17
Lea
Wróciłam do domu zupełnie nie zdając sobie spawy z tego, co właśnie się wydarzyło.
Paul mnie pocałował, ale gdy ja chciałam odwzajemnić pocałunek, on po prostu wyszedł z sali zostawiając mnie na niej samą.
Czułam się zakłopotana, zostałam na sali sama. Nie wiedziałam co robić, a moją pierwszą myślą było to, żeby wybiec za Paul'em i zapytać co się stało, ale nie zrobiłam tego. I dobrze. To wszystko działo się pod wpływem chwili i nawet nie wiem, dlaczego postanowiłam odwzajemnić pocałunek. Może nawet dobrze się stało, że Paul to przerwał i wyszedł przez co nie doszło do niczego więcej, ale mimo to, że był to jeden, niewinny i nic nie znaczący dla mnie pocałunek to nie chcę, żeby Jack się o nim dowiedział.
Od razu ruszyłam w stronę mojego pokoju, bo jedynej rzeczy, której potrzebowałam było moje łóżko. Nawet nie rozpakowałam mojej torby z ciuchami z treningu tylko położyłam się, a po kilku minutach zasnęłam.
***
- To twoja kolejna jedynka ze sprawdzianu, Nelson. - Usłyszałam głos nauczyciela, który stał nade mną, a w ręku trzymał mój sprawdzian.
Z niechęcią przeniosłam wzrok na kartkę, którą nauczyciel wymachiwał przed moją twarzą. To była już moja druga, słaba ocena ze sprawdzianu. Przez to wszystko co działo się w przeciągu kilku ostatnich tygodni, opuściłam się w nauce.
- Poprawię się - westchnęłam.
Zaraz po tym zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy rzucili się w stronę drzwi, żeby jak najszybciej wyjść z klasy. Wyszłam przed szkolny budynek i usiadłam na ławce, żeby sprawdzić mój telefon, który zawibrował, bo dostałam wiadomość.
Przepraszam za wczoraj, daj mi szansę, żebym mógł ci to wytłumaczyć.
Przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam treść wiadomości. Nie miałam ochoty pisać z Paul'em czy słuchać jego wytłumaczeń, dlatego nie odpisałam. Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni moich spodni i oparłam się o ławkę, przymrużając na chwilę oczy.
Nie rozumiem, dlaczego mnie pocałował skoro tego nie chciał? A może chciał tylko jest jakiś inny powód, dlaczego nagle przerwał pocałunek?
- Hej. - Usłyszałam Kayden'a, który zajął miejsce obok mnie.
Ucieszyłam się na widok przyjaciela, bo potrzebowałam porozmawiać z nim o tym co się wydarzyło.
- Hej. - Posłałam mu słaby uśmiech.
- Jak tam?
Popatrzyłam na przyjaciela i westchnęłam, nie odpowiadając.
- Co jest? - Chłopak zmarszczył brwi, przyglądając się mi uważnie.
- Całowałam się z Paul'em.
- Co robiłaś? - zapytał, a raczej wykrzyczał, zdziwiony, wstając z miejsca.
- Paul mnie pocałował, a gdy ja chciałam odwzajemnić pocałunek, on prostu wybiegł z sali i zostawił mnie samą bez żadnego wyjaśnienia - odpowiedziałam. - Właściwe to tego nawet nie można nazwać całowaniem.
Nastała cisza i oboje wpatrywaliśmy się w jakiś punkt przed sobą. Dopiero po chwili Kayden zaczął mówić.
- Naprawdę chciałaś się z nim całować?
- Um, ta.. t-to znaczy... - jąkałam się. - Nie.
Ja chyba już sama nie wiem czego chcę.
Chłopak zrobił minę, która mówiła coś w stylu 'tak myślałem' albo 'wiedziałem' i pokręcił głową.
- Więc, po co to zrobiłaś?
- Nie wiem, okej? Tak wyszło. To wszystko było pod wpływem chwili - odparłam. - Mam tylko nadzieję, że Paul nie powie o tym Jack'owi.
Znowu nastała długa cisza.
- Chyba musisz w końcu wybrać, którego z nich wolisz.
Popatrzyłam na przyjaciela, który złapał za moją rękę i uśmiechnął się do mnie. Cieszę się, że po tym wszystkim wciąż mnie wspiera.
- Wiem.
Dlaczego ja muszę być taka niezdecydowana?
Kylie
Nie poszłam do szkoły. Powiedziałam mamie, że się źle czuję. Po części, nie było to kłamstwo. Całkowicie pogubiłam się w swoich uczuciach. Nie chciałam spotkać Kayden'a, bo nie potrafiłabym spojrzeć na niego. Z drugiej strony, pragnęłam się z nim zobaczyć, co było całkiem do mnie nie podobne. Możliwe, że oszalałam. Kolejnym powodem mojego NIE pójścia do szkoły była Sam. Dalej się do mnie nie odzywała, a ja nie miałam odwagi z nią pogadać. Mogłam odwlekać to w nieskończoność, ale w końcu będę musiała z nią porozmawiać, bo ta kłótnia, która doprowadziła do tego, że mijamy się na korytarzu bez słowa, była niepotrzebna. Znamy się tyle lat, a ja nie chcę żeby ta przyjaźń tak po prostu się skończyła.
Przerzucałam kanały już jakiś piąty raz, z nadzieją, że znajdę coś ciekawego. Kompletnie nic nie było, zresztą tak jak zawsze. Włączyłam jakiś kanał muzyczny, gdzie akurat leciał wolniejszy kawałek. Po cichu, śpiewałam tekst piosenki, a mój humor jeszcze bardziej się pogorszył. Wręcz byłam bliska płaczu. Zawsze tak na mnie działały smutniejsze piosenki, a słuchałam ich właśnie wtedy, kiedy czułam się źle.
Przerwał mi dźwięk powiadomienia, ale tak strasznie nie chciało mi się wstać z kanapy, żeby wziąć telefon, który leżał na stoliku jakiś metr przede mną. Jednak ktoś nie ustępował, bo po kilku minutach przyszła kolejna wiadomość. W końcu pokonałam swoje lenistwo i zabrałam smartfona. Strasznie się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam smsy od Sam.
Czemu nie przyszłaś do szkoły?
Uśmiechnęłam się.
Będę u ciebie za 10 min, musimy pogadać.
Z wrażenia prawie spadłam z kanapy. Oprócz szczęścia, towarzyszył mi też niepokój, ale strasznie się ucieszyłam, że Sam się o mnie martwi i zerwie się z lekcji żeby do mnie przyjść, jednak nie byłam przygotowana na tą rozmowę.
Nie zdążyłam się nawet ogarnąć, wciąż siedziałam w piżamie, nieuczesanych włosach i bez makijażu, a przyjaciółka zapukała do drzwi. Wiedziałam, że ona już widziała mnie w dużo gorszym wydaniu, dlatego nie przejęłam się tym. Otworzyłam jej drzwi, po czym przywitałam ją z lekkim uśmiechem. Zaprosiłam ją do salonu, gdzie usiadła na kanapie, a sama szybko poszłam do pokoju chociaż się ubrać i uczesać.
- Chcesz się czegoś napić? – zapytałam, gdy wróciłam do salonu.
- Nie, dziękuję.
Między nami panowała niezręczna cisza. Obie trzymałyśmy się na dystans, nie zachowywałyśmy się jak zazwyczaj. Nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę, więc po prostu usiadłam na kanapie, zaraz obok niej i głośno westchnęłam.
- Czemu nie przyszłaś na moje przedstawienie? – Sam nie wahała się z rozpoczęciem tematu.
Spojrzałam na nią nieco zdziwiona. Przegryzłam wargę i zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem się nie przesłyszałam.
- Byłam na ciebie wkurzona – oznajmiłam zgodnie z prawdą. – Myślałam, że to ty powiedziałaś Lea'i o tym pocałunku, do tej pory nie mam do końca pewności...
- Przestań! – krzyknęła, a ja byłam tym jeszcze bardziej zaskoczona. – Serio myślisz, że to ja powiedziałam? Nie ufasz mi? – zapytała już spokojniej.
- Ufam ci, ale kiedy powiedziałaś, że nie mam dla ciebie czasu... Myślałam, że byłaś na mnie zła, dlatego wygadałaś się Lea'i.
Przyjaciółka popatrzyła na mnie. Widziałam, że była na mnie zawiedziona. To mi dało takiego jakby kopa. Zrozumiałam wtedy, że ona tego nie zrobiła i byłam wkurzona na samą siebie, za to co zrobiłam. Jak mogłam być tak głupia?
- Strasznie cię przepraszam. Nie wiem co ja sobie myślałam...
Poczułam jak po policzku spływa mi łza.
Jak mogłam podejrzewać o coś takiego moją najbliższą przyjaciółkę? Osobę, którą znam przez tyle lat. Kogoś, kogo traktowałam jak rodzinę. Przez to wszystko co zrobiłam, mogłam stracić tak bliską mi osobę. Przez moją głupotę, mogłam, a właściwie po części straciłam zaufanie Sam. Poczucie winy mocno we mnie uderzyło i bez słowa ją przytuliłam. Dziewczyna odwzajemniła gest.
- Jakoś to się ułoży – odpowiedziała, a ja miałam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie.
***
Poprosiłam Sam, aby tamtego dnia została u mnie na noc. Brakowało mi jej, chciałabym naprawić to co już zepsułam. Trochę czasu nam zajęło, póki nie zaczęłyśmy rozmawiać tak jak dawniej. Właściwie między nami ciągle panował wciąż ten dystans co wcześniej, ale z czasem powoli zmalał.
- A co tam na treningach? – zapytała Samantha, kiedy siedziałyśmy na łóżku pełnym słodkich przekąsek.
Przełknęłam ślinę. Nie chciałam o tym rozmawiać. Nie chciałam myśleć o treningach, które od razu przypominały mi o Paul'u i Kayden'ie. Pogubiłam się w tym wszystkim, nie wiedziałam już do końca czego chciałam.
- Jest okej. Coraz lepiej nam idzie. A jak tam sprawa z Dylan'em? – zapytałam, zmieniając temat.
Przyjaciółka wyraźnie westchnęła. Coś się wydarzyło, kiedy ja nie miałam odwagi z nią porozmawiać. Moje sumienie zaczęło się odzywać i momentalnie rozbolał mnie brzuch. Poczucie winy ciągle mnie męczyło. Tak strasznie chciałabym cofnąć czas.
- Wydaję mi się, że sobie kogoś znalazł – oznajmiła, a ja wytrzeszczyłam oczy.
Dylan kogoś sobie znalazł? To niemożliwe.
- No coś ty! On nie widzi świata poza tobą – odpowiedziałam, pocieszając ją.
Widziałam jak Dylan na nią patrzył. Jestem pewna, że się w niej zakochał.
- Kylie. – Dziewczyna przegryzła wargę. – Tak ci się tylko zdaje. Wiesz, nie tylko ty wplątałaś się w miłość bez wzajemności - zaśmiała się, ale w jej śmiech było słychać smutek.
Wiedziałam, że chodzi jej o sytuację z Paul'em. Ale czy tak naprawdę byłam w nim zakochana?
^^^
Może zrobić maraton? Piszcie w komentarzach! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro