Rozdział 2
Otworzyłam oczy kiedy do moich uszu wdarł się dźwięk budzika. Na myśl o tym, że dzisiaj idę do nowej szkoły, wzięłam poduszkę i głośno w nią krzyknęłam. W końcu odsunęłam ją od twarzy i podniosłam się z wygodnego łóżka.
Idąc do łazienki przeciągnęłam się i ziewnęłam. Stojąc przed lustrem opłukałam twarz wodą, umyłam zęby, zrobiłam siku i ponownie stanęłam przed lustrem.
Swoje brązowe włosy - które miałam po mamie i które były raz proste a raz kręcone. - rozczesałam i zrobiłam dwa warkocze holenderskie. Oczy koloru brązowego - które tym razem były po tacie. - przejechałam tylko tuszem.
Ludzie i rodzina mówili, że byłam bardziej podobna do taty. Te same oczy, nos, usta i upartość. Po mamie włosy, wzrost, krągłości, których mi nie brakowało i pasję do muzyki.
Tak... muzyka to coś co kocham całym sercem i z czym mam na codzień styczność. Mama mi mówiła, że mam coś zrobić w tym kierunku, ale ja po prostu się boję.
- Han ! Wstałaś? - usłyszałam głos Kate.
- Tak, zaraz przyjdę!
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z łazienki.
Stanęłam przed szafą i wyciągnęłam z niej czarne spodnie, bordową bluzkę z krótkim rękawem i odkrytymi ramionami, a na to czarny kardigan.
Popsikałam się jeszcze moim ulubionym perfumem i weszłam na górę.
W kuchni była tylko mama, która czytała gazetę i piła kawę.
- Hej. - pocałowałam ją w policzek. - Chrisa nie ma ?
- Jest, zaraz pewnie przyjdzie.
- Okej. - usiadłam obok niej i zabrałam się za śniadanie. - Co czytasz ?
- Szukam pracy skarbie.
Pokiwałam głową, choć ona tego nie widziała i kontynuowałam jedzenie.
Po chwili w kuchni pojawił się Chris, który na nasz widok uśmiechnął się.
- Witam śliczne panie. - powiedział. Usiadł naprzeciw nas i również zajął się śniadaniem.
- Co tam ciekawego czytasz ? - zapytał z pełną buzią.
- Szukam pracy.
- Przecież mówiłem ci, że możesz pracować u mnie.
Kate podniosła głowę znad gazety i spojrzała na niego z mordem w oczach.
- Mówiłam ci już tyle razy, że nie będę u ciebie pracować.
- No, ale dlaczego nie ?
- Bo się do tego nie nadaję. Hannah mogłaby tam pracować, bo się na tym wszystkim zna, a ja nie.
- Mama ma rację. - wtrąciłam się.
- No widzisz. - wskazała na mnie ręką. - Zrozum, że nie znam się na tych wszystkich silnikach, autach, olejach i tak dalej.
- Dobra, już dobra. Poddaje się. - uniósł do góry ręce w geście poddania.
Wszyscy powróciliśmy do wcześniej wykonywanych czynności.
Od jakiegoś czasu myślałam, żeby po zakończeniu szkoły pracować u Chrisa. Nawet sam mi to kiedyś zaproponował. Wood posiada dwie firmy. Jedną z samochodami, a drugą z motorami i obie powodziły się znakomicie.
Pasję do motorów odziedziczyłam również po ojcu, który był nimi zachwycony i miał ich kilka, ale sprzedał je, bo potrzebował pieniędzy na leczenie.
- Han ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos.
- Tak ?
- Podwiozę cię do szkoły okej ?
- Jasne, nie ma problemu. Dzięki.
- To zbieraj się, bo musimy już ruszać.
Pokiwałam głową i wstałam. Zaniosłam talerz do zlewu i dałam Kate buziaka na pożegnanie. Ta również się ze mną pożegnała i życzyła miłego dnia w szkole.Ubrałam jeszcze czarne wansy, wzięłam torbę i wyszłam z domu.
Podeszłam do granatowego audi i usiadłam na miejscu pasażera. Wood odpalił samochód, który wydał z siebie przyjemny dla ucha dźwięk i wyjechał na drogę.
Podczas jazdy mężczyzna opowiadał mi o swojej pracy, o klientach, - tych dobrych i gorszych. - którzy mieli różne zachcianki. Powiedział też, że jeśli będę chciała sobie dorobić to mogę pracować u niego w weekendy.
Droga do szkoły nie trwała długo. Po około dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Chris zatrzymał auto przed wjazdem na parking i spojrzał na mnie.
- Postaram się ciebie odebrać ze szkoły, ale nie wiem czy zdążę się ze wszystkim wyrobić w pracy. - powiedział.
- Spokojnie, zawsze mogę iść pieszo. Nie śpiesz się.
- Jednak postaram się być na czas. Powodzenia w nowej szkole.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Po chwili już go nie było, a ja zostałam całkiem sama. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam przed siebie.
Rozejrzałam się po całym parkingu, aż w oko wpadła mi pewna grupka ludzi. Stali oni przy swoich samochodach, które na pewno nie były tanie. Od Mercedesa po BMW, prawie wszystkie były czarne, ale tylko jedno z nich przykuło moją uwagę. A mianowicie wściekle różowy mini Cooper, a przy nim blond włosa dziewczyna w ubraniu czirliderki, która patrzyła na wszystkich z wyższością.
Westchnęłam i weszłam do szkoły. W środku były tabliczki informacyjne dlatego dość szybko odnalazłam sekretariat.
Stanęłam przed drzwiami i zapukałam dwa razy, weszłam do środka. Na krześle przy biurku siedział mężczyzna około czterdziestki i wypełniał jakieś papiery.
W końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Dzień dobry. - powiedziałam. - Jestem nową uczenni...
- Tak, tak wiem. Chwileczkę... - zaczął czegoś szukać między stosem papierów. - Mam, podejdź bliżej. - spełniłam jego prośbę. - Hannah Simpson ?
- Zgadza się.
- Dobrze. Twój plan lekcji i kod do szafki, który możesz zmienić. - podał mi rzeczy i uśmiechnął się. - Miłego pierwszego dnia w naszej szkole.
- Dziękuję i panu również miłego dnia.
Ostatni raz uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z pomieszczenia.Spojrzałam na dzisiejszy plan. Angielski sala numer dwadzieścia dziewięć.
Do rozpoczęcia lekcji pozostało sześć minut, a ja dalej szukałam sali. Ostatecznie znalazłam ją na drugim piętrze.
Weszłam do środka, a wzrok wszystkich spoczął na mnie. Przewróciłam oczami i usiadłam w przedostatniej ławce pod ścianą. Jeszcze parę osób posyłało mi ukradkiem spojrzenia, które ciągle ignorowałam.
Kiedy zadzwonił dzwonek, nauczyciel wszedł do środka i usiadł przy biurku. Spojrzał znad okularów na cala klasę, a swój wzrok dłużej zatrzymał na mnie. Po chwili zanotował coś w swoim zeszycie i wstał.
- Widzę, że mamy w klasie nowa koleżankę. Hannah ? Tak ? - zapytał.
- Tak.
- Dobrze, w takim razie witamy w nowej szkole. Nazywam się...
Przerwał kiedy do klasy wpadło dwóch rozesmianych chłopaków, którzy w ogóle nie przejęli się faktem, że nauczyciel jest w środku.
- Proszę, proszę... a któż to postanowił do nas dołączyć. - zaczął. - Turner! Sharman! Gdzieście byli ?
- Trener nas zatrzymał, bo dzisiaj mieliśmy mieć trening, a ja...
- Dość! Nie chce mi się was słuchać. Siadajcie i bądźcie cicho.
Nauczyciel ponownie usiadł przy biurku, a chłopaki, którzy dalej się śmiali, ruszyli w moją stronę.
Dopiero teraz mogłam się im dokładnie przyjrzeć. Ten, który był bliżej był wysoki, miał ciemnobrazowe włosy i tego samego koloru oczy. Miał na sobie czarną opinającą jego mięśnie koszulkę i tego samego koloru spodnie.
Za nim szedł jeszcze wyższy chłopak z troszkę jaśniejszymi lekko kręconymi włosami i niebieskimi jak ocean oczami. Ubrany był w szarą koszulkę, przez które było widać jego mięśnie i czarne spodnie. Z powrotem powróciłam do jego twarzy gdzie widniał łobuzerski uśmieszek.
Brunet usiadł obok mnie, a jego kolega za nami. Czułam jak oboje mi się przyglądają. Kątem oka zauważyłam jak jeszcze parę osób coś do siebie mówi i wskazuje na mnie palcem.
Przewróciłam oczami i powróciłam do rysowania wzorków w zeszycie kiedy poczułam lekkie szturchnięcie. Odwróciła głowę w bok napotykając uśmiechniętą twarz brązowo okiego.
- Jestem Nicholas, ale mów mi Nick. - wyciągnął dłoń.
- Hannah. - podałam mu swoją. Ucałował jej wierzch.
- A ja Daniel. - powiedział chłopak za mną.
Spojrzałam na niego, puścił mi oczko. Westchnęłam i powróciłam do rysowania.
Po kilku minutach poczułam szarpniecie za włosy, ktore po chwili powtórzyło się ponownie. Odwróciłam się w stronę Daniela, który uśmiechał się łobuzersko i wysłał mi całusa w powietrzu.
- To będzie ciężki rok. - pomyślałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro