Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy dostaniesz od kogoś/ niego piłką


Kuroko Tetsuya:

Pomagałaś swojej koleżance, trenerce Seirin w przygotowaniu wszystkiego do treningu. Riko wyprowadziła wózek z piłkami do koszykówki ze schowka, w którym swoją drogą można było znaleźć wszystko. Za to ty przygotowałaś wodę i ręczniki. Raczej drużyna przynosiła swoje rzeczy ale zdarzali się zapominalscy. Było jeszcze trochę czasu do treningu, więc obie usiadłyście na ławce i zaczęłyście rozmawiać o różnych rzeczach. Rzadko były takie momenty kiedy miała czas na rozmowy, tak więc teraz w pełni z tego korzystałaś. Na razie na hali byli tylko Kagami i twój chłopak Kuroko. Reszta się jeszcze nie zjawiła. Tetsu chciał potrenować z Taigą ich nową kombinację.

- Robią się coraz lepsi - powiedziała Aida

Potaknęłaś jej i dalej obserwowałaś swojego ukochanego. Chcąc kontynuować rozmowę spytałaś:

- Planujecie jakiś między szkolny mecz? 

- Chyba tak - odpowiedziała po chwili namysłu

Wstałaś i dla pewności sprawdziłaś czy aby na pewno wszystko jest gotowe. Gdzieś za tobą Taiga rzucił piłkę w stronę niebieskowłosego. Rzut był na tyle mocny i szybki, że Tetsuya nie zdołał go złapać. Odwróciłaś się do przyjaciółki, żeby oznajmić, że brakuje jednego ręcznika. Miałaś już się odezwać, gdy nagle oberwałaś mocno piłką. Jęknęłaś i złapałaś się za bolące miejsce. Sekundę później pojawił się przy tobie Kuroko. Miał nieodgadnioną minę, ale wiedziałaś, że się martwił. Sprawdził czy wszystko z tobą dobrze. 

- ( imię) dobrze się czujesz? - spytał raz jeszcze skanując cię wzrokiem

Chciałaś zapewnić go, że wszystko jest okey, ale przerwał ci nadbiegający Kagami. Przypadł do ciebie i zaczął cię przepraszać. Kiedy podeszła do was Riko, Taiga zbladł. Najwidoczniej obawiał się twojej przyjaciółki. - Nie martwcie się, wszystko jest w porządku Odpuścili ci dopiero kiedy pojawiła się reszta drużyny. Usiadłaś z powrotem na ławce i oglądałaś trening. Jednak Tetsu martwił się o ciebie jeszcze przez długi czas i dosłownie pomagał ci we wszystkim. 



Kagami Taiga:

Razem z Kagamim chciałaś zagrać w koszykówkę. To znaczy ty bardzo chciałaś, chłopak był do tego negatywnie nastawiony. Twierdził, że jest za silny i mógłby ci coś przez przypadek zrobić. Ty jednak zapewniłaś go, że nic się nie stanie. I tak właśnie udało ci się go namówić. Niestety mieliście tylko czas po lekcjach. Było już ciemno kiedy zaczęłaś pakować swoje rzeczy do torby. Lekcje w końcu się skończyły. Gotowa poszłaś na halę sportową, gdzie umówiłaś się z Taigą. Wchodząc do środka musiałaś pozapalać światła, pomieszczenia były opustoszałe. Szczerze cieszyłaś się z tego. Przynajmniej będziecie mieć spokój. Szybko zmieniłaś swój mundurek na stój sportowy.

- Już jestem - podskoczyłaś słysząc za sobą głos swojego ukochanego

- Ale mnie przestraszyłeś - odparłaś po czym się uśmiechnęłaś

Dałaś chwilę czas koszykarzowi na przebranie się. Nie minęło długo nim oboje pojawiliście się na hali z piłką w ręce. Zaczęliście od zwykłych podań. Byłaś bardzo podekscytowana grą z czerwonowłosym. Kiedy tylko za kozłowałaś i podałaś chłopakowi piłkę na twojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Nie spodziewałaś się, że Kagami tak szybko wkręci się do gry. Szczerze mówiąc czego ty się spodziewałaś, on zawsze się nakręca. Chcąc się popisać zaczął robić różne triki, a jego podania były coraz to mocniejsze. Z czasem miałaś wrażenie, że ręce ci odpadną. Aktualnie zmęczona oparłaś się o kolana i sapałaś. Byłaś zmęczona ale widząc radość u swojego chłopaka nie chciałaś kończyć. Niespodziewanie w korytarzu przed halą zapaliło się światło, znaczyło to, że ktoś idzie. Zaalarmowana od razu chciałaś zobaczyć kogo tu nosi o tej porze. Skupiając się na postaci w drzwiach nie zauważyłaś piłki lecącej z impetem w twoją stronę. Sekund później dostałaś mocno w głowę. Przez to, że piłka była twarda a rzut mocny straciłaś równowagę i upadłaś na tyłek. Kiedy masowałaś się po głowie Taiga podbiegł do ciebie. Nie wiadomo kiedy postać stojąca w drzwiach pojawiła się obok was. Był to Kuroko. Kagami od razu go odesłał. Twój chłopak dokładnie obejrzał twoją głowę. Na szczęście obyło się bez krwi i karetek.

- Mówiłem ci, że to nie dobry pomysł

- Nie opowiadaj głupot, świetnie mi się z tobą grało - protestowałaś

Koszykarz odprowadził cię bezpiecznie do domu i zaopiekował się tobą. 



Akashi Seijuro:

Trwał właśnie trening twojego chłopaka. Tych ciężkich treningów teraz było sporo, w końcu wielkimi krokami zbliżał się mecz. Ty w tym czasie byłaś zastępcą przewodniczącego szkoły. Siedziałaś w jego gabinecie i przeglądałaś wszystkie propozycje na zbliżającą się uroczystość. Wybrałaś chyba ze trzy najciekawsze. W oczy rzucił ci się plik kartek. Chwyciłaś i przewertowałaś je. Był to ważniejszy dokument niż jakaś uroczystość szkolna. Przemyślałaś sytuację i stwierdziłaś, że nie będziesz zabierać się za jakieś ważniejsze rzeczy. W końcu należało to do obowiązków Seijuro.

Spakowałaś dokument do teczki i ruszyłaś na trening koszykarza. Przed tym jeszcze zamknęłaś drzwi do pokoju, tak, żeby nikt niepowołany tam się nie dostał. Była jeszcze ciepła pogoda, więc próbny mecz liceum rakuzan odbywał się na dworze. Z resztą każdy teraz ćwiczył na świeżym powietrzu, nie byłaś zdziwiona kiedy zobaczyłaś tłumy dzieciaków na boisku. Szybkim krokiem przemierzałaś trasę i oglądałaś się za jakąś nadlatującą piłką czy czymś gorszym. Będąc już na miejscu przywitał cię Mibuchi.

- Cześć ( imię), szukasz kapitana? - przytulił cię na powitanie

- Tak, muszę przekazać mu ważną rzecz - wskazałaś na teczke

Reo od razu powiadomił Akashiego. Przyglądając się wymianie zdań chłopaków i na resztę drużyny mogłaś stwierdzić, że czerwonowłosy koszykarz jest najniższy. Może i był najniższy ale najlepiej grał. Był najlepszy z najlepszych. Dalej spoglądając w punkt w oddali nie zauważyłaś jak ktoś do ciebie podszedł. Nagle poczułaś rękę na ramieniu, na co podskoczyłaś przestraszona.

- Jak zwykle strachliwa, co cię tu sprowadza ( imię)?

- O Sei - kiedy na niego spojrzałaś od razu straciłaś wątek. Koszykarz od razu cię ponaglił.

- Jesteś dziś bardzo zamyślona, czy coś nie tak?

- Nie nie, wszystko w porządku - zapewniłaś po czym kontynuowałaś - znalazłam pewien dokument w gabinecie, chciałaś zebyś na to spojrzał

Szybko przeleciał wzrokiem po kartce i od razu ci ją oddał.

- Nie mam teraz na to czasu, odłóż to na biurko

Miałaś przytaknąć ale chłopaka już nie było przy tobie. Z westchnięciem ruszyłaś w drogę powrotną. Było ci przykro, twój ukochany nigdy nie miał na ciebie czasu. Zagłębiona w swoich myślach nie zwróciłaś na krzyk za sobą. Chwilę później oberwałaś czymś mocno w głowę. Złapałaś się za pulsujące miejsce tym samym wypuszczając teczkę. Nawet nie zauważyłaś jak wypady z niej kartki. Nie wiadomo skąd Seijuro pojawił się obok ciebie.

- N-nic się nie stało - zająknęłaś się

Ukochany cię nie słuchał tylko patrzył morderczym wzrokiem na nadbiegającego chłopaka.

- Tak bardzo cię przepraszam! - krzyknął Kotaro po czym zbladł widząc spojrzenie przewodniczącego

- Trening odwołany, muszę zaopiekować się ( imię)



Kise Ryota:

Właśnie siedziałaś i oglądałaś trening swojego blondwłosego chłopaka. Zaprosił cię dzisiaj nie chcąc, żebyś sama siedziała w domu i się nudziła. Chłopcy podzielili się na dwie grupy i zaczęli grę. Co raz fajniej to wyglądało. Problem był w Kise. Myślał, że jest najlepszy i nie podawał do nikogo. Nie było tu gry zespołowej tylko samowolka. Z takim nastawieniem nie zajdzie daleko, tak przynajmniej mawiał ich trener. Ryota zaczął się tak zachowywać w drugiej połowie gry. Możliwe, że chciał się po prostu popisać przed tobą. Było to trochę nie potrzebne, dobrze wiedziałaś, że jest najlepszy. Ostatecznie jego drużyna wygrała. Na zakończenie chłopacy dali sobie po męskim uścisku. Wzięłaś ze sobą wodę i podeszłaś do koszykarza. Musiał być spragniony po takiej grze. Stanęłaś za jego plecami, miałaś dać mu znać, że jesteś za nim gdy nagle chłopak odskoczył a ty dostałaś mocno piłką w twarz. Zachwiałaś się i upadłaś na tyłek a bidon z wodą potoczył się obok. Tym, który rzucił piłką był Kasamatsu. Chciał przywalić blondynowi za tą grę. Zamiast niego ty oberwałaś. Jęknęłaś czując jak oko cię piecze. Co gorsze poczułaś jak pewna ciecz spływa ci po twarzy do ust. Przetarłaś rękawem nos. Zaskoczona stwierdziłaś, że to krew. Kise doskoczył do ciebie a zaraz za nim Yukio.

- Ja naprawdę nie chciałem, miał dostać ten pacan - tłumaczył się kapitan

Wyglądałaś koszmarnie. Miałaś fioletowe oko a z twojego nosa leciała krew. Koszykarz wziął cię na ręce i posadził na ławce pod ścianą. Chwycił za apteczkę pierwszej pomocy i zaczął zcierać ci krew. Na szczęście nos cię nie bolał, nie był złamany. Z okiem było gorzej. Czułaś, że jest bardzo ciężkie. Musiało być nieźle spuchnięte. Po twojej twarzy popłynęły łzy bezsilności. Nie podobał ci się stan, w którym się aktualnie znalazłaś. Myślałaś, że Ryota zacznie panikować ale zamiast tego uspokajał cię.

- Cii wszystko będzie dobrze...

- Wyglądam okropnie - wybełkotałaś

- Nie prawda, zaraz coś zaradzimy na to

Blondyn szybko przebrał się w normalnie ciuchy a na ciebie zarzucił swoją bluzę. Wziął cię w ramiona i wyszedł posyłając mordercze spojrzenie kapitanowi koszykówki. Będzie musiał z nim poważnie porozmawiać. Po niedługim czasie dotarliście do domu. Kise wynagrodził ci dzisiejszy dzień cieplutką kąpielą z pachnącym mydełkiem. Przed snem jeszcze dobrze przeczyścił twoją twarz. Uwielbiałaś swojego chłopaka. 



Midorima Shintaro:

Dni w liceum Shutoku były długie i męczące. Kończyłaś dziś szybciej lekcje ale stwierdziłaś, że potowarzyszysz swojemu chłopakowi na treningu. Z resztą Midorima uwielbiał kiedy mu kibicowałaś, nawet się popisywał przed kolegami. Wiadome jest, że nigdy ci się do tego nie przyzna. Jego duma by ucierpiała. Przed pójściem na trening złapała cię jeszcze twoja koleżanka. Była przewodniczącą szkoły i prosiła cię o pomoc przy jakiejś liście gości. Pewnie na zbliżające się święto szkoły. Byłaś miłą osobą, więc od razu się zgodziłaś. W tym samym czasie Wf rozpoczął się na dobre. Z początku była rozgrzewka a potem zwykłe podania i wysokie rzuty Midorimy. Jak zwykle Shintaro nie spudłował. Miał ręce odpowiednio ustawione a jego ciało unosiło się z gracją. Wywołało to w Takao swego rodzaju zazdrość. Podszedł do worka z piłkami i wyjął jedną. Tym czasem ty już pędziłaś na trening swojego chłopaka. Byłaś nieźle spóźniona, chyba z 30 minut. Sprawa z koleżanką trochę się przedłużyła. Rola przewodniczącego szkoły jednak nie jest taka prosta jak ci się wydawało. Jak na złość droga ci się jeszcze dłużyła. Miałaś nadzieję, że okularnik się na ciebie nie obrazi, nie było ci to potrzebne do szczęścia. Wchodząc do hali oberwałaś mocno czymś w twarz. Uderzenie było na tyle mocne, że straciłaś równowagę i poleciałaś na ziemię. Przez chwilę nie wiedziałaś co się dzieje wokół ciebie. Wzrok miałaś zamglony a po chwili poczułaś coś ciepłego spływającego ci po ustach. Umoczyłaś w tym język i posmakowałaś. Miało to metaliczny smak i nawet zapach jak krew...Shintaro widząc całe zajście od razu znalazł się przy tobie. Zmroziło go jak zobaczył krew płynącą z twojego nosa. Ukucnął obok ciebie tak abyś mogła się o niego oprzeć. Przepełniał go teraz strach o ciebie i wściekłość na Takao. Nie rozumiał po cholerę Kazunari zaczął naśladować jego rzuty do kosza. Tak rzucił, że piłka odbiła się od kosza i poleciała wprost na ciebie. Odłożył wszelkie złości na bok i zajął się tobą. Chwycił cię w ramiona i podniósł. Zamierzał zabrać cię do pielęgniarki. 

- Pójdziemy teraz do pielęgniarki - oznajmił

W drodze próbowałaś go zapewnić, że wszystko z tobą w porządku. Może i krew poleciała ale sam nos cię nie bolał. Mimo wszystko i tak zabrał cię do piguły. Jak się później okazało z nosem było wszystko w porządku. Pielęgniarka ci go oczyściła i sprawdziła czy nie ma żadnych innych uszkodzeń. Kazała zielonowłosemu się tobą opiekować. Przez chyba 2 wieczory nie uwolniłaś się od natrętnego Midorimy...



Aomine Daiki:

- Znowu go nie ma! - krzyknęła Momoi i wyrzuciła ręce w powietrze.

Była zła a zła Momoi to nie fajna Momoi.

Chodziło tu o Aomine, znowu nie pojawił się na treningu. Nie podobało ci się, że ciągle musiałaś świecić za niego oczami. Był chyba największym leniem jakiego znałaś z wybujałym w kosmos ego. Nie pojawiał się na wf bo uważał, że i tak jest najlepszy. Westchnęłaś widząc wyczekujące spojrzenie Satsuki. Tak wymagała od ciebie, żebyś to ty przyprowadziła Aho. Wstałaś od niechcenia i ruszyłaś na poszukiwania. Zastanawiałaś się, gdzie on może być. Na myśl od razu nasunął ci się dach, tak więc od tego zaczęłaś. Trafiłaś w dziesiątkę. Tak jak się spodziewałaś był na dachu. Zasapana po wbieganiu po schodach stanęłaś nad nim z założonymi rękami. Widząc, że ma zamknięte oczy odchrząknęłaś głośno. Uchylił jedną powiekę i uśmiechnął się widząc ciebie.

- Oi ( imię), co ty tu robisz?

- Co ja tutaj robię?! Czemu cię nie ma na treningu?!

Niespodziewanie Daiki chwycił cię za rękę i pociągnął w swoją stronę tak, że wylądowałaś na jego kolanach. Chciałaś wstać ale przytrzymał cię mocno przy sobie.

- Nie bulwersuj się tak kochanie, jeszcze ci żyłka pierdyknie

Zła uderzyłaś go w klatkę piersiową.

- Proszę cię Daiki, pójdź na trening, zrobię co tylko będziesz chciał

Chłopak nagle spoważniał a ty dopiero uświadomiłaś sobie co powiedziałaś.

- Co będę chciał?

- Tak - wybełkotałaś

Po kilku minutach drogi znaleźliście się przed halą sportową. Chciałaś aby Aomine wszedł pierwszy dla pewności, że nie zwieje ale jak to Ahomine nagle musiał coś wymyśleć.

- Panie przodem - zaśmiał się

W chwili kiedy weszłaś z całą mocą dostałaś piłką w brzuch. Uderzenie było na tyle silne, że poleciałaś na swojego chłopaka tracąc dech. Aomine złapał cię w swoje ramiona i już wypytywał czy wszystko w porządku. Po kilku sekundach wszystko faktycznie było już ok.

- ( imię) bardzo cię przepraszam - jąkał się Wakamatsu

W odpowiedzi uprzedził cię twój chłopak.

- Oi inaczej pogadamy...



Atsushi Murasakibara:

Mieliście kilka dni wolnego od szkoły. Część ludzi wyjechała do rodzinny część miała inne plany. Ty jednak nigdzie nie wyjechałaś ani nie miałaś żadnych planów. Siedziałaś bezczynnie na łóżku i wgapiałaś się w telefon w oczekiwaniu na jakąś wiadomość. Chciałaś żeby ktoś do ciebie napisał, żebyś się czymś zajęła. 

Dzięki twoim modlitwom ktoś się w końcu odezwał. Tą osobą okazał się być twój chłopak. Atsushi napisał, że razem z kolegami z drużyny idzie do parku i czy chciałabyś się dołączyć. Nie mając nic lepszego do roboty od razu odpisałaś. Szybko przebrałaś się w jakieś bardziej sportowe ubrania i zjadłaś śniadanie. Gotowa zakluczyłaś drzwi od domu i pobiegłaś w umówione miejsce. Nie miałaś tam daleko, dotarłaś po ok 10 minutach piechoty. W oddali już zauważyłaś swojego ukochanego i jego dwóch kumpli z drużyny. Przywitałaś się z nimi z uśmiechem a Murasakibare mocno przytuliłaś.

- To co robimy? - spytałaś nadal obejmując olbrzyma

- Chcemy zagrać dwa na dwa w kosza - odżekł Himuro

Bardzo lubiłaś czarnowłosego. Może dlatego, że przyjaźnił się z Atsushim i zapewniał mu różne przekąski. Wszyscy zgodziliście się na grę i po chwili podzieliliście się na dwie gruby. Ty byłaś z Okamurą. Cieszyłaś się, że twój sojusznik był równie wysoki jak twój łakomczuch. Gra się rozpoczęła. Dzięki dobrym podaniom Murasakibara zaraz zdobył kosz. Po trzecim koszu razem z Tatsuyą przybili sobie piątki. Zdenerwowana przyspieszyłaś kroku kozłując przy tym piłkę. Szybko wyminęłaś Himuro i pobiegłaś dalej. Wiedząc, że twój sojusznik jest dużo wyższy podałaś mu piłkę, aby ten dorzucił ją do kosza. Kenichi już przygotowywał się do rzutu kiedy niespodziewanie przed nim wyrósł Atsushi. Nie mając innego wyjścia Okamura podał tobie piłkę. Łakomczuch nie dawał za wygraną i zaraz pojawił się mocno górując nad tobą. Cofnęłaś się o krok i z wyskoku rzuciłaś piłkę, mając nadzieję, że trafi do celu. Fioletowowłosy wyciągnął swoją wielką dłoń i zatrzymał piłkę. W zasadzie nie miał z tym żadnych trudności. Twój wzrost nie był porównywalny do jego. Piłka ku jego zdziwieniu odbiła się od jego ręki i poleciała z pełną prędkością w twoją stronę. Nim zdążyłaś zrobić jakikolwiek unik oberwałaś piłką w głowę. Uderzenie było dość silne bo straciłaś równowagę i glebnęłaś na ziemię. Dopiero po chwili Murasakibara ogarnął co się stało.

- Hm dlaczego siedzisz na ziemi, ( imię)?

- Zastanów się - odbórknęłaś

Chwilę później reszta graczy podbiegła do was. Zaczęli wypytywać cię czy wszystko dobrze, ty oczywiście odpowiadałaś im, że tak. Wstając otrzepałaś się i już miałaś zrobić krok kiedy nagle zakręciło ci się w głowie. Atsushi musiał cię przytrzymać abyś znowu się nie przewróciła.

- Czyli raczej nie kończymy gry - podsunął Himuro

- Ne wracamy, ( imię) musi odpocząć

Koszykarz przykucnął a ty wyszłaś mu na plecy. Chwycił cię pod kolanami abyś nie spadła i wstał. Ruszył do siebie do domu, chciał się tobą jak najlepiej zająć. 



Kiyoshi Teppei:

Od paru tygodni przygotowywaliđcie się na mecz z Kirisaki Daiichi. Był to trudny przeciwnik dlatego tak wiele czasu zajęło wam przygotowanie się. Kiedy tylko rozgrzmiał dźwięk gwizdka cała drużyna Seirin zebrała się w szeregu. W związku z tym, że jutro miał się odbyć mecz Aida powiedziała kilka miłych i podnoszących na duchu słów. Kazała chłopakom szybko wracać do domów i się wyspać. Chwilę poczekałaś na swojego ukochanego i razem wróciliście do domu. Koszykarz dziś u ciebie nocował. Jak na razie nie zauważyłaś w nim żadnych zmian tzn. stresu. Miał grać przeciwko swojemu staremu wrogowi, a był nim Makoto Hanamiya. Bez żadnych problemów umyliście się i poszliście spać. 

W końcu nastał ten dzień, w którym miał odbyć się mecz. Mecz, który o wszystkim decydował. Kiyoshi od rana był jak na szpilkach. Wszystko go denerwowało. Z pewnością był zestresowany, chociaż wmawiał ci z wymuszonym uśmiechem, że tak nie jest. Chciałaś mu powiedzieć, że na ciebie to nie działa ale powstrzymałaś się. Jadąc autokarem do Kirisaki Daiichi próbowałaś porozmawiać z chłopakiem, jednak on uparcie milczał. Z resztą tak jak pozostałe Seirin. Wreszcie pojazd zatrzymał się przed wysokim budynkiem a cała drużyna wyszła na świeże powietrze. Po omówieniu kilku spraw weszliście do środka. Szkoła nie była najbrzydsza. Na korytarzu były poustawiane półki z pucharami za różne zwycięstwa. Najwięcej było medalów z koszykówki. Niespodziewanie ktoś uderzył cię barkiem na co odwróciłaś się w stronę nieznajomego. Drużyna Seirin poszła kawałek dalej. Przed tobą stał dobrze zbudowany, ciemno włosy chłopak. Za nim stało jeszcze kilku ludzi tej samej płci. Przełknęłaś głośno ślinę. Wiedziałaś kto to jest. Te krzaczaste brwi i piłka od koszykówki w ręce mówiły same za siebie.

- A co tu robi taka ślicznotka jak ty? - spytał skanując cię wzrokiem

Miałaś już coś odpowiedzieć, gdy nagle poczułaś ciepłą i silną dłoń na swoim ramieniu. Obejrzałaś się, za tobą stał Teppei. Nic nie mogłaś wyczytać z jego wyrazu twarzy. Ku twojemu zdziwieniu uśmiechnął się uprzejmie do przeciwnika.

- O Makoto, widzę, że już poznałeś moją dziewczynę, ( imię) poznaj Makoto Hanamiye 

Czując jak atmosfera robi się nie przyjemna zostawiłaś ich samych i wróciłaś do przyjaciół. Z daleka obserwowałaś ich uważnie.

- Widzę, że kontuzja ci nie wystarczy, zniszczę cię - drwił Hanamiya

- Nie bądź tego taki pewien, mamy świetnie przygotowaną drużynę - odpowiedział spokojnie Kiyoshi

Makoto chwycił mocniej piłkę i nim Teppei zdążył zareagować rzucił nią w ciebie. Nie zorientowana dostałaś czymś mocno w głowę. Na szczęście ból nie był najgorszy a po chwili wogule minął. Słyszałaś jak drużyna wroga wybuchła śmiechem, tobie za to nie było wcale do śmiechu. Zauważyłaś jak twój chłopak przymierzał się do ciosu. Na szczęście Riko była szybsza i zatrzymała koszykarza.- Nie czas na bójki, nie przed meczem

Odchodząc posłałaś przeciwnej drużynie mordercze spojrzenie. 



Mitobe Rinnosuke:

Pewnego wieczoru do głowy przyszedł ci niezły plan. A był nim transparent. Chciałaś go zrobić, żeby dodać otuchy drużynie Seirin. Od razu wzięłaś się do pracy.

 Na drugi dzień wszystko było już gotowe. Pod czas lekcji wtajemniczyłaś w plan swoją przyjaciółkę. Umówiłyście się, że dziś na treningu zrobicie chłopakom niespodziankę i rozwiesicie ją nad wejściem. Lekcje mijały ci zaskakująco długo, może dlatego, że dosłownie nie mogłaś wysiedzieć w miejscu. Nie mogłaś doczekać się reakcji Mitobe. Tak naprawdę na niej zależało ci najbardziej. Przed Wf powiadomiłyście jeszcze Riko o tym co zamierzacie zrobić. Podzieliła waszą ekscytację. Wskazała wam drabinę i młotek do przybicia transparentu. Z początkiem treningu już wszystko sobie roztawiłyście i wiełyście się do roboty. Weszłaś powoli na drabinę i odpowiednio ułożyłaś materiał, który miałaś zaraz przybić do ściany. Przyjaciółka z dołu podała ci gwóźć i młotek. Pierwsza część poszła dość sprawnie. Przestawiłaś drabinę i ponownie na nią weszłaś. Wszystkie czynności się powtórzyły. Nagle obie z koleżanką usłyszałyście krzyk, ale nie miałyście czasu na reakcje. A w szczególności ty stojąca tyłem do koszykarzy. Niespodziewanie coś uderzyło cię mocno w tył kolana przez co ugięły się pod tobą kolana. Tracąc równowagę chwyciłaś się transparentu, który razem z tobą zleciał na ziemie. Upadek z wysokości był dośc bolesny. Głośny huk wywołał przerażenie u drużyny Seirin. Wszysc stali jak zamorżeni a wyjątkiem twojego chłopaka. Nie minęła chwila a już był przy tobie. Spanikowany dokładnie cię obejrzał.

- Rinnosuke wszystko jest dobrze - starałaś się go uspokoić

Dla potwierdzenia próbowałaś wstać. Jednak ku twojemu zaskoczeniu noga cię zawiodła. Z bólu aż jęknęłaś.

- ( imię), żyjesz? - spytał Teppei

Mitobe pokręcił głową a ty odpowiedziałaś

- Trochę boli mnie noga Czarnowłosy chłopak wziął cię na ręce w stylu panny młodej i wyniósł z hali sportowej. Na początku byłaś zdezorientowana ale domyśliłaś się, że idziecie do pielęgniarki. Na wasze szczęście nie było kolejki. Piguła szybko cię zbadała. Już na wstępie powiedziała, że to nie jest złamanie. Słyszałaś jak koszykarz odetchnął z ulgą. Starsza stwierdziła, że musi być to stłuczenie i masz się oszczędzać. Zalecała abyś nie potrzebnie nie chodziła. Przez dobry miesiąc twój ukochany miał cię na oku. 



Makoto Hanamiya:

Tego dnia mieliście zastępstwo na ostatniej lekcji matematyki. Oczywiście nie mogli was zwolnić tylko dać to głupie zastępstwo, które i tak nie jest nikomu potrzebne do szczęścia. Mieliście mieć łączony wf z drużyną koszykarzy. Czyli miał być tam twój chłopak. Szczerze mówiąc nie byłaś szczęśliwa. Czasem miałaś dość komentarzy swojego ukochanego. Razem z dziewczynami poszyłyście do przebieralni. Miałyście jeszcze dużo czasu, więc chwile sobie pogadałyście. Po kilku minutach weszłyście na halę sportową, gdzie czekała reszta. Unikając wzroku Makoto ustawiłaś się w szeregu. Nauczyciel sprawdził obecność po czym zaczął mówić:- Drużyna gra w koszykówkę a klasa, która ma zastępstwo zaraz obok gra w siatkówkę. Na tą wiadomość przerwóciłaś oczami. Nie przepadałaś za tą dyscypliną. Dwie dziewczyny z grupy zawiesiły siatkę na słupach a ty przyniosłaś piłkę ze schowka. Dość szybko podzieliłyście się na dwie grupy i gra się rozpoczęła. Na szczęście w drużynie były twoje dwie pryjaciółki, które dobrze grały w siatkówkę. Jedna z nich była atakującą a druga rozgrywającą. Ty byłaś przyjmującą. Kiedy przeciwniczki zaatakowały, ty ładnie przyjęłaś piłkę. Wasza rozgrywająca zrobiła kiwkę czego nikt się nie spodziewał. Zdobywając punkt przybiłyście sobie piątkę z uśmiechem. Przeciwniczki nie były dużo gorsze, zaraz odrobiły stracony punkt. Jednak wasza trójka była niedoprzebicia. Słysząc gdzieś z boku śmiechy spojrzałaś się w tamtą stronę. Byli to koszykarze, którzy grali obok. Ewidentnie coś ich bawiło, może któryś z nich opowiedział im jakiś żart. Nie mogłaś odwrócić wzroku od śmiejącego się Hanamii. Był to trochę niecodzienny widok. W tym samym czasie kiedy ty się przyglądałaś koszykarzom jedna z przeciwniczek zaatakowała.

- ( imię), uważaj! - krzyknęła jedna z twoich przyjaciółek

Kątem oka zauważyłaś lecący w ciebie przedmiot, ale nie potrafiłaś zareagować. Piłka trafiła cię w głowę a tak naprawdę w jej bok. Aby się nie przewrócić zrobiłaś dwa kroki do tyłu. Przyłożyłaś rękę do czerwonego policzka. Bolał cię. Będzie siniak, pomyślałaś. Podbiegły do ciebie drziewczyny z twojej jak i przeciwnej drużyny. Powiedziały coś co już wiedziałaś. Twój policzek był mocno obity.

- Co to za zbiorowisko? - usłyszałaś niezbyt przychylny głos swojego chłopaka

Dziewczyny rozstąpiły się przed nim niczym morze czerwone przed Mojrzeszem. Zauważywszy ciebie trzymającą dłoń przy twarzy od razu do ciebie podszedł. Dokładnie cię obejrzał od góry do dołu. Jego złość się zwiększyła, kiedy odezwał się do reszty zgromadzonych:

- Która to zrobiła?

Zapadła głęboka cisza, nikt nie śmiał się odezwać.

- Hanamiya nic się nie stało, to przez moją nieuwagę - mówiąc to chwyciłaś go za ramię

Czarnowłosy zwrócił na ciebie uwagę. Widzałaś, że jego spojrzenie zmiękło. Westchnął i po prostu zaprowadził cię do pielęgniarki. W drodze zwrócił się do ciebie:

- I tak masz mi powiedzieć, która to zrobiła



































Tak więc....napisałam kolejny rozdział! Powiem wam, że poszłam na studia i jest straszny zapierdziel. Jestem na kierunku media i dużo jest tam prawa. Dosłownie padnięta jestem, więc rozdział jest nie sprawdzony. Również ostatnio wattpad odmawia mi posłuszeństwa. Czy są jakieś z nim problemy? Zachęcam do zostawiania komentarzy i gwiazdek. Miłego czytania :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro