Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

Kylie

Jeszcze tylko piątek i w końcu weekend, pomyślałam.

Od godziny leżałam na łóżku i oglądałam filmiki na youtub'ie. Miałam wrażenie, że zapomniałam czegoś zrobić, bo to niemożliwe, iż miałam tak dużo czasu wolnego. Ściągnęłam laptopa z kolan i już chyba trzeci raz przejrzałam wszystkie zeszyty, które spakowałam na jutrzejszy dzień. Nie mogłam dostać jedynek za zadania domowe, bo to by były kolejne oceny, które obniżają moją średnią. Musiałam się starać, bo niewiele czasu zostało do wakacji.

Usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. Zabrałam telefon z łóżka i odczytałam wiadomość z messenger'a.

Kayden: Otwórz okno

Na zewnątrz było już ciemno, bo dochodziła jedenasta godzina. Zdziwiłam się, czytając wiadomość od chłopaka, ale posłusznie zrobiłam to o co poprosił.

Na podwórku ujrzałam bruneta. Ubrany w czarną bluzę i ciemne spodenki sięgające do kolan, uśmiechał się od ucha do ucha.

- Zwariowałeś? – Nie chciałam zbyt głośno krzyczeć, żeby rodzice, którzy już spali na dole, w sypialni nie obudzili się.

- Tak – odpowiedział. – Ubieraj się. Będę na ciebie tu czekać.

***

Gdyby jeszcze miesiąc temu ktoś mi powiedział, że poczuję coś do przyjaciela dziewczyny, której tak bardzo nienawidzę, wyśmiałabym go. Uznałabym, że musiałabym porządnie uderzyć się w głowę. Wydawało mi się to nierealne. Nigdy za nim nie przepadałam i jakoś szczególnie nie zwracałam na niego uwagi. Teraz, kiedy tańczyliśmy w pustej sali, to wszystko wydawało się snem. Ale nim nie było.

- Czemu przyjechaliśmy właśnie tu? – zapytałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

Widziałam po jego zachowaniu, że coś go trapiło. Właściwie, zszokował mnie sam fakt, że przyjechał po mnie, żeby pójść potańczyć na sali o tak późnej godzinie.

- Lubię to miejsce – wyznał. – A jeszcze bardziej, lubię tu tańczyć z tobą.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Zaczęłam rozmyślać, co by było gdybym nie wygrała tego konkursu. Jakby wtedy wyglądało moje życie?

Wszystko zaczęło się w akademii tańca. Poznałam Paul'a, w którym zauroczyłam się, ale Lea chciała mi zrobić na złość. Powinnam jej za to podziękować, bo to właśnie przez nią zaczęłam spotykać się z Kayden'em. Na początku mnie denerwował, ale gdy zobaczyłam go z Ashley, coś we mnie pękło. Czułam zazdrość i dobrze wiedziałam, że brunet wcale nie jest mi obojętny.

Jedna decyzja może wpłynąć na całe nasze życie. Wystarczy jeden ruch, żeby wszystko zniszczyć.

Poczułam jak Kayden odsuwa się ode mnie, lecz wciąż stałam blisko niego. Ręką podniósł mój podbródek, tak żebym na niego spojrzała.

Uwielbiałam patrzeć w jego brązowe oczy. Uwielbiałam jego ciemne włosy. Uwielbiałam jego uśmiech i pełne, malinowe usta.

- Kylie. – Przez chrypkę w jego głosie przeszły mi ciarki. – Już od gimnazjum mi się podobałaś. Nigdy nie miałem odwagi do ciebie podejść, poza tym nie chciałem, żeby Lea była na mnie zła. Żałuję, że byłem taki głupi. - Chwilę zastanawiał się co dokładnie chce powiedzieć, ale wystarczyły te słowa, żeby w moim brzuchu poczuć miłe ciepło, a serce zaczęło szybciej bić. – Ja... Kocham cię Kylie.

***

Z uśmiechem wyszłam z klasy matematycznej. Dostałam piątkę za dobrze zrobione zadanie. Jednak ten uśmiech nie był tylko tym spowodowany. Cały czas myślałam o tym, co wydarzyło się wczorajszym, późnym wieczorem.

Usiadłam na ławce obok sali, gdzie miałam zaraz mieć chemię. Po chwili Dylan niespodziewanie złapał mnie za rękę. Nawet nie zdążyłam się z nim przywitać. Pociągnął mnie w głąb korytarza.

- Co ty robisz? – krzyknęłam tak, żeby Dylan usłyszał mnie w tym tłumie pełnym uczniów.

- Musze ci coś powiedzieć.

Westchnęłam. Zastanawiałam się co takiego ode mnie chciał.

Weszliśmy do klasy historycznej. Była otwarta i nikogo nie było w środku. Chłopak przymknął drzwi, po czym podszedł pociągnął mnie w stronę ławki. Oparłam się o nią i próbowałam zrobić jak największy dystans między nami. Niestety Dylan wciąż był niebezpiecznie blisko mnie.

- Ten uśmiech jest przez Kayden'a, tak? – zapytał.

Był zły. Dopiero teraz dotarło do mnie, dlaczego tak dziwnie się zachowywał.

- Może – odpowiedziałam.

- Jesteś tak głupia czy co? – Gorzko się zaśmiał, a po plecach przeszły mi nieprzyjemne ciarki. – Tak się staram, pokazuję, że nie jesteś mi obojętna, a ty po prostu to zlewasz. – Z dezaprobatą pokręcił głową, a ja zaczęłam się go bać. Był oschły i nie taki uśmiechnięty jak zwykle.

- Żartujesz, tak? – Chciałam żeby to potwierdził, ale jego mina na to nie wskazywała. – Kiedy cię poznałam, wydawałeś się inny – powiedziałam zgodnie z prawdą.

Myślałam, że jest tak samo zwariowany jak Sam. Myślałam, że do siebie pasują, ale on chciał tylko ją wykorzystać. Zadawał się z nią tylko po to, żebym zwróciła na niego uwagę. Najwidoczniej dawałam mu za dużo nadziei, ale przecież zawsze trzymałam się od niego na dystans. Wiedziałam, że Sam jest w nim zakochana, poza tym nie myślałam o nim w ten sposób.

Chłopak nie odpowiedział tylko energicznie wbił się w moje usta. Rękami przytrzymał moje, a ja nie miałam aż tyle siły, żeby się od niego oderwać. Nie całował tak spokojnie jak zawsze robił to Kayden. On robił to tak, że wiedziałam, iż będę miała spuchnięte usta.

Nagle drzwi się otworzyły. Chłopak się ode mnie oderwał.

Przeraziłam się, kiedy zobaczyłam w progu Sam. Na początku stała i patrzyła na nas nie wiedząc czy śni. Za chwile wszystko do niej dotarło. W jej oczach można było dostrzec łzy. Pokręciła głową, tak jakby chciała, żeby to wszystko okazało się tylko złym koszmarem. Wybiegła z sali.

Poczułam się źle. Ta sytuacja, w której się znalazłam razem z Dylan'em wyglądała jakbyśmy się całowali. Ale to nie było tak. On chciał mnie do tego zmusić.

W brzuchu czułam nieprzyjemny ból. Musiałam wszystko wytłumaczyć Sam. Nie mogłam przez kolejne dni, mijać się z nią na korytarzu. To ona była jedną z najważniejszych osób w moim życiu. To na nią mogłam liczyć. Wiem, że już straciłam jej zaufanie, ale miałam nadzieję, że choć trochę tego odzyskam.

Wykorzystałam zmieszanie Dylan'a i mocno kopnęłam go w krocze. Chłopak momentalnie się odsunął, popychając za sobą ławkę. Spadł na podłogę, ale nawet na to nie zareagowałam. Wybiegłam za Sam, żeby ratować przyjaźń, którą i tak już wystarczająco zniszczyłam.

Lea

Próbowałam dodzwonić się do Paul'a, który teraz nie odbierał moich telefonów, a ja naprawdę chciałam już dowiedzieć się, co on właściwie chce mi powiedzieć. 

- Nie odbiera - warknęłam i oderwałam telefon od ucha, rzucając go na łóżko. 

Louise niewzruszona spoglądnęła na mnie, mierząc mnie z góry na dół. 

- Czy on nie mógł chociaż napisać, gdzie mamy się spotkać? - zapytałam retorycznie, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, bo wydawała się być zbyt bardzo zajęta tym w co ma się ubrać na wyjście. 

Nienawidzę czekać, a jedyne co mogłam zrobić to wyczekiwać, gdy Paul w końcu sobie o mnie przypomni i oddzwoni. Nie potrafiłam nawet skupić się na czymś pożytecznym, bo przez cały czas myślałam, co miał na myśli chłopak, pisząc, że zasługuję na to, żeby poznać prawdę. 

- Która lepsza? - spytała Lou, trzymając w prawej ręce czarną bluzkę z białym napisem, a w lewej czerwony t-shirt z adidasa. Wskazałam ręką na czarną bluzkę, ale dziewczyna i tak wybrała tą drugą. Po co ona w ogóle pyta się mnie o zdanie skoro i tak wybierze to co jej zdaniem jest lepsze? - Może idź do tej całej szkoły tańca. Skoro Paul jest tam trenerem to może teraz w niej będzie - dopowiedziała, gdy zobaczyła, że cały czas niecierpliwe spoglądam na telefon. 

- Myślę, że nie. On nie prowadzi zajęć o tej godzinie. 

- Wiesz, skoro teraz nie odbiera to może wcale nie chodzi o coś ważnego.  

- Może masz racje - westchnęłam i w tym samym momencie usłyszałam jak mój telefon wibruje, dlatego od razu zapomniałam o słowach kuzynki i pobiegłam go odebrać z nadzieją, że to Paul. Louise przewróciła na to oczami i pokiwała głową. 

Chwyciłam telefon, nie sprawdzając kto dzwoni i odebrałam połączenie.

 - Halo? W końcu oddzwoniłeś! O co chodzi? 

- Uh, halo? Tu Ashley. 

- Oh, przepraszam - powiedziałam i poczułam się trochę głupio. - Co tam? 

- Nic z tego nie będzie, Lea - westchnęła dziewczyna łamiącym głosem. - On jest zakochany w Kylie. 

Przęłknęłam ślinę.

 - N-ie, nie jest. Kylie go wykorzystuje, a on tylko się w niej zauroczył. To  przejściowe - mówiłam, próbując wytłumaczyć się za Kayden'a. 

- Nie wiem, Lea - powiedziała złamanym głosem, a ja miałam ochotę przytulić ją na pocieszenie. - Oni są razem. 

Poczułam bezsilność, a to zdecydowanie najgorsze uczucie na świecie. Nienawidzę tego, gdy nic nie mogę zrobić. 

I czuje się źle nie tylko, dlatego, że Kylie i Kayden są razem, ale dlatego, że nie dowiedziałam się o tym od Kayden'a tylko od Ashely. W końcu jestem jego przyjaciółką, a on zawsze o wszystkim mi mówił. Nawet, gdy wiedział, że mi się to nie spodoba. 

- Halo, jesteś tam? - usłyszałam w telefonie głos dziewczyny. 

Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Nie miałam ochoty rozmawiać. Nie miałam ochoty myśleć o tym, że Kylie dalej wykorzystuje Kayden'a, a ja nic nie mogę z tym zrobić. 

- Tak - powiedziałam cicho, nie wiedząc, czy dziewczyna w ogóle mnie usłyszała. - Przepraszam, ale muszę kończyć. Oddzwonię do ciebie później. 

Rozłączyłam się i wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni. Ubrałam na siebie bluzę, którą jako pierwszą znalazłam w szafie i odwróciłam się na pięcie w stronę Lou, która patrzyła na mnie zdezorientowana. 

- To ważne - odparłam, widząc pytający wzrok kuzynki. - Wszystko wytłumaczę ci później. - Wysłałam Louise ostatnie spojrzenie, po czym odwróciłam się i wyszłam z pokoju.

*** 

Stałam pod drzwiami domu Kayden'a kilka minut, gdy w końcu ktoś usłyszał moje pukanie i otworzył mi drzwi.

- Dzień Dobry.

- Dzień Dobry, skarbie. 

Mama Kayden'a wpuściła mnie do środka i poinformowała, że chłopak jest u siebie. Weszłam po schodach na górę, kierując się do pokoju Kayden'a. Nie chciałam znowu kłócić się z przyjacielem, ale bałam się, że pewnie na tym się skończy. 

- Hej - przywitałam się z chłopakiem, wychylając się z za drzwi od jego pokoju. 

- Hej. - Brunet uśmiechnął się na mój widok. - Nie spodziewałem się, że dzisiaj przyjdziesz - powiedział i wstał z łóżka, ścigając z kolan laptopa i kładąc go na biurku. 

- Przyjechałam, bo musimy porozmawiać - odparłam i spojrzałam w dół, bawiąc się materiałem swoich spodni. 

Kayden westchnął.

 - Chodzi o Kylie, prawda? 

Kiwnęłam głową i szybko uniosłam ją w górę. Z jednej strony jestem wściekła na chłopaka, ale z drugiej rozumiem go. Zauroczył się. 

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteście razem? - zapytałam i usiadłam na krześle przy biurku. - W ogóle zamierzałeś mi o tym powiedzieć? 

- Przecież wiesz, że tak. 

- Nie, Kayden. Nie wiem - odparłam. - Jesteśmy przyjaciółmi. Myślałam, że wiesz o tym, że możesz powiedzieć mi wszystko.  

- Wiesz, dlaczego nie chciałam ci tego mówić? - zapytał, podnosząc głos. - Bo nie chciałem żebyśmy znowu się pokłócili. 

Odwróciłam wzrok od chłopaka, a w pomieszczeniu zrobiło się tak cicho, że mogliśmy usłyszeć rozmowę rodziców Kayden'a, którzy byli na dole. 

- Zakochałem się w niej - powiedział nagle chłopak, przerywając ciszę.

Zaraz zwymiotuję. 

Czy w ogóle może być gorzej?

- To tylko zauroczenie - odparłam.  - Zaraz ci przejdzie i zapomnisz o niej. 

Kayden przewrócił oczami, a ja powstrzymywałam się przed tym, żeby zaraz go nie uderzyć. 

- Ona cię wykorzystuje. Kiedy to zrozumiesz? - zapytałam, patrząc na chłopaka. 

Brunet uśmiechnął się. 

- Nie musisz się o mnie martwić, Lea. Jestem szczęśliwy, gdy z nią jestem i czuję, że w końcu znalazłem dla siebie odpowiednią dziewczynę. 

Czy on sobie żartuje?  

Jest tyle dziewczyn, a on naprawdę musiał wybrać akurat ją? 

- Kylie nie zniszczy naszej przyjaźni. Nie martw się o to - powiedział chłopak, siedząc naprzeciwko mnie i trzymając ręce na moich ramionach. 

Nie martwię się o to. 

Uśmiechnęłam się lekko, ale gdybym mogła to z chęcią bym się rozpłakała. Mój najlepszy przyjaciel jest z moim największym wrogiem. To brzmi jak jakiś żart, ale nim nie jest. 

Kayden zszedł do kuchni po napoje, a ja zostałam w jego pokoju razem z moimi myślami, które męczyły mnie przez cały dzień i wciąż nie przestawały tego robić. Dalej byłam ciekawa, co takiego chce powiedzieć mi Paul.

^^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro