* Aria - 3 *
Odwróciłam się na pięcie, żeby zajrzeć mu w oczy. Uniósł obie brwi do góry, wpatrując się we mnie podejrzliwie, chociaż to spojrzenie bardziej określało mnie jako niepoczytalną wariatkę.
– Czy ty mnie usiłujesz wepchnąć do Friends Zone? – spytał cicho.
Nabrałam powietrza w usta nadymając policzki. Wyjął mi telefon z dłoni i rzucił na szafkę obok łóżka. Potrząsnął głową z niedowierzaniem, chwycił mnie w talii i ułożył na środku łóżka. Uklęknął, biorąc uda między swoje nogi. Wpatrywał się we mnie drapieżnie, jakby nie mógł się doczekać, kiedy zacznie ucztować na ciele, które widział pod sobą.
– Sorry, laleczko. – Pociągnął koszulkę do góry, zostawiając mnie niemal nagą. – Spóźnisz się, bo ty i ja nie wylądujemy w żadnym cholernym friend zone! – Podważył kciukami gumkę majtek i pociągnął je w dół, rzucając za siebie. – A żebyś sobie dobrze zapamiętała do czyjego łóżka wracasz wieczorem, dostaniesz przedsmak tego, co mogę zaoferować.
Powiódł dłońmi od kostek w górę ud i rozsunął je jednym płynnym ruchem. Wpatrywałam się w jego błyszczące pożądaniem szare oczy i nie mogłam uwierzyć, że on też naprawdę mnie pragnie. Zaciągnął się zapachem podniecenia między nogami, zanim zanurzył język między fałdkami. Wyrwało mi się sapnięcie. Rozchylił płeć docierając do samego centrum rozkoszy.
Marzyłam o tej chwili, za każdym razem, kiedy się masturbowałam, wyobrażając sobie, że to palce Mateusza. Sunął między płatkami, okrążając łechtaczkę, próbując, ssąc, drażniąc i podniecając. Nic jednak nie przygotowało mnie na tak obezwładniające uczucie rozkoszy.
– Piękna – wymruczał, trącając koniuszkiem języka, dużą, wystającą spomiędzy warg łechtaczkę, której zawsze się wstydziłam. Cała się napięłam pod gorącą falą przyjemności, zupełnie zapominając, jakie mój eks zrobił ogromne oczy, gdy kochaliśmy się pierwszy raz.
Matti ponowił liźnięcie.
– O Jezu, tak! Tu! – wyszeptałam głosem pełnym emocji.
– Tak? – spytał, okrążając ją językiem. – Czy tak? – liznął mnie od wejścia aż po sam szczyt. Jęknęłam cichutko, bo doznania atakowały zmysły i nie pozwalały się skupić na niczym innym. – Albo tak. – Wygięłam się w łuk, mnąc pościel, gdy zaczął niezwykle delikatnie ssać. Starałam się oddychać głęboko, ale każda ilość tlenu wydawała się zbyt mała. Zamknęłam oczy, oddając się we władanie zręcznych palców.
– Tak, dokładnie tak! – jęknęłam.
Dłoń zacisnęła się na piersi, pieszcząc sutek i pocierając go z różnych stron. Byłam prawie na krawędzi, gdy odezwał się dzwonek telefonu, wybijając mnie z puchatej chmurki spełnienia. Jak szybko pojawił się w głowie rozpraszający dźwięk, tak szybko znikł, bo Mateusz, wsunął dwa palce w gorące, czekające wnętrze i powrócił do wprawiania mnie w ekstazę.
Napięłam się w oczekiwaniu na orgazm. Palce u stóp zacisnęły się konwulsyjnie. Z głośnym westchnieniem doszłam, ciesząc się z widoku nieba usianego gwiazdami pod zamkniętymi powiekami. Kurczowo zaciskałam dłonie na pościeli, usiłując przedłużyć fale przyjemności. Gorące usta przesunęły się w górę, zostawiając mokre ślady pocałunków, aż do szyi. Niczego więcej w tej chwili nie chciałam, niż mieć go w sobie.
Rozchyliłam powieki, trafiając ledwo przytomnym spojrzeniem na zamglone pożądaniem szare tęczówki. Chciałam więcej! Nie, chciałam wszystkiego, co mógłby mi dać!
Czy jak popchnę go teraz na plecy i dosiądę, będzie zdziwiony?
– Wiem, o czym myślisz – mruknął uwodzicielsko.
– Szczerze wątpię – wypaliłam, podnosząc się i siadając na jego biodrach, nadal odzianych ręcznikiem.
– Podobno nie masz czasu – uniósł wyzywająco brew, łapiąc mnie za nadgarstek, gdy chciałam zdjąć ręcznik. Zerknęłam niepewnie w stronę, gdzie leżał telefon.
– Pieprzyć SPA! – oświadczyłam radośnie, pochylając się do jego ust, które kusiły mnie od tak dawna!
Dzwonek telefonu rozległ się ponownie. Sięgnęłam za siebie i nim Matti zdążył mnie powstrzymać, odebrałam połączenie.
– Olka, no daj żyć! – wypaliłam, a oczy Mattiego zaczęły niebezpiecznie błyszczeć rozbawieniem. – Dziewczyno, opanuj się, mamy całe popołudnie na to SPA. – Opalona dłoń usiłowała zabrać mi telefon, ale odchyliłam się do tyłu, grożąc mu palcem. – Nie bądź samolubem, ciebie pewnie Marcin obracał do późna w nocy, to ja też chcę mieć coś przyjemnego w życiu.
– Ariadna? – padło podejrzliwym tonem pytanie, zadane przez mojego brata Leona.
– O matko! – zaczerwieniłam się niczym piwonia, a Matti zaśmiał pod nosem, chwytając mnie mocno w talii. – Leon, czy ty nie powinieneś być w drodze, czy coś? Rozrywki chyba macie zaplanowane na popołudnie?
– Ariadna! – wycedził tylko moje imię, a potem w słuchawce zapadła długa cisza.
– Dobra będę bezpośrednia! Czego chcesz Leon?
– Zadać ci tylko dwa pytania.
– Wal! – zachęciłam go, a Matti z jakiegoś powodu kręcił głową, śmiejąc się pod nosem. – Byle szybko! – ponagliłam.
– Dlaczego odbierasz telefon Mateusza? I co do diabła robisz w jego łóżku?
Zamarłam z otwartymi ustami! Powolnym gestem odsunęłam telefon od ucha, uświadamiając sobie, że wzięłam zły aparat, bo mój czerwony iPhone leżał wciąż na szafeczce. Pomyłka totalnie bawiła leżącego pode mną faceta, który teraz ryknął śmiechem jak opętany. Uderzyłam go dłonią w pierś.
– Jestem dorosła, Leon!
– Wiem o tym od bardzo dawna – oświadczył spokojnie – ale jeszcze parę tygodni temu prowadziłaś się z tym durnym kundlem, który bardziej był twoim lokatorem niż facetem.
– Ja też nie potrafiłem tego zrozumieć – wtrącił się Matti.
Spazmatycznie złapałam powietrze na to oświadczenie.
– Widzę was oboje za dziesięć minut w recepcji na dole – rozłączył się po tym oświadczeniu.
Spojrzałam z wymówką na Mateusza.
– Czy on wie, że ja nie jestem jednym z jego podwładnych?
Złapał mnie za kark i przyciągnął, żeby skraść szybki pocałunek.
– Ubieraj się Ari, bo jeśli ty dla niego nie pracujesz, ja niestety mam obowiązek.
Ujęłam jego twarz w dłonie.
– Nie bój się – oświadczyłam miękko z przekonaniem. – Będę cię bronić.
Każdy kolejny pocałunek był coraz bardziej namiętny. Przekręcił nas i teraz on był na górze, wpatrując się we mnie z czułością i radością.
– Moja piękna. Czy Leon wie, że zerwaliście z Igorem?
Chciałam potwierdzić, ale niestety nie mogłam, bo z bratem rozmawiałam z miesiąc temu, wymieniając po drodze do dziś, parę SMS–ów, ale nigdy nie zahaczając o ten temat.
– Nie gadam z bratem na takie tematy – westchnęłam. – Marcin mógł mu powiedzieć, bo Olka dopisywała jego laskę do listy gości.
– Że co? – spytał z niedowierzaniem.
– No Igor zna wszystkich, tak? I każde z nas miało swoje zaproszenie, i no to było tydzień temu, więc...
– Więc zgodziłaś się, żeby przyjechał na ślub twojego brata z nową laską?
Jak on to powiedział, to brzmiało naprawdę źle. Zsunął się ze mnie, pomagając wstać.
– Ej, ale nas w sumie nic nie łączy – zapewniłam. – Od roku nawet raz nie uprawialiśmy seksu.
– Od roku też nie widziałem was razem nigdzie. – Matti poszedł na drugą stronę łóżka. – Tam gdzie skrzyżowaliśmy ścieżki bywałaś sama.
– Ja byłam zajęta, on był zajęty.
– To są wymówki – stwierdził, wyciągając z walizki ubrania.
Sięgnęłam do swojej po komplet bielizny, bo nie mogłam iść bez stanika do SPA.
– Chcesz mnie przekonać, że widywałeś eks częściej niż ja swojego?
– Taka praca Ari. – Nałożył czarną koszulkę z krótkim rękawem. – Wiesz jak jest, twoi bracia pracują ze mną.
Wciągnęłam na tyłek majtki, ale zamarłam ze stanikiem w dłoni, bo zrzucił ręcznik. Oblizałam usta na widok takiej ilości dobroci. Czy naprawdę muszę iść do tego SPA?
– Oczy mam wyżej – zaśmiał się.
Włożyłam piersi w miseczki i zapięłam sprawnie haftki, wygarniając biust z boków i układając w staniku.
– Oczy mam wyżej – rzuciłam prześmiewczo. – Wracając do tematu. I popatrz, co się stało z Merą i Leonem. Ta dwójka ledwo ze sobą rozmawia, a byli w sobie tak zakochani.
– Oni oboje są pojebani – odparł, wciągając dżinsy na tyłek. W brzuchu poczułam motylki na myśl, że tylko jedna warstwa dzieliła mnie od tego, co ukrywał w spodniach. – Mistrz kontroli i królowa śniegu.
– Wszyscy jesteśmy pojebani – naciągnęłam koszulkę.
– Nie da się ukryć. Ale o związek trzeba dbać i naprawdę niewiele czasem potrzeba, żeby komuś poprawić humor na cały dzień zwykłym „dzień dobry piękności".
– Prawda.
Nałożyłam spodenki i oboje byliśmy gotowi w mniej niż pięć minut. Schowałam telefon do kieszeni, sprawdzając wcześniej czy to mój.
– Weź kartę – miałam ochotę, powiedzieć „tak, tato", ale szybkie muśnięcie warg mnie powstrzymało. – Niby będziemy w zasięgu ręki, ale nie chcę żebyś czekała gdzieś w restauracji, zamiast wygodnie w łóżku.
Podreptałam w japonkach do windy. Przyparł mnie do ściany, mierząc głodnym spojrzeniem.
– Zdajesz sobie sprawę, że mamy wieczorem do pogadania?
– A nie możesz się cieszyć chwilą? – przekomarzałam się.
– Będziemy, jak już znów znajdziemy się w sypialni, więc proszę teraz, żebyś była w miarę trzeźwa. Życie to nie bajka, jak zgubisz but o północy, będziesz pijakiem, a nie kopciuszkiem.
– Rozkazy? – kpiłam. – Tak szybko?
– Stawiam twarde warunki moim współlokatorom.
Zjechałam dłonią między nas.
– Jest potencjał – szepnęłam, zamykając dłoń na jego przyrodzeniu, twardniejącym pod pieszczotą palców. Musnął moje usta swoimi.
Zmierzaliśmy powoli w stronę grupki stojącej przy recepcji. Wśród nich była Paulina – nasza kuzynka, Oliwia – panna młoda, Weronika – wspólna koleżanka (jeśli tę ladacznicę można tak nazwać), Marta – bardzo daleka kuzynka. Był tam też mój eks i jego nowa dziewczyna – Iza. Oraz Leon!
Zatrzymałam się na schodach, odwracając do Mateusza i opierając się dłońmi o jego brzuch.
– Czy ona jest ładna? Ładniejsza ode mnie? – spytałam szeptem, wskazując konspiracyjnie oczami na nową laskę eks. Zerknął nad moją głową, nie zadając sobie trudu, żeby zrobić to dyskretnie.
– Aria... – westchnął, pochylając się do mojego ucha. – Kobiety zaczynają się od litery D w rozmiarze biustonosza, a mężczyźni od metra osiemdziesięciu pięciu w górę. W każdym innym przypadku to po prostu kumple do gry w karty.
– Nie gram w karty.
– Właśnie! – pochwalił, odwracając mnie we właściwym kierunku i chwytając palcem za szlufkę w spodenkach.
Leon zastąpił nam drogę. Po minie można było przyjąć, że nie jest zachwycony. A skoro już był w złym humorze, to mogłam mu jeszcze trochę napsuć krwi!
– Ty weź wypuść powietrze, bo pękniesz! Mała szpilka, wielkie bum! – wyrzuciłam ramiona do góry wizualizując.
– Milcz! – rozkazał.
Uniosłam brwi do góry, mierząc go lodowatym spojrzeniem.
– Ooosz ty...
– Aria! – przerwał mi Matti stanowczo. – Pozwól mi się tym zająć.
Przeniosłam spojrzenie śmierci na niego.
– Ja nie jestem damą w opresji, która wymaga, żeby ją ratować – prychnęłam.
– Wiem – pogłaskał mnie po plecach – ale to taka rzecz między facetami.
– Znaczy co? – odwróciłam się do brata z buntowniczo skrzyżowanymi na piersi ramionami. – Powiesz mu, że jak złamie mi serce to połamiesz mu nogi? Bo wiesz, jakby nie było Igor mnie zdradzał miesiącami, a nikt dupy nie ruszył.
Brat obejrzał się przez ramię.
– Spoko szefie, dopadniemy go na paintballu – zapewnił Matti.
– Kiedy zerwaliście? – dopytywał Leon.
– Tydzień temu – przyznałam. – Sorry, powinnam była ci powiedzieć.
– Powinnaś – zgodził się.
– Koniec przesłuchania? – zakpiłam.
– Tak. Baw się dobrze. – Niby zachęcił, ale poczułam się odprawiona przez własnego brata.
– A żebyś wiedział, że będę. I to nie tylko teraz! – dodałam z rozbawieniem, patrząc na Mateusza.
Podeszłam do dziewczyn, zostawiając panów z tyłu.
– To co, gotowe?
Igor nie byłby sobą, gdyby nie skomentował całej sytuacji.
– Jezu i po co ten cały cyrk? – zaatakował, cedząc to pytanie z niechęcią.
– Jaki cyrk?
– Ty i on, przecież widać, że udajecie!
– A ty się nie zagalopowałeś Romeo? – prychnęła Olka, mierząc go lodowatym spojrzeniem.
Przymrużyłam oczy, bo opieranie się chęci, żeby mu przyłożyć w nos było naprawdę trudne.
– Wiesz co? Musiałbyś mi włożyć rękę w majtki, żeby wiedzieć, czy udajemy, czy nie. Więc jak dla mnie – stuknęłam go paznokciem w pierś – musisz się obejść smakiem.
– Dobra dziewczyny! Jesteśmy w komplecie! – zawołała Olka. – Idziemy! Bo kurna muszę poznać tę historię do ostatniego szczegółu. Dzielimy się tak: Ari idzie ze mną, Weronika z Paulina, a Iza z Martą.
– A czy ja nie miałam iść z tobą? – zaprotestowała Paulina. – W końcu jestem świadkową!
Otworzyłam szeroko oczy na to oświadczenie, rozchylając usta w imitacji karpia pod wodą.
– Długa historia, opowiem ci za chwilę – zapewniła Oliwia. – Paula, serio jesteś taka małostkowa?
Przeszłyśmy korytarzem do części, w której znajdowało się SPA. Dopiero siedząc w otrzymanym szlafroku, Oliwia zaczęła swoją opowieść, bo przyszłyśmy dziesięć minut za wcześnie i nie było komu się nami zająć.
– Gdzie jest Mera?
– Utknęła w Manchesterze. Jakieś dantejskie sceny się tam działy na kontroli bezpieczeństwa. Za mało ludzi, za dużo podróżnych i spóźniła się na samolot. Przyleci jutro – rozłożyła dłonie bezradnie. – Ale dopiero późnym popołudniem dojedzie do nas. Już po ślubie. Dlatego poprosiłam Paulinę, żeby została świadkową.
– Wyobrażam sobie jaka Mera musi być wściekła – westchnęłam. – Czy ten terminal jeszcze stoi, czy już legł w gruzach pod gniewem królowej lodu?
– Stoi i Mera była naprawdę ekspresyjna, ale kto by nie był w połowie butelki wina, gdy jest dopiero południe.
– Ouch! – skrzywiłam się. – Nic dziwnego, że Leon jest w podłym humorze.
– A on bywa czasem w lepszym? – zażartowała moja przyszła szwagierka.
– Może jakby mu jakaś prawdziwa kobieta zrobiła dobrze, to byłby w lepszym – wtrąciła się Weronika pouczającym tonem. – Zgłaszam się na ochotnika.
No, królowa loda przemówiła. Klękajcie narody.
– A czy kiedykolwiek ominęłaś okazję, żeby wskoczyć na jakiegokolwiek fiuta? – spytałam złośliwie. – Zwłaszcza takiego, który cię nie chce? I który ma swoją laskę? – spojrzałam na Izę i wyjaśniłam. – Bo wiesz, Werze nigdy nie przeszkadza, że facet jest zajęty.
– Mateusz wczoraj nie był – odgryzła się Weronika.
Tak, lasia z podlasia nigdy nie skończy z tymi debilizmami. Uniosłam brwi do góry.
– Po tym jak doszedł w parę minut, musiałaś odwalić okropną fuszerkę – zakwestionowałam jej słowa, kłamiąc jak z nut.
– Dajesz szczegóły! – zażądała Olka.
– W końcu udało ci się na niego załapać? – parsknęła złośliwe Wera. – Po tylu latach.
– To krótka historia. – Zerknęłam na Izę. – Jakiś pajac zajumał mi pokój, zamiast zrobić swoją rezerwację.
– Rezerwacja była wspólna! – zaprzeczyła gwałtownie zainteresowana, broniąc swojego faceta.
– A kto za nią zapłacił? – spytałam mrużąc oczy. – Ja! Czyj brat się żeni? Mój! Więc?
– Ale na co ci takie łoże? Będziesz spać w poprzek czy co? – ironizowała. – No i jak widać oceniasz Weronikę, a sama wylądowałaś w łóżku z jakimś facetem.
– Ej! – krzyknęła na nią Oliwia. – Jesteś tu na krzywy ryj. Ja cię nie zapraszałam i jakbym mogła, to bym was oboje wyjebała na zbity pysk, więc odrobinę szacunku dla kobiety, która mnie uprosiła, żeby dopisać cię do listy gości! Morda w kubeł, albo całuj klamkę z tamtej strony! Nie masz prawa głosu. I dla twojej informacji! – Oliwia dodała ostro. – Mateusza znamy całe życie. Chodził z Leonem do Liceum.
– I co? Nagły wybuch namiętności? – sarknęła Iza. – Żałosne!
Weronika zaśmiała się głośno.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo to jest żałosne! Ona za nim wodziła wzrokiem od lat! Tylko on miał ją gdzieś, a że wszyscy wiemy, że Mateusz to okropny oportunista, nie wróżę temu związkowi – zrobiła symbol cytowania w powietrzu – zbyt świetlanej przyszłości. On lubił skoki w bok, nawet jak był z Ewą w związku.
Gdzieś w głębi serca poczułam bolesne ukłucie, bo w tym, co mówiła Wera, było ziarno prawdy.
– Odezwała się mistrzyni związków – parsknęłam niewesoło. – Powiedz z kim się teraz prowadzasz? Oj no tak, z nikim! Za to robisz za ogrzewacz do łóżka pewnie wielu? Wracając do głównego wątku, zaproponował mi dzielenie pokoju, więc tak jakoś wyszło.
– Że parę minut później wskoczyłaś mu na fiuta – zakpiła Iza.
– Przynajmniej poczekałam, aż się oficjalnie rozstaliśmy z Igorem, a nie dawałam mu dupy, wiedząc doskonale, że ma kogoś. Czy może ciebie też okłamywał? – Iza zaczerwieniła się. – Tak myślałam, że byłaś świadoma mojego istnienia, więc nie pouczaj mnie pani „ta trzecia"!
– Widzę, że przychodzę w odpowiednim momencie! Na sekundy przed rozlewem krwi. – oznajmiła radośnie blondynka z obsługi. – Krew niezmiernie ciężko spiera się z dywanu.
Spojrzałam na nią z pobłażaniem.
– Każda z nas tu siedzących, podałaby ci przepis na to, jak to zrobić na tyle skutecznie, żeby nawet laboratorium dochodzeniowe nie było w stanie ustalić, czy to krew, czy wino.
Blondynka tylko uniosła brwi, ale szybko otrząsnęła się z zaskoczenia.
– W porządku profesjonalistki! – Klasnęła w dłonie. – Gotowe? Zapraszam dwie na masaż. – Paulina i Weronika podniosły się z miejsc. – Dwie na gorące kamienie. – Marta i Iza poszły we wskazanym kierunku. – A dla was mam gorący wosk na dłonie i stopy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro