Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❦ Rozdział 21.

     FP był na nią tak wściekły, że gdy tylko Joaquin podwiózł ją pod przyczepę Jonesów, mężczyzna wyszedł z niej i obdarzywszy ją groźnym spojrzeniem, wsiadł na motor i odjechał. Myślała, że urządzi jej scenę, a jednak miała czas, by wziąć szybki prysznic i zdrzemnąć się na kanapie. Jugheada znów nie było w przyczepie, jednak dziewczyna nie miała siły, by zastanowić się nad zachowaniem chłopaka.

     Ze snu, w którym objawiała jej się martwa twarz Penelope Blossom, wyrwał ją nagły trzask drzwiami. Zaspanymi oczami rozejrzała się po pomieszczeniu, a na widok FP zaklęła pod nosem. Nie miała pojęcia, która była godzina, ponieważ na żadnej ze ścian nie wisiał zegar, a jej telefon zapewne wciąż leżał w torebce Cheryl.

     – Zanim zaczniesz krzyczeć...

     – Coś ty sobie wyobrażała?! – wydarł się FP, rzucając skórzaną kurtkę na oparcie kanapy, na której jeszcze chwilę temu spała. Jego ciemne oczy przepełniała furia, a także coś na wzór troski. – Szukałem cię całą noc! Wydzwaniałem z milion razy, aż w końcu odebrała Cheryl i powiedziała, że zapomniałaś telefon u Popa, a ona się nim zaopiekowała! Byłem pewien, że coś ci się stało, a ty złapałaś stopa i pojechałaś do Sheer, żeby sprzedawać dragi?! Czy tobie już całkiem odbiło?! Dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś!?

     Stanął tuż nad nią. Nie była w stanie patrzeć mu w oczy, ponieważ zrobiło jej się przykro. Nie przyzwyczaiła się do tego, że ktoś się o nią martwił. Poza tym wiedziała od Toni, iż nie wszyscy członkowie gangu popierali jej dołączenie i oczekiwali od niej czegoś więcej, niż stania za ladą w Whyte Wyrm. Nic dziwnego, skoro udowodniła, że potrafiła sprzedać wszystko, co miała w kieszeni. Wystarczyło ładnie się uśmiechnąć, skłamać na temat dobrego składu i jeśli kupiec miał przy sobie więcej pieniędzy, brał więcej dragów, niż zamierzał.

     – Wiem, że Tall Boy sprawia ci problemy i rozpowiada, że jestem twoją słabością. Nie chcę, by ktokolwiek myślał, że jesteś za mnie odpowiedzialny i nie zamierzam sprawiać ci problemów – oznajmiła spokojnie Raven, jednak nadal nie spojrzała na jego twarz. Skupiła wzrok na starym, spranym kocu w kratę i nagle przeszło jej przez myśl, że zimą musiało być tutaj naprawdę zimno. – Wszystkie pieniądze za towar leżą na pralce. Joaquin ci potwierdzi, ile tego było, bo sam mnie w niego zaopatrzył. Myślał, że o wszystkim wiesz, ponieważ go okłamałam.

     – Nie chodzi tutaj ani o pieniądze, ani o towar! – krzyknął FP, chwytając dziewczynę za ramiona i podniósł ją na nogi. Dopiero teraz gdy patrzyła oszołomiona w jego oczy, dostrzegła w nich łzy. – Byłem pewien, że cię straciłem, rozumiesz?! Myślałem, że ktoś z handlarzy cię odnalazł, a ja nie zdołałem cię uchronić! Podejrzewałem nawet Tall Boy'a! Zabiłbym każdego, kto zrobiłby ci krzywdę!

     – Nie jesteś mi nic winien, FP – zapewniła. Wiele kosztowało ją utrzymanie kontaktu wzrokowego, ponieważ jego bliskość zadawała jej ból. Już jakiś czas temu zdała sobie sprawę z tego, że chciała mieć w nim oparcie. Pragnęła, by stał się jej opoką. Osobą, która będzie cieszyła się na jej widok i która będzie odchodziła od zmysłów, gdy tylko zniknie z pola widzenia. Chociaż FP należał do świata, z którego chciała się uwolnić, miał siłę i nic nie mogła poradzić na to, że ją przyciągał. – Nie musisz traktować mnie jak swoją córkę. Jeśli coś mi się stanie, to nie będzie twoja wina. Nic co robię, również ciebie nie dotyczy.

     Chciała odejść, ale zacisnął palce na jej nadgarstku i przyciągnął ją w swoją stronę, mówiąc:

     – Jesteś moją słabością, ale nie traktuję cię jak córkę – wyznał, kładąc policzek na jej ramieniu. Miała na sobie jedynie białą koszulkę na ramiączkach, przez co czuła jego kłujący zarost. Nie cofnęła się jednak zbyt zaskoczona nagłą bliskością. – Twoja obecność rozjaśniła moje dni. Odkąd się pojawiłaś, nie tylko przestałem pić, ale również zacząłem starać się wynagrodzić Jugheadowi rozpad naszej rodziny. Może nie zauważyłaś, ale ostatnio nie ma go w domu. – Nie czekając na odpowiedź z jej strony, kontynuował: – Mieliśmy kilka męskich wypadów. Kupiłem mu też nowy laptop, przez co skupia się na pisaniu tych swoich zmyślonych historyjek. Kurcze, jest w tym naprawdę dobry!

     Raven od razu przypomniała sobie o Gladys, która miała pojawić się w Riverdale i zakłócić spokój byłego męża.

     – Muszę ci coś powiedzieć...

     – Wiem, że jestem od ciebie trochę starszy, a moje życie różni się od tego, jakie chciałbym ci ofiarować. Jestem jednak gotów spróbować. Zbyt długo byłem sam.

     – Ty nic nie rozumiesz! – Pokręciła głową, próbując przerwać potok słów, który kruszył jej serce i odbierał rozum. – Jest coś, co musisz wiedzieć. Tamtego dnia, gdy znalazłeś mnie w drodze do Riverdale, ja...

     FP pocałował ją zachłannie, nie pozwalając, by go od siebie odtrąciła, choć próbowała to zrobić. Chciał zaufać Jugheadowi, który twierdził, że Raven patrzyła na niego w wyjątkowy sposób. Zdawał sobie sprawę z tego, że w życiu dziewczyny pojawił się także Archie, ale jeśli jego syn uważał, że powinien walczyć o osobę, na której zaczęło mu zależeć, tak też zamierzał zrobić.

     Najwyżej zostanie odrzucony. Przeżył o wiele gorsze rzeczy, przeżyje i to.

     Raven w końcu uległa. Gdy łzy potoczyły się po jej policzkach, a mętlik w głowie się uciszył, zdjęła z mężczyzny koszulkę i pociągnęła w stronę kanapy. Bała się, że blizny na jej ciele go odrzucą albo że podczas zbliżenia go odtrąci, ponieważ seks nie kojarzył jej się z niczym przyjemnym. Ostatni raz, kiedy go uprawiała, miał miejsce kilka lat temu, zanim Gladys pomogła jej uciec z burdelu.

     Czuła się brudna i zepsuta, ale dotyk FP pobudzał w niej zmysły, o których nawet się nie podejrzewała. Był wyjątkowo delikatny. Całował ją bez tchu, powoli pozbywając się każdej części jej garderoby.

     W chwili, gdy leżała pod nim zupełnie naga, spojrzał jej głęboko w oczy i starł palcem łzy z jej policzków.

     – Nie chciałbym cię skrzywdzić – wyznał, nie zdając sobie sprawy z tego, że doprowadzał ją do szału. Jego męskość ocierała się o jej udo, przez co ciągle czuła podniecenie. – Za bardzo mi zależy, bym schrzanił już na starcie.

     – Po prostu przestań gadać – oznajmiła drżącym głosem, nie spuszczając wzroku z jego przystojnej twarzy. – Wszystko jest w porządku.

     Znów ją pocałował, kierując dłoń w stronę jej krocza. Z początku czuła przerażenie, przypominając sobie wszystkie razy, gdy dotykał ją obcy facet, ale gdy tylko uchyliła powieki i dostrzegła wpatrzone w nią ciemne tęczówki FP, wszystkie złe wspomnienia odeszły w zapomnienie.

     Skupiła się na nim, dzięki czemu w chwili, gdy połączył ich nagie ciała, poczuła prawdziwą przyjemność.

     Nie wiedziała, jak potoczą się ich losy, gdy wyzna mu prawdę odnośnie do swojego przybycia do Riverdale oraz planu Gladys. W tamtej chwili myślała jedynie o tym, że chciała, by FP dotykał jej ciała i nigdy nie wypuszczał jej z rąk.

     Być może była naiwna, ale naprawdę wierzyła, że w jej życiu w końcu pojawił się ktoś, kto był w stanie uchronić ją nie tylko przed złem świata, ale również przed nią samą.

     Cheryl długo zastanawiała się nad porozmawianiem z Jugheadem. Upłynęło sporo czasu, odkąd oznajmiła mu, że nie powinni dłużej się spotykać. Choć było jej przykro, iż chłopak tak łatwo to zaakceptował, wiedziała, że właśnie tego powinna się po nim spodziewać.

     Jughead Jones nigdy nie pchał się tam, gdzie był niemile widziany. Na jej szczęście nie szukał pocieszenia w ramionach Betty, choć nie raz widziała, jak dziewczyna próbowała na nowo zawrócić mu w głowie. Najwyraźniej ich uczucie było już przeszłością dla Jugheada.

     Teraz Cheryl miała się dowiedzieć, czy i ona stała się raną, która miała za jakiś czas się zasklepić.

     Żałowała z całego serca, że dała się nastraszyć matce i zrezygnowała z Jugheada. Teraz gdy kobieta nie stała im na drodze, mogła cieszyć się uczuciem, którym obdarzyła tego chłopaka.

     Penelope kiedyś powiedziała, że Cheryl nie była zdolna do miłości. Myliła się.

     Kochała Jugheada i żeby z nim być, pozbyła się ogromnej przeszkody, która stała im na drodze. Czy tego żałowała? Absolutnie nie. Nawet jeśli nie miała jeszcze pewności, czy Raven się wszystkim zajęła, a ciało zamordowanej Penelope nigdy nie zostanie odnalezione, pragnęła korzystać z chwil, gdy w końcu mogła czuć się wolna. Wiedziała, że opieka nad nią przejdzie na Rose, gdy Penelope zostanie uznana za zaginioną, więc nie musiała niczym się martwić. Przynajmniej na razie.

     Najważniejsze, by zachowywała się normalnie. Musiała odczekać jeszcze z dwa dni i dopiero wtedy pójdzie do szeryfa, by powiadomić go o tym, iż jej matka wyjechała jakiś czas temu z Thornhill samochodem i nadal nie wróciła. Miała zrobić to dzisiejszego wieczoru, ale uznała, iż będzie to podejrzane. Penelope w końcu czasem wracała do domu dopiero po kilku dniach. Oczywiście uda wtedy zmartwioną, jednak nie do przesady, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

     Szkoła już dawno plotkowała na temat jej znajomości z Jonesem, dlatego bez skrępowania przystanęła obok szafki chłopaka, którą zamknęła delikatnie, zwracając tym samym na siebie uwagę. W oczach Jugheada na moment pojawiło się zaskoczenie, jednak zaraz potem zniknęło, a jego twarz przybrała obojętny wyraz.

     – Nie mam ochoty na słuchanie o tym, jak bardzo się od siebie różnimy, Cheryl. Wszystko do mnie dotarło ostatnim razem – oznajmił spokojnie. Chciał otworzyć szafkę, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła.

     – Przepraszam. – Jughead odwrócił wzrok na te słowa. Wydawało jej się, że dostrzegła w nich łzy, przez co serce cisnęło jej się do gardła. – To wszystko przez reakcję mojej matki. Byłam tak przerażona, że wyładowałam się na tobie. Zrozumiałam jednak, że nieważne co ona powie, chcę być z tobą. Odkąd Jason umarł, tylko przy tobie czułam się naprawdę szczęśliwa.

     Jughead milczał, wpatrując się w szare szafki. Chciał odejść bez słowa i zostawić ten rozdział daleko za sobą, ale był tak oszołomiony przeprosinami Cheryl Blossom, iż nie potrafił się nawet poruszyć. Jeśli dotychczas wydawało mu się, że dziewczyna bawiła się jego uczuciami, właśnie zrozumiał, iż jej również na nim zależało. Nie było to jednostronne uczucie.

     – Jak to widzisz, Cheryl? – spytał w końcu, odwracając wzrok na jej owalną buzię. Jak zwykle wyglądała pięknie, a jej czerwone usta rozszerzyły się w uśmiechu. – Twoja matka nigdy nas nie zaakceptuje.

     – Musimy znaleźć inne miejsce spotkań. Thornhill odpada. Nie chciałabym, by w końcu nas przyłapała, a jestem pewna, że ludzie doniosą jej o tym, iż się spotykamy pomimo jej zakazu – oznajmiła. Była zdziwiona, jak łatwo przychodziło jej rozmawianie o Penelope. Zachowywała się tak, jakby matka miała wrócić do domu, a przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że taki dzień już nie nastanie.

     – Możemy się ukrywać. Ludzie spekulują, ale nie daliśmy im żadnego dowodu na to, że coś nas łączy.

     – Jestem szczęśliwa, Jug. Nie chcę tego ukrywać – oznajmiła poważnie i bez słowa nachyliła się, by złożyć na ustach chłopaka czuły pocałunek. Gdy tylko się od niego odsunęła, usłyszała pogwizdywanie oraz oklaski zebranych uczniów. Zielone oczy Jugheada lśniły, a wąskie usta przybrały formę uśmiechu. – Jesteś mój. Niech wszyscy to wiedzą.

     – Jestem dziwakiem, Cheryl – zauważył rozbawiony Jughead. – Wydaje mi się, że nie masz żadnej konkurencji.

     – A Betty? – Cheryl zmarszczyła gniewnie brwi, rozglądając się w poszukiwaniu blondynki. – Widziałam, że się wokół ciebie kręciła.

     – Betty to przeszłość – zapewnił, biorąc ją za rękę. – Ty jesteś moją teraźniejszością.

     Cheryl jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa, jak w tej chwili. Świadomość, iż nie jest już od nikogo zależna, sprawiła, że poczuła się wolna niczym ptak. Nie musiała bać się o to, że wróci do domu, a Penelope zamknie ją w pokoju bez jedzenia.

     Nie musiała bać się o to, że przywiąże ją do łóżka i zacznie okładać paskiem jej stopy. W ten sposób nie pozostawiała żadnych oznak przemocy, za to zadawała jej ogromny ból, przez który nie ruszała się z łóżka przez następne kilka dni.

     Wszystko będzie dobrze, myślała Cheryl, z uśmiechem krocząc po szkolnych korytarzach z Jugheadem za rękę. Tak musiało się stać. Teraz w końcu będę szczęśliwa. Będę wolna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro