Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Kylie

Wyciągnęłam z torby kanapkę i wodę. Ciężko westchnęłam. Czekały mnie jeszcze cztery lekcje. Na szczęście przerwa się dopiero zaczęła, a była to ta najdłuższa. 

Spojrzałam na stołówkę, na której było tylko parę osób. Dopiero zaczęli się tu schodzić po jakiś pięciu minutach. 

W końcu do mojego stolika podeszła Samantha razem z Dylan'em. Uniosłam brwi i spojrzałam na przyjaciółkę pytająco. Ona odpowiedziała mi tylko uśmiechem. 

Niebieskooki blondyn przedstawił mi się i dosiadł się do stolika razem z Sam.

- Nie mogę doczekać się czwartku - zaczęłam, kiedy nastąpiła cisza. 

- Nie dziwię się - powiedział Dylan. - Widziałam na konkursie jak tańczyć. Jesteś w tym świetna.

- Dzięki - uśmiechnęłam się. - A jak tam wasze przygotowania do przedstawienia? 

- Dobrze. Już pamiętam całą rolę na pamięć. To będzie najlepsze przedstawienie! 

Zaśmiałam się na komentarz przyjaciółki. Ona zawsze była pewna siebie. Uwielbiałam ją za to. W sumie kiedyś byłam nieśmiała, ale kiedy zaczęłam się z nią zadawać, stawałam się coraz odważniejsza. 

Chwilę rozmawialiśmy o ich przedstawieniu. Oczywiście Sam musiała mi opowiedzieć w co będzie ubrana i jaką zamierza zrobić sobie fryzurę. 

Zauważyłam, że na stołówkę wszedł Kayden. Szturchnęłam przyjaciółkę w ramię. Dziewczyna spojrzała w stronę czarnowłosego. Po chwili zaczęłyśmy się śmiać na widok jego poobijanej twarzy. Oczywiście musiałam powiadomić Sam o wydarzeniu z piłką. 

- Nieźle mu przywaliłaś.

Dylan popatrzył na mnie ze zdziwieniem. 

- Uderzyłaś Kayden'a? - uniósł brwi.

- Można tak powiedzieć. - Zaśmiałyśmy się razem z Sam.

Wiedziałam, że Dylan nie miał pojęcia o co chodzi, ale z pewnością niebawem się dowie od Samanthy. 

***

Po skończonym treningu weszłam do szatni szybko się przebrać. Gdy już skończyłam, włożyłam do torby przepocone ubrania i wyszłam z pomieszczenia. Przechodząc przez korytarz akademika, zauważyłam otwarte drzwi do sali, w której ćwiczymy. Słyszałam jakieś głosy w niej. Przez małą szparę w drzwiach ujrzałam Paul'a. Stał w czarnych dresach i białym podkoszulku. Nie ukrywam, że spodobał mi się ten widok. Widziałam jak do kogoś się uśmiechał i rękami przejechał po swoich włosach. W tym momencie nie interesowało mnie kto jest w środku i z nim rozmawia. Po prostu weszłam do sali. Trener spojrzał na mnie dość zdziwiony. Obok niego zauważyłam Lea'ę. Gdy ona mnie zobaczyła, od razu wrednie się uśmiechnęła. Dobrze wiedziała, że Paul mi się spodobał. 

- Co ty tu jeszcze robisz Kylie? - zapytał mnie trener.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nawet nie miałam pojęcia po co tu weszłam. Mogłam po prostu pójść do domu i nie zastanawiać się nad tym co oni tu razem robili i o czym gadali.

- W sumie to nic takiego... Chciałam się o coś zapytać, ale już nieważne. - Nie dałam nawet chwili na odpowiedź Paul'owi, bo po prostu wybiegłam z sali.

Wiem, że mogło to trochę głupio wyglądać, ale widok jego uśmiechniętego razem z moim największym wrogiem nie wskazywał niczego dobrego. Już od kilku treningów zauważyłam, że Lea jest przez niego tak jakby wyróżniana. Nie podobało mi się to, musiałam coś z tym zrobić. 

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i idąc, pisałam wiadomość do Sam.

Masz teraz czas? Może jakieś zakupy w galerii?

Wiedziałam, że już jest późna godzina i tak naprawdę powinnam wrócić do domu i zrobić jakieś zadania, pouczyć się. W tym momencie jednak nie miałam na to ochoty. 

Poszłam na przystanek, który był niedaleko akademika. W międzyczasie odpisała mi Sam.

Jasne. Będę czekać za 15 min pod galerią xx

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na listę przyjeżdżających autobusów. Nie było o tej porze żadnego, który jeździ w strone galerii. Westchnęłam zrezygnowana. Za dwadzieścia minut miał przyjechać taki, który jeździ na przystanek obok mojego domu. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam czekać na ten autobus. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam telefon. Nagle zauważyłam podjeżdżający samochód na przystanek. Znałam to auto. Od razu wiedziałam, że to Kayden. 

Otworzył okno swojego czarnego audi. 

On także wracał z treningu. Niepokojące było to, że nie było z nim Lea'i. Zastanawiałam się czy dalej spędza czas z Paul'em, czy po prostu ktoś ją odebrał z treningu. Wolałabym żeby moja pierwsza teoria się nie potwierdziła.

- Podwieźć cię gdzieś? - zapytał, na co ja prychnęłam. - No dawaj partnerko.

Zaśmiał się.

Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, przez co nie było widać jego poobijanej twarzy. Na samo wspomnienie ze stołówki się uśmiechnęłam. 

Chłopak patrzył na mnie oczekująco. Postanowiłam w końcu coś powiedzieć. 

- W sumie to możesz mnie zawieźć do galerii - odpowiedziałam. 

To nie tak, że chciałam z nim jechać, tylko naprawdę nie miałam ochoty czekać na ten głupi autobus, który i tak miał mnie podwieźć nie tam gdzie chciałam. Oprócz tego, miałam też drugi powód dlaczego wsiadłam do jego samochodu. Mogłam wykurzyć w ten sposób Lea'ę, w końcu ona się z nim przyjaźni i nie chce żebym miała z nim jakiś kontakt.


Lea

Zastanawiałam się ostatnio nad jedną rzeczą, którą nie dawała mi spokoju. Rozmowa Jack'a i Paul'a, którą podsłuchałam i ich zakład. Nie myślałabym o tym cały czas, gdyby nie to, że Paul zapytał się mnie czy słyszałam o czym rozmawiali. Pewnie to nic ważnego i jestem przewrażliwiona, ale po prostu jestem tego ciekawa. 

***

Po treningu byłam wykończona. Wkładałam w te zajęcia mnóstwo wysiłku i poświęcenia. Gdy weszłam do szatni padłam na ławkę i jedne co chciałam zrobić to wypić litr wody mineralnej. Zaraz po mnie do szatni weszła Kim i Ashley po których w ogóle nie było widać zmęczenia. Wyglądały jakby właśnie wyszły z jakiegoś wybiegu, a nie z wymęczających zajęć tańca. Jak one to robią? 

- W sobotę wyprawiam imprezę urodzinową. Oczywiście jesteś na nią zaproszona. Przyjdziesz?

W sumie miałam już plany na sobotę, ponieważ umówiłam się z Kayden'em do kina, ale nie mogłam jej odmówić. 

- Przyjdę. 

- Później wyślę ci dokładny adres. Możesz wziąć też strój kąpielowy, ponieważ będziemy mieć udostępniony basen - powiedziała z radością szatynka. - Jack też będzie na tej imprezie. 

- To fajnie - odpowiedziałam udając obojętną, chociaż tak naprawdę ucieszyłam się bardziej niż powinnam.

- Pytał o ciebie. To znaczy pytał czy ty też będziesz na imprezie.                                     

Nic na to nie odpowiedziałam, ale miałam wrażenie jakbym lekko się zarumieniła. Po naszym ostatnim spotkaniu czułam jakbyśmy trochę się do siebie zbliżyli. Chłopak później odwiózł mnie do domu i miałam wrażenie, że tak jak ja nie chciał się rozstawać. 

***

Wybiegłam z klasy jako pierwsza i dalej nie mogłam uwierzyć w to, że dostałam najlepszą ocenę ze sprawdzianu z matematyki w klasie. Pierwsze co zamierzam zrobić to pobiec do Kayden'a i pochwalić mu się moim osiągnięciem. Zwłaszcza dlatego, ze Kayden nigdy nie wierzył w moje matematyczne zdolności. Właściwe to ja też w nie nie wierzyłam.

Chłopak czekał już na mnie pod szkołą. 

- Zgadnij, kto dostał najlepszą ocenę ze sprawdzianu z matematyki? 

- Na pewno nie ty - odpowiedział szatyn, śmiejąc się. 

- Dupek - rzekłam i przewróciłam oczami.

Kayden zaczął śmiać się jeszcze głośniej po czym złapał mnie za rękę i przytulił, szepcząc do ucha, że jest ze mnie dumny. Właśnie za to go kocham.  

Jeśli ktoś mi kiedyś powie, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, wyśmieje go. Ja i Kayden jesteśmy dowodem na to, że taka przyjaźń może istnieć. Może czasami zachowujemy się jak para, ale nic nas nie łączy. 

Po szkole pojechaliśmy jeszcze do restauracji, po Kayden jak zwykle był głodny. Ten człowiek jadł cały czas, ale i tak zawsze było mu mało.

*** 

- Zamawiasz jeszcze coś do picia? - zapytał podając mi menu. 

- Nie, ale chce ci zadać pytanie.

- Mam się bać? - zażartował chłopak. 

Nastała cisza, a ja posłałam chłopakowi słaby uśmiech.

- Co robiłeś wczoraj z Kylie po zajęciach tańca?

^^^



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro