Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie tylko wierzby płaczą...

Szedłem cicho po korytarzu. Byłem w Sali Wejściowej. Zza otwartych, dębowych drzwi, wiał ciepły, wiosenny wietrzyk. Postanowiłem pójść na błonia. Zauważyłem siedzącą pod wierzbą, skuloną postać. Z daleka dostrzegłem, że chłopakowi trzęsły się ramiona. Podszedłem do blondyna. Usiadłem w ciszy koło niego, starając się, żeby go nie przytulić. Wsłuchując się w spazmatyczny szloch szesnastolatka, miałem ochotę ukatrupić tego, kto sprawił, że on płacze. Po dłuższej chwili się uspokoił i spojrzał na mnie zaczerwienionymi oczami w kolorze roztopionego srebra. Otarł łzy, a jego twarz przybrała maskę obojętności.

- Czego tu chcesz, Potter? - wypluł to z siebie, usiłując ukryć ból w swoim głosie. Położyłem swoją dłoń na jego.

- Ciebie - mruknąłem, i kładąc dłoń na jego arystokratycznej twarzy, pocałowałem go delikatnie. Po chwili odwzajemnił mój pocałunek, otwierając usta i wpuszczając mnie do środka.(ale co, on miał drzwi zamiast ust i ten drugi tam wszedł czy ki chuj? \imyourkhaleesi ) Po chwili odsunął się ode mnie z konsternacją.

- Potter... Nie powinienem był... - mruknął pod nosem, a ja uśmiechnąłem się ciepło.

- Powinieneś. Powinieneś był i dobrze, że to zrobiłeś - na moje słowa, w jego oczach zabłysło zdziwienie. Złapał mnie za ręce.

- Kocham cię, Potter. - mruknął, a ja nie wiedzieć kiedy, znalazłem się na jego kolanach. Wdychałem jego delikatną, liliową woń. Wtuliłem nos w jego szyję.

- Kocham ciebie, Draco - mruknąłem w jego szyję, ocieplając ją oddechem. Westchnął.

- Związek ze mną nie będzie łatwy. Jesteś na to gotowy? - oderwałem się od jego szyi i spojrzałem w jego oczy, unosząc lekko jego podbródek.
- Na nic nie byłem bardziej gotowy - powiedziałem. Draco się zaśmiał.

- Boisz się, Potter?

- Chciałbyś - mruknąłem i wpiłem się w jego chłodne usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro