Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❦ Rozdział 24.

     Zdążyła się pozbierać, nim FP przysiadł się do niej na jednej z przydrożnych ławek. Wiedziała, że ludzie uważnie jej się przyglądali, gdy płakała, a teraz w towarzystwie szefa gangu, przyciągała uwagę jeszcze bardziej.

     – Trzymasz się? – spytał FP, patrząc na dziewczynę z troską.

     Miał ochotę ją przytulić, ale nie wiedział, czy sobie tego życzyła. W dodatku z oddali dostrzegł przypatrującą im się Alice Cooper. Nie miał wątpliwości co do tego, że kobieta ostatecznie do nich podejdzie, jednak nie zamierzał jej specjalnie ku temu prowokować.

     Raven wzruszyła ramionami.

     – Gladys była dla mnie opoką – wyznała szczerze, wspominając pierwsze miesiące pod opieką byłej żony FP. – Nauczyła mnie, jak się bronić i zdobyła moje zaufanie. Wiem, że gdybym wykonała jej polecenie, wciąż mogłabym na nią liczyć, ale nie byłam w stanie cię zranić. – Spojrzała mu głęboko w oczy. Czuła żal do siebie, ponieważ zrodziły się w niej uczucia, o których nie powinna nawet pomyśleć. – Zawiodłam ją, a także ludzi, którzy mnie chronili. Czuję się z tym źle, ale nie zmieniłabym swojej decyzji.

     – Możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę zamierzam sprawić, że twoje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej.

     Raven parsknęła śmiechem.

     – Niby w jaki sposób? – Zmarszczyła brwi, dostrzegając Alice zza jednym z drzew. Kobieta albo nie zdawała sobie sprawy z tego, że ją widziała, albo tylko udawała głupią. – Zrzucisz koronę węża i znajdziesz normalną pracę? Wybudujemy dom, przygarniemy psa i takie tam?

     FP dotknął jej dłoni, sprawiając, że momentalnie spojrzała mu w oczy. Wyglądał tak poważnie, iż z jej ust momentalnie zniknął prześmiewczy uśmieszek.

     – Z domem będzie ciężko, ale cała reszta jest do zrobienia.

     – Żartujesz, prawda?

     Alice Cooper wybuchła śmiechem i opuściwszy swoją kryjówkę, podeszła do FP oraz Raven.

     – FP miałby zrezygnować z gangu i swoich brudnych przyjaciół? – Alice zmierzyła byłego kochanka pogardliwym wzrokiem. – Nie licz na to, złotko. Mnie też to obiecywał, a potem jeździł po mieście z Gladys na motorach. A byłam niby twoją wielką miłością, FP – dodała ostentacyjnie.

     FP podniósł się z ławki i popchnął delikatnie Alice, chcąc, by zostawiła ich w spokoju. Znał ją i wiedział, że choć od jakiegoś czasu nic ich nie łączyło, widok u jego boku innej kobiety doprowadzał ją do szału. Alice wcale nie musiała chcieć go dla siebie, by zrobić wszystko, by był samotny.

     – Proszę cię, Alice – wyszeptał, ściskając palce na jej ramieniu. – Daj mi żyć.

     – Ja tylko chcę ostrzec tę naiwną, młodą dziewczynę przed związaniem się z takim zerem, jak ty! – Alice brutalnie wyszarpała się z uścisku mężczyzny i podeszła bliżej milczącej Raven. – Mi również obiecywał dom, psa i trójkę dzieci! Gladys zrobił dwójkę, ale prócz tego nie zapewnił jej niczego! FP jest zerem! Lubi alkohol, szybką jazdę i South Side Serpents. Nigdy nie zrezygnuje z gangu, a wiesz dlaczego? – Nachyliła się nad Raven, ignorując grożącego jej FP – Bo to jego jedyna rodzina. Jedyni ludzie, którzy nie dostrzegają w nim tego, co wszyscy.

     Raven milczała przez chwilę, mierząc się z błękitnym spojrzeniem kobiety. Wiedziała, że Alice mówiła prawdę. Gladys również opowiadała jej o niedotrzymanych obietnicach byłego męża, którego w głębi serca wciąż kochała.

     Nie mogła jednak zatracić wiary w FP. Nie chciała tego zrobić, dopóki nie zawiedzie jej zaufania i nie złamie jej serca. Sama była najlepszym przykładem na to, że ludzie czasem naprawdę pragnęli się zmienić. Wystarczyło dać im tylko szansę.

     – Pozwól, że sama się przekonam, czy FP faktycznie i tym razem nie dotrzyma słowa – oznajmiła w końcu Raven. Podniosła się z ławki i podeszła do przygnębionego Jonesa, by spleść ich palce. Posłała mu przy tym krótki uśmiech. – Od drugiego człowieka nie można tylko ciągle wymagać i wytykać mu błędy. Trzeba jeszcze go wspierać i dać szansę na poprawe. – Lśniące oczy FP sprawiły, że poczuła ciepło w okolicy serca. Skinęła na motor: – Jedziemy? Trzeba zastanowić się nad nową pracą i jakimś mieszkaniem.

     FP skinął głową. Nie spojrzawszy na Alice, wyminął ją i wyjął dwa kaski.

     – Jesteś młoda i głupia! – krzyczała zirytowana Alice, nie wierząc własnym oczom. – On cię wykorzysta! Zniszczy twoją wiarę w miłość i w facetów!

     – Obecnie ten człowiek jest moją wiarą w lepsze jutro. Nic innego się nie liczy! – odkrzyknęła Raven, nim pognali z wiatrem przed siebie.

     Wtuliła się w skórzaną kurtkę, wdychając zapach męskich perfum. Nawet jeśli miałaby jutro umrzeć z rąk Gladys, zamierzała żyć chwilą. Ten jeden raz odstawiła rozsądek oraz złe wizje na bok, ciesząc się obecnością osoby, która była dla niej ważna.

     Nie chciała, by jej świat runął niczym domek z kart. Nie teraz gdy zaczynała dostrzegać światełko nadziei na szczęśliwe zakończenie.

     – Nie musisz martwić się Gladys! – krzyknął FP, gdy zbliżali się do skrzyżowania. – Powiedziałem jej, że jeśli cię tknie, to ją zabiję!

     Wtuliła się mocniej w plecy mężczyzny, a po jej policzkach spłynęły łzy.

     Nie mogła uwierzyć, że Gladys z biegiem czasu stała się jej wrogiem. Była dla niej jak matka, a teraz musiała się martwić, czy nie zostanie przez nią pozbawiona życia.

      Los bywał czasem niebywale okrutny.

     – Między tobą, a Jugheadem wszystko jest w porządku. Nie rozumiem więc, dlaczego tak usilnie mnie unikasz? – Raven zastąpiła Cheryl drogę, gdy ta chciała wejść do baru Popa, rzuciwszy jej jedynie krótkie „cześć".

     Mijał drugi miesiąc od zaginięcia Penelope Blossom. Szeryf wciąż nie wpadł na żaden trop, który świadczyłby o tym, że stała jej się krzywda. Kamery zarejestrowały wyjeżdżającą z Riverdale Penelope i potem ślad po niej się urwał. Na szczęście nikt nie doszedł do tego, że w samochodzie kobiety tak naprawdę siedziała przebrana za nią Raven.

     – Dostałaś pieniądze za milczenie, więc z łaski swojej daj mi w końcu święty spokój! – warknęła Cheryl, zaciskając palce z taką siłą, że knykcie jej zbielały. Uważnie rozglądała się dookoła, obawiając się tego, iż ktoś mógł ją usłyszeć. – Wiem, że bawisz się z FP w szczęśliwą rodzinkę, a Pop jest w ciebie tak zapatrzony, że z chęcią podarował ci pracę, ale ja nie chcę brać w tym udziału.

     Raven zatkało. Nie mogła uwierzyć, że usłyszała tak przykre słowa od najlepszej przyjaciółki. Ryzykowała własną przyszłość, by zatuszować morderstwo, którego Cheryl się dopuściła, a teraz była jej niepotrzebna?

     – Żartujesz sobie ze mnie, Cheryl? – spytała, nie spuszczając z niej wściekłego spojrzenia. – Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.

     – Byłyśmy przyjaciółkami – zaakcentowała wyraźnie Cheryl, nie przestając rozglądać się dookoła. – Możemy zbyt wiele stracić, dlatego lepiej będzie, jeśli nasze drogi się rozejdą. Myślałam, że moje unikanie cię i nieodpisywanie na wiadomości da ci wyraźnie do zrozumienia, iż nie chce z tobą utrzymywać kontaktu, ale ty nie potrafisz się ode mnie odczepić.

     – Po tym, co dla ciebie zrobiłam...

     – Zostałaś sowicie nagrodzona – przerwała Cheryl, nachylając się nad dziewczyną. Widziała w piwnych oczach Raven łzy. Choć poruszyły jej serce, pozostała nieugięta. – Szeryf dopiero się ode mnie odczepił. Przez cały ten czas byłam pilnowana i sprawdzana. Nie mogę zadawać się z kimś, kto spotyka się z Królem Węży.

     – Jughead jest jego synem.

     – Jughead odszedł z gangu i dobrze o tym wiesz – przypomniała bezlitośnie. – A co z FP? Jak długo będzie jeszcze bawił się w ciemne interesy, chcąc zapewnić ci mieszkanie? Może wyjmiesz w końcu kasę, którą ode mnie dostałaś i pozwolisz mu uwolnić się od gangu?

     Raven milczała. Wiedziała, że FP przeciągał odejście z South Side Serpents, ponieważ chciał odłożyć jak najwięcej pieniędzy na nowe mieszkanie, a na obecną chwilę nie potrafił znaleźć innego źródła dochodu. Była na rozmowie u Freda Andrewsa, prosząc, by dał jeszcze jedną szansę dawnemu przyjacielowi, ale ten wciąż milczał. Obawiała się, że stał za tym Archie i jego złamane serce. Choć Fred nie chciał, by Raven na poważnie związała się z jego synem, wiedział, iż pomoc jej nowemu facetowi, byłaby naruszeniem zaufania Archiego.

     Cheryl dotknęła ramienia byłej przyjaciółki, przez co ta się wzdrygnęła. Przez moment Raven straciła kontakt z rzeczywistością.

     – Przykro mi, ale tak będzie dla nas lepiej. Poczekajmy, aż zaginięcie mojej matki przejdzie do historii i nikt nie będzie krążył wokół tego tematu. Wtedy możemy zastanowić się nad naprawieniem naszej relacji.

     Raven patrzyła, jak Cheryl wyminęła ją z obojętnym wyrazem twarzy. Ostatecznie zniknęła w barze, skąd od początku były obserwowane przez Jugheada. Choć chłopak cieszył się szczęściem ojca, po ostatniej wizycie Gladys, zmienił swój stosunek do Raven i nie ukrywał, iż wolał trzymać się od niej z dala. Nie miała pojęcia, co usłyszał na jej temat, ale po jakimś czasie przestało ją to interesować.

     Zachowanie Cheryl jednak złamało jej serce. Dzielnie znosiła jej milczenie, tłumacząc to strachem przed konsekwencjami tego, co zrobiły, ale dziś zrozumiała, iż mogła zapomnieć o najlepszej przyjaciółce. Posprzątała po Cheryl, a skoro otrzymała zapłatę za milczenie, nie była jej już potrzebna.

     – Hej, wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś miała się zaraz rozpłakać, ale na szczęście mam przy sobie paczkę chusteczek, jakbyś potrzebowała.

     Raven spojrzała na odzianą w czarny płaszcz brunetkę o dużych, ciemnobrązowych oczach. Kruczoczarne włosy okalały śliczną, owalną twarz, a pomalowane na czerwono usta wykrzywiały się w uśmiechu.

     Nie znała jej. Musiała więc być sławną Veronicą Lodge, której przybycie do Riverdale nieco przyćmiło zaginięcie Penelope Blossom. Słyszała kilka plotek na jej temat, jednak nigdy się nad nimi nie roztkliwiała.

     – Nic mi nie jest – odpowiedziała Raven.

     Chciała wyminąć nieznajomą i wrócić do przyczepy, jednak ta zacisnęła palce na jej dłoni, nie pozwalając odejść.

     – Jestem Veronica. Nie znam tutaj nikogo, a ty wyglądasz na kogoś, kto potrzebuje towarzystwa dobrej kumpeli. – Raven zmarszczyła brwi, na co Veronica znów posłała jej zniewalający uśmiech. – Kto wie, może się zaprzyjaźnimy? Brunetki górą!

     Raven kątem oka dostrzegła Archiego. Chłopak chciał zawrócić, gdy tylko ją dostrzegł, ale podbiegła do niego i przyprowadziła do nowej mieszkanki Riverdale. Może i Archie wciąż miał do niej żal o to, że złamała mu serce i związała się z FP, ale Veronica była ładna.

     A Archibald Andrews uwielbiał ładne dziewczyny.

     – Archie, poznaj nową mieszkankę Riverdale, Veronicę – oznajmiła radośnie Raven. Lodge uścisnęła pewnie rękę rudzielca, choć dało się zauważyć, iż zachowanie Raven ją zirytowało. – Potrzebuje kogoś, kto oprowadzi ją po miasteczku i takie tam. Mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić. – Poklepała Archiego po ramieniu. Widok jego błyszczących oczu, które nieśmiało wpatrywały się w nową dziewczynę, utwierdził ją w przekonaniu, iż postąpiła słusznie. Kto wie, może to właśnie Veronica okaże się lekiem na jego złamane serce?

     A także receptą dla FP i jego pracy u Freda?

     – Myślałam, że spędzisz ze mną trochę czasu... – zaczęła Veronica, patrząc na Raven błagalnym wzrokiem.

     – Przykro mi, ale mam coś do roboty – odpowiedziała, ściskając w dłoni komórkę. Odczytując wiadomość od Joaquina, dodała: – Naprawdę muszę lecieć. Zajmij się nią, Archie. Wiem, że mogę na ciebie liczyć. Do zobaczenia!

     Pobiegła przed siebie, chcąc czym prędzej znaleźć się z dala od baru Popa, Veronici oraz wpatrzonego w nią Archiego. Wciąż pamiętała, gdy to spojrzenie było skierowane w jej stronę, a to oznaczało, iż Archie faktycznie szybko się zakochiwał. Nie miała mu tego jednak za złe. Im szybciej pozbiera się po złamanym sercu, tym lepiej.

      Zatrzymała się, by jeszcze raz odczytać wiadomość, po czym ją skasowała. Dopiero od kilku dni mogła poruszać się swobodnie po ulicach. Wcześniej na każdym kroku była obserwowana przez któregoś z Węży. FP zadbał o to, by nic jej się nie stało, w razie, gdyby Gladys zamierzała mu się sprzeciwić. Jej milczenie niekoniecznie musiało oznaczać rozejm i oboje dobrze o tym wiedzieli.

     Ostatecznie jednak Raven wykłóciła się o utraconą wolność, dzięki czemu mogła bez świadków spotkać się z chłopakiem, który już raz uratował jej życie.


Spotkajmy się przy rzece Sweetwater. Potrzebuję twojej pomocy".


     Raven postanowiła, że po spotkaniu z Joaquinem wyciągnie plik banknotów, które dostała od Cheryl, dzięki czemu będą mogli z FP w końcu rozejrzeć się za mieszkaniem, a także odejść z gangu. Tall Boy tylko czekał, by przejąć władzę, a przejście FP na emeryturę nie spotkało się z negatywną reakcją wśród członków.

     Oboje zasłużyli na to, by zacząć wszystko od nowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro