłu... 

- Kiedy ostatnio z nim rozmawiałaś?

 Czując jak niebiesko włosy robi się coraz bardziej agresywny trochę się przestraszyłaś. Szczerze mówiąc nie miałaś pojęcia co to zdjęcie robiło w twojej szafce. Awantura, którą robił Tetsuya przyniosła wam wielu widzów. Twój ukochany widząc, do jakiego stanu cię doprowadza policzył do 10 po czym się uspokoił. Może faktycznie przesadził. 

- Dlaczego masz jeszcze jego zdjęcia?

 - Nie mam bladego pojęcia, wszystkie wywaliłam...- twój głos drżał kiedy mówiłaś. 

Chłopak wreszcie się uspokoił i pocałował cię w czoło. Tylko na pokaz się uspokoił. Musieliście jeszcze wrócić do tego.

 - Jeszcze o tym porozmawiamy...


Kagami Taiga:

Od pewnego czasu zastanawiałaś się nad zerwaniem z chłopakiem. Jego zachowanie przekraczało czasem ludzkie pojęcie. Natomiast głos w głębi ciebie odmawiał ci takich drastycznych kroków. Wiedziałaś, że chłopak darzy cię mocnym uczuciem, był wobec ciebie zaborczy i bardzo opiekuńczy. Sama zdawałaś sobie sprawę, że przesadzał. Postanowiłaś z nim o tym porozmawiać. Szybkim krokiem przemierzałaś puste korytarze. Twój ukochany siedział w jednej z klas i nadrabiał zaległości, a miał ich sporo przez treningi i mecze koszykówki. Klasa do, której zmierzałaś miała numer 115 i znajdowała się na 3 piętrze w waszej szkole. 

Weszłaś bez zapowiedzi do pomieszczenia przykuwając tym samym uwagę czerwono włosego. Zauważyłaś, że nauczyciel z, którym Taiga miał dodatkowe zajęcia już wyszedł. Znaczyło to, że mogłaś z nim porozmawiać na osobności. Nie patrząc na to czy Kagami skończył już swoją pracę zaczęłaś mówić: 

- Taiga musimy poważnie porozmawiać, nie radzisz sobie z emocjami... 

Zaczęłaś wygłaszać mu swoją przemowę, w której w skrócie powiedziałaś mu jak źle się zachowuje i jak ludzie ze szkoły na to patrzą. Długopis chłopaka, którym jeszcze przed chwilą pisał, gwałtownie się zatrzymał. 

- O czym mówisz, ( imię) - spytał nawet nie zaszczycając się spojrzeniem.

 Denerwowało cię to, że nawet w tym momencie nie traktował cię poważnie. Zdenerwowana zacisnęłaś wargi po czym kontynuowałaś:

 - To nie są żarty Taiga 

Dla pewności, że cię usłyszał podeszłaś do niego bliżej. Szczerze mówiąc obawiałaś się wybuchu złości koszykarza. Tak na prawdę chciałaś mu przekazać jedną rzecz. Próbując mądrze dobierać następne słowa powiedziałaś: 

- Po prostu potrzebuję dla siebie więcej przestrzeni - przyznałaś szczerze

 Między wami zapadło milczenie. Było tak cicho, że kiedy tygrys wstał aż podskoczyłaś ze strachu. Dzięki kilku szybkim krokom koszykarz znalazł się obok ciebie i mocno popchnął cię na ścianę. Jego jedna dłoń obejmowała cię w talii a druga wylądowała nad twoją głową opierając się o ścianę. Nie było dla ciebie żadnego ratunku. Modliłaś się aby akurat ktoś przechodził obok waszej klasy. 

- Wiem, co kombinujesz, kochanie.. - rozgrzmiał głos twojego ukochanego 

- Nie, ja nic nie... 

- Chcesz mnie zostawić. Spróbuj a przekonasz się co się stanie... 

Wyraz twarzy Taigi był groźny ale też i surowy. Pozbawiony był ciepła. Właśnie o to ci chodziło, był przerażający..


Akashi Seijuro:

Byłaś dziewczyną postrachu ludzkości, najlepszego koszykarza i przewodniczącego szkoły. Tym wszystkim była jedna osoba. Akashi Seijuro. Żyło ci się z nim dobrze. Miałaś świadomość jego dziwnego zachowania, jednak ty byłaś bezproblemową osobą. Raczej nie sprzeciwiałaś się swojemu ukochanemu. 

Aktualnie siedziałaś ze swoją przyjaciółką w klasie i rozmawiałyście o niedawnych wydarzeniach. Niespodziewanie podszedł do was wasz kolega z rocznika. Był dziwnie przestraszony. 

- Hej co się stało? - spytałaś posyłając mu miły uśmiech

 ( imię kolegi) nie chciał ci powiedzieć, więc przytuliłaś go na pocieszenie. Kolega tylko odskoczył od ciebie po czym cicho powiedział:

 - ( imię), nie powinnaś tego robić, Akashi cię wzywa.. 

Stałaś się niespokojna. Akashi raczej nie wzywał cię do swojego gabinetu przewodniczącego. Podziękowałaś koledze i od razu poszłaś do swojego ulubionego koszykarza. Zapukałaś cicho i weszłaś kiedy usłyszałaś znak. Akashi siedział do ciebie tyłem a przodem do okna. Czułaś, że coś jest nie tak, ale nie miałaś pojęcia co zrobiłaś. Już miałaś zacząć mówić kiedy on cię uprzedził.

 - Witaj ( imię), czy wiesz dlaczego tu jesteś? 

Jego ton głosu był spokojny i opanowany, co jeszcze bardziej cię przerażało. Wiedziałaś, że nie ma dobrych zamiarów.

- Nie mam pojęcia, przecież nic nie zrobiłam 

Absolut niespodziewanie wstał i zbliżył się do ciebie. Jego ręka wystartowała do ciebie a ty oczekując uderzenia zamknęłaś oczy. Zamiast tego poczułaś jak delikatnie gładzi cię po policzku. Mimo, że był to z jego strony miły gest i tak się nie rozluźniłaś. Nagle złapał cię mocno i boleśnie za szczękę i przybliżył do siebie.

 - Kochanie słuchaj dobrze bo nie będę się powtarzał. Nie będziesz się zbliżała do żadnego chłopaka, będziesz moją grzeczną dziewczynką, jasne?

 Nic nie odpowiedziałaś wiedząc, że zaraz będzie dalej kontynuował 

- Jeżeli nie, twoi koledzy już nie wrócą do twojej klasy, rozumiemy się? 

Delikatnie pokiwałaś głową. Seijuro usiadł w swoim fotelu i odsunął się od biurka. Poklepał swoje kolano dając ci znak, że masz podejść. Nie mogłaś się mu sprzeciwić. Usiadłaś na jego kolanach a on pogładził dłonią twoje udo.

 - Moja kochana dziewczynka, jesteś tylko moja - mówił jak w transie. 


Midorima Shintaro:

Był to z pozoru zwykły dzień. Midorima został chwilę dłużej w klasie aby porozmawiać z nauczycielem od biologii. Chłopakowi nie było to na rękę, chciał jak najszybciej się z tobą zobaczyć. Nie miał zamiaru zostawiać cię samą na korytarzu szkolnym. Byłaś wtedy narażona na innych chłopaków. Wolał nie mieć żadnych nieprzyjemności. W końcu kiedy nauczyciel skończył swoją przemowę, koszykarz szybko spakował swoje rzeczy do torby i wyszedł z klasy. Jego wzrok czujnie rozglądał się za tobą. Gdzieś za sobą usłyszał twój śmiech. Miał już odwrócić się i podejść do ciebie, kiedy zobaczył innego adoratora. Był to twój kolega z klasy. Shintaro poczuł w sobie nieopisaną zazdrość i złość. ( imię chłopaka) nie mógł mu ciebie zabrać. Midorima od kiedy cię poznał czuł, że jesteście sobie przeznaczeni. I tak miało pozostać na zawsze.

 Zielonowłosy podszedł do ciebie i chwycił cię mocno za ramię. Nie byłaś na to przygotowana, więc z łatwością pociągnął cię w tylko sobie znaną stronę. Przyparł cię mocno do ściany i przybliżył swoją twarz do twojej. Był zły. Na twoje nieszczęście nikogo nie było na korytarzu. Próbowałaś się trochę odsunąć jednak chłopak był dużo silniejszy od ciebie.

 - Miałaś na mnie czekać pod klasą - warknął wściekły 

- Tak ale akurat zobaczyłam ( imię kolegi) i... 

- Chyba się nie rozumiemy- uśmiechnął się złowrogo - miałaś na mnie czekać tym samym nie rozmawiając z nikim a w szczególności z chłopakiem! 

Pochyliłaś głowę dając mu znak, że żałujesz. Nie chciałaś aby się na ciebie denerwował. Midorima kiedy był zły potrafił też być straszny. Teraz się hamował, ponieważ byliście w szkole. Shintaro widząc, że odpuściłaś wyprostował się i poprawił swoje okulary. 

- Mam nadzieję, że rozumiesz jak bardzo cię kocham ( imię). Robię to tylko i wyłącznie dla twojego dobra, kochanie. 


Kise Ryota:

Koszykarz zauważył, że zaczęłaś spędzać coraz więcej czasu online. Na początku nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie. Dopiero po jakimś czasie zauważył komentarze pod twoimi zdjęciami. Byli to twoi koledzy ze szkoły, dla pewności jeszcze przejżał ich konta. Zainfekowała go ogromna zazdrość, postanowił dokładnie śledzić twoje media społecznościowe. Następnego dnia w szkole nie spuszczał cię z oczu. Dosłownie chodził za tobą wszędzie jak uwiązany. Wszystkim spoglądającym na ciebie chłopakom posyłał mordercze spojrzenie. Dopiero kiedy Kasamatsu chciał z nim porozmawiać na chwilę stracił czujność.

 Wyciągnęłaś z kieszeni telefon i zaczęłaś odpisywać swojemu koledze. Nie zauważyłaś nawet kiedy zaczęłaś się szczerzyć do telefonu. Ryota oczywiście to zauważył. W sekundę wyrwał ci telefon z ręki i podniósł tak abyś ty nie miała do niego dostępu. 

- Ryota, oddaj mi to! - krzyknęłaś stając na palcach aby dosięgnąć swojej własności. Niestety byłaś za niska. Dla koszykarza byłaś teraz jak mała, denerwująca muszka. Nie zwracając na ciebie uwagi zaczął czytać wiadomości. Z każdym nowo odczytanym dymkiem jego twarz robiła się coraz mniej przyjazna. Staliście na środku korytarza a reszta uczniów przechodziła obok starając się nie patrzeć na was. 

- Czy masz mi coś do powiedzenia, ( imię)?

 - Nie, a teraz oddaj mi telefon! 

Schował za siebie urządzenie nie pozwalając ci go dosięgnąć. Zamiast tego mocno chwycił cię za nadgarstek i przyciągnął do siebie

 - Widzę, że w domu będziemy musieli inaczej porozmawiać, kochanie

 Po twoich plecach przeszły nieprzyjemne ciarki. No tak wolał w domu. Tu w szkole Kise był brany jako bardzo miła osoba. Nie chciał aby jego reputacja uległa pogorszeniu się. 


Aomine Daiki: 

Pewnego raz napisał do ciebie twój dobry kolega Sakurai. Należał do drużyny koszykówki do, której należał również twój chłopak. Ryo napisał, że chciałby się z tobą spotkać i porozmawiać na osobności. Nie byłaś chętna, nie chciałaś mieć potem problemów u Aho, jednak kolega tak cię prosił, że w końcu się zgodziłaś. Umówiliście się na następny dzień. Mieliście spotkać się 20 minut przed jego treningiem w pustej klasie. Trochę się zdziwiłaś ale nie skomentowałaś tego. Warunek był taki, że Daiki miał o niczym nie wiedzieć. Chłopak był naprawdę zaborczy, ciągle ci powtarzał, że należysz tylko i wyłącznie do niego. Kiedy by się dowiedział rozpętałoby się piekło.

 Aktualnie czekałaś w pustej klasie na swojego kolegę. Po niedługim czasie zjawił się. 

- Dziękuję ( imię), że się zjawiłaś 

Uśmiechnęłaś się do niego miło po czym lekko pospieszyłaś aby przeszedł do rzeczy.

 - Chodzi o ( imię twojej kol) bardzo mi się podoba... 

Od razu załapałaś o co mu chodzi i odetchnęłaś z ulgą. Przed spotkaniem miałaś po prostu dziwne przeczucia. Sakurai chciał abyś pomogła mu w sprawach sercowych, nie byłaś w tym dobra ale obiecałaś mu pomóc. Kiedy rozmawialiście dalej niespodziewanie usłyszeliście dobrze znany wam głos: 

- ( imię) wiem, że tam jesteś, dlaczego wolisz spędzać czas z nim niż ze mną? 

Przeklęłaś w myślach. Twój ukochany miał nie wiedzieć o tym spotkaniu. Nie odezwałaś się mając nadzieję, że chłopak odpuści. Przeliczyłaś się. Chwilę później drzwi dosłownie zostały wyrwane z zawiasów. W wejściu stanął twój chłopak, który był...wściekły. Na twarzy koszykarza widniał szalony uśmieszek a jego spojrzenie było ostre. Nawet Sakurai się wzdrygnął. 

- Czy ty mnie zdradzasz? Myślałem, że mnie kochasz, skarbie - nowo przybyły mówił przyciszonym głosem 

- Oczywiście, że cię kocham Aho - zapewniłaś go 

- Więc dlaczego nie podejdziesz do mnie kochanie? 

" Bo może się boję?" przeszło ci przez myśl. Zawahałaś się co nie uszło uwadze twojemu chłopakowi. Dalej czekał cierpliwie. Przezwyciężając strach powoli do niego podeszłaś. Kiedy byłaś na wyciągnięcie ręki Daiki chwycił cię za włosy i mocno pociągnął do siebie. Szarpnął mocniej i spojrzał ci głęboko w oczy. Po twoich policzkach popłynęły łzy bólu.

 - Moja piękna, piękna myszka - zaczął szeptać

 Nie było to normalne. Nawet nie chciałaś się tłumaczyć i tak nic by to nie dało. Granatowo włosy żył ze swoim przekonaniem. Nie często kogoś słuchał. 

 - Co się mówi? - spytał ostro Aomine 

- Przepraszam Daiki...- wyszeptałaś potulnie nie chcąc go jeszcze bardziej zdenerwować


Murasakibara Atsushi: 

Przez ostatni czas bardzo kłóciłaś się ze swoim chłopakiem. Denerwowała cię jego "przemiana" albo można nawet powiedzieć, że się jej obawiałaś. Na początku waszego związku Atsu był twoim uroczym olbrzymem. Wraz z upływem czasu zauważyłaś u niego znaczną zmianę. Był bardzo agresywny w swoich uczuciach. Jego postawa do ciebie była zaborcza i nadopiekuńcza. Obserwował każdy twój krok. Na początku starałaś się to ignorować. Widząc to Murasakibara pozwalał sobie na więcej. Z tymi myślami przemierzałaś cichy, pusty korytarz szkolny. Nagle usłyszałaś jęk bólu. Myślałaś, że ci się wydawało, jednak chwilę później odgłos się powtórzył. Od razu skręciłaś w jego stronę. Zawsze byłaś miłą osobą, nie potrafiłaś zostawić kogoś w potrzebie. Jednak widok, który zastałaś był dla ciebie przerażający. Na dźwięk uderzania pięścią w szczękę zadrżałaś. Przed sobą miałaś swojego chłopaka, który pastwił się nad twoim kolegą z klasy, z którym robiłaś ostatnio projekt na zaliczenie.

 - Atsushi, przestań! 

Chłopak jednak nie zwrócił uwagi na twój krzyk i dalej uderzał pięściami w swoją ofiarę. Słysząc trzask kości mocno zakręciło ci się w głowie. Atsushi nie panował nad swoją siłą. Na rękach koszykarza widniała krew. Kiedy ( imię chłopaka) opadł na ziemię bez władnie Murasakibara spojrzał na ciebie. Wyglądało jakby dopiero co się wybudził. 

 - ( imię), co ty tu robisz?

 Nie odpowiedziałaś mu na pytanie. Fioletowo włosy zaczął się do ciebie zbliżać. Z każdym jego krokiem ty się cofałaś. Nawet nie zwrócił uwagi na twój strach. W jego oczach pojawił się błysk zachwycenia twoją osobą. Jedna z jego ogromnych dłoni podniosła się i chwyciła cię w talii przy okazji brudząc twoją koszulkę krwią. 

- Jesteś jedyną rzeczą, której potrzebuję. Teraz i na wieki. Jesteś moja - szeptał ci do ucha

 Wiedziałaś, że od niego nie uciekniesz, a jeszcze nie dawno chciałaś z nim zerwać. Zdawałaś sobie sprawę, że on ci na to nie pozwoli. Nigdy nie wypuści cię ze swoich ramion. 


Kiyoshi Teppei:

Kiyoshi był bardzo niezadowolony kiedy usłyszał, że masz udzielać komuś korepetycji. Jeszcze bardziej się zdenerwował kiedy usłyszał, że tym kimś ma być twój kolega z równoległej klasy. Ty nie miałaś z tym żadnego problemu. Lubiłaś ( imię kolegi), dogadywaliście się co od razu dawało wam nie małe ułatwienie na korepetycjach. W dodatku poprosiła cię o to twoja ulubiona nauczycielka, z którą miałaś dobre relacje. 

Aktualnie siedziałaś razem z rówieśnikiem w jednej z pustych klas. Już dawno było po godzinach lekcyjnych, więc mieliście ciszę i spokój. O dziwo przedmiotem, z którego dawałaś lekcje była matematyka. Temat był prosty. Były to zwykłe równania. 

( imię kolegi) był w trakcie robienia zadania, kiedy ty z uwagą przyglądałaś się jak rozwiązuje. Szło mu naprawdę dobrze. 

- I co myślisz? - spytał pokazując ci wynik

 Wzięłaś kartkę z obliczeniami do ręki i dokładnie przeskanowałaś wzrokiem całe rozwiązane równanie. Wynik był dobry. Na twojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

 - Dobrze to zrobiłeś 

Wyciągnęłaś rękę i przybiłaś z kolegą piątkę. W chwili kiedy wasze dłonie się zetknęły do sali ktoś wszedł. Tym kimś okazał się twój chłopak. Byłaś zdziwiona, że był o tej porze jeszcze w szkole. Znałaś go aż za dobrze. Mimo, że się uśmiechał jego twarz była wykrzywiona w złości. Był niezadowolony...bardzo niezadowolony. 

- Cześć ( imię), zbieraj się bo wracamy już 

Spojrzałaś na niego bez zrozumienia. Przecież właśnie prowadziłaś korepetycję. Nie mogłaś tak o nagle skończyć

 - Kiyoshi ale ja jeszcze nie skończyłam - próbowałaś mu wytłumaczyć 

Ostatnimi czasy Teppei stał się bardzo zazdrosny i zaborczy. Szczerze mówiąc nie miałaś pojęcia dlaczego.

 - Nie obchodzi mnie... - w tej chwili przerwał mu twój kolega z równoległej klasy 

- Nie skończyliśmy jeszcze daj nam chwilę 

 Tymi o to słowami chłopak sobie nagrabił. W głowie szybko zmówiłaś modlitwę. Na twarzy koszykarza już nie widniał uśmiech. Zaczął podchodzić do ( imię kolegi). Szybko wstałaś i przytuliłaś się do ukochanego. 

- Już dobrze Kiyoshi, już się zbieram - szybko go zapewniłaś

 Chciałaś wrócić do ławki i spakować rzeczy. Teppei jednak zatrzymał cię i brutalnie wpił się w twoje usta. Całował cię tak, że nawet twojemu koledze zrzedła mina. 

- Ona jest moja, jeśli ją dotkniesz to policzymy się inaczej - warknął wściekły do rywala 

- Ja rozumiem ale ( imię) mi tylko tłumaczyła równania... 

- Jak chcesz ja mogę ci je wytłumaczyć - mówiąc to koszykarz uśmiechnął się złośliwie


Mitobe Rinnosuke:

Niespodziewanie poczułaś uścisk na swoim nadgarstku, który cały czas się zacieśniał. Cicho jęknęłaś z bólu. Czułaś na sobie intensywne spojrzenie. To spojrzenie zarówno ekscytowało cię i przerażało. Zostałaś dość brutalnie wepchnięta do pustej klasy. Wiedziałaś kim była ta osoba, która tak z tobą postępowała. Mitobe zamknął za sobą z trzaskiem drzwi. W jego zwykle miłych oczach można było teraz dojrzeć złość i władczość? Ponownie mocno chwycił cię za rękę i przyciągnął do siebie. Pochylił się i zaborczo pocałował cię w usta. Trzymał cię w mocnym uścisku, nie miałaś jak uciec. Nie mając innego wyjścia próbowałaś nadążyć za jego ostrymi pocałunkami. Pogłębiając pieszczotę ręce Rinnosuke przesuwały się po twoich ramionach. Musiał poczuć, że jesteś przy nim. Coś ci nie grało. Koszykarz zwykle się tak nie zachowywał. Po chwili naszła cię pewna myśl. Od pewnego czasu twój kolega z klasy rozpowiadał różne rzeczy na twój temat m.in. że jesteście w związku co było jedną wielką nieprawdą. Chłop musiał się w tobie zakochać. Nie widziałaś innego wytłumaczenia. Widocznie Mitobe w to uwierzył i teraz chciał ci pokazać do kogo tak naprawdę należysz. Teraz i na wieki. Jego usta opuściły twoje, by móc składać gorące, zaborcze pocałunki na twojej szyi. Było to dla ciebie przyjemne, jednak musiałaś przemówić swojemu chłopakowi do rozsądku.

 - Rinnosuke, kochanie nie wierz we wszystko co mówi ( imię kolegi) to są same kłamstwa

 Chłopak jakby nie zwracał uwagi na twoje słowa i zaczął zostawiać krwisto czerwone ślady na twoim ciele. Mocniej ścisnęłaś ukochanego i odważyłaś się jeszcze raz odezwać

 - Mitobe nie musisz się upewniać, że jestem twoja, nigdy cię nie zostawię 

Na dowód swoich słów chwyciłaś jego twarz w swoje dłonie i przyciągnęłaś go do namiętnego pocałunku. Acta non verba, czyny nie słowa. Tak właśnie wolałaś okazywać mu uczucia. Dla ciebie czyny były ważniejsze niż puste słowa. Całował świetnie. Szczerze mówiąc lubiłaś jego zaborczą stronę. Kiedy się od siebie oderwaliście w końcu mogłaś się do niego odezwać: 

- Teraz mi wierzysz? 

Rinnosuke uśmiechnął się szatańsko i ponownie połączył was w gorącym pocałunku. 


Makoto Hanamiya:

Siedziałaś na trybunach i obserwowałaś grę swojego chłopaka w koszykówkę. Twoja klasa miała Wf po drugiej stronie hali. Tego dnia nie uczestniczyłaś w zajęciach ponieważ miałaś zwolnienie. Bardzo bolał cię brzuch, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Uważnie obserwowałaś każdy ruch swojego demona. Nazywałaś go tak, ponieważ dosłownie się tak zachowywał. Był bardzo paskudną osobą, ale nie dla ciebie.  Przynajmniej nie zawsze. Czułaś się przy nim bezpieczna. Wiedziałaś, że nikt się do ciebie nie zbliży przez Makoto. Mimo tego wszystkiego Hanamiya był bardzo agresywny i zazdrosny. Często musiałaś rozdzielać go podczas bójek z innymi chłopakami. Zwykle takie akcje były spowodowane błahymi rzeczami. 

Z twoich rozmyśleń wyrwał cię głośny gwizdek nauczyciela i krzyki innych uczniów. Uważnie przyjrzałaś się zbiorowisku na środku sali sportowej. Wzrokiem zaczęłaś szukać swojego ulubionego koszykarza. Nigdzie go nie było. Miałaś złe przeczucia. Szybkim krokiem podeszłaś do swoich rówieśników. W środku całej afery był Hanamiya. Siedział na jakimś nieszczęśniku i okładał go pięściami. Jego przeciwnik wyglądał naprawdę źle. Był cały poobijany. Nieznajomy musiał powiedzieć coś złego na twój temat, Makoto tak naprawdę tylko wtedy reagował.

Widząc, że nawet nauczyciel nie daje sobie rady z twoim ukochanym musiałaś ty wkroczyć do akcji. Podeszłaś do niego od tyłu i mocno przytuliłaś szepcząc uspokajająco do jego ucha. Czarno włosy potrzebował chwili aby zarejestrować, że byłaś obok niego. Otrząsnął się z transu i mocno cię objął. Lekko się przestraszyłaś czując na sobie wzrok innych ludzi. Nie zdawałaś sobie z tego sprawy, że Hanamiya chce to wykorzystać. Chwycił cię mocno w pasie i brutalnie pocałował na oczach innych. Całował tak aby inni widzieli do kogo należysz, z resztą zaraz to wszystkim ogłosił: 

- Macie się do niej nie zbliżać, należy do mnie! Kto się z tym nie zgadza niech tu podejdzie a ja się z nim rozprawię! 

Czułaś wściekłość i żądzę mordu w jego głosie. Byłaś zestresowana całą tą sytuacją, miałaś ochotę schować się przed spojrzeniem innych. Na twarzy twojego ukochanego widniał zarozumiały uśmieszek.

 - W końcu mogę odebrać to, co moje... 

Bez żadnego ostrzeżenia ponownie rzucił się na twoje usta aby ich posmakować.  ( Biedny nauczyciel od Wf) 














Siemaaa kolejny rozdział napisany. Rozdział miał chyba z 3349 słów.  Zaliczenia na studiach już za mną, mam nadzieję, że wszystko zaliczyłam. Wybaczcie, że tak długo pisałam ten rozdział, niestety zachorowałam na covida. Wierzcie lub nie ale to 4 raz kiedy na niego zachorowałam. Teraz mam więcej czasu wolnego, więc możecie się spodziewać rozdziałów. Oczywiście polubienia i komentarze mile widziane! Wasze pomysły również. Mam pomysł, chciałabym poznać trochę swoich czytelników. Co powiecie na to, że pod każdym rozdziałem będę zadawała jakieś pytanie? Również i ja będę na nie odpowiadać. Tak więc pierwszym pytaniem będzie: Jeżeli mielibyście opisać siebie, swój charakter w 3 postaciach z anime i 3 postaciach z filmów. Po prostu ich podajcie w komentarzach.  Jestem ogromną fanką kina. Też jestem bardzo ciekawa waszych odpowiedzi. Teraz ja odpowiem na to pytanie.. Anime: Jotaro Kujo, Kaneki Ken, Obito Uchiha. Postacie z filmów: Will Graham, Tommy Shelby, Peter Parker. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro