14
Kylie
- Ooo, widzę, że idzie mistrzyni całowania. – Spojrzałam na Lea'ę z lekkim zdziwieniem.
Szłam akurat korytarzem na lekcję francuskiego, kiedy ją zobaczyłam ze swoim krzywym uśmiechem.
- Co? – zaśmiałam się pod nosem, bo nie zrozumiałam za bardzo o co jej chodzi.
Szatynka tylko poprawiła swoje włosy i spojrzała na mnie, śmiejąc się z nie wiadomo czego. Uniosłam brwi i popatrzyłam na nią, jakby była upośledzona.
- Serio nawet nie umiesz się całować? – mówiła to tak głośno, że chciałam jej przyłożyć.
Wszyscy uczniowie patrzyli na nas z ciekawskim wzrokiem.
- O co ci chodzi? – Nerwowo poprawiłam ramię swojej torebki.
Dziewczyna pokręciła głową z rozbawieniem.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi – powiedziała, po czym odeszła.
Nagle zrobiło mi się sucho w gardle. Stanęłam na środku korytarza jak słup soli i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Mój pierwszy pocałunek nie był najlepszy. Miałam wtedy czternaście lat i od dwóch tygodni chodziłam z niejakim Alex'em, który kiedyś mieszkał kilka przecznic dalej niż ja. Byliśmy u mnie w domu. Chłopak zaczął się do mnie przybliżać i wtedy strasznie zaczęłam się stresować. Nie wiedziałam co zrobić, bo nie miałam w tym żadnego doświadczenia. Alex był ode mnie starszy o trzy lata i pewnie całował się już z niejedną dziewczyną. Byłam tak wystraszona, że ugryzłam go w wargę. I to nie jakoś lekko. Zrobiłam to tak mocno, że zaczęła mu lecieć krew. Potem zostałam przez niego i jego kolegów wyśmiana.
Zastanawiałam się skąd Lea o tym wie. Jedyną osobą, której o tym opowiedziałam była Samantha. Nie wierzyłam, że to ona o tym powiedziała. Na pewno nie był to też Alex, bo w końcu jakiś rok temu wyjechał z miasta na studia. Może dowiedziała się od jakiegoś jego kolegi?
Napisałam do Sam, że musimy pogadać, a potem zadzwonił dzwonek na lekcję.
***
Wyszłam z budynku, od razu po skończonych lekcjach. W oddali ujrzałam machającą do mnie przyjaciółkę. Mój humor przez poranną sprzeczkę był okropny. Miałam wrażenie, że wszyscy uczniowie się na mnie patrzą i śmieją. Tylko Kayden, kiedy minęliśmy się na korytarzy, popatrzył na mnie ze współczuciem, albo po prostu mi się zdawało.
Przywitałam się z Sam, po czym poszłyśmy do parku, który był zaraz obok szkoły. Usiadłyśmy na ławce, a torby odłożyłyśmy na ziemię.
- No to o co chodzi? – zapytała Sam, wciągając z kieszeni bluzy paczkę gum, którymi mnie poczęstowała.
- Alex – odpowiedziałam. – Ktoś powiedział Lea'i o nim.
- Jak to? Przecież tylko mi o tym powiedziałaś, a nikt z jego znajomych nie chodzi z nami do szkoły. Zresztą na pewno już o tym zapomnieli. – Przyjaciółka zaczęła się nad tym zastanawiać.
- Sam, ufam ci, ale może przez przypadek komuś o tym powiedziałaś? – Spojrzałam na nią, przegryzając wargę.
Poczułam się strasznie głupio, kiedy dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Chciałam szybko cofnąć te słowa, ale teraz już nie było odwrotu.
- Od tego Paul'a i treningów, całkiem ci się w głowie poprzewracało. Dość, że już w ogóle nie spędzamy razem czasu, to jeszcze teraz oskarżasz mnie o takie rzeczy. – Pokręciła z dezaprobatą głową.
Nie wiem dlaczego, ale wtedy i ja się zdenerwowałam. Z jednej strony ufałam jej, bo nigdy nie zdradzała moich sekretów, ale może miała do tego jakiś powód?
- A może właśnie tobie o to chodzi? Może zrobiłaś to specjalnie? Może chciałaś mi zrobić na złość, za to, że nie spędzamy już tyle czasu co wcześniej? Albo mi po prostu zazdrościsz?
Dziewczynie zrzedła mina. Zabrała z ziemi torbę i wstała z ławki.
- Zadzwoń jak zmądrzejesz – powiedziała i odeszła.
Może trochę przesadziłam, a może nie. Może miałam rację, a może się myliłam.
Szybko wróciłam do domu i siedziałam tam aż do wpół do piątej. Za pół godziny miało się odbyć przedstawienie. Nie chciałam tam być, choć dobrze wiedziałam jak ważny jest ten występ dla Sam. Możliwe, że jestem najgorszą przyjaciółką na świecie, ale ja wybrałam numer do Kayden'a. Nie miałam ochoty na dzisiejszy trening. Naprawdę nie miałam siły na użeranie się z Lea'ą. Bałam się, że dziewczyna o wszystkim mu powiedziała. Nie chciałam się przed nim kompromitować. Jedyne na co miałam wtedy ochotę to taniec z Kayden'em na sali bez spojrzeń innych ludzi. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy chłopak powiedział, że zaraz po mnie będzie.
Lea
Siedziałam na stołówce razem z Tommy'm, Amy, Emmą, Alex'em, jedząc lunch i popijając go wodą.
- Jesteś już z tym blondynem? - zapytał Tommy, a wzrok każdego skierowany był na mnie.
Nie spodziewałam się takiego pytania, a już na pewno nie od Tomm'iego, którego nigdy nie interesowało to, czy z kimś się spotykam.
- Co? Nie.
- Pasujecie do siebie - dopowiedziała Amy, a ja rzuciłam jej uporczywe spojrzenie.
- Też tak myślę - usłyszałam po chwili Emmę.
Nie odpowiedziałam i zwiesiłam głowę, czekając, gdy w końcu zadzwoni dzwonek na lekcje i nie będę musiała rozmawiać z nimi o mojej relacji z Jack'iem.
***
Weszłam do szatni, żeby przebrać się na trening. Ubrałam czarny t-shirt z białym nadrukiem i czarne leginsy, a włosy związałam w kucyka. Ruszyłam do sali z myślą, że Jack będzie dzisiaj na zajęciach, mimo tego, że wciąż mi nie odpisywał. Weszłam do sali jako ostatnia, rozglądając się za Jack'iem, ale nigdzie go nie było.
Tak, zaczęłam się o niego martwić.
Podeszłam do Paul'a i przytuliłam go na powitanie.
- Przyjaźnisz się z Jack'iem, prawda? - zapytałam, a chłopak kiwnął głową. - Wiesz, czemu nie przychodzi na treningi?
- Martwisz się?
- Nie. To znaczy, tak trochę. Nieważne.
Chłopak odwrócił ode mnie wzrok i włączył muzykę, żeby inni mogli zacząć już trenować.
- Musimy się jutro spotkać - powiedział nagle.
- Okej - odpowiedziałam, zdając sobie sprawę, że mamy coraz bliższy kontakt.
- Zadzwonię do ciebie jutro, ale teraz powinnaś zacząć już trenować.
Starałam się dzisiaj dać z siebie wszystko. Byłam skupiona tylko na tańcu, a przez jakiś czas miałam zamknięte oczy, żeby nic innego mnie nie rozpraszało. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś złapał mnie za biodra. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Paul'a. Staliśmy naprzeciwko siebie, chłopak był ode mnie wyższy o kilka centymetrów. Patrzył na moje usta, a potem znów przerzucił wzrok w górę i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Miałam wrażenie, że wszyscy nas obserwują.
- Jesteś dzisiaj bardzo skupiona - powiedział z uśmiechem, trzymając dalej swoją dłoń na moich biodrach.
- To przez to, że taniec pomaga mi zapomnieć - przerwałam na chwilę. - Zapomnieć o wszystkim i o wszystkich - wyjaśniłam.
- Tak powinno być. Taniec powinien odrywać cię od rzeczywistości.
Uśmiechnęłam się na słowa chłopaka.
- A teraz, zaprezentujesz ze mną nowy krok, okej? - zaoferował i wyciągnął do mnie rękę.
Nie ukrywam, że cieszyło mnie to, że Paul zawsze wybierał mnie, gdy potrzebował drugiej osoby do przestawiania nowego kroku do choreografii.
***
Po treningu zmieniłam tylko koszulkę i od razu wyszłam z budynku, udając się na parking.
Na dzisiejszych zajęciach oprócz Jack'a, nie było też Kayden'a i Kylie. Nie wierzę w zbiegi okoliczności, dlatego jestem pewna, że byli gdzieś razem i na samą myśl o tym, że mój przyjaciel spędzał z nią czas robi mi się niedobrze. Poza tym przez nią odpuścił sobie też trening.
Wyciągnęłam telefon, żeby napisać do chłopaka czy nasze dzisiejsze spotkanie dalej jest aktualne, a po niecałych dwu minutach zobaczyłam podjeżdżający na parking samochód Kayden'a.
- Hej - przywitał się ze mną, gdy wsiadłam do auta, żeby zająć swoje miejsce.
- Hej. Czemu nie było cię na treningu?
- Sprawy rodzinne. Nic ważnego.
Przewróciłam oczami. Znałam Kayden'a już kilka lat i wiedziałam, kiedy kłamał.
- Po co kłamiesz? Wiem, że byłeś gdzieś z nią.
- Skoro wiesz, to po co pytasz?
Po raz kolejny przewróciłam oczami. Ostatnio robię to coraz częściej.
- Czyli jednak z nią byłeś?
Chłopak nie odpowiedział, a ja patrzyłam na niego ze złością. Czy on naprawdę jest taki ślepy i nie widzi, że Kylie wykorzystuje go na każdym kroku?
- Nie wierzę, że jesteś taki głupi.
- Udam, że tego nie słyszałem.
Starałam udawać obojętną, gdy rozmawialiśmy o Kylie, ale tak naprawdę dalej uważam, że powinien trzymać się od niej jak najdalej.
- Powiedziałabym coś teraz, ale nie chcę się kłócić.
- Więc lepiej nie mów - odparł. - Dzisiaj i tak już przesadziłaś.
- O co ci chodzi?
- O to co rozgadałaś o Kylie po całej szkole.
- Powiedziałam tylko prawdę. Niczego nie zmyśliłam - odparłam, śmiejąc się, ponieważ znowu wyobraziłam sobie jak mógł wyglądać pierwszy, nieudany pocałunek Kylie.
- Podejrzewam, że Kylie będzie chciała się jakoś zemścić.
- Jasne. - powiedziałam, śmiejąc się.
Do końca drogi już nie rozmawialiśmy.
***
Gdy dojechaliśmy do domu chłopaka, jego rodzice właśnie wychodzili do znajomych i zapytali nas, czy możemy zostać z Leną - młodszą siostrą Kayden'a.
Ucieszyłam się, gdy zaproponowali nam opiekę nad małą, ponieważ dawno jej nie widziałam i bardzo się za nią stęskniłam. Lena była dla mnie wyjątkowa, ponieważ traktowałam ją jak swoją siostrę.
Poszliśmy do pokoju Kayden'a i włączyliśmy bajkę 'Zaplątani', żeby Lena też mogła z nami oglądać. W trójkę siedzieliśmy na łóżko, przykryci kocem i jedliśmy popcorn.
W połowie filmu Lena zasnęła, więc zdecydowaliśmy włączyć jakiś horror. Chłopak poszedł do DVD, żeby włożyć płytę, a ja w tym czasie sprawdziłam telefon z nadzieją, że Jack może w końcu mi podpisał. Jednak na próżno. Odłożyłam telefon z powrotem i westchnęłam bezsilnie. Najwidoczniej zrobiłam to dość głośno, bo Kayden odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem.
- Co się stało?
- Nic - odparłam. - Po prostu martwię się.
Chłopak uniósł brwi i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- O kogo?
- O Jack'a - wymamrotałam. - Nie odpisuje mi na moje wiadomości, nie dzwoni i nie ma go na treningach.
- Mogłem się domyślić - powiedział i zajął miejsce obok mnie, zabierając mi pół koca, żeby się przykryć. - Zakochałaś się w nim.
- Co? Umm, nie. Po prostu martwię się, okej? - starałam się zaprzeczyć. - O ciebie też się czasami martwię, ale jakoś nie jestem w tobie zakochana.
- To jest coś innego - powiedział, przewracając oczami. - Czasami cię nie rozumiem.
- Dlaczego?
- Wszyscy widzą, że jesteś zakochana w Jack'u, ale ty chyba sama nie potrafisz przyznać tego przed sobą, a do tego ty i Paul zbliżyliście się do siebie. Czasami nawet wyglądacie jak para. Tylko, że ty nie jesteś w nim zakochana. Więc, po co to wszystko?
- Skąd możesz wiedzieć w kim jestem zakochana?
- Po prostu to widzę.
- Źle widzisz - odpowiedziałam trochę chamsko. - Lepiej skup się teraz na filmie.
Chłopak zrobił to co mu kazałam, ale ja sama nie mogłam się na nim skupić przez to co mi powiedział.
Rodzice Kayden'a wrócili do domu o jedenastej wieczorem. Gdy weszli do pokoju w którym byliśmy, uśmiechnęli się na widok śpiącej Leny, która mówiła coś przez sen i trzymała mnie za rękę.
- Zostajesz na noc? - zapytał Kayden, ziewając.
- Nie mam ciuchów na zmianę, a jutro mamy szkołę.
- Okej, zapomniałem. Wezmę kluczyki od samochodu i będziemy mogli jechać.
Pożegnałam się z rodzicami Kayden'a i wyszłam z domu, żeby poczekać na chłopaka przy samochodzie i zaczerpnąć chociaż na chwilę świeżego powietrza.
- Możemy jechać. - Usłyszałam za sobą głos Kaydena.
Kiwnęłam głową i zajęłam swoje miejsce, a po jakiś dziesięciu minutach zasnęłam.
- Jesteśmy na miejscu. - Czułam jak Kayden szturchał za moje ramię, żebym się obudziła. - Zasnęłaś.
- Dziękuje za podwiezienie - powiedziałam zaspanym głosem. - Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedział i uścisnął mnie na pożegnanie.
***
Obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Ubrałam czarny top i wsunęłam na siebie moje ulubione boyfriendy. Następnie wyprostowałam włosy i zrobiłam swój codzienny makijaż.
Zeszłam na dół, żeby zjeść płatki z mlekiem. Moich rodziców już nie było, więc nie musiałam im tłumaczyć, dlaczego wróciłam wczoraj tak późno. Wyszłam z domu z satysfakcją, że dzisiaj nie spóźnię się do szkoły.
Gdy zobaczyłam na pojeździe pod moim domem znajomy, czarny samochód zamarłam.
Był to samochód Jack'a.
^^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro