Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Lea

Gdy tylko poczułam muśnięcie jego warg na moich ustach, chciałam, żeby nigdy nie przestawał mnie całować. Byłam nieco spięta, ale gdy Jack pogłębił pocałunek, rozluźniłam się. Byliśmy tak blisko siebie, że czułam bicie jego serca. 

- Chciałem to zrobić już od dawna - szepnął, prosto w moje usta. 

Następnie ponownie zaczął całować mnie w kąciki ust, ale ja oderwałam twarz. 

- Więc, dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej? 

Blondyn wzruszył ramionami. 

- Chyba czekałem na odpowiedni moment. 

Uśmiechnęłam się. Czułam tyle emocji na raz, że sama dziwiłam się, że jestem jeszcze w stanie rozmawiać z Jack'iem. 

- Mogę cię o coś zapytać?

- Tak - odpowiedział szybko, przegryzając wargę.

- Mówiłeś prawdę, gdy powiedziałeś mi, że zakochałeś się we mnie? - zapytałam niepewnie, bojąc się tego, co odpowie chłopak. 

Jack popatrzył na mnie czule. 

- Mówiłem prawdę.

Moje serce zaczęło bić szybciej. Miałam wrażenie, że to co właśnie się wydarzyło to tylko moja wyobraźnia, ale tak nie było. Jack naprawdę się we mnie zakochał. 

- Muszę już jechać - powiedział, gdy sprawdził na telefonie godzinę. - Do jutra, Lea. 

- Do jutra, Jack - odpowiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie  w policzek. 

Obserwowałam go jeszcze, gdy odchodził, a w myślach próbowałam odtworzyć nasz pocałunek. 

Po tym pocałunku jestem tylko bardziej pewna tego, że naprawdę się w nim zakochałam.

I chcę, żebyśmy byli kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi. 

*** 

Przyszłam na trening jako ostatnia. Gdy weszłam na salę, wszyscy byli już w połowie rozgrzewki. Pierwszy raz nie podeszłam do Paul'a i nie przywitałam się z nim, bo po prostu nie miałam na to ochoty. 

- Hej - przywitałam się z Jack'iem. 

- Hej - odpowiedział i pocałował mnie na powitanie. 

Czułam wtedy na sobie wzrok każdego, ale w ogóle się tym nie przejęłam.  

Zaczęliśmy tańczyć. Widziałam, że Paul cały czas obserwował mnie i Jack'a. W końcu podszedł do nas i poprosił mnie, żebym razem z nim zaprezentowała nowe kroki do choreografii. Mimo tego, że to zawsze mnie wybierał do zademonstrowania nowych kroków, to teraz zrobił to specjalnie. 

*** 

- Pasujecie do siebie - rzekła Kim, a później popatrzyła na Ashley, która potwierdziła to, co powiedziała dziewczyna, kiwając głową. 

- Kto? - zapytałam, mimo tego, że wiedziałam, że chodzi jej o mnie i Jack'a. 

Dziewczyna przewróciła oczami. 

- Nie udawaj, że nie wiesz. 

Zaśmiałam się i zaczęłam pakować rzeczy z treningu do torby. 

- Czy tylko ja nie mogę znaleźć sobie chłopaka? - powiedziała Kim, wzdychając. 

- Jest dużo fajnych chłopaków w akademii. Nikt ci się nie podoba? 

- Nie. A tobie, Ashley? - zapytała Kim, a wzrok obu z nas przeniósł się na dziewczynę. 

- W sumie to... podoba mi się Kayden. 

Teraz już wiem, co mam zrobić, żeby odsunąć Kylie od Kayden'a. 

- Okej, ja muszę już iść. Pamiętajcie o ognisku w sobotę! - powiedziała Ashley, zostawiając mnie i Kim same w szatni. 

Uśmiechnęłam się lekko do brunetki, która siedziała naprzeciwko mnie i nie wiedziała jeszcze o co mi chodzi.

- Pomożesz mi połączyć Kayden'a i Ashley?

Kylie

Spojrzałam do lustra i głośno westchnęłam. Miałam ubrane krótkie, czarne spodenki, oraz białą koszulkę na krótki rękaw, która sięgała mi do pępka. Zarzuciłam jeszcze na plecy granatowy sweterek, bo dziś było trochę zimniej niż zwykle. Swoje blond włosy lekko podkręciłam przy końcach, po czym zrobiłam sobie lekki makijaż.

- Po co ja tam idę? – powiedziałam sama do siebie.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać jakie buty ubrać. W końcu wybrałam czarne trampki, które najbardziej lubiłam i były najwygodniejsze ze wszystkich moich butów.

Przygotowana na to nieszczęsne ognisko, napisałam do Kayden'a z zapytaniem czy po mnie przyjedzie.

Od ostatniego treningu, zdecydowałam, że będę się zachowywać przy nim jak wcześniej. Będę udawać, że wszystko jest w porządku.

Po niecałej minucie chłopak odpisał.

Jadę z Lea'ą.

Może to dziwne, ale wkurzyłam się na niego. Już sama nie wiedziałam dlaczego.

Zadzwoniłam do Dylan'a.

- Hej!

Chłopak jakby czekał, odebrał telefon tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować.

- Cześć Dylan – odpowiedziałam. – Mam do ciebie prośbę.

- No słucham.

- Podwiózł byś mnie gdzieś? – zapytałam z nadzieją w głosie.

- Yhym, no jasne – powiedział już z mniejszym entuzjazmem.

W tamtej chwili, żałowałam, że nie mam swojego samochodu. Prawo jazdy zrobiłam już kilka miesięcy temu, ale rzadko kiedy jeździłam autem. Czasami pożyczałam od mamy, ale większość czasu jej nie ma, bo jeździ do pracy. Tak samo tato.

- Będę u ciebie za dziesięć minut – oznajmił chłopak.

***

- Dzięki za podwózkę. – Spojrzałam na Dylan'a z uśmiechem.

Chwilę siedziałam jeszcze w samochodzie. Nie chciałam wychodzić, bo jakoś nie miałam ochoty patrzeć na to jak Lea zarywa do Paul'a.

- Kylie. – Usłyszałam głos chłopaka, który siedział obok mnie. Popatrzyłam na niego pytająco. – A zresztą nieważne. Pogadamy o tym kiedyś indziej.

- Okej. W takim razie już pójdę. Jeszcze raz dzięki, do poniedziałku!

Pożegnałam się z Dylan'em i wyszłam z samochodu. Zauważyłam, że Kayden stał oparty przy swoim audi i ciągle mi się przypatrywał. Przełknęłam ślinę i bez słowa ruszyłam w stronę plaży, na której było już dużo osób z akademii. Słyszałam głośną muzykę i tańczące pary, co oznaczało, że impreza już się zaczęła.

Nie było jakoś za gorąco, ale było kilka ludzi, którzy wchodzili do morza. Aż się wzdrygnęłam na sam widok. Widziałam, że niedaleko paliło się ognisko, a wokół niego siedziało pełno śmiejących się nastolatków. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu znajomej twarzy. Zauważyłam Paul'a, który rozmawiał z jakimś chłopakiem. Nie podeszłam do niego. Jakoś nie miałam dzisiaj na to ochoty. W końcu spostrzegłam Kim, która stała razem z Ashley, trzymając kubeczki i śmiejące się z czegoś. Od razu do nich podeszłam i się przywitałam. Widziałam po Kim, że jest już lekko wstawiona. Ashley natomiast powiedziała, że dzisiaj będzie robić za kierowcę, więc piła tylko wodę. Chwilę rozmawiałyśmy o treningach i turnieju, który miał się niedługo odbyć.

- Zaraz wracam – nagle przerwała Ashley i pobiegła do kogoś.

Razem z Kim przyglądałyśmy się, gdzie się tak spieszy. Moje serce się zatrzymało, kiedy zobaczyłam, jak dziewczyna podchodzi do Kayden'a.

- Masz ochotę na drinka? – zapytała Kim z dużym uśmiechem. 

- Nie, dzięki.

- Umm, to poczekaj tu na mnie. Idę wziąć dla siebie.

Kim odeszła lekko się chwiejąc na boki, a ja usiadłam na piasku cały czas spoglądając na Ashley i Kayden'a. Dokładnie widziałam jak chłopak patrzył się na blondynkę i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Ashley nie zachowywała się tak jak zawsze na treningach. Widziałam jak słodko się uśmiecha do chłopaka i o czymś mu opowiada, a on ciągle ją słucha i posyła jej ten uroczy uśmiech. Przewróciłam oczami na widok tej dwójki flirtującej ze sobą. To wyglądało tak żałośnie, że miałam ochotę gorzko się zaśmiać.

Po pięciu minutach czekania, zdałam sobie sprawę z tego, że Kim najwyraźniej o mnie zapomniała, bo zauważyłam, że tańczy właśnie z jakimś chłopakiem, którego kojarzyłam z widzenia. Poszłam, więc w stronę ogniska. Tym razem moją uwagę przykuła Lea, która rozmawiała o czymś z Jack'iem. Znałam to spojrzenie, którym patrzyły wszystkie zakochane dziewczyny na swoich wybranków. Najwidoczniej Paul, Lea'i się już znudził, albo od początku tylko się nim bawiła. Odeszłam od nich, bo nie chciałam tutaj zwymiotować. Niedaleko ogniska siedział Paul na jakimś kocu. Poszłam, więc do niego.

- Mogę się przysiąść? – zapytałam.

Lekko kiwnął głową, potakując. Był już trochę pijany, co można było zauważyć po jego zachowaniu. Był mocno zamyślony, nawet na mnie nie spojrzał.

Siedzieliśmy w ciszy. Nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę, bo tak naprawdę nie znałam go za bardzo. W końcu wpadłam na pomysł aby z nim zatańczyć. Chłopak na początku nie chciał, ale po namowach zgodził się. Przyznaję, że serce zaczęło mi szybciej bić, bo tak naprawdę pierwszy raz miałam z nim taki bliższy kontakt. Paul położył ręce na moich biodrach, a ja się do niego przybliżyłam. W czasie naszego tańca, nie odzywaliśmy się do siebie, a ja cieszyłam się chwilą. Mimo, że tak długo czekałam na ten moment, coś ciągle mi nie odpowiadało. Niby byłam zadowolona, ale to nie było to samo uczucie co taniec z Kayden'em.

Chyba zwariowałam.

Spojrzałam na przytulone pary, które tańczyły obok nas, a jedna bardzo rzuciła mi się w oczy. Długie nogi, śliczne blond włosy i piękna biała sukienka do połowy ud. Brunet z uroczymi brązowymi oczami, który szeptał dziewczynie coś do ucha, a ona co chwilę się z czegoś śmiała. Ubrany w koszulę w kratę i czarne, dopasowane spodnie. Włosy tym razem postawione do góry. Na jej talii, trzymał ręce, a ona objęła jego szyję. Kayden i Ashley.

Nie byłam zazdrosna o Kayden'a. Po prostu ich widok przyprawiał mnie o mdłości. Powoli zaczynało mnie wkurzać zachowanie Ashley. Brunet też jakoś się zmienił od niedawna. Wcześniej był dużo milszy dla mnie.

W sumie po co ja się tym zamartwiam? – pomyślałam.

W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały, a wtedy, być może zwariowałam, bo pocałowałam Paul'a.


Lea

Naprawdę cieszyłam się z zorganizowanego ogniska. Uwielbiam ludzi z akademii, dlatego nie miałam nic przeciwko temu, żeby spędzić z nimi sobotni wieczór. Spakowałam do plecaka rzeczy, które przydadzą się na ognisko i byłam gotowa do wyjścia. Miałam na sobie białą koszulkę, krótkie, dresowe spodenki i moje ulubione vansy. Nie wzięłam ze sobą nawet żadnej bluzy, bo byłam pewna, że nie będzie zimno.

Kayden czekał już pod moim domem, bo mieliśmy jechać razem. Myślałam, że chłopak będzie jechał z Kylie, więc nawet nie pisałam do niego, ale on sam zaproponował, że  po mnie przyjedzie. Może w końcu zmądrzał i już się z nią nie zadaje? 

Przywitałam się z chłopakiem i  zajęłam swoje miejsce. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam kilkanaście opakowań pianek na ognisko, które znajdowały się na tylnym siedzeniu.

- Ile będziemy jechać? 

- Niedługo. To jakieś dwadzieścia minut drogi stąd. 

Pokiwałam głową i włączyłam w radiu naszą ulubioną piosenkę, na co Kayden od razu się uśmiechnął i zaczął ją śpiewać. Oboje mieliśmy do tej piosenki duży sentyment. 

- Mogę cię o coś zapytać? - powiedziałam, a chłopak potwierdził, kiwając głową. - Czy ciebie i Kylie coś łączy? 

- Nie - odpowiedział zmieszany, skupiając się na drodze. 

Nie? 

Uśmiechnęłam się. 

- To dobrze - odpowiedziałam, klepiąc chłopaka po ramieniu. - Jest dużo lepszych dziewczyn.

- Kto na przykład? - zapytał i wysyłał mi pytające spojrzenie. 

- W sumie to wszystkie. 

Chłopak przewrócił oczami. 

- Na przykład Ashley - dopowiedziałam po chwili. 

*** 

Na ogniskach dzieją się najlepsze rzeczy, dlatego od zawsze lubiłam na nie chodzić. 

- Nie idziesz? - zapytałam przyjaciela, który stał oparty o swój samochód. 

- Zaraz dojdę. 

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę plaży na której grała głośna muzyka, a większość osób tańczyło. Usiadłam przy ognisku z osobami, które znałam tylko z widzenia i zaczęłam rozglądać się za kimś znajomym. Nikogo nie widziałam, dlatego postanawiam nie ruszać się z miejsca. Kilku chłopaków namawiało mnie do tańca, ale za każdym razem odmawiałam. 

- Lea! - usłyszałam jak ktoś woła moje imię. - Hej! 

Odwróciłam się i zobaczyłam Paul'a z grupką chłopaków, którzy szli w moją stronę. 

- Cześć, księżniczko - powiedział jeden z nich, ale Paul posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. 

Księżniczko? 

- Um, ta. Hej. 

Paul usiadł koło mnie, obejmując mnie w pasie. Był trochę pijany i dziwnie się zachowywał. Nie był taki jak zawsze. 

- Nie bawisz się dobrze - zasugerował, wyciągając z kieszeni papierosa i zapalniczkę. 

- Dopiero przyszłam - odpowiedziałam, odsuwając się od jednego z kolegów chłopaka, który usiadł obok mnie. - Znowu palisz? 

-  Palę tylko okazjonalnie - odparł. - Już ci to mówiłem. 

Cokolwiek. 

- Powiedziałem ci to, gdy u mnie nocowałaś. 

- Pamiętam. 

Paul uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni następnego papierosa. 

- Chcesz? 

Nie chciałam palić, ale co zaszkodzi mi jeden papieros?

Wzięłam zaproponowanego papierosa od chłopaka i zaciągnęłam się, ale zaczęłam kaszleć, przez co czułam na sobie wzrok każdego. 

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka następnych minut, paląc papierosy. Paul był dzisiaj zamyślony. Miałam wrażenie, jakby w ogóle nie słuchał tego, co mówią do niego inni. Patrzyłam na niego, ale on ani razu na mnie nie spojrzał. Lubię go. Naprawdę bardzo go lubię. Ale tylko jako dobrego kolegę albo przyjaciela.

Oparłam się o jego ramię i wpatrywałam się w ognisko, gdy w końcu zobaczyłam Jack'a, który stał z grupką znajomych. 

- Paul. 

- Tak? 

- Muszę na chwilę iść. Zaraz wrócę. 

- Idziesz do niego? - zapytał i złapał za moją rękę. 

- Idę się przywitać - odpowiedziałam, ale zrobiło mi się żal Paul'a. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu. - Zaraz wrócę, okej? Puść mnie. 

Brunet posłuchał mnie, a ja odeszłam i szłam w stronę Jack'a.

Byłam szczęśliwa, że w końcu będę mogła go zobaczyć. Nie widzieliśmy się jeden dzień, a ja miałam wrażenie, jakbyśmy nie widzieli się co najmniej tydzień. Tęskniłam za nim. Zawsze za nim tęsknię. 

Zakochałam się w nim, a codziennie jestem tylko coraz bardziej tego pewna. 

Gdy chłopak mnie zobaczył, odszedł od znajomych i pocałował mnie na powitanie. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. 

- Nie jest ci zimno? 

- Trochę - odpowiedziałam, pocierając rękami po ramionach. - Nie wzięłam bluzy z domu. 

Chłopak ściągnął swoją bluzę i podał ją mi, a ja od razu ją ubrałam. Byłam na mnie za duża, ale nie zwracałam na to uwagi. Ważne było to, że jest mi ciepło i że jest to bluza Jack'a. 

- Wyglądasz w niej dużo lepiej niż ja. 

- Zdecydowanie nie - powiedziałam i złożyłam pocałunek na ustach chłopaka. 

Całowaliśmy się przez chwilę, ale chłopak nagle odsunął głowę. 

- Nie mówiłaś mi, że palisz. 

Cholera.

- Nie palę - odparłam, a chłopak uniósł brwi na moją odpowiedź. - To znaczy... zapaliłam dzisiaj kilka papierosów, bo Paul mi je dał.

No właśnie. Paul.

Obiecałam mu, że zaraz do niego wrócę. 

Popatrzyłam w stronę miejsca, gdzie wcześniej siedział, ale już go tam nie było. Zaczęłam się za nim rozglądać, gdy w końcu go zobaczyłam. 

Całował się z Kylie.

^^^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro