Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

-O cholera!-krzyknęłam zrywając się z łóżka.Do rozpoczęcia pierwszej lekcji pozostało 20 minut,a ja w tym czasie zdążę co najwyżej się ubrać !No i pomalować.
Gdy już się ubrałam (co zajęło mi jednak tylko 5 minut) uchyliłam drzwi swojego pokoju i usłyszałam gniewne mamrotanie ojca.

-Melody-usłyszałam jego warknięcie.

-Co?-spytałam jednocześnie kończąc makijaż ( co zajęło mi kolejne 5 minut).

-Zejdź tu-usłyszałam jego chłodny głos.
To nie wróżyło niczego dobrego.No cóż,mój ojciec był trochę...patologiczny?No nie wiem jak to określić,ale niestety żywił wobec mnie przemoc.Moja matka się z nim rozwiodła trzy lata temu zabierając ze sobą mego starszego o 11 miesięcy brata Louis'a.
Od tego czasu ojciec wpadł w jeszcze większą paranoję.Przed rozwodem także zachowywał się czasami nagannie,ale po rozłące bywa gorzej.I czasem zdarza mu się napić.I to ostro.
Wtedy jest najgorzej.

-Tak?-spytałam zachowując między nim a mną dużą odległość.

-Co to za kolejna jedynka z chemii?!-wrzasnął na mnie.
Nie przestraszyłabym się tak bardzo gdyby nie ten fakt,że poczułam od niego alkohol.To się skończy źle w takim razie...
-Ja to poprawię-powiedziałam zagryzając policzki od środka.

-Co poprawisz?! Ty gówno poprawisz!Bo gówno umiesz ! Nic nie robisz! Lenistwo to jest! Ty NICZEGO do cholery nie umiesz!-zaczął krzyczeć i złapał mnie za rękę tak mocno,że poczułam przechodzący prąd pod skórą.

-Tato..-szepnęłam przestraszona.On mnie uderzył i poczułam krew lecącą z moich ust.
W moich oczach pojawiły się łzy.Natychmiast złapałam torbę i wybiegłam z domu.
Po drodze zaczęłam biec,aby się nie spóźnić.Lecz zanim dobiegłam do szkoły minęła już pierwsza lekcja.Weszłam akurat w momencie,w którym rozległ się dzwonek na przerwę.Przygnębiona po porannym zajściu z ojcem,usiadłam na ławce i schowałam twarz we włosach.

-Melody!-usłyszałam nade mną głos Spencer,mojej przyjaciółki z klasy.

-Spencer...-mruknęłam.

-Czemu cię nie było?-odrazu spytała siadając obok mnie.

-Ah...eee no ten.-wydukałam z siebie.

-No?I powiedz mi jeszcze dlacze...o Boże,Melody!Twoja warga...i ręka!-pisnęła ze strachem w oczach.

-Dlatego mnie nie było...-szepnęłam.

-Oh,zrób coś z tym!Zgłoś to komuś...to przecież przemoc!-jęknęła Spencer.

-Ta-mruknęłam zakrywając twarz w rękach.

-O co tym razem poszło?-spytała Spencer.

-O jedynkę z chemi...do tego był pod wpływem alkoholu.Wiesz jaki wtedy jest...-wytłumaczyłam coraz bardziej przygnębiona.

-Tak.A w ogóle chciałam ci powiedzieć że dziś na pierwszej lekcji nie było chemii,bo się babka od chemii rozchorowała.Była lekcja z tym nowym psychologiem.Teraz powinniśmy mieć drugą godzinę chemii,tak jak w planie.Ale będziemy mieć znów z tym facetem.-wyjaśniła mi Spencer.
Teraz usłyszałyśmy dzwonek na lekcje.Na lekcję z panem Styles'em.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro