Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Kylie

Czemu znowu przyszliśmy na pustą salę? Sama nie wiem. Nie mam pojęcia dlaczego chciałam akurat spędzić ten czas z Kayden'em. Czasami po prostu działam pod wpływem emocji, a tylko tańcem potrafię to opanować.

Puściłam na telefonie, wolniejszy kawałek, którego od niedawna dość często słucham. Kayden położył ręce na mojej talii, a ja natomiast swoje, na jego ramionach. Zaczęliśmy się lekko poruszać do rytmu piosenki. Nikt z nas się nie odzywał. Kayden widział, że coś mnie męczy, ale nie pytał o to. Zamknęłam oczy i pozwoliłam chłopakowi, aby poprowadził.

- Lea nie powinna rozpowiadać wszystkim o tym. – Spojrzałam na bruneta.

Wiedziałam co ma na myśli.

- Kayden, ale tu nie o to chodzi. – Przegryzłam wargę. Chciałam się komuś zwierzyć, ale jedyną osobą, której mówiłam wszystko, była Sam. – Po prostu nie mogę uwierzyć, że powiedziała jej to moja najbliższa przyjaciółka.

Piosenka skończyła się, a ja usiadłam na podłodze ze zgiętymi kolanami, na których oparłam głowę. Kayden popatrzył na mnie z uniesionymi brwiami.

- Czemu myślisz, że to ona powiedziała?

- Bo po szkole trochę się posprzeczałyśmy i... wszystko na to wskazuje – odpowiedziałam, poprawiając kosmyk włosów.

Brunet usiadł po turecku, naprzeciwko mnie.

Tak naprawdę nie byłam do końca pewna moich podejrzeń. Czy Sam naprawdę byłaby do tego zdolna?

- Ona ma pretensje do mnie o to, że tak dużo czasu spędzam czasu na treningach – zwierzyłam się, choć nie do końca byłam pewna czy dobrze robię.

Spojrzałam na chłopaka, przegryzając wargę. Spodobały mi się jego włosy, które były w artystycznym nieładzie, co tak bardzo dawało jemu uroku. Kayden uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że mu się przyglądam.

- Czasami możemy się zawieźć nawet na tych najbliższych, dlatego radzę ci żebyś robiła to co lubisz i nie zwracała uwagi na innych. Dobrze wiedziałaś, że taka akademia tańca, to będzie twój drugi dom i będziesz spędzała tam dużo czasu, a Sam powinna cię wspierać w realizowaniu pasji.

Miał rację. Samantha nigdy nie pytała o treningi, nie interesowało ją jak mi idzie. Zawsze najważniejszy był jej występ, lub Dylan.

- Nieważne. Zatańczymy jeszcze raz? – Wstałam i podałam rękę Kayden'owi.

Tym razem włączyłam nieco szybszą i radośniejszą piosenkę. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, co bardzo poprawiło mi humor. Z uśmiechem zaczęłam wyśpiewywać słowa piosenki. W końcu doszło do tego, że i on śpiewał razem ze mną. Po naszym „koncercie" opadliśmy ze śmiechem na podłogę. Poczułam się o wiele lepiej, bo nie myślałam już o tej całej sprawie z Sam. Czułam się, jakby czas dla nas się zatrzymał. Popatrzyłam na bruneta, a ten spojrzał na mnie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że patrzy na moje usta, ale dokładnie wtedy zadzwonił mój telefon.

***

Kayden podwiózł mnie do jednej z kawiarni, gdzie miałam spotkać się z Dylan'em. Zastanawiałam się co takiego ode mnie chciał, że zadzwonił z „koniecznym spotkaniem". Przez chwilę myślałam, że Sam go nasłała, ale właściwie po co miałaby to robić?

Weszłam do przytulnie ozdobionego pomieszczenia i poczułam przyjemny zapach kawy i różnych słodkości. Od razu zrobiłam się głodna.

- Cześć Kylie. – Odwróciłam się, kiedy usłyszałam za sobą głos Dylan'a.

- O, hej.

Miał włosy postawione na żel, a ubrany był w białą koszulę i czarne, dopasowane spodnie. Przypomniałam sobie, że jakieś dwadzieścia minut temu grał w przedstawieniu i dlatego wyglądał tak elegancko.

Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę, a chłopak herbatę z cytryną.

- Jak było na przedstawieniu? – zapytałam.

Tak szczerze, to nie miałam ochoty z nim o tym rozmawiać, ale głupio mi było o to nie zapytać.

- Dobrze. Szkoda, że nie przyszłaś. – Przegryzł wargę. – W sumie to nie dziwię się, że nie chciałaś się widzieć z Sam, słyszałem, że się pokłóciliście.

Przytaknęłam, lekko kiwając głową. Wciąż dziwił mnie fakt, że Dylan chciał się tu ze mną spotkać.

- Myślisz, że to właśnie Sam powiedziała o wszystkim Lea'i? – Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawioną miną

Jednak moją uwagę przykuła osoba, która właśnie weszła do kawiarni. To Paul. Szedł uśmiechnięty z jakimś kolegą. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, ale zaczęłam do niego mocno machać, a kiedy mnie zauważył poczułam się głupio. Wszyscy z pomieszczenia patrzyli na mnie jak na dziwaczkę, a Paul tylko lekko pokiwał głową, odmachując. Widziałam na jego twarzy zmieszanie i nagle zrobił się jakiś dziwnie niespokojny.

- Kto to jest?

Całkowicie zapomniałam o Dylan'ie, który siedział naprzeciwko mnie i przyglądał się całej sytuacji. Nerwowo się zaśmiałam.

- Nikt taki – odpowiedziałam, a w brzuchu poczułam lekki uścisk.

Gdyby Lea tu siedziała, bez zastanowienia podszedłby tu.


Lea

Bez zastanowienia ruszyłam w stronę samochodu, który stał na podjeździe pod moim domem. 

Cieszyłam się, że w końcu będę mogła zobaczyć Jack'a, ale mimo to byłam na niego wkurzona za to, że nie napisał do mnie nawet głupiego sms'a, w którym poinformowałby mnie, że wszystko u niego w porządku, żebym nie musiała się martwić. 

Otworzyłam drzwi od samochodu i od razu uśmiechnęłam się na widok  chłopaka, który pisał coś na telefonie i dopiero po chwili zorientował się, że stoję obok i patrzę się na niego. Wtedy od razu  odłożył telefon, a jego wzrok skupiony był na mnie. Po krótkiej chwili odwzajemnił uśmiech. 

Już zapomniałam jak brakowało mi jego uśmiechu. 

- Hej - przywitał się, patrząc przy okazji na moje usta i przegryzł wargę. 

- Hej - odpowiedziałam. - Czemu nie odpisywałeś na moje wiadomości? - zapytałam niemal natychmiast. 

Chłopak wzruszył tylko ramionami, a ja miałam ochotę mu przywalić. Naprawdę się o niego martwiłam, a on nawet nie miał zamiaru wyjaśnić mi, dlaczego do mnie nie pisał.

- Nieważne - powiedziałam zawiedziona tym, że nie odpowiedział na moje pytanie. - Co robisz pod moim domem tak wcześnie? 

- Chciałem cię zobaczyć. 

Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. 

- Oh. 

Po jego słowach stałam bez ruchu, patrząc na jego idealne, malinowe usta. 

- Odwiozę cię do szkoły - oznajmił. 

Kiwnęłam głową i zajęłam miejsce obok niego. Byłam szczęśliwa po tym co od niego usłyszałam, bo skoro chciał mnie zobaczyć to oznacza, że tęsknił za mną.

- Martwiłaś się o mnie, prawda? - zapytał tak, jakby znał już odpowiedź na to pytanie i zaśmiał się. 

- Co cię tak śmieszy? - zapytałam, unosząc brwi. 

- Wiedziałem, że będziesz się o mnie martwiła. 

Czy jego naprawdę to bawi? 

- Tylko nie myśl, że zrobiłem to specjalnie. Miałem do załatwienia mnóstwo spraw poza miastem - przerwał i skierował wzrok w moją stronę. - I wiesz co? Tęskniłem za tobą przez cały ten czas. Brakowało mi wspólnego tańczenia, ale przede wszystkim ciebie. 

W tamtym momencie chciałam krzyczeć ze szczęścia, ale nie mogłam.

- Naprawdę tęskniłeś za mną? - zapytałam, rumieniąc się. 

Chłopak kiwną głową. 

- Cóż, um j-ja też za tobą tęskniłam. 

To było dziwne, ponieważ ja nigdy się nie jąkałam. 

Podjechaliśmy pod moją szkołę równo z dzwonkiem, ale część uczniów dalej była przed budynkiem, nie przejmując się tym, że właśnie zaczynają się lekcje. 

Zamierzałam wysiąść z samochodu, ale Jack nagle złapał mnie za nadgarstek. 

- Zaczekaj - powiedział, puszczając mój nadgarstek. - Odbiorę cię później ze szkoły i pójdziemy gdzieś potańczyć, ale sami? 

- Nie mogę. Jestem umówiona z Paul'em. 

Sama nie wierzyłam w to, że mu to powiedziałam. Nie marzyłam o niczym innym niż o tym, by z nim zatańczyć i spędzić z nim więcej czasu. To było to, czego potrzebowałam.

^^^

Gwiazdkujcie, komentujcie ;)

Natępny rozdział postaram się dodać jak najszybciej :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro