Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

-Siadajcie.-usłyszałam głos wchodzącego do klasy pana Styles'a.

-Sprawdzę obecność na tej lekcji.-powiedział patrząc na nas wszystkich.
Wyczytywał kolejno nazwiska.

-Melody Morgan..-mruknął szukając mnie wzrokiem.

-Jestem-powiedziałam.

-Na poprzedniej lekcji cię nie było?-spytał unosząc brew.

-Tak.

-Z jakiego powodu?-Harry Styles spytał będąc dociekliwym.

-Eee...no.Bo ja...-zaczęłam się tłumaczyć.

-Zostaniesz na moment na przerwie,dobrze?

-Czy to konieczne?-jęknęłam zażenowana.

-Tak.Jeśli JA tak mówię to znaczy,że to konieczne.-oschle powiedział i posłał mi wrogie spojrzenie.

-Z racji tego,że wasza nauczycielka od chemii nie przekazała mi żadnego materiału do przerobienia,to sobie pogadamy.-powiedział Styles przeciągając się na krześle.-Będziemy zadawać sobie pytania-dodał

-Dziecinada...-szepnęłam sama do siebie.

-Najpierw ja będę zadawać pytanka wam,a potem wy mi.Zacznę od pierwszej ławki tego rzędu -powiedział wskazując na rząd,w którym siedziałam.

-Twoja ulubiona książka i powody dlaczego ona ci się poda?Podaj trzy powody.-powiedział do siedzącej w pierwszej ławce Emmy.
Ta odpowiedziała na jego pytanie.Zadał kolejne pytania pozostałym osobom.Teraz moja kolej.Spojrzał na mnie i się na moment zamyślił.

-Ulubiona pora w ciągu całej doby?Podaj trzy powody dlaczego ta a nie inna.

-Myślę,że...noc.-odpowiedziałam

-Bo można spać?-spytał rozbawiony psycholog,a uczniowie parsknęli śmiechem.

-Nie.Dlatego,że po pierwsze nikt mi nie mówi co mam wtedy robić i nikt nie naruszy mojej prywatności,po drugie mogę być sama,rozmyślać.A po trzecie to...-urwałam wypowiedź i zrobiło mi się smutno.

-Tak,panno Morgan?-spojrzał na mnie uważnie Styles.

-Ale...

-Mów-rozkazał psycholog.

-A po trzecie można sobie tak płakać,płakać i nikt nas nie usłyszy...-szepnęłam,ale on to doskonale usłyszał bo stał nade mną i patrzył mi w oczy z lekkim niepokojem.
Słysząc mój trzeci powód zmarszczył lekko czoło.

***
(Po lekcji)

Zgodnie z umową zostałam po tej lekcji w klasie.
Harry Styles zbliżył się do mnie i spojrzał w moje oczy.Obserwowałam z bliska jego mimikę twarzy.
-Czemu cię nie było na pierwszej lekcji?-ponownie spytał.
Nie odpowiedziałam.Odsunęłam się i patrzyłam w podłogę.

-Jeszcze wytłumacz mi co z twoją wargą i ręką.-rzekł.
Przestraszona schowałam lewą rękę za plecy,ale zorientowałam się że chodzi mu o prawą,na której został ślad po incydencie z ojcem.

-Warga?Eee schodziłam ze schodów w domu i się przewróciłam.Ręka?Też przez ten upadek -wymamrotałam kłamiąc mu w żywe oczy.

-To dobrze,bo się zmartwiłem że ktoś ci coś zrobił -szepnął uśmiechając się.

-Nie,wszystko w porządku.-powiedziałam zdławionym głosem,ale po chwili lekko się uśmiechnęłam .
Dobrze usłyszeć że jest na tym świecie osoba,która się o mnie zmartwiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro