20
Kylie
- Przepraszam. – Gwałtownie odsunęłam się od Paul'a.
Po pierwsze: myślałam, że to będzie wyglądać całkiem inaczej, nie tak to sobie wyobrażałam. Po drugie: Paul nie odwzajemniał wcale tego pocałunku. Po trzecie: ciągle myślałam o kimś innym, o kimś kto w tamtym momencie zniknął mi z pola widzenia razem z Ashley.
- Strasznie cię przepraszam – powtórzyłam. Było mi tak strasznie głupio. Wszyscy nas obserwowali, a ja pewnie byłam wtedy czerwona jak burak. – Nie wiem co we mnie wstąpiło.
Nerwowo zaczęłam rozglądać się z Kayden'em. Czemu stąd poszedł?
Paul stał bez ruchu w totalnym zdziwieniu. Cieszyłam się, że nie był do końca trzeźwy.
- Cokolwiek Kylie – powiedział, a ja westchnęłam z ulgą, że nie drążył tego tematu.
Dobrze wiedziałam, że od tamtego dnia na treningach może się zrobić niezręcznie, ale nie myślałam racjonalnie w tamtej chwili. Zachowałam się tak, jakby coś we mnie wstąpiło. Dobrze wiem, że postąpiłam źle. Lecz tamten moment coś mi uświadomił.
To było tylko głupie zauroczenie i nic więcej.
***
- Całowałaś się z Paul'em? – krzyknęła Sam.
Myślałam, że mi uszy pękną. Dlatego nie lubiłam nigdy z nią rozmawiać przez telefon, bo zawsze się wydzierała, a ja co chwilę musiałam odsuwać komórkę od ucha.
- Powiedzmy – westchnęłam i położyłam się na łóżku.
Było już jakoś po dwunastej w południe, a ja wciąż chodziłam w piżamie. Rodzice pojechali pomóc mojej ciotce w remoncie, dlatego siedziałam sama w domu i od dwudziestu minut rozmawiałam z Sam.
- Och – odpowiedziała z wyraźnym entuzjazmem. – Kto pierwszy zaczął?
- Ja. I wiesz co? Chyba wreszcie zrozumiałam, że nic do niego nie czuję.
- Emm, okej... - nie słyszałam w jej głosie żadnego zdziwienia. – Czyli to tylko głupie zauroczenie?
- Dokładnie.
- A co z Kayden'em?
Spięłam się, słysząc jego imię. Poczułam jak ciarki przechodzą mi przez całe ciało.
- A co ma z nim być? – Przegryzłam wargę.
- Do niego coś czujesz? – zapytała wprost.
- Nie! – zaprzeczyłam tak, jakby to była jakaś zbrodnia. Odchrząknęłam i jeszcze raz powiedziałam, ale tym razem spokojniej – nie.
Słyszałam jak przyjaciółka ciężko wzdycha. Zrobiła się niezręczna cisza, więc szybko wymyśliłam inny temat.
- Opowiadaj lepiej, jak było na kręglach.
Chwilę nie odpowiadała i wtedy zrozumiałam, że nie było tak jak ona sobie wymarzyła.
- Spoko – powiedziała tylko. – Muszę kończyć Kylie, mama mnie woła. Do jutra!
Pożegnałam się, po czym Sam się rozłączyła.
Coś było nie tak. Nigdy się tak nie zachowywała.
***
Kolejny tydzień rozpoczął się niemiłą niespodzianką. Kartkówka z matematyki, czyli moja kolejna jedynka.
Następne lekcje dość długo się ciągnęły, ale w końcu nadszedł koniec dnia w szkole.
Wyszłam z budynku prosto na podwórku, gdzie stało pełno uczniów. Zaczęłam się rozglądać za Sam lub Dylan'em. Nie chciałam sama wracać do domu, więc postanowiłam, że pójdę z nimi. Moją uwagę przykuła pewna para, która stała na parkingu. Z daleka rozpoznałam tą idealną sylwetkę i jasną cerę. Ashley. Naprzeciwko niej stał oparty o swoje audi Kayden. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne i widziałam jak uśmiecha się do dziewczyny. Głośno przełknęłam ślinę. Stałam nieruchomo w jednym miejscu i obserwowałam jak ze sobą rozmawiają.
- Buu! – nagle usłyszałam krzyk Dylan'a, przez co prawie poleciałam na ziemię, ale chłopak w porę mnie złapał. – Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać – zaśmiał się. – Wracasz ze mną?
- Tak, właśnie cię szukałam, bo chciałam żebyś mnie podwiózł.
Chłopak spojrzał najpierw na miejsce gdzie wcześniej patrzyłam, czyli na Ashley i Kayden'a, który już nie miał na sobie okularów. Później znów przeniósł swój wzrok na mnie, ale tym razem był jeszcze bardziej uśmiechnięty niż przed chwilą. Może dziwnie się zachowywał, ale wtedy myślami byłam gdzieś indziej.
- W takim razie chodźmy.
Poszliśmy w stronę parkingu. Przechodziliśmy obok Kayden'a i Ashley. Kiedy dziewczyna mnie zauważyła, miło się uśmiechnęła i pomachała. Kayden jedynie na mnie popatrzył, ale od razu odwrócił wzrok. Odmachałam dziewczynie, a gdy się znów spojrzała na chłopaka, chciałam pokazać im środkowego palca. Chociaż to było bardzo nie na miejscu, więc odpuściłam sobie ten pomysł.
- Sam wraca z nami? – zapytałam.
Wsiedliśmy do samochodu, po czym zapięłam pasy i wyciągnęłam telefon.
- Nie wiem – odpowiedział.
- Dylan, przepraszam, że pytam, ale czy coś się stało między wami? No bo jakoś tak teraz nie spędzacie ze sobą zbyt wiele czasu, a wcześniej było inaczej.
Zapewne zrobiłam źle, że o to zapytałam, ale naprawdę chciałam wiedzieć o co chodzi, a Sam nie miała zamiaru o tym rozmawiać.
- Wiesz co? – Widziałam po jego minie, że się trochę zdenerwował. – Ona po prostu chce czegoś więcej, w sumie sama to wiesz.
Lekko pokiwałam głową, potakując.
- Nie odwzajemniam jej uczucia. – Wyciągnął ze schowka swoje czarne Ray bany, ubrał je i odpalił samochód. Spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął. – A mi zależy na kimś innym.
Uniosłam brwi, ale już o nic nie pytałam. Poczułam się nieswojo w jego towarzystwie, bo teraz naprawdę jego zachowanie było całkiem inne niż kiedyś. Miałam wrażenie, że poznałam zwariowanego Dylan'a, a teraz odkrywam jego drugą twarz, ale nie wiedziałam jeszcze czego mogłam się po nim spodziewać.
Jednego byłam pewna.
Sam miała rację. Zakochała się bez wzajemności.
A ja? Chyba całkowicie pogubiłam się w swoich uczuciach.
Lea
Popatrzyłam na Jack'a, który zdezorientowany spoglądał na Kylie i Paul'a. Nie byłam o niego zazdrosna. Nie interesowało mnie nawet to, czy odwzajemnił pocałunek. Chciałam tylko wiedzieć, czy Kayden to widział i zrozumiał jaka naprawdę jest Kylie.
- Musimy odwieźć go do domu - oznajmił nagle Jack, ciągnąc mnie za rękaw bluzy.
Pokiwałam głową, a następnie zaczęliśmy przepychać się przez tłum tańczących nastolatków, żeby dostać się do Paul'a, który sięgał po następny kubek alkoholu.
- Wypiłeś już dzisiaj za dużo, stary - powiedział Jack i wyrwał drinka z rąk chłopaka.
- Co ty robisz?
- Nie powinieneś już pić. Jesteś w złym stanie.
Stałam obok Jack'a i przyglądałam się Paul'owi, z którym nie było najlepiej.
- Wszystko ze mną w porządku - odparł brunet, przewracając oczami. - Odpieprzcie się.
Jack popatrzył na mnie z bezsilnym spojrzeniem, a ja tylko wzruszyłam ramionami, bo sama nie wiedziałam, co zrobić, żeby namówić Paul'a do powrotu do domu.
- Nie możemy go tu zostawić - powiedział do mnie tak, żeby brunet nie usłyszał.
Nie próbowałam nawet przekonać Jack'a do tego, że Paul sam by sobie poradził, ponieważ jest już dorosły, bo pewnie i tak nic by to nie dało.
Oboje ruszyliśmy za chłopakiem, który podszedł do grupki ludzi, żeby wziąć od nich kolejną paczkę papierosów. Nie chciałam nawet wiedzieć, ile już ich dzisiaj wypalił.
- Dlaczego, tak się o niego martwisz? - zapytałam nagle, a Jack tylko uśmiechnął się lekko.
- Bo to mój przyjaciel - odparł po chwili. - Poza tym zawsze, gdy za bardzo się upije robi głupie rzeczy.
Kiedy Jack to powiedział od razu pomyślałam o Kayden'ie. Jestem pewna, że widział jak Kylie pocałowała Paul'a. I pewnie go to zabolało.
- Muszę poszukać Kayden'a - powiedziałam do chłopaka i od razu odeszłam od niego, nie słuchając tego, co do mnie mówił.
Nie wiedziałam, gdzie go szukać. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał, ani nie odpisywał na sms'y. Pytałam wszystkich przy ognisku, czy go nie widzieli, ale większość osób w ogóle mnie nie słuchała albo odpowiadali, że nie wiedzą.
***
- W końcu cię znalazłem. - Usłyszałam za sobą głos Jack'a. - Gdzie byłaś?
- Szukałam Kayden'a. Zresztą nieważne. Co z Paul'em? - zapytałam, sprawdzając na telefonie, czy przyjaciel nie odpisał mi na jakiegoś sms'a.
- Jest jeszcze bardziej pijany, ale udało mi się go namówić.
Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy iść w stronę parkingu samochodowego. Gdy doszliśmy Paul miał dużo lepszy humor niż wcześniej.
- Ja siedzę z przodu - powiedział, przeciskając się do przednich drzwi, na co ja tylko przewróciłam oczami, a Jack zaczął się śmiać.
Usiadłam z tyłu i przymknęłam oczy, dlatego Jack myślał, że zasnęłam.
To wszystko stało się skomplikowane. Idąc do tej szkoły nie myślałam, że spotkam Jack'a i Paul'a. I, że nasze relacje będę inne, niż spodziewałam się tego wcześniej. Nigdy nie pomyślałam o tym, że zakocham się w Jack'u, czy odwzajemnię pocałunek Paul'a, tylko dlatego, żeby Kylie była zazdrosna.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Jack, a ja dalej miałam zamknięte oczy i udawałam, że śpię.
Oboje wysiedli z samochodu, ale rozmawiali jeszcze o czymś, a przez moją ciekawość nie mogłam się powstrzymać i nie podsłuchać ich rozmowy.
- Wygrałeś ten zakład. - Usłyszałam Paul'a, który poklepał Jack'a po ramieniu, a ten próbował go uciszyć.
Jaki zakład?
^^^
Gwiazdkujcie, komentujcie! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro