Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy na siebie wpadacie


Kuroko :

Szłaś zamyślona po korytarzu, ostatnio twoje relacje z rodziną znacznie się pogorszyły. Nagle poczułaś dość mocne uderzenie. Zachwiałaś się, ale utrzymałaś równowagę. Jednak osoba, na którą wpadłaś zaliczyła glebę.

- Kuroko?!  Wszystko dobrze? - spytałaś się, po czym wyciągnęłaś rękę w jego stronę z zamiarem pomocy.

- Nic się nie stało, ( nazwisko). - odezwał się chłopak, korzystając z pomocy.


Kagami:

Szłaś z przyjacielem, rozmawiając o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie zaczęłaś sobie żartować z przyjaciela, ten dla żartu popchnął cię  " lekko" przynajmniej dla niego. Wylądowałaś na czyimś umięśnionym torsie, uniosłaś wzrok. Kagami Taiga..

- ( nazwisko)? Czy wszystko dobrze?

- Tak. - odpowiedziałaś nie pewnie. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że chłopak nadal trzyma cię za ramiona.


Akashi:

Szłaś po boisku szkolnym, czytający przy tym ( ulubiona książka ), gdy nagle ktoś na ciebie wpadł. Książka wyleciała ci z rąk, a ty sama odwróciłaś się do osoby,  która cię potrąciła.

- Ah, to ty, ( nazwisko, imie) ? Czy wszystko dobrze? - spytał się znajomy ci głos. Przed tobą we własnej osobie stał Akashi,  który wręczył ci do rąk twoją wcześniej upuszczoną lekturę.

- Tak , dziękuję, Akashi, za pomoc.- mówiąc to uśmiechnęłaś się do niego, na co chłopak o dziwo odwzajemnił.


Kise:

Powoli szłaś środkiem korytarza ze słuchawkami w uszach i zatopiłaś się w muzyce. Nagle zostałaś powalona na ziemie, czułaś się, jakby przeszło przez ciebie stado słoni. Kiedy już to"coś" przebiegło, podniosłaś głowę, żeby zobaczyć co cię podeptało. Ugh...Fanki Kise... Sam chłopak stał przed tobą, wyciągając do ciebie pomocną dłoń.

- Wszystko dobrze, ( nazwisko)cchi? Przepraszam, to wszystko moja wina.

- Nic się nie stało, Kise


Midorima:

Właśnie uciekałaś z Takao przed wściekłym Midorimą. Ty i chłopak zabraliście marchewce jego dzisiejszy szczęśliwy przedmiot.- Takao, łap! - krzyknęłaś do kolegi i rzuciłaś mu szczęśliwy przedmiot Midorimy. Jednak zmęczona zwolniłaś, biegnący za wami niczego nieświadomy zielonowłosy upadł na ciebie z impetem, przygniatając cię do ziemi. Wasze twarze dzieliły milimetry. Czerwony chłopak szybko wstał i wyszeptał:- Bardzo przepraszam, [nazwisko]. - i pobiegł dalej za śmiejącym się z was Takao.


AomineBiegałaś, a tak naprawdę uciekałaś przed swoją przyjaciółką Momoi. Dlaczego? Ponieważ kiedy spała, narysowałaś jej na czole męskiego członka. Biegnąc, odwróciłaś głowę w stronę goniącej cię Momoi. Kiedy chciałaś przyspieszyć, wpadłaś w czyjeś silne, rozłożone ramiona, które należały do największego rasowego zboczeńca...- Aomine? - chłopak cię objął i spytał:- Lecisz na mnie?- Nie. - pospiesznie odpowiedziałaś. - Ale teraz ratuj mnie przed rozwścieczoną bestią... Chodzi o Momoi.


Atsushi:Niedobrym pomysłem było zabieranie słodyczy Murasakibarze. Właśnie zbiegałaś po dość stromych schodach. Oczywiście chłopak dotrzymywał ci tempa... No prawie. W pewnym momencie fioletowo-włosy poślizgnął się na jednym z stopni. Zaczął spadać, przy tym pociągając cię ze sobą. O dziwo miałaś dość miękkie lądowanie. Leżałaś na torsie chłopaka. Wszystko byłoby fajnie, gdyby Atsushi nie wyrwał ci opakowania słodyczy.


Teppei:Szłaś z przyjaciółką do klasy. Kiedy byłyście przy wejściu, nagle  drzwi się otworzyły. Prosto z nich wleciał na ciebie Teppei. Oczywiście musiałaś upaść na ziemię.- [nazwisko]! Wybacz, nie zauważyłem cię. - chłopak wziął cię pod pachy i pomógł wstać, na koniec otrzepał cię z kurzu.- Dziękuję, Teppei. - wyszeptałaś z wdzięcznością.


Mitobe:Właśnie kłóciłaś się z [imię kolegi], gdy ten pod wpływem wściekłości popchnął cię. Nie wiadomo skąd za tobą pojawił się Mitobe, który uratował cię przed bolesnym upadkiem. Minęła chwila szoku, a ty czułaś nadal, że jesteś w jego ramionach. W pośpiechu uwolniłaś się z jego uścisku i czerwoną twarzą  podziękowałaś chłopakowi:- Dzięki, Mitobe.


 Hanamiya Makoto:Zmierzałaś właśnie w kierunku hali szkolnej. Na prośbę nauczycielki miałaś dostarczyć trenerowi jakieś ważne dokumenty. Byłaś ciekawa, co w nich jest, więc zaczęłaś je czytać. Nagle potknęłaś się o własną nogę i wpadłaś na najbliższą osobę. Był nią Hanamiya Makoto... Cholera... - szybko się podniosłaś i zaczęłaś zbierać porozrzucane kartki, przepraszając przy tym chłopaka.- Głupia, przestań. Nic ci się nie stało? - spytał z dziwną troską w głosie. Aż nie mogłaś uwierzyć własnym uszom...




Dziękuję wam wszystkim za przeczytanie następnego rozdziału, kolejny pojawi się w najbliższych dniach. Błędy poprawiała HinataHoshi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro