Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy przychodzisz na jego mecz.

Akashi Seijuro.

- [Twoje nazwisko]! Przyjdź na ten mecz! Prooooszę! - życie z Kotaro... Nie, chwila, to źle brzmi. Rozmawianie z Kotaro było udręką twojego życia. Niedorzeczność jego pomysłów była zadziwiająca...
- Po co? - zapytałaś znudzona. Za chwilę drużyna koszykarska miała trening, a co za tym idzie - czas na przekonanie cię do jego pomysłu był ograniczony.
- Rozniesimy Shutoku! - usłyszałaś głos Nebuyi. Od kiedy on się w to wtrąca...? Czy naprawdę aż tak im zależy?
- Będzie fajnie - no nie... Reo, ty też?
- Jak nie chcesz to nie przychodź - Chihiro wzruszył ramionami i wrócił do czytania noweli. Nie sądziłaś, że to przyznasz, ale wygląda na to, że jasnowłosy jest mądrym człowiekiem.
- Poobserwujesz Akashiego! - no i Hayama zawsze musi zepsuć sytuację...
- Czy ty myślisz, że mam na jego punkcie jakąś obsesję? - spiorunowałaś go wzrokiem. Już od paru dni irytował cię tym ciągłym gadaniem o Akashim - Przyjdę. Dopingować Shutoku - uśmiechnęłaś się i wyszłaś z sali. W drzwiach minęłaś się z Absolutem.
- Ohayō Akashi-kun ~
- Ohayō Gozaimasu, [Twoje imię] ~

Time skip

Ehh... Słowo się rzekło... Zdawałaś sobie sprawę z tego, że powinnaś dotrzymać "obietnicy" danej chłopakom, więc zwlokłaś się z łóżka i wykonałaś wszystkie potrzebne do normalnego funkcjonowania, poranne czynności.
- [Twoje nazwisko] przyszłaś! - Kotaro dosłownie rzucił się na ciebie w drzwiach.
- Pewnie! Shutoku potrzebuje mojego dopingu - odwzajemniłaś uścisk.
- Nie zrobisz tego! ~
- Dlaczego nie? ~
- Bo nas kochasz! ~
- ... Masz mnie - westchnęłaś z udawanym smutkiem i udałaś się na trybuny. Usiadłaś w pierwszym rzędzie, żeby widzieć jak najwięcej szczegółów. Mecz był... Ciekawy, ale za sprawą Akashiego, Rakuzan zwyciężył. Uśmiechnęłaś się pod nosem i ruszyłaś w kierunku wyjścia. Po drodze napotkałaś przeciwną drużynę... Nie mogłaś nie zauważyć, że porażka nieźle ich przygnębiła... Niektórzy z nich płakali... Było ci tak smutno, że miałaś ochotę ich pocieszyć...
- Nie żałuj ich, [Twoje imię]. Są przegranymi, a przegrani nie zasługują na współczucie. Powinnaś się cieszyć z wygranymi - usłyszałaś głos Akashiego.
- Ehhhh? Skąd wiesz...? ~
- Twoje uczucia bardzo łatwo odczytać, [Twoje imię]. Są twoją słabością. Jeśli będziesz współczuć innym, nigdy nie zwyciężysz - powiedział beznamiętnym, obojętnym tonem. Nagle złapał cię za nadgarstek i pociągnął w stronę szatni. Kiedy tylko weszliście do środka, nastała przerażająca cisza.
- Ciesz się zwycięstwem, [Twoje imię].

Aomine Daiki. [Jeśli ktoś nie lubi przekleństw, to uczciwie uprzedzam, że jedno tutaj występuje]

Dzisiaj była sobota. A co za tym idzie - dzień lenistwa, podczas którego zajmiesz się twoim ulubionym zajęciem! Będziesz oglądać anime! Bo tak sobie postanowiłaś i tak będzie, a nie inaczej. Twoje plany zniweczył telefon, a dokładniej ktoś, kto postanowił do ciebie zadzwonić.
- Czego? - burknęłaś zaspana do słuchawki.
- HALO?! [TWOJE IMIĘ]?! ~
- Nie drzyj się tak Ahomine. Niby kto inny skoro to mój telefon? - prychnęłaś niezadowolona. A mogłaś nie odbierać...
- NIE WIEM. DZISIAJ MAM MECZ, PAMIĘTASZ?! ~
- Momoi coś tam wspominała, a co? ~
- MASZ PRZYJŚĆ ~
- No chyba sobie ze mnie kpisz. Budzisz mnie o tak nieprzyzwoitej godzinie i jeszcze mi rozkazujesz?! Pff, wal się Aho ~
- Po pierwsze, jest już dwunasta. Po drugie, jak się nie ruszysz to sam po ciebie przyjdę ~
- Powodzenia. Zamknę drzwi na klucz - rozłączyłaś się i wróciłaś do łóżka, do twojej ciepłej i kochającej kołderki.

Time Skip

Obudził cię nieprzyjemny dźwięk. Mianowicie... Ktoś dobijał się do twoich drzwi.
- HALO?! [TWOJE IMIĘ]?! JESTEŚ TAM?! - uśmiechnęłaś się pod nosem. Miałaś plan. Daiki pozna smak twojej zemsty... Podeszłaś do drzwi, leniwym ruchem przekręciłaś klucze i... Z całej siły przywaliłaś Aomine drzwiami.
- Co to miało kurwa być?! - oups...
- ... Przesadziłam? - zapytałaś po chwili. Daiki wszedł do twojego domu i wyruszył na poszukiwania kuchni. Domyśliłaś się co chce zrobić i wyprzedziłaś go. Po kilku minutach wróciłaś z woreczkiem lodu, który chłopak natychmiast przyłożył sobie do twarzy.
- ... Boli? ~
- Jak cholera ~
- Przepraszam... Nie miało być aż tak mocno... ~
- ... Teraz musisz się mną opiekować ~
- Co?! Czemu?! ~
- Bo to twoja wina - Daiki wzruszył ramionami i położył się na twojej kanapie. Zdecydował, że nie chce mu się iść na mecz, więc został z tobą, a ty starałaś się mu wynagrodzić to limo pod okiem. Nawet mu kolację zrobiłaś... Mimo to żadne z was nie kwapiło się do odebrania telefonu od Momoi.

Kise Ryouta,

- [Twoje imię i nazwisko] skup się na twoich odpowiedziach, a nie na sprawdzianch koleżanek - głos nauczycielki fizyki natychmiast odebrał ci resztki chęci na ściąganie. Ona była dosłownie wszystkowidząca. Wiedziałaś, że już nic nie napiszesz, a na jeszcze większe kłopoty nie chciałaś się narażać, więc oddałaś sprawdzian. Kiedy wróciłaś na swoje miejsce, na twojej ławce leżała karteczka.

[Twoje imię]cchi! Przyjdź dzisiaj na nasz mecz!! Będzie fajnie!! =^.^=

Kise Ryouta.

Nawet bez tego podpisu z łatwością domyśliłabyś się kto jest autorem. To "cchi" jest zbyt popularne, żeby go nie rozpoznać. Spojrzałaś na złotowłosego i uśmiechnęłaś się. Postanowiłaś, że przyjdziesz, bo w sumie nie miałaś nic do roboty.

Time skip

- [Twoje imię]cchi! Przyszłaś! - nie zdążyłaś nawet wejść na salę gimnastyczną, a Kise już cię przytulał. Czy da się umrzeć od przytulania? Tak.
- D-Dusisz mnie - z całych sił starałaś się go odepchnąć, ale to na nic. Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego jaki jest ciężki? I do tego te zabójcze spojrzenia zazdrosnych pasztetów...
- Przepraszam [Twoje imię]cchi! Nie chci ~
- W porządku. Nie musisz przepraszać - przerwałaś jego monolog i ruszyłaś na trybuny. Mecz obserwowałaś z lekkim uśmiechem. Był całkiem... Spoko. Zero emocji, Kaijou miało wszystko pod kontrolą.
- Kise-kun jesteś taki cudowny! ~
- Rozgromiłeś ich, Kise-kun! ~
- Waaaah! Kocham cię Kise-kun! ~
I tak w nieskończoność... Choćbyś nie wiadomo jak się starała to i tak nie miałaś szans, aby mu pogratulować, więc po prostu wróciłaś do domu.

Kuroko Tetsuya.

- [Twoje imię]-san? Zdecydowałaś już? - zapytał Kuroko przed treningiem. Tak szczerze to nie wiedziałaś czemu to dla niego takie ważne...
- Pewnie. Przyjdę na twój mecz, Tetsuya - uśmiechnęłaś się i pożegnałaś z chłopakiem. Musiałaś już wracać do domu pomimo tego, że naprawdę chciałaś obejrzeć trening Seirin.
- Woah! Chłopaki, zaprosił ją! - usłyszałaś jeszcze głos Kagamiego i wesołe wrzaski kolegów z drużyny twojego przyjaciela. Zaśmiałaś się pod nosem.

Time skip

106:105. Brawo Seirin! Byłaś zaskoczona, że większość osób obecnych na trybunach nie wierzyła w tą drużynę. Przynajmniej ten mecz może uświadomi im w jak wielkim byli błędzie. Uśmiechnęłaś się na widok wesołych min członków zespołu.
- Brawo Kuroko! ~
- Dziękuję [Twoje imię]-san ~

Midorima Shintaro.

- Shin-chan! Mam twój szczęśliwy przedmiot! - krzyknęłaś, wchodząc na salę gimnastyczną. O tej porze był tutaj tylko Midorima no bo... Jak zwykle ćwiczył rzuty za trzy.
- Ach tak? To d-daj mi go, nanodayo - przerwał wykonywaną czynność i podszedł do ciebie. Poprawił okulary i dosłownie wyrwał ci pojemnik z ciastem wiśniowym w środku. Przez kilka minut wpatrywał się w nie z uwielbieniem na co zareagowałaś głośnym śmiechem.
- Nadal tu jesteś, nanodayo? - zapytał i spojrzał na ciebie z góry. W sumie to oczywiste, że "z góry" skoro jesteś od niego o pare centymentrów niższa. ... A może i parenaście?
- Nie cieszysz się z mojego towarzystwa, Shin-chan? - zapytałaś z lekkim uśmiechem.
- Skoro tu jesteś to toleruję twoją obecność, nanodayo ~
- Pffffff. Tsundere nie ma co - burknęłaś pod nosem i wyszłaś z sali.

Time Skip

- Emmm... [Twoje imię] po co tu przyszłyśmy? Nienawidzę koszykówki - westchnęła [Imię przyjaciółki]. W sumie sama nie wiedziałaś po co tu przyszłaś. Midorima wyraźnie stwierdził, że twoje towarzystwo nie jest mu potrzebne do szczęścia, a ty w sumie nigdy nie lubiłaś się nikomu narzucać... Ale z nim było inaczej.
- Zaraz sobie pójdziemy - uśmiechnęłaś się pocieszająco i miałaś wchodzić do środka, kiedy nagle zauważyłaś Takao i Midorimę. I ich rikszę. Spojrzałaś na twoją przyjaciółkę, która była tak samo zaskoczona jak ty.
- Po co wam to? - zapytałyście równocześnie.
- Neeeeeee! [Twoje imię]-chan! [Imie przyjaciółki]-chan! Przegrałem zakład - Takao był istnie zrozpaczony, ale to dalej nie wyjaśniało czemu Midorima nie szedł na piechotę. W końcu mieszka niedaleko... Zielonowłosy nie przestawał się w ciebie wpatrywać, więc Takao postanowił przejąć inicjatywę.
- [Imie przyjaciółki]-chan! Zostawmy zakochanych w samotności! - poruszył sugestywnie brwiami i chwycił dziewczynę za rękę. Ruszyli razem... W kompletnie nieznanym ci kierunku.
- B-Bakao - prychnęłaś przed nosem.
- [Twoje imię]. Nie obraziłaś się na mnie, nanodayo? ~
- Hmmm? Czemu? ~
- N-Nie miałem wczoraj na myśli tego, że twoja obecność jest mi zbędna. W sumie to nawet cię l-lubię - Midorima zarumienił się uroczo i poprawił okulary.
- Awwww! Tsun tsun!

Atsushi Murasakibara.

Z lekkim uśmiechem weszłaś do klasy i... Zamarłaś. Na twojej ławce leżał dość duży stosik słodyczy. Twoich ulubionych. A do jednego z nich była przyklejona karteczka.

[Twoje imię]-chin... Przyjdź na dzisiejszy mecz koszykówki. :)

Uśmiechnęłaś się pod nosem i schowałaś [Ulubione słodycze] do torby. Dziewczyny z twojej klasy wręcz zabijały cię wzrokiem. Doprawdy...? Są zazdrosne o kogoś i nawet nie wiedzą kogo? Zabawne.

Time skip

- Ohayō Atsushi! - przywitałaś się z fioletowowłosym olbrzymem.
- Ohayō [Twoje imię]-chin! ~
- Z kim macie mecz? ~
- Z Touou ~
- Etto... Powodzenia - uśmiechnęłaś się i zajęłaś miejsce na trybunach. Yosen rozgromiło Touou! Ale to może dlatego, że nie było Aomine...
- Świetny mecz, Atsushi! ~
- Hmmm? A tak... Dzięki, [Twoje imię]-chin.
----------------------------------------------------------------------------------------------
- Jesteś pewny, Muro-chin? ~
- Tak, spodoba jej się. Nie martw się, Atsushi ~
- Ale... Te słodycze... ~
- Po prostu rozłóż je na jej ławce ~
- Ale... Jesteś pewny? ~
- ... Nie chcesz się z nimi rozstać i chciałbyś żebym to zrobił za ciebie? ~
- ... Tak dobrze mnie znasz, Muro-chin...

Himuro Tatsuya.

"Proszę zadzwonić później"
... Po co ludzie mają telefony? Do tej pory myślałaś, że po to, żeby kontaktować się z innymi ludźmi, ale... Alex skutecznie udowadniała, że ona jest wyjątkiem. Do niej wiecznie nie dało się dodzwonić. A szkoda... Miałyście wyjść do kina na [Ulubiony film], ale jakoś zapomniałyście ustalić terminu, a dzisiaj był ostatni seans...
- Ohayō [Twoje imię]-chan - usłyszałaś znajomy głos, który wyrwał cię z rozmyślań.
- Tatsuya...? Ohayō - uśmiechnęłaś się. Nie wiedziałaś co on tutaj robi. W końcu właśnie mieli trening...
- Wybacz, że przeszkadzam, ale... C-Chciałem cię zaprosić na nasz jutrzejszy mecz... Przyjdziesz? - zarumienił się delikatnie i spojrzał na ciebie.
- Ehm... Czemu nie... ~
- To świetnie! Jutro o szesnastej! ~
- Eheheh, pewnie... Do zobaczenia! ~

Time Skip

Zajęłaś miejsce na trybunach i wyjęłaś telefon z kieszeni. Weszłaś w skrzynkę wiadomości i uśmiechnęłaś się.

Od : Tatsuya :))))))
Treść : Widziałem, że przyszłaś C:

Od : [Twoje imię]
Treść : Pierwszy rząd, trzecie miejsce po prawej :)

Od : Tatsuya
Treść : Widzę. ;)

Omiotłaś całą salę nieco znudzonym spojrzeniem i znalazłaś go. Stał po prawej stronie boiska i ćwiczył z kolegami z drużyny. Na pare sekund odwrócił się i pomachał do ciebie. Odwzajemniłaś ten gest.
- Oi! [Twoje imię]! Ty też tu jesteś! - Alex zajeła miejsce obok. Podczas meczu nie odrywałyście od Himuro wzroku. Alex znała jego umiejętności, ale ty byłaś zaskoczona, że ktoś może grać aż tak dobrze.

Hanamiya Makoto.

Twój dzień zaczął się w miare spokojnie. Wszystko było w porządku, naprawdę. Miałaś pozytywne nastawienie! Cieszyłaś się dniem! Ale spotkanie pewnego człowieka łudząco podobnego do jaszczurki, zniszczyło cały twój "miły i spokojny dzień".
- Dzisiaj jest mój mecz. Jestem pewien, że ~
- Że pewna [Twój kolor włosów] dziewczyna nie chce go zobaczyć - przerwałaś jego wypowiedź i postanowiłaś sobie pójść, ale niestety... Twój piękny plan nie wypalił.
- Twoje maniery są wprost przecudowne... ~
- Ach, wiem ~
- Naucz się wyczuwać ironie, skarbie ~
- Naucz się jej używać - tym razem nie dałaś mu dojść do słowa i po prostu sobie poszłaś.

Takao Kazunari.

- Dzień dobry - powiedziałaś cicho i weszłaś do biblioteki. Usiadłaś przy wolnym stoliku i wyciągnęłaś zeszyt do [Przedmiot szkolny w którym nie jesteś zbyt dobra]. Dlaczego nauczyciele musieli zatruwać życie niewinnym uczniom? Praca domowa była utrapieniem... Szczególnie jeśli kompletnie nie rozumiałaś treści zadania... Przeczytałaś polecenie już chyba szósty raz i dalej nic ci nie przychodziło do głowy.
- [Twoje imię]-chan! Co robisz? - Takao zajął miejsce przy tym samym stoliku i uśmiechnął się do ciebie.
- Usiłuję zająć się pracą domową z [Przedmiot szkolny w którym nie jesteś zbyt dobra]... Trochę mi nie idzie... ~

- Hmmm... Przydałaby ci się pomoc? ~
- Pewnie! ~
- No to pomyślmy! - zabrał twój zeszyt i przeczytał polecenie - Hmm, łatwe!
No niestety... To było tak "łatwe", że spędziliście nad tym godzinę, a i tak byliście zmuszeni skorzystać z internetu...
- Ale przynajmniej spędziliśmy razem trochę czasu! - Takao próbował znaleźć jakieś dobre strony tej sytuacji.
- Taa... To chyba jedyne co mnie pociesza - uśmiechnęłaś się.
- Etto... Mogę cię o coś zapytać? ~
- Jasne! ~
- Przyjdziesz jutro na nasz mecz? ~
- Właściwie... Czemu by nie ~

Time skip

Radosne okrzyki kolegów ze szkoły dawały ci pewność, że to co widziałaś wcale nie było twoim przywidzeniem. Shutoku pokonało Rakuzan... Jak dla ciebie dokonali tego w dużym stopniu dzięki Midorimie i Takao. Ta dwójka była doskonałym połączeniem.
- Dzięki za doping, [Twoje imię]-chan! ~
- Huh? Widziałeś mnie? ~
- Pewnie! ~
- Etto... Gratuluję wam wygranej! ~

----------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry :3
Wstawiam to dosyć późno, ale wstawiam! :D Tak centralnie ten tydzień był dla mnie okropny. Nic mi się nie udawało i nawet Oha-Asa nie uczyniła tych dni szczęśliwymi. Niepowodzenia zaczęły się od tego, że dobiłam do słupa, a kończą się na bólu zęba. To boli, że wizytę mam dopiero szesnastego XDDDDD Mimo wszystko ten scenariusz bardzo dobrze mi aię pisało i nie zabijajcie mnie za Hanamiyę XDDDD To tak bardzo mi pasowało, że nie mogłam oprzeć się pokusie XD
Ponarzekałam już sobie, więc... Do następnego! =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro