Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Otworzyłam oczy kiedy do moich uszu wdarł się dźwięk budzika. Na myśl o tym, że dzisiaj idę do nowej szkoły, wzięłam poduszkę i głośno w nią krzyknęłam. W końcu odsunęłam ją od twarzy i podniosłam się z wygodnego łóżka.

Idąc do łazienki przeciągnęłam się i ziewnęłam. Stojąc przed lustrem opłukałam twarz wodą, umyłam zęby, zrobiłam siku i ponownie stanęłam przed lustrem.

Swoje brązowe włosy - które miałam po mamie i które były raz proste a raz kręcone. - rozczesałam i zrobiłam dwa warkocze holenderskie. Oczy koloru brązowego - które tym razem były po tacie. - przejechałam tylko tuszem.

Ludzie i rodzina mówili, że byłam bardziej podobna do taty. Te same oczy, nos, usta i upartość. Po mamie włosy, wzrost, krągłości, których mi nie brakowało i pasję do muzyki.

Tak... muzyka to coś co kocham całym sercem i z czym mam na codzień styczność. Mama mi mówiła, że mam coś zrobić w tym kierunku, ale ja po prostu się boję.

- Han ! Wstałaś? - usłyszałam głos Kate.

- Tak, zaraz przyjdę!

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z łazienki.

Stanęłam przed szafą i wyciągnęłam z niej czarne spodnie, bordową bluzkę z krótkim rękawem i odkrytymi ramionami, a na to czarny kardigan.

Popsikałam się jeszcze moim ulubionym perfumem i weszłam na górę.

W kuchni była tylko mama, która czytała gazetę i piła kawę.

- Hej. - pocałowałam ją w policzek. - Chrisa nie ma ?

- Jest, zaraz pewnie przyjdzie.

- Okej. - usiadłam obok niej i zabrałam się za śniadanie. - Co czytasz ?

- Szukam pracy skarbie.

Pokiwałam głową, choć ona tego nie widziała i kontynuowałam jedzenie.

Po chwili w kuchni pojawił się Chris, który na nasz widok uśmiechnął się.

- Witam śliczne panie. - powiedział. Usiadł naprzeciw nas i również zajął się śniadaniem.

- Co tam ciekawego czytasz ? - zapytał z pełną buzią.

- Szukam pracy.

- Przecież mówiłem ci, że możesz pracować u mnie.

Kate podniosła głowę znad gazety i spojrzała na niego z mordem w oczach.

- Mówiłam ci już tyle razy, że nie będę u ciebie pracować.

- No, ale dlaczego nie ?

- Bo się do tego nie nadaję. Hannah mogłaby tam pracować, bo się na tym wszystkim zna, a ja nie.

- Mama ma rację. - wtrąciłam się.

- No widzisz. - wskazała na mnie ręką. - Zrozum, że nie znam się na tych wszystkich silnikach, autach, olejach i tak dalej.

- Dobra, już dobra. Poddaje się. - uniósł do góry ręce w geście poddania.

Wszyscy powróciliśmy do wcześniej wykonywanych czynności.

Od jakiegoś czasu myślałam, żeby po zakończeniu szkoły pracować u Chrisa. Nawet sam mi to kiedyś zaproponował. Wood posiada dwie firmy. Jedną z samochodami, a drugą z motorami i obie powodziły się znakomicie.

Pasję do motorów odziedziczyłam również po ojcu, który był nimi zachwycony i miał ich kilka, ale sprzedał je, bo potrzebował pieniędzy na leczenie.

- Han ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos.

- Tak ?

- Podwiozę cię do szkoły okej ?

- Jasne, nie ma problemu. Dzięki.

- To zbieraj się, bo musimy już ruszać.

Pokiwałam głową i wstałam. Zaniosłam talerz do zlewu i dałam Kate buziaka na pożegnanie. Ta również się ze mną pożegnała i życzyła miłego dnia w szkole.Ubrałam jeszcze czarne wansy, wzięłam torbę i wyszłam z domu.

Podeszłam do granatowego audi i usiadłam na miejscu pasażera. Wood odpalił samochód, który wydał z siebie przyjemny dla ucha dźwięk i wyjechał na drogę.

Podczas jazdy mężczyzna opowiadał mi o swojej pracy, o klientach, - tych dobrych i gorszych. - którzy mieli różne zachcianki. Powiedział też, że jeśli będę chciała sobie dorobić to mogę pracować u niego w weekendy.

Droga do szkoły nie trwała długo. Po około dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Chris zatrzymał auto przed wjazdem na parking i spojrzał na mnie.

- Postaram się ciebie odebrać ze szkoły, ale nie wiem czy zdążę się ze wszystkim wyrobić w pracy. - powiedział.

- Spokojnie, zawsze mogę iść pieszo. Nie śpiesz się.

- Jednak postaram się być na czas. Powodzenia w nowej szkole.

- Dzięki. - uśmiechnął się.

Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Po chwili już go nie było, a ja zostałam całkiem sama. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam przed siebie.

Rozejrzałam się po całym parkingu, aż w oko wpadła mi pewna grupka ludzi. Stali oni przy swoich samochodach, które na pewno nie były tanie. Od Mercedesa po BMW, prawie wszystkie były czarne, ale tylko jedno z nich przykuło moją uwagę. A mianowicie wściekle różowy mini Cooper, a przy nim blond włosa dziewczyna w ubraniu czirliderki, która patrzyła na wszystkich z wyższością.

Westchnęłam i weszłam do szkoły. W środku były tabliczki informacyjne dlatego dość szybko odnalazłam sekretariat.

Stanęłam przed drzwiami i zapukałam dwa razy, weszłam do środka. Na krześle przy biurku siedział mężczyzna około czterdziestki i wypełniał jakieś papiery.

W końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.

- Dzień dobry. - powiedziałam. - Jestem nową uczenni...

- Tak, tak wiem. Chwileczkę... - zaczął czegoś szukać między stosem papierów. - Mam, podejdź bliżej. - spełniłam jego prośbę. - Hannah Simpson ?

- Zgadza się.

- Dobrze. Twój plan lekcji i kod do szafki, który możesz zmienić. - podał mi rzeczy i uśmiechnął się. - Miłego pierwszego dnia w naszej szkole.

- Dziękuję i panu również miłego dnia.

Ostatni raz uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z pomieszczenia.Spojrzałam na dzisiejszy plan. Angielski sala numer dwadzieścia dziewięć.

Do rozpoczęcia lekcji pozostało sześć minut, a ja dalej szukałam sali. Ostatecznie znalazłam ją na drugim piętrze.

Weszłam do środka, a wzrok wszystkich spoczął na mnie. Przewróciłam oczami i usiadłam w przedostatniej ławce pod ścianą. Jeszcze parę osób posyłało mi ukradkiem spojrzenia, które ciągle ignorowałam.

Kiedy zadzwonił dzwonek, nauczyciel wszedł do środka i usiadł przy biurku. Spojrzał znad okularów na cala klasę, a swój wzrok dłużej zatrzymał na mnie. Po chwili zanotował coś w swoim zeszycie i wstał.

- Widzę, że mamy w klasie nowa koleżankę. Hannah ? Tak ? - zapytał.

- Tak.

- Dobrze, w takim razie witamy w nowej szkole. Nazywam się...

Przerwał kiedy do klasy wpadło dwóch rozesmianych chłopaków, którzy w ogóle nie przejęli się faktem, że nauczyciel jest w środku.

- Proszę, proszę... a któż to postanowił do nas dołączyć. - zaczął. - Turner! Sharman! Gdzieście byli ?

- Trener nas zatrzymał, bo dzisiaj mieliśmy mieć trening, a ja...

- Dość! Nie chce mi się was słuchać. Siadajcie i bądźcie cicho.

Nauczyciel ponownie usiadł przy biurku, a chłopaki, którzy dalej się śmiali, ruszyli w moją stronę.

Dopiero teraz mogłam się im dokładnie przyjrzeć. Ten, który był bliżej był wysoki, miał ciemnobrazowe włosy i tego samego koloru oczy. Miał na sobie czarną opinającą jego mięśnie koszulkę i tego samego koloru spodnie.
Za nim szedł jeszcze wyższy chłopak z troszkę jaśniejszymi lekko kręconymi włosami i niebieskimi jak ocean oczami. Ubrany był w szarą koszulkę, przez które było widać jego mięśnie i czarne spodnie. Z powrotem powróciłam do jego twarzy gdzie widniał łobuzerski uśmieszek.

Brunet usiadł obok mnie, a jego kolega za nami. Czułam jak oboje mi się przyglądają. Kątem oka zauważyłam jak jeszcze parę osób coś do siebie mówi i wskazuje na mnie palcem.

Przewróciłam oczami i powróciłam do rysowania wzorków w zeszycie kiedy poczułam lekkie szturchnięcie. Odwróciła głowę w bok napotykając uśmiechniętą twarz brązowo okiego.

- Jestem Nicholas, ale mów mi Nick. - wyciągnął dłoń.

- Hannah. - podałam mu swoją. Ucałował jej wierzch.

- A ja Daniel. - powiedział chłopak za mną.

Spojrzałam na niego, puścił mi oczko. Westchnęłam i powróciłam do rysowania.

Po kilku minutach poczułam szarpniecie za włosy, ktore po chwili powtórzyło się ponownie. Odwróciłam się w stronę Daniela, który uśmiechał się łobuzersko i wysłał mi całusa w powietrzu.

- To będzie ciężki rok. - pomyślałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro