Co ty o nim pomyślałaś
Sawamura Daichi:
Kiedy Daichi podał mi ręcznik, jego uśmiech był ciepły, prawdziwy. Wyglądał jak ktoś, na kim można polegać, ktoś, kto bez względu na sytuację, zawsze jest gotów pomóc. Patrząc na niego, poczułam, że z moich barków spadło całe napięcie. Był taki spokojny i opanowany, zupełnie jakby miał wszystko pod kontrolą, nawet w takiej sytuacji. Jego oczy, pełne życzliwości i troski, sprawiły, że poczułam się bezpieczna. Nie znałam go, ale już teraz miałam wrażenie, że jest kimś, komu można zaufać. Byłam mu ogromnie wdzięczna za pomoc. Dzięki niemu była możliwość, że się nie rozchoruję na następny dzień.
Tsukishima Kei:
Co za... idiota! Tsukishima Kei, czy tak go nazywał Ukai? Wyglądał, jakby kompletnie nie obchodziło go, że ktoś inny może czegoś chcieć. Jego wzrok, pełen lekceważenia, i ten arogancki uśmieszek, sprawiły, że aż zagotowałam się ze złości. Jak można być tak... bezczelnym? Czułam się, jakby specjalnie chciał mnie zirytować, jakby moja frustracja była dla niego zabawna. Co za typ! Wyglądał na kogoś, kto myśli, że jest lepszy od innych tylko dlatego, że jest wysoki i ma taki chłodny wyraz twarzy. Nawet nie starał się być uprzejmy. Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam kogoś tak aroganckiego. Zdecydowanie mam nadzieję, że nasze drogi rozeszły się na stałe.
Keishin Ukai:
Gdy tylko Keishin Ukai zaczął do mnie mówić, byłam trochę zaskoczona. Trener siatkówki z Karasuno, sam przyszedł, żeby mnie obserwować? Na początku nie byłam pewna, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam złość, bo moje doświadczenia z trenerką żeńskiej drużyny sprawiły, że byłam ostrożna wobec dorosłych, którzy twierdzili, że wiedzą, co jest dla mnie najlepsze. Ale gdy patrzyłam na niego i słuchałam jego słów, coś we mnie zaczęło się zmieniać. W jego głosie było coś, co brzmiało szczerze. Mówił z pewnością siebie, ale nie z wyższością. Wydawało się, że naprawdę widział we mnie coś, czego inni nie dostrzegali. To, jak mówił o mojej determinacji i sercu do gry, sprawiło, że zaczęłam czuć coś, czego dawno nie czułam—nadzieję. Ukai wydawał się być kimś, kto nie rzuca słów na wiatr. Był zdecydowany, ale przy tym ciepły i autentyczny. Myślałam sobie, że może to jest ta szansa, której potrzebuję, żeby się rozwijać i pokazać wszystkim, że potrafię. Czułam wdzięczność, ale też trochę lęku—czy będę w stanie sprostać jego oczekiwaniom? Ale jedno było pewne—byłam gotowa spróbować.
Kuroo Tetsuro:
Kiedy Kuroo pojawił się w tej sytuacji, poczułam mieszankę ulgi i niedowierzania. Zazwyczaj radziłam sobie sama, nie chcąc zwracać na siebie uwagi, a tu nagle ktoś stanął w mojej obronie. Na początku byłam przerażona, że to się źle skończy, ale gdy spojrzałam na Kuroo, poczułam, że wszystko będzie dobrze. Jego pewność siebie i siła były niemal namacalne, a chłopcy od razu się wycofali. Tetsuro był inny niż inni – pewny siebie, ale jednocześnie ciepły i życzliwy. Gdy powiedział, że jest przyjacielem Kenmy, poczułam, jak napięcie, które trzymało mnie przez cały ten czas, nagle znika. Kiedy Kuroo powiedział, że mogę na niego liczyć, jeśli kiedykolwiek będę miała problem, poczułam wdzięczność i ciepło w sercu.
Bokuto Kotaro:
Zobaczywszy Bokuto po raz pierwszy, musiałam powstrzymać śmiech. Wyglądał jak sowa. Jego ekspresyjna twarz i szeroko otwarte oczy... zachowywał się jakby właśnie odkrył zupełnie nowy świat w tej bibliotece. Był tak zagubiony, ale też uroczy w swoim zdezorientowaniu. Nie mogłam się powstrzymać, żeby mu nie pomóc. Kiedy podszedł do mnie z tą mieszanką desperacji i nadziei w oczach, wiedziałam, że nie ma pojęcia, jak poruszać się po tym labiryncie książek. Jego entuzjazm był zaraźliwy, choć trochę za głośny jak na bibliotekę. Mimo to, był w tym coś ujmującego, jakby każdy jego ruch i słowo były przepełnione pasją. To było coś, czego zazwyczaj nie spotykałam u uczniów, którzy tu przychodzili. Choć był nieco hałaśliwy i trochę chaotyczny, od razu zobaczyłam, że jest towarzyski, ciepły i serdeczny. Gdy odchodził, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Był kompletnym przeciwieństwem mnie – pełen życia, głośny, nieco roztrzepany, ale jednocześnie taki, jakim chciałabym czasem być.
Akaashi Keji:
Gdy Akaashi pojawił się na ścieżce biegnącej wokół stawu, poczułam lekkie zaskoczenie. Znałam go ze szkoły – cichy, zdystansowany, z twarzą, która rzadko zdradzała emocje. Zawsze wydawał mi się tak spokojny, niemalże wycofany – ktoś, kto raczej unikał zbędnej uwagi. A teraz, stojąc tu obok mnie, sprawiał wrażenie kogoś, kto doskonale rozumie, czym jest cisza i spokój, które tak bardzo ceniłam. Kiedy zaproponował wspólne bieganie, poczułam, że to może być naprawdę miła odmiana. Zwykle biegałam sama, a towarzystwo Akaashiego wydawało się... przyjemne. Jego obecność nie była nachalna, wręcz przeciwnie. Podczas biegu zdałam sobie sprawę, że Keji jest bardzo uważnym słuchaczem. Mimo że sam mówił mało, jego pytania były przemyślane, a odpowiedzi zawsze trafne. Kiedy na koniec zasugerowałam wspólne bieganie następnego dnia, miałam nadzieję, że zgodzi się bez wahania. Jego lekki uśmiech i potwierdzenie sprawiły, że poczułam ciepło rozchodzące się po moim sercu.
Satori Tendo:
Gdy Satori Tendou wstał i ruszył w moją stronę, poczułam, jak moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej. Jego intensywne, przenikliwe spojrzenie sprawiało, że czułam się, jakby prześwietlał mnie na wskroś, próbując odkryć wszystkie moje słabości. Kiedy zadał to pytanie, jego uśmiech - szeroki, ale nie do końca przyjazny - sprawił, że poczułam się nieswojo, jakbym stanęła przed testem, na który nie byłam przygotowana. W momencie, gdy Ushijima wkroczył i przerwał tę niepokojącą wymianę, poczułam ulgę. Tendo wydawał się być kimś, kogo trudno rozgryźć - miał w sobie coś, co jednocześnie przyciągało i odstraszało. Jednak kiedy odszedł na bok, wiedziałam jedno - muszę uważać. Ten chłopak jest nieprzewidywalny i nie mam pojęcia, jakie jeszcze niespodzianki może mi przynieść nasza współpraca w drużynie. Musiałam trzymać się od niego z daleka, dla własnego bezpieczeństwa.
Atsumu Miya:
W jednej chwili szłam spokojnie korytarzem, a w następnej leżałam na podłodze, z moją ukochaną książką z literatury wgniecioną i zniszczoną. Spojrzałam na Atsumu, oczekując przeprosin, a zamiast tego usłyszałam z jego ust oskarżenie. Jakby to była moja wina, że na mnie wpadł. Ten arogancki chłopak, który myśli, że może robić, co chce, tylko dlatego, że jest popularny i dobry w siatkówce. Myślał, że mogę po prostu przyjąć jego zachowanie i przeprosić, choć to on był winny. Wiedziałam, że taki typ jak Miya rzadko spotyka się z odmową czy sprzeciwem. "Nie jestem kolejną osobą, którą możesz zlekceważyć," pomyślałam. Kiedy pokazałam mu środkowy palec, byłam zaskoczona własną odwagą, ale też dumna, że nie pozwoliłam mu mnie zastraszyć. Odchodząc, czułam, jak moje serce wciąż bije szybko, ale tym razem z dumy. "Atsumu Miya... jakikolwiek byś nie był popularny, nie pozwolę ci mnie traktować jak kogoś niewidzialnego," przeszło mi przez myśl.
Suna Rintaro:
Wchodząc do sali gimnastycznej, nie mogłam się nie poczuć trochę przytłoczona całą atmosferą – zapach potu, hałas i energiczne ruchy zawodników były dla mnie przytłaczające. Wszystko wydawało się w porządku, dopóki nie usłyszałam tego cichego warknięcia. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Suna Rintaro. Jego obecność zawsze budziła we mnie pewien niepokój. Jego wygląd, postawa i sposób, w jaki patrzył na wszystko, sprawiały, że trudno było mi się zrelaksować. Jego wzrok, choć niewyraźnie złośliwy, miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się nieswojo. Suna zawsze wydawał mi się groźny i niezbyt przyjazny. Tak samo było i teraz. Jego spojrzenie, choć może niezbyt przyjemne, nie pozostawało bez wpływu na mnie. Mimo wszystko, czułam się trochę niepewnie kiedy wyszłam ze szkoły kierując się do domu. Rintaro na pewno nie skrzywdzi mnie przy bracie, tego byłam bardziej niż pewna.
Kageyama Tobio:
Kageyama zwrócił moją uwagę od razu. Jego wysoka sylwetka i ciemne włosy były łatwe do zauważenia, ale to jego intensywne spojrzenie przykuło moją uwagę. Zaskoczyło mnie, gdy zobaczyłam, jak jest nieco zakłopotany i rumiany, zwłaszcza w kontraście do jego pewności siebie na boisku, o której opowiadał Hinata. Kiedy usiadł przy stole, wydawał się być nieco skrępowany, co było dla mnie nieoczekiwane. Wydawało się, że mimo swojej sławy i umiejętności, Tobio miał trudności z odnalezieniem się w tej sytuacji. Jego postawa i zachowanie były zupełnie inne niż to, czego się spodziewałam. Ale nie zwracając na to uwagi po prostu poprowadziłam im korki. Ewidentnie tego potrzebowali, oboje.
Kentaro Kyotani:
Nie znałam go wcześniej zbyt dobrze, poza tym, co mówili inni – że jest porywczy, agresywny, trudny w obyciu. I cóż, nasza pierwsza rozmowa potwierdziła przynajmniej część z tych plotek. Był jak burza – nieprzewidywalny i intensywny. Kiedy się kłócił, jego głos był ostry, pełen gniewu, ale gdy spojrzał na mnie, ten gniew jakby osłabł. Wydawało mi się, że go w jakiś sposób zaskoczyłam. Nie był wrogo nastawiony . I choć próbował to ukryć, czułam, że moja obecność wytrąciła go z równowagi. Był jak dzikie zwierzę – silny, nieokiełznany, gotowy do ataku. Ale pod tym wszystkim czułam coś, czego nie mogłam nazwać. Może to była samotność? „Kyōtani Kentarō... Jesteś zagadką. I chyba nie potrafię po prostu przejść obok ciebie obojętnie.
Kto też się nie może doczekać świąt? Już tylko czekam aż pojawią się nowe książki na mojej półce. Jak u was wyglądają przygotowania do świąt? Wiecie co dostaniecie? Wielka szkoda, że nie ma śniegu. Za wszelakie błędy przepraszam, miłego czytania! Wesołych Świąt!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro