Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. ❝𝐓𝐨𝐰𝐚𝐫𝐳𝐲𝐬𝐤𝐢𝐞 𝐄𝐥 𝐂𝐥á𝐬𝐢𝐜𝐨❞

-Pablo Gavi-

Biegam po boisku i nawet nie zwracam uwagi na jakiegoś tam napastnika. Udaję, że mnie nie obchodzi, traktuje go tak i serio daje mu to do zrozumienia. Jestem Pablo Gavira i chyba zdążyłem poznać się na życiu o kilka razy za dużo. Na początku straciłem matkę przez kolegę z drużyny. Potem rodzina stwierdziła, że piłka nic mi nie da i zostałem sam. Mój najlepszy przyjaciel był we mnie zakochany i to, że tego nie dostrzegłem zniszczyło moją przyjaźń. Osoba, której ufałem mnie wykorzystała. Obiecałem sobie, że tym razem będę ostrożny. Pierwszy raz będę odpowiedzialny. Na pewno już komuś tak łatwo nie zaufam. Czuję, że to nasz mecz. Patrzyłem cały czas na młodego Anglika. No i wróciłem do gry. Zaliczyłem kilka asyst, które nie koniecznie skończyły się golem, ale jedna bramka wpadła. Byłem z nas dumny. Nie bałem się nawet o tego karnego, którego miał strzelać on. Po tym, gdy piłka odbiła się od poprzeczki miałem ochotę prychnąć mu w twarz, ale więcej na niego nie spojrzałem. Jeden wzrok wystarczył. W pewnym momencie zaczęliśmy się przepychać. Podszedłem do Bellinghama, który średnio wiedział, co się dzieję.

- Pierwszy raz, co? - położyłem rękę na jego ramieniu, a on się do mnie odwrócił. Uśmiechnąłem się przyjemnie. W końcu potrzebujemy pomocnika, a ja nie zamierzam iść do celu po trupach.

- Dzięki Bogu! Ktoś, kto mi wytłumaczy, co tu się dzieję! - uśmiechnął się bardzo przyjaźnie. - Jestem Jude Bellingham - podał mi rękę, a ja ją uścisnąłem.

- Wiesz u nas to takie normalne i miło mi Cię poznać, Pablo Gavi - lekko mnie przytulił, a ja skorzystałem z okazji i się w niego wtuliłem. - Szukasz przyjaciół? - energicznie pokiwał głową.

- Tak. Każdy się ze mnie śmieje, bo nie mówię po Hiszpańsku - zmarszczył brwi. - Zostaniesz moim przyjacielem? - pokiwałem głową. Ponownie mnie przytulił. - Dziękuję! - czułem na swoich plecach wzrok, który naprawdę był dla mnie natarczywy na tym spotkaniu, ale się tym nie przejąłem.

- Wydajesz się fajny, a moi koledzy z pewnością by Cię polubili i szanowali - spojrzał ze zdziwieniem w moje oczy. Jeśli on mógł ja też mogę. - Wiesz.. gdybyś chciał i nie zależałoby Ci na pieniądzach to.. zawsze jest dla nas miejsce dla kogoś takiego jak ty - oczy mu się rozjaśniły. - Podobno to twoje marzenie, a kontraktu jeszcze nie podpisałeś.. no, a my ostatnio zyskaliśmy trochę oszczędności - pisnął głośno.

- Ja.. ja to na pewno przemyślę, ale weź do mnie napisz jeszcze na Insta, dobra? - pokiwałem głową. Przybiliśmy piątkę, a ja pierwszy raz nie zaliczyłem po takim czymś karki. Reszta meczu poszła dobrze, bo wygraliśmy.

Wychodząc z szatni myślałem o wielu rzeczach. Czemu on nie mógł tego załatwić tak, jak ja? Nie musiałbym cierpieć. Spuściłem lekko głowę i spojrzałem na godzinę. Przecież mamy mieć godziny dla siebie, bo trener myślał, że tak będzie lepiej. Westchnąłem głośno, ale cóż mogłem poradzić.

- Hej Pablo - wzdrygnąłem się, ale to był tylko Pedri. Podał mi rękę, a ja lekko ją uścisnąłem. - Wiesz, że to nie to samo, ale to był dobry mecz - puścił moją dłoń. - Mam prośbę.. gdybyś mógł coś tam szepnąć Bellinghamowi o tym, żeby może nie podpisywał tego kontraktu, bo tu są straszne warunki.. Modriciowi skończył się kontrakt, a Ancelotti go już nie chce, bo ma Jude.. rozumiesz przekaz? - pokiwałem głową. - Namieszaj trochę tak, żeby stąd zniknął - lekko się przytuliliśmy.

- Wiem, że nie chciałeś zająć jego miejsca. Wiesz da się załatwić, bo dzisiaj mu to proponowałem - uśmiechnął się szeroko.

- Wiesz, lubię tego dzieciaka, ale to nie fair, że Lukita ma dla niego kończyć karierę w innym klubie.. - westchnął głośno. - Dzięki młody - złożył lekki pocałunek na moim czole. - Jakbyś znowu nie mógł spać to pisz.. tym razem na pewno będę pomagać - jeszcze raz mocno go przytuliłem, a potem odszedł. Mam takie mieszane uczucia jego względem.

- Dasz się zaprosić na kawkę to obgadamy to, jakie mógłbym mieć tam warunki? - odezwał się podniecony, a raczej pełen ekscytacji głos. Czyli się udało.

- Jasne, choć znam tu taką jedną.. - poszliśmy na piechotę. Zamówiliśmy sobie po kawie. Czas na bycie jak Xavi i przedstawienie, jak największej liczby pozytywów. - Widzisz.. będziesz mieć Spotify Premium, dostaniesz nielimitowaną możliwość nagrywania tiktoków z Lewandowskim, przytulną sypialnie, ludzi, którzy chcą z tobą grać i nie będą Cię wyśmiewać - w tym momencie czułem, że nie musiałem mówić więcej. Uderzyłem w czuły punkt. Wymieniłem jeszcze kilka rzeczy i w końcu dałem mu podjąć decyzję.

- Zabiorę swoją walizkę i pojadę z Tobą autokarem do Barcelony, kiedy skończą się te towarzyskie - powiedział z szerokim uśmiechem. - Tak szczerze to od zawszę chciałem grać w Barcelonie - podrapał się po karku. Wypiliśmy kawkę i zaczęliśmy rozmawiać na tematy ogólne. Poznałem go z innej strony i cieszyłem się, że chciał się ze mną zaprzyjaźnić. Poczułem się lepiej. Może znowu będę miał przyjaciela.. nie musi przypominać Pedriego, ale chce, żeby ktoś ze mną rozmawiał. Bardzo miło spędziłem ten czas.

- Na razie nikomu o tym nie mów i odwlekaj z tym kontraktem - pokiwał głową i się rozeszliśmy. Może najlepszym lekarstwem na moje złamane serce jest kontakt z ludźmi? Na pewno na razie tak szybko się do niego nie przywiążę.

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Oczywiście mecz musiał być lekko zmodyfikowany.

Pierwszy rozdział drugiej części książki o nich. Mam nadzieję, że będzie się podobał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro