25
Kylie
Obudziłam się trochę wcześniej niż zwykle. Zadziwiające było to, że już od samego rana miałam dobry humor. Wiem, że przyczynił się do tego Kayden.
Wymyłam zęby, lekko się pomalowałam i podkręciłam końcówki włosów. Po porannej toalecie, poszłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy, krótkie, czarne spodenki i szary T-shirt z adidasa. Za oknem świeciło słońce i dzień zapowiadał się upalny. Po przygotowaniu się, wzięłam torbę z książkami i zeszłam do kuchni. Przygotowałam sobie szybkie śniadanie, po czym je zjadłam. Zostało mi jeszcze kilka minut, więc zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe na telefonie. Kiedy dostałam smsa od Kayden'a, ubrałam swoje czarne trampki i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Na podjeździe zobaczyłam znajomy czarny samochód i opierającego się o niego chłopaka.
- Cześć Kylie.
Nie zdążyłam się nawet odezwać, a brunet już przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Trochę tak staliśmy, rozkoszując się chwilą, aż w końcu postanowiłam to przerwać.
- Jedźmy już, bo się spóźnimy – powiedziałam.
Kayden dał mi jeszcze buziaka, po czym otworzył drzwi samochodu, więc wsiadłam do niego. Brunet okrążył pojazd, a potem siadł na swoje miejsce.
- Ładnie dziś wyglądasz. – Puścił mi oczko i odpalił silnik.
- Tylko dzisiaj? – zaczęłam się z nim droczyć.
- Zawsze ładnie wyglądasz. – Położył swoją rękę na moim udzie i wyjechał z podjazdu. – Ale dopiero dzisiaj ci to mówię.
Spojrzałam na jego rękę. Poczułam motylki w moim brzuchu od jego gestu i komplementu.
- Lepiej późno niż wcale – zaśmiałam się.
W radiu leciała piosenka Eda Sheerana, którą od razu podgłośniłam i zaczęłam ją nucić.
- Tańczysz o wiele lepiej niż śpiewasz – skomentował Kayden.
- Wal się. – Uderzyłam go w ramię, a chłopak się zaśmiał.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam godzinę.
- Mamy siedem minut – poinformowałam bruneta.
- A może dzisiaj odpuścimy sobie lekcje? – Spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem.
Znów poczułam motylki w brzuchu, bo powiedział to z chrypą, która wywoływała u mnie dziwne uczucie. Mogłabym słuchać jego głosu godzinami, nawet jakby mówił o głupotach.
Zgodziłam się na jego propozycję. Nie miałam ochotę na siedzenie i słuchanie nauczycieli, którzy i tak zanudzają mnie na śmierć. Nie chciałam też widzieć się z Sam, co w sumie było niemożliwe, w końcu niektóre lekcje miałyśmy razem.
Wciąż nie wiedziałam o co jej chodzi, ale teraz myślałam tylko i wyłącznie o chłopaku, który wywołuje u mnie dużo emocji.
***
Podparłam się na łokciach i obserwowałam jak Kayden wychodzi z wody. Ręką poprawił mokre włosy i gdy zobaczył, że mu się przyglądam puścił mi oczko.
Podobało mi się to, że był bez koszulki i mogłam podziwiać jego mięśnie brzucha. Przegryzłam wargę, a chłopak położył się na mnie. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Przez niego byłam cała mokra.
- Chodź do wody – wymruczał mi prosto w szyję.
Cały dzień przesiedzieliśmy na plaży. Słońce świeciło, a ja już czułam, że mocno się opaliłam. Chwilę się pokąpaliśmy, potem położyłam się na piasku, a Kayden sam poszedł popływać.
Od dawna nie czułam się tak świetnie jak tego dnia. Nikt nam nie przeszkadzał, mogliśmy robić co chcemy. Wiedziała, że jeśli wrócę do domu, będę musiała nadrabiać lekcje i wrócić do szarej rzeczywistości. Dlatego chciałam siedzieć na tej plaży jak najdłużej, wtulona w Kayden'a.
- Nie – wymamrotałam i przymknęłam oczy.
- Zaraz sam cię tam wrzucę – zagroził z cwaniackim uśmiechem.
Myślałam, że nie mówi tego poważnie, ale wtedy wziął mnie na ręce i już po chwili wylądowałam w wodzie.
***
Wracaliśmy w ciszy. Kayden prowadził samochód, a ja oparłam się o zagłówek i zamknęłam oczy. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz odpłynę, ale przerwał mi w tym mój telefon. Na popękanym ekranie wyświetliło się zdjęcie mojej mamy, a ja głośno westchnęłam. Nie odebrałam, bo byliśmy już prawie pod domem.
- Mama? – Brunet spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja tylko lekko pokiwałam głową. – Może dowiedziała się o naszych wagarach?
- A może po prostu jest już późno, a przeważnie jestem o tej porze w domu? – zaśmiałam się.
- Racja – rzekł. – Właśnie zapomniałem zapytać, jak z tymi korkami z matmy?
Przypomniałam sobie o moich słabych ocenach i teatralnie przewróciłam oczami. Wakacje się zbliżały, a moje oceny coraz bardziej się pogarszały. Chciałam już skończyć szkołę i nie widzieć tych wszystkich nauczycieli. Chciałam żeby już nikt się nie czepiał o to jak się uczę, a najbardziej chciałam nie mieć już tych durnych zadań domowych.
- A kiedy masz czas? – spytałam się.
- Możemy zacząć od poniedziałku – zaoferował. – Ale nie wiem czy będę mógł się przy tobie skupić – zaśmiał się.
Każdy jego komplement wywoływał uśmiech na mojej twarzy.
Kayden zatrzymał samochód na podjeździe mojego domu. Niestety musiałam wrócić do rzeczywistości, a tak bardzo tego nie chciałam.
- Jutro po ciebie przyjadę o tej samej godzinie co dzisiaj – oznajmił chłopak.
- Okej – zgodziłam się.
- To do jutra.
Przybliżyliśmy się do się siebie i zaczęliśmy całować. Nie mogłam się od niego oderwać, ale w końcu musiałam.
- Do jutra. – Pocałowałam go jeszcze raz, ale tym razem krócej.
Po chwili wyszłam z samochodu i poszłam w stronę swojego domu. Zauważyłam w oknie, moją mamę, która miała duży uśmiech na twarzy. Poczułam się zawstydzona, bo byłam całkowicie pewna, że widziała to jak się całowaliśmy.
Otworzyłam drzwi i przywitałam się z rodzicielką.
- To z nim uciekasz z lekcji? – Zabawnie poruszyła brwiami.
Zaczęłam się zastanawiać skąd wie o wagarach, ale zamiast ją o to pytać, czy kłamać, iż nie ma racji, po prostu to potwierdziłam.
- Nie dostaniesz żadnej kary, pod warunkiem, że przyprowadzisz go tutaj do domu, na kolację – zaproponowała, a ja od razu zgodziłam się na tą propozycję. Wolałam to niż siedzenie w domu przez dwa tygodnie. – A, no i musisz poprawić trochę oceny, bo kiepsko ci idzie.
- Wiem, mamo. – Głośno westchnęłam.
Ściągnęłam buty i poszłam razem z nią do kuchni. Usiadłam przy stole, gdzie leżały pyszne kanapki.
Wiedziałam, że czeka mnie ciężki wieczór, bo mama zaczęła mnie wypytać o Kayden'a, o szkołę, o ślub i o Sam. A jeszcze później musiałam nadrobić zaległości z tamtego dnia.
Lea
Już dawno nie miałam tak dobrego humoru jak dzisiaj, a wszystko było spowodowane tym, co powiedział Jack. On naprawdę nazwał mnie swoją dziewczyną, a ja naprawdę potrzebowałam to od niego usłyszeć i być pewna, że jesteśmy kimś więcej, niż tylko dobrymi przyjaciółmi.
Szłam przez szkolny korytarz, uśmiechając się do siebie i nucąc ulubioną piosenkę, przez co czułam na sobie wzrok każdego, kto koło mnie przechodził. Byłam szczęśliwa i nawet nie przeszkadzało mi to, że zaraz czeka mnie lekcja matematyki.
Wyciągnęłam telefon, żeby napisać do Louise. Obiecałam jej, że po szkole pojedziemy na plażę i spędzimy razem całe popołudnie. Odblokowałam ekran telefonu i zobaczyłam wiadomość od Paul'a.
Musimy się spotkać. Zasługujesz na to, żeby poznać prawdę.
Przeczytałam wiadomość kilkakrotnie, ale za każdym następnym razem była dla mnie bardziej niezrozumiała.
Poznać prawdę?
Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi.
***
- Nie wiem, czy będziemy mogły wyjść gdzieś razem - powiedziałam niepewnie, gdy wróciłam ze szkoły i weszłam do mojego pokoju w którym zastałam Lou. - Muszę załatwić coś ważnego.
Dziewczyna odwróciła się twarzą do mnie i byłam gotowa usłyszeć od niej, że jestem najgorszą kuzynką na świecie.
- Okej - westchnęła.
Wow. Nie spodziewałam się takiej szybkiej i nie obrażającej mnie odpowiedzi.
- Wyjdę gdzieś bez ciebie, ale nie chcę iść sama - powiedziała, uśmiechając się, a ja wysłałam jej pytające spojrzenie, bo nie wiedziałam co znowu zamierza. - Wyjdę z Jack'iem.
- Co? - zapytałam, nie dowierzając.
- Ostatnio dał mi swój numer telefonu. Zaraz do niego zadzwonię i zapytam, czy ma ochotę ze mną wyjść - odpowiedziała, jakby nie rozumiała mojego zdziwienia. - Zresztą Jack jest fajny. Podoba mi się - dopowiedziała, wzruszając ramionami.
Popatrzyłam na dziewczynę i zdałam sobie sprawę, że mogłam wcześniej przyznać jej, że mnie i Jack'a coś łączy.
- On ma dziewczynę - powiedziałam i od razu przerzuciłam wzrok na moje buty, skupiając na nich całą uwagę.
- Co? Huh. W sumie mogłam się tego spodziewać - westchnęła, po czym usiadła na moim łóżku. - Kto jest tą szczęściarą?
- Umm, ja.
Louise zrobiła zdziwioną minę, a ja poczułam się głupio.
- Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej? - zapytała pretensjonalnie, a ja nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Że jeszcze wczoraj nie wiedziałam, czy jestem jego dziewczyną? Czy może, że myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi?
- Nie wiem. Po prostu tak wyszło.
- Czemu kłamiesz?
- Bo to skomplikowane - odpowiedziałam, a Lou przewróciła oczami i zmusiła mnie, żebym powiedziała o co chodzi.
- Poznaliśmy się w szkole tańca. Jack jest moim partnerem, ale chyba już to wiesz - zaczęłam mówić, a dziewczyna pokiwała głową. - Później poznałam tam Paul'a, naszego trenera. Zaczęliśmy się spotykać, byliśmy razem na imprezie, nocowałam u niego, nawet się pocałowaliśmy. Tylko, że ja go wykorzystywałam. Wiem, że to chamskie, ale on podobał się dziewczynie, której nie lubię, a ja chciałam zrobić jej na złość, dlatego robiłam wszystko, żebyśmy się do siebie zbliżyli. Zresztą on mi to ułatwiał, bo wydaje mi się, że zależało mu na mnie. Uhh, czasami nawet próbowałam sobie wmówić, że on mi się podoba, ale tak nie było.
Poczułam się lepiej, gdy w końcu to komuś powiedziałam.
Skupiłam wzrok na bransoletce, którą próbowałam odpiąć z ręki i czekałam jak Lou coś powie.
- Twoje życie jest ciekawsze, niż niejednej bohaterki z jakiejś książki.
Przyznam, że opisała to idealnie.
Uśmiechnęłam się na słowa dziewczyny, ale sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że moje życie tak wygląda.
- W sumie jestem strasznie bezwzględna. I nie myślę o uczuciach innych - powiedziałam, a dziewczyna nawet nie próbowała zaprzeczać, dlatego poczułam się jeszcze gorzej.
- W sumie to jestem ciekawa jak wygląda ten Paul - zmieniła temat, rozglądając się po pomieszczeniu.
Właśnie wtedy przypomniało mi się o wiadomości, którą dzisiaj od niego zostałam, dlatego moje serce zaczęło bić szybciej.
- Nie powiedziałam ci najważniejszego - powiedziałam i pokazałam Lou na telefonie wiadomość, którą dzisiaj dostałam od chłopaka. - Muszę się dzisiaj z nim spotkać, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
^^^
Przepraszam za tak długą nieobecność!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro