Kiedy wyznaje ci uczucia + Pierwszy pocałunek.
Akashi Seijuro.
Spojrzałaś na zegarek. 7:20... Więc dlaczego się spóźnia skoro za niecałą godzinę powinniście być w szkole? Akashi zawsze był punktualny i nigdy nie wystawił cię do wiatru. Więc dlaczego jeszcze go tu nie ma? No cóż... Może jest chory? Westchnęłaś cicho i wyszłaś z domu. Postanowiłaś odłożyć te rozmyślania na później.
Time skip
Godzina 13:59. Zaraz skończą się lekcje, co w sumie jest powodem do radości, ale nie dzisiaj. Akashi od samego rana cię unikał, a jakby tego było mało, reszta drużyny wzięła z niego przykład. No może z jednym małym wyjątkiem... Kotaro. Na niego zawsze mogłaś liczyć, a dzisiaj to już szczególnie. Widząc twój paskudny humor, poświęcał cały swój wolny czas tylko po to, żeby choć troszkę poprawić ci samopoczucie.
- Widzimy się na jutrzejszej lekcji - głos nauczyciela skutecznie przerwał twoje rozmyślania. Najwyraźniej to był już koniec dzisiejszego dnia w szkole.
- [Twoje imię]-chan! Ktoś na ciebie czeka! - znikąd pojawił się Reo, który pociągnął cię w stronę sali gimnastycznej.
- Widzę, że wreszcie raczyłeś się do mnie odezwać - mruknęłaś pod nosem. Cały dzień cię ignorował, a teraz zachowuje się jakby nigdy nic...
- Nie gniewaj się... Sytuacja tego wymagała - zatrzymał się przed drzwiami.
- Jaka sytuacja? - zapytałaś zdezorientowana. Nie żebyś narzekała, ale ktoś mógłby ci wytłumaczyć o co tu chodzi.
- Wejdź do środka to się dowiesz - wzruszył ramionami i zawrócił w stronę głównego wyjścia. Niepewnie położyłaś dłoń na klamce i otworzyłaś drzwi. Weszłaś do środka i rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Akashi stał tyłem do ciebie i wpatrywał się w coś co widział chyba tylko on...
- Witaj [Twoje imię] - powiedział spokojnie i odwrócił się. W rękach trzymał bukiet czerwonych róż.
- O co w tym chodzi, Akashi? Od samego rana mnie unikasz, a teraz ściągasz tutaj na sale? - zapytałaś bez zbędnego czekania.
- Nie podoba mi się sposób w jaki się do mnie zwracasz... Nie lubisz mojego imienia? - zadał kolejne pytanie i podszedł do ciebie.
- Ehm... W sumie to jest bardzo ładne, Aka... Seijuro - uśmiechnęłaś się nerwowo i odwróciłaś wzrok. Był zdecydowanie zbyt blisko.
- Nie masz przyjaciółek, [Twoje imię?] ~
- M-Mam... Dlaczego o to pytasz? ~
- Wiesz, [Twoje imię]... Nie podoba mi się to, że spędzasz tyle czasu z Kotaro... Nie lubię tego. Nie lubię jak się do niego uśmiechasz, nie lubię jak śmiejesz się z jego żartów, nie lubię jak z nim rozmawiasz... ~
- Jest moim przyjacielem... To naturalne, że lubię jego towarzystwo... ~
- A ja? Co z moim towarzystwem? Nie wystarcza ci ono? Nie wystarcza ci to, że poświęcam ci aż tyle uwagi? ~
- T-Twoje towarzystwo też lubię... ~
- Och... Szkoda... Wiesz dlaczego? ~
- N-Nie - chłopak uniósł twój podbródek i zmusił cię żebyś na niego spojrzała.
- Bo widzisz... To w sumie zabawna sytuacja, ale ja czuję do ciebie coś innego... Kocham cię, [Twoje imię] - oznajmił cicho i spojrzał prosto w twoje [Twój kolor oczu] tęczówki tylko po to żeby po chwili delikatnie złączyć wasze usta w czułym i pełnym uczuć pocałunku.
- Teraz jesteś tylko i wyłącznie moja, [Twoje imię].
Aomine Daiki.
- [Twoje nazwisko], pośpiesz się i dołącz do reszty - przewróciłaś oczami, kiedy znowu usłyszałaś surowy głos nauczyciela. Zorganizowali jakąś wycieczkę po górach, a teraz mają pretensje, że nie nadążasz... Chyba lepiej jest iść powoli, ale ostrożnie, prawda? Twoja klasa dosyć szybko się poruszała po tym terenie, ale dwie osoby miały już mały wypadek. Nie chciałaś skończyć podobnie... Twoje rozmyślenia tak cię pochłonęły, że nie zauważyłaś małego, drewnianego stopnia przed tobą co spowodowało, że potknęłaś się o niego i wywaliłaś na ziemię. Nie dość, że strasznie bolała cię kostka to jeszcze miałaś kilka zadrapań... Świetnie.
- [Twoje imię]! - ktoś zawołał głośno i wyraźnie.
- D-Daiki? - zapytałaś cicho. Dopiero teraz uświadomiłaś sobie, że płakałaś.
- A kogo się spodziewałaś? Coś ci się stało? - przykucnął obok ciebie i kciukiem otarł kilka twoich łez.
- Nie widać? Potknęłam się na drewnianym schodku... Nic takiego - wzruszyłaś ramionami i spróbowałaś się uśmiechnąć. Coś nie wyszło...
- Jak ty to zrobiłaś? Przecież to jest taka prosta trasa - Aomine najwyraźniej był pod wrażeniem twoich niezwykłych umiejętności.
- Czy to ważne? Musimy się pośpieszyć zanim zgubimy resztę - stwierdziłaś i spróbowałaś się podnieść. Niestety zaraz tego pożałowałaś. Po pierwsze, ból był nie do zniesienia, a po drugie coś ci się nie udało. Ku twojemu niemałemu zdziwieniu poczułaś jak ktoś cię obejmuje, a potem podnosi.
- Geez, ciężka jesteś - wymamrotał Aomine i z tobą w ramionach ruszył przed siebie.
- Czemu to robisz? - zapytałaś po chwili milczenia. Przecież nie musiał się po ciebie wracać, nie musiał cię nieść... Mógł cię tam zostawić, a jednak tego nie zrobił.
- Co robię? ~
- Czemu mi pomagasz? ~
- Czy to nie oczywiste? - zaśmiał się cicho. Uparcie ignorowaliście spojrzenia zaciekawionych turystów, których mijaliście.
- Nie - odpowiedziałaś, a chłopak się zatrzymał po czym podniósł cię jeszcze wyżej tak, że wasze twarze były na równej wysokości.
- Ehm... ~
- No, słucham... Nie chcę spędzić tu całego dnia, chociaż muszę przyznać, że to całkiem ładna okolica... ~
- N-No kocham cię kretynko... Pomimo całej twojej głupoty - burknął pod nosem i odwrócił wzrok. Po raz pierwszy na jego twarzy zauważyłaś delikatne rumieńce.
- Awww... To urocze... Oczywiście jeśliby pominąć ten fragment o głupocie - uśmiechnęłaś się. Nie wiedziałaś co masz opowiedzieć, więc postanowiłaś nieco zmienić temat. Z jednej strony Aomine również ci się podobał, ale z drugiej... Nie chciałaś żeby cię zranił.
- Więc? Najbardziej niesamowity chłopak na świecie wyznaje ci miłość, a ty nie odpowiadasz? - również się uśmiechnął i właśnie ten gest sprawił, że już wiedziałaś co chcesz odpowiedzieć.
- Też cię kocham... Daiki - jakimś niewyjaśnionym cudem udało ci się to wypowiedzieć bez zająknięcia się.
- Nie można było tak od razu? - złączył wasze usta w delikatnym pocałunku. W tej chwili żadne z was nie zwracało uwagi na turystów, którzy zaczęli bić brawo... Liczyła się tylko wasza dwójka.
Kise Ryouta.
Wyszłaś ze szkoły i skierowałaś się w stronę lasu. Zawsze tam chodziłaś, kiedy miałaś ochotę na rozmyślania w samotności. To miejsce było... Wyjątkowe? Niezbyt wiele ludzi chciało spędzać tam czas co było jedną z zalet tego miejsca. Twoja znajomość z Kise nie była odpowiednia i zaczynała być uciążliwa. Pomijając już to, że codziennie rano znajdowałaś kartki z pogróżkami od zazdrosnych fanek. Zaczynałaś zakochiwać się w tym blondwłosym idiocie pomimo tego, że nie powinnaś. To było wiadome, że to zauroczenie jest jednostronne, bo w końcu byłaś tylko zwyczajną dziewczyną, a on modelem za którym uganiała się połowa dziewczyn z twojej szkoły i nie tylko.
- [Twoje imię]cchi! Co ty tutaj robisz? - o wilku mowa...
- Ehm... Spaceruję - odpowiedziałaś, odwracając wzrok.
- To niesamowity zbieg okoliczności! Właśnie miałem do ciebie zadzwonić! ~
- Po co? ~
- Chciałbym ci coś powiedzieć, [Twoje imię]cchi... ~
- Etto... Słucham ~
- KOCHAM CIĘ [TWOJE IMIĘ]CCHI! - blondyn dosłownie rzucił się na ciebie, miażdżąc cię w niedźwiedzim uścisku. Nadal nie do końca wierzyłaś w to co się wydarzyło, ale ogarnęła cię euforia.
- Emm? Dobrze się składa, bo ja ciebie chyba też - wtuliłaś się w niego. Nigdy nie rozumiałaś czemu te wszystkie zakochane pary tak bardzo lubią się przytulać, ale teraz chyba cię olśniło.
- Już dawno chciałem to zrobić, [Twoje imię]cchi - uśmiechnął się i uniósł twój podbródek tylko po to, żeby cię pocałować.
Kuroko Tetsuya.
- Nie, Tetsuya, nic mi nie jest. Naprawdę nie musisz mnie odprowadzać, możesz wracać na trening - uśmiechnęłaś się słabo i zarumieniłaś.
- Nalegam, odprowadzę cię, [Twoje imię]-san. Może ci się zrobić słabo po drodze czy coś w tym stylu - oznajmił stanowczo błękitnowłosy. Szliście obok siebie, ale ty uczepiłaś się ramienia Kuroko, bo rzeczywiście dosyć źle się czułaś. Podczas treningu Kagami trafił piłką prosto w twoją głowę... Idealnie wycelował, no nie?
- Dlaczego aż tak bardzo się martwisz? - zapytałaś po chwili milczenia. Cisza między wami nie była wymuszona. Po prostu każde z was było pogrążone we własnych myślach... Dopóki tego nie przerwałaś.
- No cóż... [Twoje imię]-san... Nie ukrywam, że jesteś dla mnie bardzo ważną osobą i gdyby coś ci się stało to w sumie odczułbym to na własnej skórze... Kocham cię [Twoje imię]-san - powiedział cicho, a nawet bardzo cicho. Na twoje szczęście miałaś dość dobry słuch.
- AYAY! TEŻ CIĘ KOCHAM, KUROKO! - wrzasnęłaś wesoło i przytuliłaś go z całej siły.
- Ehm... C-Chciałbym móc oddychać, [Twoje imię]-san... ~
- Co... Och tak, tak! Sorki - zaśmiałaś się nerwowo i puściłaś go po czym odsunęłaś się na "bezpieczną" dla Kuroko odległość.
- Jesteś urocza, [Twoje imię]-san - tym razem to błękitnowłosy przyciągnął cię do siebie tylko po to, żeby cię pocałować.
Midorima Shintaro.
Wyszłaś z sali od biologii równie szybko jak weszłaś. Widok Shintaro przytulającego inną dziewczynę był zbyt... Bolesny? W tej chwili czułaś się okropnie. Przecież nie byłaś z nim w związku. Nic was nie łączyło... Po prostu to było przykre. Za każdym razem, kiedy ty chciałaś go przytulić, pocałować w policzek albo w inny sposób okazać, że go lubisz... No cóż, to nigdy nie wychodziło, głównie dlatego, że tylko tobie na tym zależało.
- Tu jesteś, nanodayo - Midorima objął cię ramieniem. Co prawda nie dowierzałaś, że to się właśnie dzieje, ale to nieważne.
- Czemu tu jesteś? - zapytałaś cicho, ale całkiem spokojnie.
- Ehm? O co ci chodzi, nanodayo? - chłopak wyraźnie nie miał pojęcia czemu tak zareagowałaś. Zawsze lubiłaś spędzać z nim czas i najwyraźniej on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Widziałam cię. W klasie. Z [Imię dziewczyny której nie lubisz]. Nie sądzisz, że nie spodoba jej się, że spędzasz czas z inną? ~
- [T-Twoje imię] czy ty jesteś zazdrosna? ~
- ... Może ~
- [Nazwisko dziewczyny której nie lubisz] tylko mi w czymś pomagała ~
- A ja ci nie mogłam pomóc? ~
- ... Dawała mi porady miłosne ~
- Ech? ~
- L-Lubię cię [Twoje imię] - trzy słowa... Tylko trzy z pozoru nic nieznaczące słówka, ale potrafią ucieszyć człowieka.
- JA CIEBIE TEŻ, SHIN-CHAN! - zawołałaś z uśmiechem i pocałowałaś zielonowłosego. Spodziewałaś się, że cię odepchnie, ale on, ku twojemu zdziwieniu, odwzajemnił pieszczotę.
- Zbyt dużo czasu spędzasz z Takao, nanodayo.
Atsushi Murasakibara.
- [Twoje imię]-chin! Chodź tutaj! - tylko jedna osoba tak się do ciebie zwracała. Osoba, którą lubiłaś, a nawet byłaś nią zauroczona.
- O co chodzi, Sushi-chan? - zapytałaś z uśmiechem i podeszłaś do fioletowowłosego olbrzyma.
- Chciałem ci coś podarować - oznajmił beznamiętnym tonem i wyjął z reklamówki truskawkowe pocky.
- A-Ale ty jeszcze z nikim się nie dzieliłeś słodyczami! - twoje zdziwienie było tak wielkie jak Himalaje! Dobra, nie przesadzajmy...
- Wiesz, [Twoje imię]-chin, słyszałem, że miłość wymaga poświęceń - wzruszył ramionami i podał ci pocky.
- Jesteś pewien? Czekaj. Co. Miłość..? - twoje biedne serduszko... Zbyt wiele wrażeń jak na jeden dzień, prawda?
- Kocham cię, [Twoje imię]-chin - mruknął pod nosem po czym schylił się do twojego poziomu i pocałował.
- Hmm, nie myliłem się... Jesteś słodsza niż jakiekolwiek słodycze, [Twoje imię]-chin...
Himuro Tatsuya.
Z początku nic nie zapowiadało się na to, że dzisiejszy dzień będzie dla ciebie wyjątkowy. Te same, powtarzające się czynności... - szara codzienność można by rzec. Lekcje zaczynałaś od japońskiego, który nie był dla ciebie zbyt wielkim wyzwaniem.
- [Twoje imię]-chan? - usłyszałaś znajomy głos. Himuro...? Ale co on tutaj robił? Byliście w innych klasach, więc...?
- Hi-chan? - zdziwiłaś się, kiedy zauważyłaś, że siedzi na twojej ławce.
- Chciałem ci coś powiedzieć, ale stwierdziłem, że najlepiej będzie jak zrobię to teraz - uśmiechnął się i podszedł do ciebie.
- W porządku... To powiesz mi o co chodzi? - zapytałaś cicho. Byłaś nieco zdenerwowana, ponieważ jak na twoje oko to Himuro podszedł troszkę zbyt blisko.
- Zostaniesz moją dziewczyną, [Twoje imię]-chan? Już od dawna chciałem się ciebie o to zapytać, ale obawiałem się jak na to zareagujesz - zarumienił się i odwrócił wzrok.
- Nie miałeś czego się obawiać, Hi-chan... Z chęcią zostanę twoją dziewczyną - uśmiechnęłaś się ciepło. W tym samym momencie Himuro nachylił się i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach.
Hanamiya Makoto.
- [Twoje imię]-chan! Masz problem życiowy! - [Imię najlepszej przyjaciółki] wbiegła do biblioteki.
- Hmmm? Nie sądzę... O co chodzi? - zapytałaś po chwili. Nie sądziłaś, że to jest coś ważnego, ale zawsze...
- Hanamiya cię szuka po całej szkole! Ja nie wiem co ty zrobiłaś, ale radziłabym ci uciekać z kraju ~
- Nie mam już czasu na takie drastyczne środki, ale jak coś to pamiętaj, że zawsze uważałam cię za najlepszą przyjaciółkę - uśmiechnęłaś się i wyszłaś z pomieszczenia. Ruszyłaś w kierunku sali od matematyki, ale nagle do czegoś dobiłaś. Od kiedy zamontowali tu słup...? A nie, to Hanamiya. Przez chwilę patrzyliście na siebie w ciszy, ale chłopak postanowił się odezwać.
- Gdzie byłaś? ~
- W bibliotece. To jedyne miejsce, które lubię w tej szkole ~
- Szukałem cię wszędzie, wiesz? ~
- Tak bywa, masz pecha ~
- Jaka ty jesteś irytująca ~
- Odezwał się ten, który jest miły i uprzejmy ~
- Wiesz co? ~
- Czego? ~
- I chyba właśnie za to cię kocham - przyciągnął cię do siebie i złączył wasze usta w pocałunku.
- Jesteś idiotą, wiesz? ~
- Ja? Ja jestem ponadprzeciętnie inteligentny ~
- "I chyba właśnie za to cię kocham" - zaśmiałaś się cicho i tym razem to ty go pocałowałaś. Co z tego, że byliście w szkole?
Takao Kazunari.
- Neeeee! Spójrz na to Shin-chan! Dostałem kolejną! - Takao wrzasnął tak głośno, że z pewnością usłyszała go każda osoba w tej szkole.
-
O co chodzi? - zapytałaś cicho sama siebie. Podeszłaś do chłopaków i zaglądnęłaś Takao przez ramie.
- No spójrzcie no! Spójrzcie ile dostałem tych listów i czekoladek! - wskazał palcem na swoją szafkę. Jego mina wyrażała bezradność i smutek, a nawet cierpienie.
- Mogłeś się tego spodziewać. Dzisiaj są walentynki, nanodayo - oznajmił Midorima śmiertelnie poważnym tonem, patrząc na Takao jak na skończonego idiotę.
- Walentynki? - przeniosłaś wzrok na Midorimę, który jedynie westchnął.
- Naaah, nie wiedziałaś? Nie dałaś nikomu czekoladek?! - zapytał Takao. Był tak zdenerwowany, że nie zdziwiłabyś się jakby tutaj, na środku korytarza, zacząłby rwać sobie włosy z głowy.
- Wiesz... Tak jakby nie obchodzę tego święta - uśmiechnęłaś się lekko.
- Dlaczego? - ciemnowłosy zadał kolejne, irytujące pytanie.
- Ponieważ nie mam z kim, to raczej oczywiste ~
- A co ze mną?! - oburzył się Kazunari.
- Co z tobą? - powtórzyłaś po chwili. Niezbyt rozumiałaś o co mu chodziło.
- No czemu ze mną ich nie spędzasz?! ~
- Bo jesteś moim przyjacielem, a nie chłopakiem? ~
- A co jakbym chciał nim zostać? ~
- Ahahaha! Niezły ża... - Kazunari tak po prostu cię pocałował. Przy całej szkole, przy nauczycielach, na środku korytarza...
- Teraz już rozumiesz, [Twoje imię]-chan? ~
- ... Widzę, że moja obecność jest tu zbędna, nanodayo.
Kagami Taiga.
- [Twoje imię]-san... Mogłabyś tu podejść na chwilkę? Kagami-kun ma ci coś do powiedzenia - Kuroko pomachał do ciebie po czym natychmiast sobie poszedł. To było co najmniej dziwne...
- Tak więc... O co chodzi, Kagami-kun? - zapytałaś z lekkim uśmiechem. Już na pierwszy rzut oka można było się domyśleć, że coś jest nie tak... Taiga wydawał się bardziej zestresowany niż podczas eksperymentowania Aidy. No bo powiedzmy sobie szczerze. Gotowaniem tego nazwać nie można...
- Uhm... [Twoje imię]... Właściwie to... Chciałemcipowiedziećżebardzomisiępodobasziżechybaciękocham! - Taiga powiedział to wszystko na jednym wydechu co sprawiło, że było to kompletnie niezrozumiałe.
- Mógłbyś powtórzyć? Bo chyba nie bar... - Kagami postanowił uciszyć cię w najlepszy możliwy sposób... Pocałował cię.
- K-Kocham cię, [Twoje imię]...
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry ;3
Czy któraś z was też tak ma, że kiedy jesteście smutne to pisanie idzie o wiele gorzej? ;v; Bo ja przez te dwa dni od zakończenia roku nie mogłam napisać nic sensownego. XD W każdym razie ten nagły przypływ weno-radości zawdzięczam Shiro. Wielkie dzięki, kobito, niech Aomine będzie z tobą!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro