20. Avada Kedavra
Minął tydzień, od chwili gdy Lord Voldemort wpadł z Malfoy'ami do Wielkiej Sali w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Uczniowie domów Godryka, Helgi i Roweny unikali go jak tylko mogli. Natomiast Ślizgoni traktowali go jak króla, którym według nich był. Związek Harry'ego z Draconem, można powiedzieć, był bardzo udany.
Siedzieli ze sobą na każdym przedmiocie, w pokoju wspólnym, mieli już nawet własną kanapę, którą inni Ślizgoni nazywali ,,Kanapa Riddle'ya i Malfoy'a". Może i nie ciekawa nazwa no, ale jakaś była.
Nauczyciele ignorowali Pottera. Na lekcjach, o nic się go nie pytali, testy podsyłali mu za pomocą magii. Nie licząc oczywiście Severusa. Ten nadal gadał normalnie z chłopakiem. Nawet bardziej niż zwykle. Czasami zamiast testów, Nietoperz wołał chłopaka i gadali, gdy reszta pisała.
Za to Dumbledore za każdym razem gdy patrzył na Harry'ego w jego oczach można było widzieć nienawiść. Nienawiść tak głęboką, że aż szokującą. Jego drugim pomiotem nienawiści był młody Malfoy. Lecz gdy wzrok dyrektora, kierował się na blondyna, w jego oczach pojawiała się beznamiętna kalkulacja.
###
-Draco? Gdzie jesteś? Kotek? - Harry wolał chłopaka - Pansy? Nie wiesz gdzie on przypadkiem jest? - zapytał dziewczyny.
-Dyrektor go wolał do siebie!
Chłopak wyleciał szybko z PW biegnąc ile sił w nogach, do gabinetu dyrektora.
Po co on co wziął? Po co?
Zderzył się z jakimś ciałem.
-Profesorze! Draco.... Dumbledor... - wysapał.
-Powoli Potter. Mów o co chodzi.
-Dyrektor, zawołał Malfoya! Musimy tam iść! - krzyknął.
Snape szybko go pociągnął za sobą. Ruszyli po schodach biorąc po dwa jednocześnie aby jak najszybciej tam dotrzeć.
Gdy pojawili się pod chimerą Severus powiedział :
-Śmieć Voldemortowi.
Gdy posąg ich przepuścił na palcach podeszli do drzwi. Usłyszeli głos profesora :
-I co? Dlaczego musieliście zamordować Złotego Chłopca? Czy ten twój Pan wie ile ja musiałem poświęcić, żeby go tak wytresować? - waarczał.
-My nic nie zrobiliśmy! To ty go skrzywdziłeś. My go pokochaliamy.
-ŚMIECIOŻERCY NIE KOCHAJĄ! - wrzasnął Dyrektor.
-Kochają! Ja go kocham! Jego ojciec go kocha! Moi rodzice! Nawet... - nie dokończył, lecz usłyszeli splunięcie.
-On znowu stanie się Wybrańcem gdy ty zginiesz, a on będzie myślał, że to ten potwór - wyszeptał - Avada...
Harry otworzył drzwi, szybko rzucając się w stronę związanego chłopaka.
-...Kedavra! - wykrzyczał Drops.
Klątwa zamiast w Dracona, uderzyła Harrisona. Całe powietrze jakby zamarło.
Jego ciało osunęło się bezwładnie na ziemię. Gdy ucichł ostatni upadający palec, Snape wymierzył różdżką w byłego dyrektora i wyszeptał z łzami w oczach :
-Avada Kedavra!
Blondyn rzucił się z płaczem do bruneta. Opadł na jego klatkę piersiową i szlochając szepnął :
-Kocham Cię, Harry! Kocham.
Po czym złożył na zimnych ustach ostatni pocałunek.
-Żegnaj ukochany!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro