Co o tobie pomyślał
Daichi Sawamura:
Gdy usłyszałem wołanie Sugawary, szybko chwyciłem ręcznik i pobiegłem do drzwi. Jak tylko ją zobaczyłem, moje serce zadrżało. Była przemoczona do suchej nitki, włosy kleiły jej się do twarzy, a ubranie przylegało do ciała, pokazując, jak bardzo była bezbronna wobec tego nagłego deszczu. Drżała z zimna. Mimo to w jej oczach dostrzegłem coś więcej niż tylko zmęczenie i chłód – była w nich determinacja i delikatność zarazem. Kiedy podałem jej ręcznik, jej nieśmiały uśmiech sprawił, że poczułem ciepło w środku. Od razu odwzajemniłem go. Była inna, ale w ten pozytywny sposób, który sprawia, że człowiek chce pomóc i chronić. Chociaż musiałem wrócić do gry, moje myśli krążyły wokół niej, przez co nie mogłem się skupić. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że spotkam ją gdzieś w Karasuno.
Tsukishima Kei:
Gdy tylko zobaczyłem ją, próbującą dosięgnąć tej kanapki, nie mogłem się powstrzymać od cichego prychnięcia. Była taka niska, że jej wysiłki wyglądały wręcz komicznie. Pewnie nawet nie zauważyła, jak się pojawiłem, tak bardzo była skupiona na tej nieszczęsnej kanapce. W sumie mógłbym jej pomóc, ale... nie miałem na to ochoty. Wziąłem kanapkę bez najmniejszego problemu, a jej twarz rozpromieniła się w uśmiechu, jakby już miała mi dziękować. Jak słodko. Ale jej mina, gdy włożyłem kanapkę do swojego koszyka, była bezcenna. A potem jeszcze to, jak zaczęła protestować – wręcz tupnęła nogą, jak małe dziecko. Ta dziewczyna... była irytująca, ale w tym całym zamieszaniu coś mnie rozbawiło. Zabawne, jak ludzie reagują, gdy sprawy nie idą po ich myśli. Może w szkole jeszcze kiedyś ją zobaczę, ciekawe, czy znowu spróbuje się ze mną kłócić.
Keishin Ukai:
Od razu przykuła moją uwagę. Była niewysoka, ale ta determinacja i pasja, z jaką grała, były wręcz zaraźliwe. Każdy jej ruch, każdy serw, każde odbicie – wszystko to pokazywało, jak bardzo kocha siatkówkę. Nie była idealna, robiła błędy, ale to, co wyróżniało ją na tle innych, to sposób, w jaki na te błędy reagowała. Nie załamywała się, nie odpuszczała. Wręcz przeciwnie. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, obserwując, jak radzi sobie z każdym kolejnym ruchem. Widać było, że ta dziewczyna ma w sobie coś wyjątkowego. To nie była tylko technika, to była prawdziwa pasja i serce do gry. Z każdym jej krokiem utwierdzałem się w przekonaniu, że jest kimś, kto zasługuje na więcej niż tylko przypadkową grę na ulicznym boisku. Jej odpowiedź na moje pytanie o dołączenie do drużyny była jak uderzenie w twarz. Jak to możliwe, że ktoś z takim potencjałem i miłością do siatkówki mógł być niedoceniany? Słuchając jej, czułem narastającą frustrację. Jakim cudem ktoś, kto tak ciężko pracuje, może czuć się nie na miejscu? Ale potem zrozumiałem – to nie była kwestia umiejętności, to była kwestia wsparcia. Dziewczyna potrzebowała kogoś, kto uwierzy w nią tak, jak ja to zrobiłem, gdy zobaczyłem jej grę. Kogoś, kto pokaże jej, że błędy są tylko częścią drogi do sukcesu. Właśnie wtedy poczułem, że to ja będę tą osobą.
Kuroo Tetsuro:
Cieszę się, że akurat przechodziłem tamtędy. Zauważyłem ją, otoczoną przez szkolnych chuliganów – była wyraźnie przerażona, jej oczy unikały ich spojrzeń, jakby chciała zniknąć. Moje serce się ścisnęło. Była drobna i wyglądała na młodszą. Może dlatego ci kretyni wybrali ją na swoją ofiarę. Zagadałem, widziałem, jak próbują zachować twarz, ale widziałem też strach w ich oczach. Znali mnie, wiedzieli, że nie jestem kimś, kto pozwoli na takie rzeczy. Wtedy spojrzałem na nią, drżała, a jej oczy były szeroko otwarte ze strachu i ulgi. Poczułem, jak mój gniew ustępuje miejsca trosce. Miała w sobie coś tak delikatnego i kruchutkiego, że instynktownie chciałem jej pomóc, zapewnić, że już nic złego się nie stanie. Nie chciałem jej wystraszyć jeszcze bardziej, dlatego uśmiechnąłem się lekko, starając się złagodzić sytuację. Kiedy się przedstawiła, zrozumiałem, że ( imię) jest siostrą Kenmy. Dziwne, że nigdy mi o niej nie wspomniał. Ale, gdy tak sobie teraz przypominam, widzę podobieństwo – ten sam spokój i pewna nieśmiałość, choć u niej była to bardziej niepewność. Machając jej na pożegnanie, obiecałem sobie, że będę mieć na nią oko. Ktoś musi się nią zaopiekować.
Bokuto Kotaro:
Kiedy przeglądałem te ogromne półki pełne książek, poczułem się całkowicie zagubiony. Miała być to prosta misja – znaleźć książkę z przepisami kulinarnymi dla Kuroo – ale w tej bibliotece było tak wiele książek! Próbowałem się nie poddać panice, ale wtedy usłyszałem delikatny głos za sobą. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem dziewczynę. Wyglądała na spokojną i nieśmiałą, ale miała coś ciepłego w oczach. W pierwszej chwili trochę mnie speszyła jej obecność. Jak długo stała tam, obserwując mnie, jak się miotam między półkami? Ale zaraz, ona się uśmiechnęła! Poczułem, jak znikają napięcia, które czułem przed chwilą. Może była tu, żeby mi pomóc? Gdy prowadziła mnie do odpowiedniej sekcji, zauważyłem, że jest bardzo zorganizowana i pewna tego, co robi. Nie wyglądała na taką, która lubi robić dużo hałasu – pewnie dlatego tak lubiła bibliotekę. Miała w sobie coś uspokajającego, jakby jej obecność była czymś stałym, jak cichy szum w tle. Przy niej łatwo było się uspokoić, a przecież to nie jest coś, co przychodzi mi łatwo. To było niesamowite – skąd wiedziała, która książka będzie odpowiednia? Ostatecznie czułem, że zrobiłem coś dobrego – znalazłem książkę dla Kuroo i spotkałem kogoś nowego. Miałem cichą nadzieję, że mój bro znowu mnie wyśle do biblioteki...
Akaashi Keji:
Gdy biegłem ścieżką, zauważyłem ją znowu. To była ta sama dziewczyna, którą widywałem tu wieczorami. Zawsze była pochłonięta bieganiem, wyglądała na spokojną i skupioną, jakby ten rytuał miał dla niej szczególne znaczenie. Nie mogłem się powstrzymać – musiałem podejść i porozmawiać. W końcu to nieczęsto spotykam kogoś takiego. Nie byłem pewien, jak zareaguje. Zazwyczaj nie zaczynam rozmowy z nieznajomymi, ale było w niej coś, co sprawiało, że czułem się swobodnie. Może to jej spokojny uśmiech? Albo ten delikatny sposób, w jaki spoglądała na świat? Niezależnie od tego, czułem, że to dobry moment, by się odezwać. Gdy zaczęliśmy rozmawiać, zauważyłem, że ma w sobie dużo entuzjazmu. Była otwarta i rozmowna, co wprowadzało przyjemny kontrast do mojego zazwyczaj cichego świata. Zwykle wolę milczenie, ale jej sposób bycia był... relaksujący. Jakby każda rozmowa z nią mogła być naturalna, bez przymusu. Gdy zapytała, czy moglibyśmy pobiegać razem jutro, poczułem ciepło w sercu. Była tak delikatna, tak subtelna w swoim pytaniu, jakby obawiała się, że może naruszyć moją przestrzeń. Ale dla mnie była to propozycja, której nie mogłem się oprzeć. To był miły wieczór, może jeden z tych, które zapamiętam na długo. Cieszę się, że ją spotkałem, że zdecydowałem się odezwać. Czułem, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie. Nie chciałem, żeby było.
Satori Tendo:
Kiedy weszła do sali, od razu zwróciłem na nią uwagę. Była drobna, prawie zagubiona w ogromie tej przestrzeni. Miała w sobie coś... delikatnego, ale jednocześnie wyczuwałem w niej determinację, która ją tu sprowadziła. Niektórzy mogliby ją zignorować, myśląc, że nie wytrzyma w tym miejscu pełnym rywalizacji i presji. Ale ja wiedziałem, że w takich jak ona często kryje się coś więcej. Jej postawa mnie intrygowała. Była taka spokojna, mimo że widziałem, jak napinały się jej ramiona. Kiedy spojrzała na mnie, próbowałem rozczytać jej emocje. Czy się bała? Czy się zawaha? A może się wycofa? Ale nie zrobiła żadnej z tych rzeczy. Trzymała się dzielnie, a w jej oczach była mieszanka niepewności i odwagi. Wtedy przyszedł Ushiwaka i przerwał mi, jak zwykle z tym swoim poczuciem sprawiedliwości. Jasne, nie zamierzałem jej naprawdę dręczyć, ale chciałem zobaczyć, z kim mamy do czynienia. Gdy odsunąłem się na bok, poczułem, że może jednak nie wszystko stracone. Ciekaw jestem, jak się rozwinie. Może jeszcze nas zaskoczy. Będę miał ją na oku.
Atsumu Miya:
Nie wierzę, że to się stało. Jak ja mogłem wpaść na nią? Jeszcze ten jej wyraz twarzy, kiedy podniosłem książkę. Spodziewałem się, że będzie zawstydzona, może nawet przeprosi, ale... cholera, ta dziewczyna miała w sobie coś, czego się nie spodziewałem. Spokojna, niepozorna, a tu nagle... bam! Pokazuje mi środkowy palec? Serio? Przecież wyglądała na jedną z tych cichych, spokojnych dziewczyn, które nigdy nie sprawiają problemów. A tu proszę, taka niespodzianka. Może dlatego mnie tak zaskoczyła? Nie pasowała do obrazu, który sobie o niej stworzyłem w tej krótkiej chwili. Ale... coś mi się w tym wszystkim podobało. Cholera, nie wiedziałem, że potrafię wywołać taką reakcję u kogoś, kto wydawał się taki niepozorny. A może to właśnie to mnie zaintrygowało? Że za tym spokojem kryje się ktoś, kto nie boi się pokazać pazurów, kiedy trzeba. To było... interesujące. Coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec naszej historii. Muszę się dowiedzieć, kim ona właściwie jest. (Imię, nazwisko)... tak, zapamiętam to.
Suna Rintarou:
Głupio mi przyznać ale nigdy wcześniej jej nie zauważyłem... a może po prostu zawsze była taka cicha, że zlała się z tłumem? Nie wygląda na typ, który często się pojawia na treningach, ale jej obecność tutaj... coś w niej przykuło moją uwagę. Przypomina mi trochę Kitę, ma w sobie coś z tej jego uporządkowanej, spokojnej energii, ale... jest też coś innego. Jakieś napięcie, które w niej siedzi, coś, co sprawia, że ucieka wzrokiem, jakby bała się, że zobaczę więcej niż powinienem. To mnie intryguje. Czemu tak unika mojego spojrzenia? A może to po prostu zwykła nieśmiałość? Ale czemu przyspieszyła kroku, kiedy na nią spojrzałem? Czyżbym ją aż tak onieśmielał? Albo może... przerażał? Heh, śmieszne, że ktoś taki jak ona, delikatna i spokojna, wywołuje we mnie chęć przyjrzenia się bliżej. Ale jeśli coś nauczyło mnie życie, to to, że najcichsze osoby często kryją w sobie coś interesującego. Na razie, chyba zostawię ją w spokoju. Ale ta nieśmiała dziewczyna właśnie przykuła moją uwagę, i trudno mi będzie o niej zapomnieć. Może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja, żeby sprawdzić, co tak naprawdę siedzi za tym jej nieśmiałym uśmiechem. Kita nie będzie zadowolony...
Kageyama Tobio:
Co za dziwna sytuacja... Przyznam, że nie spodziewałem się, że będę uczyć się angielskiego z kimś innym niż Hinata. Zawsze wyobrażałem sobie, że angielski to coś, co trzeba robić szybko i sprawnie, a nie siedzieć w kawiarni z kawałkiem ciasta i herbatą. Ta dziewczyna, (imię), wygląda na całkiem opanowaną i pewną siebie. Zdziwiło mnie, jak naturalnie wzięła nas pod swoje skrzydła. Jej uśmiech i sposób, w jaki rozłożyła notatki, sprawiają, że wszystko wydaje się mniej stresujące. Może to dlatego, że jest zupełnie inna niż ja? Nie widzę u niej żadnego śladu napięcia, mimo że wkrótce będziemy musieli rozmawiać o gramatyce i słownictwie, co zawsze mnie stresuje. Zamiast tego jej spokój i cierpliwość są niemal... uspokajające. Dziwne, że jestem trochę zestresowany jej obecnością. Nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji. Zawsze jestem na boisku, tam wszystko jest jasne i proste. A teraz... muszę zmierzyć się z zupełnie innym rodzajem wyzwania. Może to dlatego, że ta dziewczyna ma w sobie coś, co sprawia, że nie czuję się pewnie. Jej spokój jest niemal przeciwwagą dla mojej własnej niepewności. I choć trochę mnie to irytuje, nie mogę się nie cieszyć, że trafiłem na kogoś, kto potrafi wprowadzić w takie chwile odrobinę spokoju. No cóż, może nauka angielskiego nie będzie aż tak straszna, jeśli będziemy to robić razem.
Kentaro Kyotani:
Trudno mi to przyznać ale nie mogłem przestać o niej myśleć po tej sytuacji. Była odważna albo szalona. Normalnie w ogóle nie przejmowałbym się kimś takim. Większość ludzi trzymała się ode mnie z daleka, a ja wcale ich nie zachęcałem, żeby było inaczej. Ale ona... była inna. Pamiętałem, jak wyglądała – drobna sylwetka, spięte ramiona, ale w oczach miała coś, co mnie zaskoczyło. Nie było w nich strachu. Zazwyczaj nikt nie zwracał uwagi na moje potyczki z Oikawą, więc dlaczego ona się wtrąciła? Nie rozumiem, dlaczego ale zrobiła na mnie wrażenie. Może po prostu była głupia? Albo nie słyszała o mnie na tyle, żeby wiedzieć, że takich jak ja lepiej omijać z daleka. Była delikatna, to widać na pierwszy rzut oka. Jednak za tym kryło się coś, co trudno było nazwać. Jakaś iskra, która sprawiała, że nie dało się jej zignorować. Próbowałem rozczytać jej spojrzenie, kiedy na mnie patrzyła. Wyglądało jakby próbowała mnie zrozumieć. Nikt nigdy nie próbował, więc dlaczego ona? Musiałem jej się przyjrzeć.
Pisząc to strasznie przypominają mi się czasy kiedy pisałam scenariusze z Kuroko no basket. Może kiedyś będę to kontynuować ale jak na razie Haikyuu na tapecie. Jak się wam podobał rozdział? Zostawcie coś po sobie! Damy radę do 15 polubień pod tym rozdziałem? Która z postaci wam się jak na razie podoba najbardziej? Dajcie znać w komentarzu!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro