Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Lord Voldemort do usług

-Draco!!! - czarnowłosy chłopak wyjęczał znad stołu - Podaj mi ketchup!!!

Białowłosy podniósł idealnie wyciętą brew.

-Nie wiem, czy widzisz, ale ta rzecz zwana potocznie ketchupem, stoi dwadzieścia centymetrów obok twojej głowy leżącej na stole.

-Ale Dracccco! Mi się chce taaak bardzo spać! - westchnął młody Riddle.

-Wiesz, nie musiałeś siedzieć do drugiej w nocy, gadając z Pansy o żelkach!

-Ale Dracccco! To był baaardzo ważny temaaat! Nawet nie wiesz jaka ta rozmowa była zajmująca.

-No i co z tego? - ironizował arystokrata.

-Nie to nie! - burknął Harry, sięgając po ketchup.

-Oj no kotek! - roześmiał się Dracon.

Riddle odwrócił się bokiem do swojego chłopaka, udając, że go tam w ogóle nie ma.

-A.... - niedokończył niebieskooki, gdyż tamten moment, wybrali sobie na wejście : Lucjusz i Narcyza Malfoy oraz O ZGROZO! Tom Marvolo Riddle, znany bardziej jako Lord Voldemort.
Arystokraci skierowali swoje kroki w kierunku Dumbledore'a.

-Witaj, Albusie! - odezwał się dystyngowany głos Marvola.

-Tom! Co ty tu robisz? - wykrzyknął zdumiony i przerażony jednocześnie Dumbledore.

-Przyszedłem, ponieważ wezwałeś mnie, z racji iż mój syn pobił pana Weasley'a. Lord Voldemort do usług! - powiedział patrząc na uczniów.

Na jego słowa Gryfoni, Puchoni i Krukoni zerwali się na nogi, po czym popychając się, jak najszybciej starali się uciec z wielkiej sali. Ślizgoni natomiast pokłonili głowy.

-Co? Jakiego syna? Harry nie jest twoim synem!

-Oczywiście, że jest. I ty doskonale o tym wiesz. Zresztą tak samo jak Harrison. Więc, masz coś mi do powiedzenia, względem tego hmm... incydentu? - wzrok Toma odnalazł sylwetkę jego syna.

-Nic Voldemorcie! - warknął Trzmiel - Ale ty nie powinieneś tu wejść! Nie masz prawa! Osłony nie mogły Cię przepuścić.

-Z racji, iz mój potomek jest królem Hogwartu, mogłem wejść, oraz mogę wyjść, kiedy tylko chcę! A teraz wybacz ale muszę iść! Rajdy na Mugoli same się nie zrobią. A ty synu - zwrócił się do Harry'ego - Dobry wybór z panem Malfoy'em.

Lucjusz i Narcyza spojrzali na obu chłopców oniemiali. Zrefleksowali się dopiero, gdy ich Pan wyszedł z Sali.

Wokół Harrisona wybuchły szepty Śluzgonów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro