8
Kylie
- Nie mogę się doczekać przedstawienia. Jeszcze tylko półtora tygodnia - rozmarzyła się Sam.
Siedzieliśmy razem z nią i Dylan'em na stołówce, jedząc lunch. Za chwilę miałam mieć Angielski, na którego miałam nauczyć się wiersza. Oczywiście zmęczenie po treningu wygrało i położyłam się wcześniej spać. Rano zamierzałam wstać jakieś pół godziny wcześniej niż zawsze, aby choć spojrzeć na ten wiersz. Jednak nie miałam siły wstać.
Szybko wyciągnęłam z torby książkę i od razu przerzuciłam stronę na tą, którą zaznaczyłam wczoraj karteczką.
- Czego się uczysz? - zaciekawił się Dylan.
Pokazałam mu książkę z wierszem.
- Musisz nauczyć się na pamięć?
- Niestety - odparłam, wzdychając z niezadowolenia. - Wczoraj nie miałam siły nawet otworzyć książkę...
- Masz coraz gorsze oceny. Co się z tobą dzieje? - Samantha uniosła brwi. Po chwili coś sobie uświadomiła i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. - Albo masz za dużo treningów, albo się zakochałaś.
Lekko szturchnęłam ją w ramię, śmiejąc się. Znów przeniosłam wzrok na książkę, ale nie dane było mi nauczyć się tego wiersza, bo znów ktoś mi przerwał. Tym razem nie był to ani Dylan ani Sam. Obok naszego stoliku stał Kayden. Popatrzyłam na niego pytająco.
Zauważyłam, że ślad po piłce już prawie zniknął z jego twarzy. Chłopak był dzisiaj ubrany w białą koszulkę na krótki rękach i dopasowane czarne jeansy. Jego włosy były dzisiaj ułożone idelanie na prawy bok. Zawsze po treningu ma potargane, które moim zdaniem, wyglądają dużo lepiej niż takie idaelanie ułożone. Przynajmniej mi się bardziej podoba w takim wydaniu.
Kayden wysłał mi krótki uśmiech, po czym przywitał się z moimi przyjaciółmi. Zastanawiałam się co takiego chciał, że przyszedł tutaj.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zaciekawiona.
- Możemy pogadać?
Spojrzałam na chłopaka z lekkim wahaniem.
- Musimy iść. Nie mogę spóźnić się na matematykę. - Sam szturchnęła Dylan'a w łokieć i wysłała mu porozumiewawcze spojrzenie. Obydwoje od razu wstali od stolika i odeszli, żegnawszy się z nami.
Mentalnie uderzyłam się ręką w głowe, patrząc na ich dziecinne zachowanie. Znam Sam i wiem, że nienawidzi matematyki i najchętniej codziennie by z niej uciekała.
Kayden zaśmiawszy się, usiadł centralnie na przeciwko mnie. W tym momemcie miałam ochotę przywalić mu stopą w piszczel, ale powstrzymałam się. Nie chciałam mieć przez niego kłopotów.
- Dobra. Jeśli chcesz pieniądze za paliwo, za wtedy co podwiozłeś mnie do galerii to zapomnij. Nie myśl, że chciałam z tobą jechać. Byłam do tego zmuszona - rzekłam.
- Co? - zaczął się śmiać. Ciągle patrzyłam na niego z powagą, aż w końcu chłopak się uspokoił. - Nieważne. Idziesz w sobotę na imprezę do Kim? - przegryzł wargę, a ja zastanawiałam się o jaką imprezę chodzi.
Jakoś nie za bardzo miałam ochotę gdzieś wychodzić w weekend. Wolałabym pojechać do Sam i godzinami rozmawiać o jedzeniu, filmach, ubraniach i obgadywać ludzi ze szkoły.
- Nie zostałam zaproszona - powiedziałam z obojętnością.
- To chodź ze mną - tak po prostu powiedział.
- Nie zostałam zaproszona - powtórzyłam.
Chłopak przewrócił oczami, przez co przypominał mi Lea'ę. Nie wiem czemu, ale doprowadziło mnie to do szału. Już miałam zamachnąć nogą, żeby go uderzyć, ale powstrzymał mnie jego głos.
- Pójdziesz ze mną jako osoba towarzysząca - stwierdził, uśmiechając się.
Jak można być tak głupim żeby wpaść na tak chory pomysł?
- Zwariowałeś?
Na szczęście naszą rozmowę przerwał dzwonek, powiadomujący o początku następnej lekcji. Przewróciłam oczami, bo przez Kayden'a nie zdążyłam nauczyć się wiersza. Bez słowa, zabierawszy książkę ze stolika, odeszłam. Nie miałam ochoty rozmawiać z Kayden'em, a tym bardziej iść z nim na imprezę.
***
- Hej - przywitałam się z mamą, siedzącą na kanapie.
- Cześć - odpowiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
Na kolanach trzymała laptopa. Spojrzałam na jej włosy, które jeszcze wczoraj były koloru blond i dłuższe o jakieś dziesięć centymetrów.
- Byłaś u fryzjera - stwierdziłam, a mama wysłała mi tylko krótki uśmiech. - Skoro wszyscy mówią, że jestem do ciebie podobna, to ja chyba też przefarbuję włosy. W brązowych wyglądasz zajebiście.
- Ej, kto cię nauczył takiego słownictwa? - Rodzicielka skarciła mnie spojrzeniem.
Zaśmiałam się i poszłam do kuchni napić się soku porzeczkowego. Potem wróciłam do salonu i usiadłam na fotelu obok kanapy. Włączyłam telewizor i pilotem zaczęłam przełączać kanały. Nic ciekawego nie było.
- Jak tam w szkole?
Przeniosłam wzrok na mamę. Dalej robiła coś na laptopie, ale kątem oka patrzyła na mnie.
Podobał mi się jej nowy kolor włosów. Sama z chęcią bym przefarbowała, ale jakoś wolałabym dopiero na wakacjach. Nie wiem dlaczego, ale wolę tak nie szaleć w czasie szkoły, bo jeśli farbowanie by nie wyszło, wstydziłabym się przyjść do szkoły.
- Znów dostałam jedynkę... Tym razem z angielskiego. Zapomniałam się nauczyć - skłamałam. Tak naprawdę nie miałam na to siły.
- To już trzecia jedynka w tym tygodniu - mama uniosła brwi, a ja zastanawiałam się co właściwie mam jej powiedzieć. - Może pora wziąć się do roboty, co?
- Masz rację. Pójdę na górę i zrobię zadanie.
Szybko uciekłam do pokoju, bo nie chciałam już rozmawiać na ten temat z mamą.
Bezradnie opadłam na łóżko.
Za pięć minut się pouczę, pomyślałam. Jednak leżąc tak na łóżku, zasnęłam po kilku minutach.
Lea
Nie wiem dlaczego, ale czuję jakbyśmy z Kaydenem oddalali się od siebie.
Kiedyś spotykaliśmy się codziennie, spędzaliśmy ze sobą prawie każdą wolną chwilę, a w każdą sobotę chłopak nocował u mnie i wspólnie oglądaliśmy horrory, których nawet nigdy nie lubiłam, ale oglądałam je ze względu na niego. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic i wszystko sobie mówiliśmy, a teraz Kayden nawet nie powiedział mi, że był gdzieś z Kylie, a gdy go o to spytałam to od razu zmienił temat. Czasami się kłóciliśmy, ale zawsze po chwili nam przechodziło, a wtedy chłopak podchodził do mnie i przytulał mnie mówiąc, że jestem najlepszą przyjaciółką na świecie i nigdy nie może mnie stracić. Tęsknię za tymi czasami i boję się, że mogą już nie wrócić. Teraz spotykamy się tylko w szkole, na zajęciach tańca i czasami wyjdziemy gdzieś po szkole na niecałą godzinę. Niby dalej mamy ze sobą dobry kontakt, ale to już nie to samo co wcześniej.
***
Za niecałe dwie godziny miała zacząć się impreza urodzinowa Kim, a ja dalej leżałam w łożku z nieogarniętymi włosami, bez makijażu i w rozciągniętych dresach. Miałam jeszcze spakować prezent dla dziewczyny, a nawet nie miałam pojęcia gdzie go położyłam. Typowo. Zapomniałam jeszcze o tym jak się tam dostanę. Na piechotę nie mogłam pójść, bo było za daleko, a nawet gdybym bardzo się uparła to pewnie doszłabym dopiero pod koniec imprezy, autobusy nie kursowały już w tamtą stronę, a Kayden nie odbierał ode mnie telefonu już od ponad godziny, więc została mi tylko taksówka. Albo Jack.
Zdecydowanie wolałam tą drugą opcję.
Napisałam do chłopaka, a wiadomość od niego otrzymałam momentalnie.
Będę na ciebie czekał koło twojego domu za godzinę xx
Po przeczytaniu treści wiadomości uśmiechnęłam się do telefonu. Już tego nie kontrolowałam. Na samą myśl o chłopaku na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
***
- Wow, wyglądasz... wow - wyjąkał chłopak. - Wyglądasz niesamowicie.
Miałam na sobie białą, rozkloszowaną sukienkę, czarne buty na wysokim obcasie i lekki makijaż. Włosy miałam rozpuszczone i wyglądały idealnie, ponieważ właśnie nad nimi spędziłam najwiecej czasu.
- Dziękuje - odpowiedziałam i miałam nadzieje, że nie było widać tego jak się zarumieniłam.
Nigdy tak nie reagowałam, gdy ktoś mnie komplementował.
Dom, w którym odbywała się impreza urodzinowa Kim był ogromny i posiadał duży ogród z basenem. Wnętrze było nowoczesne i z opowieści Kim wiedziałam, że było projektowane przez najlepszych projektantów. Kiedy dojechaliśmy z Jack'iem na miejscu było już około czterdziestu osób, a to jeszcze nawet nie była połowa. Kim witała gości stojąc przy głównych drzwiach wejściowych. Złożyłam jej życzenia i wręczyłam prezent, a dziewczyna kazała mi się rozgościć. Razem z Jack'iem podeszliśmy do stolika, przy którym stał już Paul. Gdy chłopak nas zobaczył zaczął nam machać, a Jack w tamtym momencie złapał mnie za rękę.
- Co ty robisz?
Tak naprawdę bardzo mi się to spodobało i zacisnęłam nasze dłonie jeszcze mocniej, ale chciałam dowiedzieć się czemu nagle złapał mnie za rękę.
Chłopak nie odpowiedział tylko posłał mi uśmiech i zaczął przeciskać się przez tłum żeby dojść do Paul'a. Jack i Paul wymienili się spojrzeniami i uścisnęli rękę na przywitanie.
- Wyglądasz niezwykle - powiedział brunet, nie odrywając ode mnie wzroku.
Kolejną część imprezy spędziłam sama z Paul'em, ponieważ Jack został oblężony przez znajomych. Dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Paul jest naprawdę niesamowity i ma ogromne poczucie humoru. No i jest bardzo przystojny.
Na chwilę opuściłam chłopaka i podeszłam do Kim, która stała sama przy drzwiach, bo goście wciąż się schodzili.
- Dobrze się bawisz? - zapytała dziewczyna opierając się o moje ramię.
- Tak. Spędzam czas z Paul'em.
- Z Paul'em? Myślałam, że z Jack'iem.
Miałam jej odpowiedzieć, ale wtedy do środka wszedł Kayden i Kylie. Z tego co wiem Jenkins nie była zaproszona, a to znaczy, że Kayden zaprosił ją jako osobę towarzyszącą.
- Co ty robisz tu z nią? - zapytałam nie odrywając wzroku z chłopaka i Kylie.
- Zaprosiłem ją - odpowiedział niepewnie chłopak, ponieważ widział, że jestem już bardzo wkurzona.
- Teraz już wiem czemu nie odbierałeś ode mnie telefonów.
- Nie kłóćmy się, okej? To nie jest odpieranie miejsce i pora na nasze kłótnie.
- Nie wierzę, że wystawiłeś mnie dla niej.
- Lubię Kylie i nigdy z nią nie rozmawiałem ze względu na ciebie, wiesz?
Nie odpowiedziałam chłopakowi. Czułam bezsilność i miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Ominęłam Kayden'a i Kylie i wybiegłam z imprezy. Widziałam tylko jak Paul wybiega za mną i słyszałam jak woła moje imię.
×××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro